-Ehh...Wy to wiecznie macie coś do roboty. W sumie przyzwyczaiłam się do przebywania w towarzystwie marnych podróbek-westchnęłam po raz kolejny.
Po kilku sekundach usłyszałam trzepot skrzydeł. Nim zdążyłam się obrócić, sokół usiadł na moim ramieniu.
-Dobrze, że jesteś. Miałam zamiar odejść bez ciebie-odparłam.
Pochyliłam lekko głowę i zaczęłam grzebać w ciasnej kieszeni spódniczki. Wyciągnęłam z niej parę czarnych rękawiczek. Z zadowoleniem włożyłam je na ręce.
-No to idę! Powodzenia na wyprawie-odezwałam się z uśmiechem.
Ostatni raz zerknęłam na Sjana, po czym pomachałam mu i w szybkim tempie oddaliłam się. Raiden wolał drogę powietrzną, więc opuścił moję ramię. Przez chwilę miałam ochotę przyspieszyć, używając jutsu, ale w ostateczności zrezygnowałam. Musiałam oszczędzać chakrę.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Suiton, Fuuton, Hyouton, Yukon
Dołączył: 09 Gru 2009 Posty: 3690
Dwa, duże, majestatyczne tygrysy podniosły Ciebie i klona na swoich grzbietach, niosąc w stronę Doliny Końca. Oba gdy były już dość wysoko, zaczęły pikować i robić parę beczek, po czym uspokoiły trochę lot. Sjan jedynie stał pod drzewem spoglądając jeszcze przez dłuższą chwilę w niebo, po czym zrzucił z siebie szatę, rozciągnął się i rozgrzał ciało, po czym ruszył w kierunku lodowca, a na jego ciele pojawiły się seledynowe znaki.
Zerwał się silny wiatr. Korony drzew zaczęły szumieć nieprzyjaźnie. Od kiedy ostatni użytkownik mokutona wyruszył w poszukiwaniu śmierci, las był inny , zmienił się, stał się zły. Te emocje mógł poczuć każdy, kto stanął na skraju lasu, wielkie pnie mimo ,że nieruchome to jednak emanowały groźbą, swoimi gałęziami przysłaniały słońce, które teraz w nielicznych miejscach przeciskały się przez gęste ściany koron.
W całym tym rozgardiaszu pojawił się niesamowity i niespotykany widok. Piękny ,błękitny jak morze ,mały ptak , koliber, przecinał powietrze z wielką prędkością. Wzniósł się jak korony i łopotał malutkimi skrzydłami w miejscu, zawisł. Las z początku niechętnie zaszumiał, jednak po chwili gdy zdaje się rozpoznał ptaka, każdy go wgłębiłby się w ten szum, odkryłby ,że to melodia, piękna wzruszająca melodia. Koliber zanurkował, a gałęzie utworzyły tunel, wleciał w krzaki nad którymi uniósł się szarawy dym.
-Szlag, nie ma
Znowu dym i z krzaków wystrzelił ten sam koliber. Pomknął gdzie indziej.
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-08-25, 15:08
W lesie pojawił się shinobi w czarnym płaszczu. Gdy pierwsze promienie wschodzącego dnia oświetliły jego twarz ukrytą pod kapturem każdy kto by go zobaczył uznał by, że jest to zmęczony ciężarem życia i schorowany człowiek, twarz była bardzo blada, oczy nieco podkrążone wyrażały jego szaleństwo, ból i smutek. Usiadł pod drzewem i pogrążył się w myślach coraz bardziej pogrążając się w mroku. Był to Sannin, Biały Wilk, Mizuno Uchiha.
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
Katrin ze spuszczoną głową przemierzała las. Obok niej kroczył Tsuyori, mający za zadanie wytropić pewną osobę. Dzięki swoim kocim zmysłom miał ułatwione działanie. W pewnym momencie podniósł swój wielki łeb i wpatrywał się podirytowanym wzrokiem przez siebie. Tam też pobiegło spojrzenie młodej Uchiha. Na wprost ich, w cieniu drzewa siedział ON.
-Dzięki Tsu, resztę muszę załatwić sama...- Ciche westchnienie wydarło się z jej ust. Tygrys jeszcze kawałek ją odprowadził, jakby chciał przekazać: "Jestem z tobą, możesz na mnie liczyć... Mała idiotko..." Jednak zaraz zawrócił pojmując, że to już nie jego sprawa. Katrin zrobiła niepewny krok do przodu, stając w odległości paru metrów od Mizuno.
Miała od początku ułożona całą długą przemowę, ale im bliżej niego była, tym bardziej zapominała słów. W końcu wykrztusiła jedynie to, co było najważniejsze.
-Wybacz.- Krótko i bezpośrednio.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-08-25, 15:30
Mizuno nawet nie dostrzegł obecności innych osób wokół co mu się nigdy nie zdarzało. Do rzeczywistości przywołał go głos... znajomy, który kiedyś tak go cieszył a teraz? Jedyne co czuł to pustkę. Skierował smutne i zmęczone spojrzenie w stronę dziewczyny, po czym powoli wstał. Chłopak, który wiecznie wyglądał na nastolatka dziś mógłby mieć z 40 lat i cierpieć na jakąś ciężką chorobę. Chęć życia wyraźnie z niego uleciała. Wstał i znowu spojrzał na dziewczynę, lecz nadal milczał.
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
Katrin irytowało jego milczenie, ale była w stanie to zrozumieć. Co ona myślała?! Że odpowie coś w stylu "jasne, nic się nie stało!?". Pies to srał. Mogła też sobie wyobrazić, co Mizuno zapewne chce powiedzieć. Hm... dziwna sytuacja. Nie ma co. Po dłuższej chwili wreszcie szepnęła.
-Wiem. Wiem, że to było nieodpowiedzialne, wiem, że Cię zraniłam, wiem, ja to wiem... Ale co mam powiedzieć? Żałuję i przyrzekam, że już nigdy Cię nie zawiodę? Nie, nie mogę kłamać, bo serio, nie wiem co zrobię w przyszłości. Mogę przepraszać za błędy popełnione kiedyś. To wszystko. Od ciebie zależy, czy piszesz się na to, czy nie.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-08-25, 15:47
Nie prawda - zaczął chłopak a na dźwięk jego głosu przeszedł Cię dreszcz. Nigdy go takiego nie słyszałaś. Jego głos był wyprany z emocji i zimny a słowa wypowiadane przeczyły temu. - Nie ode mnie to zależy... Nie, nie, nie... - Po każdym słowie robił przerwę jakby próbując dobrać odpowiednie słowa do tego co chciał wyrazić. - To od Ciebie wszystko zależy. Już kiedyś powiedziałem Ci co do Ciebie czuje... - przerwał a w jego oczach pojawił się wyraz bólu - To ty powinnaś się określić - powrócił do milczenia jego twarz nie wyrażała emocji. Oparł się o drzewo patrząc bez wyrazu w twoją stronę.
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
-Ja... -W tym momencie się zacięła. Po prostu nie wiedziała co odpowiedzieć. Ba! Nawet nie była w stanie określić własnych uczuć! Nie lubiła takich sytuacji, to pewne.
-Ja...-Kolejna próba zakończona niepowodzeniem. Co ona w ogóle chce przekazać?Hm... Spuściła tylko głowę, przygryzając dolną wargę. W głowie miała jeden wielki chaos, który nijak mogła opanować.
-Ja... Nie wiem... -Jedyne co zdołała wykrztusić.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-08-25, 16:00
Znów rzucił smutne spojrzenie na Katrin.
- A więc to jest twoja odpowiedź - powiedział odwracając się tyłem do dziewczyny. - Dobrze a więc to jest chyba koniec. Moja uczucia są jasne i twoje widzę teraz, że też. - mówił stawiając powoli kroki i jakby się zataczając - Coś się kończy coś się zaczyna - powiedział głośno lecz jakby do siebie i gdy już miał zniknąć w lesie upadł.
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
W pewnym momencie, prócz ogromnych wyrzutów sumienia, Katrin ogarnął ogromny gniew, wręcz furia. Zacisnęła zęby i wbiła wzrok w ziemię, by już nic nie odpowiedzieć. Powoli puszczała swoje emocje, pozwalała im wypłynąć na zewnątrz... Powstrzymały ją słowa Mizuno. Dotarły do niej dogłębnie i wmurowały w ziemię. A potem... Potem ku jej najszczerszemu zdziwieniu upadł. Instynkt zadziałał szybciej, niż myśli. Podbiegła do niego, kładąc jego głowę na swoich kolanach. Chcąc rozpoznać co mu jest.
-Mizuno...
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-08-25, 16:19
Przez chwile gdy do niego podbiegłaś wyglądało jakby po prostu rozpływał się, znikał z tego świata. Gdy zawołałaś jego imię otworzył oczy i wydał Ci się już zupełnie realny. Blada twarz z podkrążonymi oczami były spowodowana chorobą bądź smutkiem a cieknąca z nosa krew... tego nie mogłaś sobie wytłumaczyć. Mizuno z głową na twoich kolanach patrzył Ci się w oczy niezbyt przytomnym wzrokiem. Po chwili jakby wracał do świata żywych, spojrzenie miał wyraźniejsze, wyrażało ono teraz czułość. Po chwili znów odpłynął a jego oczy były przymknięte.
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
Wpatrywała się beznamiętnie w jego twarz. Wiedziała, że jeśli by teraz sobie pozwoliła na jakiekolwiek emocje, potem by nie wytrzymała. Niestety, aż tak silna nie jest. Co więcej, pod tą twardą ścianą wojowniczki Katrin, kryje się nieśmiała i delikatna kobietka, o wrażliwej osobowości. Zarówno ją wprawiało w rozpacz jak i złość to, że była w tej sytuacji bezradna. Zupełnie zdezorientowana. Urwała kawałek bluzki i wytarła krew Mizuno. Gładziła jego twarz, czule szepcząc jego imię... Mimo stoickiego spokoju i opanowania, w jej wnętrzu była wielka burza, którą rozpoznać można jedynie było po smutnych błyskach w szarych oczach.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-08-25, 19:07
Mizuno po minucie otworzył oczy słysząc znajomy głos wołający go i czując czyjś dotyk na twarzy zerwał się po czym upadł i oparł się o drzewo.
- Katrin... przepraszam, że musiałem Cię martwić już mi nic nie jest - powiedział już mocnym głosem. Rzeczywiście jego twarz nabierała właściwych kolorów. - Przepraszam... - powtórzył cicho.
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
-Ty przepraszasz?-Wyrwało jej się. Ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy wstała i podeszła do Mizuno, pomagając mu utrzymać równowagę.
-Na pewno już ci lepiej?- Zapytała z troską, wlepiając wzrok w ziemię.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach