• Profil • Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości • Zaloguj
Konoha Gakure Strona Główna
• FAQ  • Szukaj • Użytkownicy • Grupy • Statystyki • Rejestracja • Zaloguj • Album • Download

 Ogłoszenie 

Dzień Tygodnia Pora Roku Pogoda Gazetka Event
Czwartek Wiosna +19°C, wiatr Gazetka nr.12 - Brak -

1.Zapraszam do rejestrowania się na forum!
2. Proszę o głosowanie w Toplistach!
3. Zapoznajcie się z regulaminem
4. Nicki mają być KLIMATYCZNE

Poprzedni temat «» Następny temat
Katrin Uchiha
Autor Wiadomość
Katrin Uchiha 


Natura Chakry: Raiton, Katon
Dołączyła: 26 Gru 2009
Posty: 2844
Skąd: Łódź
Wysłany: 2009-12-27, 20:21   Katrin Uchiha

Imię: Katrin
Nazwisko: Uchiha
Klan: Uchiha
Wioska: Konoha Gakure
Ranga: Chunnin
Kekkei Genkai: Sharingan (2 poziom)
Specjalizacja: -Mistrz władania mieczem 42%
-Kontrola Błyskawic 8%

Atrybuty:

Siła: 38 pkt
Wytrzymałość : 34 pkt
Szybkość: 54 pkt
Zręczność : 55 pkt
Chakra: 60 pkt
Poziom Opanowania Natur Chakry:
Suiton: 0 pkt.
Katon: 10 pkt.
Fuuton: 0 pkt.
Doton: 0 pkt
Raiton: 44 pkt
Poziom Opanowania Kekkei Genkai: 61 pkt

Styl Walki: Subayatari
Walka Wręcz: 55%
Jutsu:
Ranga E
-Bunshin no Justu
-Kawarimi no Jutsu
-Henge no Jutsu
-Kai
-Shunshin no Jutsu
-Taren Ken
-Utsusemi no Jutsu
-Nawanuke no Jutsu
-Hidoi no jutsu
-Tokken
Ranga D
-Dainamikku Entorii
-Dekata Ki
-Kirigakure no Jutsu
-Bansho Shou
-Kokohi no Jutsu
-Hea no Jutsu
- Dekata Mizu
-Konoha Senpuu
Pieczętowanie
-Hishou Gu
Techniki Sharingan
-Saiminjutsu
- Taihen Me [własna]
Techniki z mieczem
-Fuuma Ninken Zanbatou
Ranga C
-Kage Bunshin no Jutsu.
-Hana Tonsou
-Ikiteiryuu
Raiton
-Gufutenka
- Raizou Senpuu no Jutsu
- Chidori
-Muratta
- Itai Raitingu [własna]
-Chidori Senbon
Katon
-Housenka no jutsu.
-Goukakyuu no Jutsu
-Karyuu Endan [Katon]
-Ryuuka no Jutsu [Katon]
Kontrola burzy
--Akarui raikou
Inne
-Saji Atari [ z łyżeczką]
Rou:6162

Katrin lat 7

Katrin lat 10

Katrin lat 14

Wygląd: Katrin to niewysoka i chuda dziewczyna, której cechami charakterystycznymi wyglądu są szaro-niebieskie, trudne do ułożenia włosy,oraz szare, bystro patrzące oczy.Jej cera jest bardzo blada i często ma cienie pod oczami, dlatego wygląda na przemęczoną. W rzeczywistości taka po prostu jest jej uroda.

Cechy Charakteru: Katrin od zawsze była nieśmiała, przez co wszelkie kontakty międzyludzkie przychodzą jej do teraz, z niemałą trudnością. Dziewczyna, jak przystało na Uchiha, jest cicha, opanowana i kulturalna. Stroni od ludzi. Często zamyka się w pokoju i czyta swoje książki. Nie lubi zwracać na siebie uwagi, dlatego stara się jak tylko może, nie wyróżniać się z tłumu. Mimo wszystko , gdy przyjdzie co do czego , to nie boi się wyrazić własnego zdania na dany temat. Oczywiście pod warunkiem, że jest całkowicie pewna swojej racji.

Ekwipunek: 15 kunai, 5 shuriken, 15 kartek wybuchowych, 40 metrów żyłki, 30 Makibishi, 6 dzwonki, 4 eksplodujące granaty, Daikatana, 5 pustych notek, korona Miss, silne antidotum, 3 puste zwoje, Haridoku, 60 senbon, łyżeczka Sin

BROŃ: Kaenhi Tou (Blazefire Saber)




Opis: Kaenhi Tou dzieli się na dwie części, pistolet i ostrze, które w zależności od potrzeby, można połączyć w jeden długi i dużo wytrzymalszy od zwykłych, miecz. Pociski pistoletu są stworzone z chakry użytkownika, przez co dla dobra jego zdrowia, nie powinno wystrzelać więcej, niż dziesięć na rundę. Dodatkowo, gdy ktokolwiek inny spróbuje dotknąć pistoletu podczas, lub zaraz po walce, gdy jest w nim jeszcze sporo energii prawowitego posiadacza, może się liczyć z tym, że zostanie popieszczony niegroźnymi, ale nieprzyjemnymi wyładowaniami elektrycznymi. Ostrze nie wyróżnia się niczym specjalnym, prócz zadziwiającą lekkością, a jednocześnie trwałością. Nie zabiera chakry, w przeciwieństwie do połączonego Blazefire Saber, który energii zawdzięcza swoją ponadprzeciętną wytrzymałość.

W punktach
a) Pistolet
-ograniczona ilość strzałów, w zależności energii użytkownika
+ celność
+ poręczność
+ nikt prócz posiadacza tej broni, nie może z niej korzystać, bo pistolet zabiera chakrę użytkownika i się do niej "przyzwyczaja". Źle reaguje na obcą chakrę, automatycznie wyzwalając nieprzyjemne dla napastnika, choć nie groźne dla zdrowia, wyładowania elektryczne, stworzone z zapasów energii poprzedniego posiadacza.
b) Ostrze
+lekkość
+ dobre ostrze
+ wytrzymałość, lecz nie taka, jak w przypadku połączonego Blazefire Saber
c) Miecz, połączone dwie części Kaenhi Tou
+ lekkość
+ ponadprzeciętna wytrzymałość
+ nietępiące się ostrze
+ płynność
+ poręczność
- złożona broń zawdzięcza swoją ponadprzeciętną wytrzymałość i nietępiące się ostrze chakrze użytkownika, który zbyt długo nie może korzystać ze złączonych części Blazefire Saber, bo grozi to nadmierną utratą energii.

Pokrowiec jest wykonany ze skóry. Dzięki odpowiednio przystosowanemu pasowi, trzyma się na biodrach, nie utrudniając ruchów. Główna i dłuższa część pokrowca przeznaczona jest na ostrze, z kolei w kaburze przywiązanej do uda jest miejsce na pistolet.
Biju: Kuenai- Sanji
Natura chakry: Raiton [błyskawica] Katon [ogień]
Dodatkowe: Brak
Pakty: Brak
Misje:
D-1
C-1
B-1
A-1
S-0
Historia: Życie Katrin nie jest ani nieszczęśliwe, ani taż specjalnie radosne. Miała zaszczyt urodzić się w klanie Uchiha i być jednocześnie pierwszym dzieckiem jednego z szanowanych ludzi w tym gronie. Niestety wszystko co dobre ma taż swoje minusy. Matka zmarła zanim dziewczynka zaczęła mówić, a ojciec nie bardzo miał czas i ochotę zajmować się córką, która z kolei coraz bardziej zamykała się w sobie. Zaczęła obwiniać się za to, że nie jest chłopcem. Wtedy wszystko byłoby prostsze. Mogłaby pomagać ojcu, i kto wie? Być może w przyszłości przejęłaby jego wszystkie obowiązki, a on byłby z niej dumny. A tak, jako dziewczynka, ma małe szanse na aktywację Sharingan, najlepszej i charakterystycznej broni klanu.
Takie przekonanie dołowało małą Katrin jeszcze bardziej. Mimo wszystko niesamowicie kocha ojca, a szacunku jakim go darzy to ze świecą szukać! Ojciec stał się jej autorytetem, a od chwili , gdy wyraźnie dał jej do zrozumienia, że pokłada w niej wielkie nadzieje, przeznaczyła swój cały wolny czas na naukę. Wkrótce tak rzadkie pochwały z ust rodzica, stały się dla niej jak narkotyk, a jej marzeniem jest udowodnić światu swoją wartość i sprawić by ojciec był z niej dumny.
-----------------------------------------------------
Ten dzień zaczął się normalnie i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że tak się również skończy. No cóż, w obecnej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak stwierdzić, że nie wszystko da się przewidzieć. Jak co dzień wstałam z łóżka, wcześniej spychając leżącego na moich nogach Tsuyori i półprzytomna powlokłam się do łazienki.
- Za jakie grzechy ja muszę tak wcześnie wstawać? Jakbym nie mogła chociaż pospać do tej dziewiątej. Albo dwunastej...- Marudziłam sobie pod nosem. Skłamię jeśli powiem, że nie byłam śpiochem. Ba! nadal nim jestem. Mogę spać po 16h na dobę, gdzie norma wynosi 8h. Ale teraz nie o tym mowa. Więc tak...Już ubrana poszłam do kuchni robić śniadanie dla siebie i ojca oraz nakarmić Tsu. Chociaż równie dobrze on sam dałby radę złapać sobie pokarm.
- Tato nie mamy nic do jedzenia! Nawet ramen! Miałeś zrobić wczoraj zakupy!- Krzyknęłam z kuchni. Jednak nie słysząc długo żadnej odpowiedzi, zaniepokojona poszłam do pokoju. Ojciec siedział zamyślony wpatrując się tępo w blat stołu. Odganiając niepokojące myśli powtórzyłam pytanie
-Hej! Czemu nie kupiłeś nic do jedzenia? Znów będziemy zmuszeni jeść na mieście...- Mruknęłam uśmiechając się jak to miałam w zwyczaju. Do niego zawsze pogodnie. Moje zaniepokojenie spotęgował fakt, że zamiast tak jak zwykle z uśmiechem przeprosić i potargać mnie po głowie, uśmiechnął się tak jakoś...dziwnie.
-Jesteś szczęśliwa?- Zapytał z tym samym sztucznie spokojnym i przyjaznym uśmiechem. Tym pytaniem zbił mnie trochę z tropu.
- Ee..Tak. - Odpowiedziałam z lekkim wahaniem, chcąc doszukać się jakiegoś głębszego znaczenia w tym zdaniu. Nawet Tsu przyglądał się podejrzliwie mojemu rodzicowi.
-A czemu pytasz? Coś nie tak?- Tym razem już nawet nie próbowałam stłumić natrętny ciągle rosnący niepokój.
- Pamiętaj, że kocham cię i bez względu na wszystko zawsze będę przy tobie. Słuchaj uważnie teraz co ci powiem... - Czułam jak ręce mi się trzęsą. "Co się do diabła dzieje?"
- Co się stało? Tato co się stało?!- Przerwałam przejęta.
- Mówiłem, żebyś słuchała- Powiedział nadal spokojnym aczkolwiek zirytowanym tonem.- -Nie ma sensu tego ukrywać. Być może, że będziemy mieli małe kłopoty. Muszę na chwilę usunąć się w cień, bo istnieje prawdopodobieństwo, że jeśli tego nie zrobię, swoim postępowaniem mogę doprowadzić do wojny".- Mówił to takim głosem, jakby informował mnie, co dziś na obiad.
-Wojna..? - Wykrztusiłam niezdolna wydobyć z siebie cokolwiek więcej.- Do cholery jasnej, wojna?! Więc czemu mówisz o tym jakby cię to nie obchodziło?! Co z ciebie za shinobi?!- Krzyknęłam nie panując nad własnymi emocjami. Zaraz jednak uświadomiłam sobie, co powiedziałam. Przerażona zakryłam sobie dłonią usta. Nigdy tak się nie zachowywałam w stosunku do niego. Darzyłam go pełnym szacunkiem. Zresztą zasłużył. Mimo śmierci matki zawsze się mną opiekował, nigdy mnie nie zawiódł.
Nagle usłyszałam wielki huk. Teraz już wiedziałam, że jesteśmy w nie małych tarapatach. -Zmiana planów. Biegiem!-Tata pociągnął mnie z rękę. Zaczęliśmy biec, a za nami cicho i u ukryciu podążał Tsuyori. Usłyszeliśmy kolejny wybuch. Nie minęła chwila, pojawił się jakiś ninja
- Co u ciebie słychać Anshin?- Zapytał jeden z nich, wymawiając imię mojego ojca, jakby był jego dobrym znajomym.
- Gdyby nie jedna glizda przecinająca mi drogę, mógłbym powiedzieć że wprost wspaniale.- Odparł spokojnie mój ojciec. Niestety na twarzy wroga pojawił się tylko złowrogi uśmiech
- Czyżby nie udało ci się wyprowadzić bezpiecznie z gniazda tego pisklęcia? Oj biedne maleństwo- Jego głos ociekał ironią, a ja czułam się coraz bardziej niepewnie. Byłam jednak w stanie na tyle panować nad sobą, żeby pokazywać dyskretne znaki tygrysowi. Wstrzymywałam go od ataku.
-Daruj już sobie Marui. Popełniasz błąd. Nawet jeśli jakimś cudem udałoby ci się mnie zabić, to nawet nie myśl, że dam ci skrzywdzić Katrin. A poza tym narobiłeś tyle hałasu, że zaraz zjawi się tu ANBU.- Powiedział ze spokojem mój ojciec. Mnie zalał zimny pot "...Udałoby ci się mnie zabić...."
- Myślisz, że o tym nie pomyślałem? Moi chłopcy już się zajmują psami Konohy. A poza tym to ty głupiejesz na starość. Myślisz, że po tym co zrobiłeś, po tym jak zabiłeś mojego brata, zapomnę o wszystkim i dam ci spokojnie żyć? Zapłacisz mi za wszystko. Oko za oko Anshin, twoja córka za mojego brata.- Wysyczał.
-Niestety nie mogę przystać na te warunki.- Powiedział nadzwyczaj spokojnie i aktywował Sharingan. Teraz rozpętało się prawdziwe piekło. Wrogi shiobi zaatakował jakąś nieznaną mi techniką. Nie jestem pewna co takiego zrobił, ale wydawało mi się, że za każdym razem gdy używał jakiegoś Jutsu na dystans, celował we mnie. Za każdym też razem przed atakami bronił mnie ojciec. Czułam się bezużyteczna. Byłam wściekła na siebie. W pewnym momencie Marui zrobił coś niespodziewanego. W tej chwili przejrzałam na oczy. Tata chyba też. Zostaliśmy zwabieni w pułapkę. To wszystko okazało się niesamowicie silnym Genjutsu, które ukrywało to, że wszędzie poukrywane były kartki wybuchowe i żyłki, a gdzieniegdzie broń. Nagle poczułam jak coś parzy mnie w rękę, a chwilę potem usłyszałam głośny wybuch. Zamroczona do końca nie wiedziałam się dzieje. Jednego byłam pewna: uruchomiłam pułapkę, która wybuchnęła i zostałam uratowana od pewnej śmierci przez ojca, który zapłacił za to oparzeniem ręki. Wykorzystał to przeciwnik, który znów wykonał jakąś dziwną, nieznaną mi technikę. W jego dłoni powstała wielka, jasna kula energii.
- Teraz cię zniszczę, Anshin! - Z szaleńczym śmiechem ruszył na mojego ojca, który najwyraźniej już opadł z sił. Wzięłam się w sobie i wstałam na równe nogi. Aktywowałam Sharingan i starałam złapać przeciwnika w Saiminjutsu. Wybiegłam przeciw niemu z kunai w ręku. To był raczej impuls niż gest odwagi, ale mimo wszystko wywołałam u niego niedługie otępienie, spowolnienie. Ta chwila wystarczyła tygrysowi, który do tej pory dzielnie mnie bronił i próbował z całych swoich sił pomagać ojcu. Tsuyori skoczył na wroga, przygniatając go swoim ciałem. Ten tylko zaklną siarczyście. Podbiegłam do niego i wymierzyłam mu cios kunai, jednak zatrzymał mi rękę w ostatniej chwili i wykręcił ją tak, że stałam do niego tyłem. Jakimś też cudem pozbył się tygrysa, który właśnie podnosił się z ziemi parę metrów dalej.
-Teraz mi się nie wywiniesz, dziecinko...- Syknął wyraźnie wściekły. Moja cała pewność siebie prysnęła jak bańka mydlana. - Zobacz Anshin, jak ci córka na własnych oczach ginie!- Wrzasnął z szaleńczym śmiechem. Ze łzami w oczach spojrzałam na ojca, który nieporadnie próbował wstać.
- Hehe, jesteś taki słaby Anshin...- Wyśmiał Marui z pewnością siebie. Coś jednak się zmieniło. Coś, czego wróg najwyraźniej nie zauważył. Otóż dyskretnie wyjęłam z kabury kartkę wybuchową i przyczepiłam ją do ręki Marui. Z nową siłą i determinacją wykonałam Kirigakure no Jutsu i zaatakowałam Taren Ken z pomocą tygrysa, który uderzył z drugiej strony. To trochę zdezorientowało przeciwnika, ale przecież nie był głupi. Szybko wykonał Kawarimi, a chwile potem Kai.
- Takie zabawy nie są dla małych dziewczynek..,.- Warknął podirytowany.
-Ależ ja tam się świetnie bawię! - Syknęłam zła. Nikt, ale to nikt nie będzie tak obrażał mojego ojca, tak jak Marui zrobił to wcześniej! Wykonałam Utsusemi no Jutsu i wiedząc, że i tak pewnie się wydostanie z tego Genjutsu, rzuciłam w jego stronę granat dymny, a chwilę potem wykonałam Bansho Shou, na wcześniej przyczepionej do ręki shinobi kartce wybuchowej. Kątem oka zauważyłam, jak ojciec podnosi się i aktywuje swój Sharingan.
- Wystarczy, Katrin odpuść.- Powiedział spokojnie.
- A-ale tato!- Krzyknęłam tonem rozpuszczonego dzieciaka, ale widząc srogi wyraz twarzy ojca, posłusznie odsunęłam się w cień. Nasz wróg przeżył. Co więcej, był wściekły. Zrozumiałam, że dopiero teraz zaczyna się prawdziwa walka. Byłam tak przejęta, że nawet nie zauważyłam, że sama stoję jak kołek. Stałam i czułam się dziwnie. A właściwie nic nie czułam. Po prostu wiedziałam, że istnieję...gdzieś tam we wszechświecie. Nic nie widziałam. W tej jednej chwili, która trwała straszliwie długo byłam zarówno niema jak i głucha. "Czy ja nie żyję?"- Chciałam zapytać, ale z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. W końcu zaczynałam coś słyszeć. Na początku były to jakieś dziwne, jakby rozmazane i niewyraźne dźwięki, które potem przypominały jeden głośny, rozpaczliwy krzyk. Minęła chwila, nim dotarło do mnie, że jego sprawcą byłam ja sama.
Obudziłam się w łóżku szpitalnym w wiosce. Zdezorientowana rozejrzałam się po sali. Moją uwagę zwrócił Tsu leżący na podłodze. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka.
-O już się obudziłaś..- Powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
-G...gdzie mój ojciec?- Wychrypiałam. Na moje pytanie pielęgniarka widocznie się zmieszała.
- Zaraz do ciebie przyjdzie pewna osoba, która ci wszystko wyjaśni. - Powiedziała wychodząc,a wcześniej odłączając mi kroplówkę. Dziwnym trafem nie chciałam nawet wiedzieć co się stało. O słodka niewiedzy!
Nie minęła chwila, jak zjawił się jeden z ANBU
-Witaj, jestem Omoi.-Przedstawił się
-Nieważne.- Odparłam nie do końca grzecznie.- Przepraszam.- Mruknęłam uznając, że nic nie wskóram tym, że narobię sobie teraz wrogów.
- Nie szkodzi. A teraz posłuchaj uważnie. Nie ma sensu tego przed tobą ukrywać, bo znając upartość klanu Uchiha i tak byś się dowiedziała. - Powiedział z powagą. Skinęłam głową na znak, że może mówić dalej.-
-Zacznijmy od tego, że Anshin pokonał pokonał przeciwnika, a pozostali uciekli, gdy tylko na horyzoncie pojawili się co lepsi z ANBU. - Odetchnęłam z ulgą.- Ale twojego ojca oskarżono o zdradę.- Powiedział nie owijając w bawełnę
- Co?! To nie możliwe!- Nie wytrzymałam. Nie mogłam uwierzyć, choć rozum cicho szeptał, że istniała taka możliwość. Przypomniała mi się ostatnia rozmowa z ojcem:
"Muszę na chwilę usunąć się w cień, bo istnieje prawdopodobieństwo, że jeśli tego nie zrobię, swoim postępowaniem mogę doprowadzić do wojny..." Emocje jednak wygrały tą krótką potyczkę.- On nigdy by czegoś takiego nie zrobił!
-Nie jestem pewien, biorąc pod uwagę fakt, że sam się do tego przyznał. Wiesz jaka kara czeka zdrajcę, prawda?- Zapytał ze współczuciem w głosie.
-Nie zabiją go! Po moim trupie!- Krzyknęłam wściekła i zrozpaczona.
- Za późno. Byłaś nieprzytomna jakieś dwa tygodnie. Został pochowany parę dni temu, bo jego ciało zaczynało się już...
-Dosyć! Wyjdź stąd! - Krzyknęłam nie mogąc zapanować nad emocjami. Tsuyori warknął groźnie i skoczyłby na nieszczęśnika, który musiał mi przekazać tą złą wiadomość, ale tamten w ostatniej chwili rozpłynął się w powietrzu, zastawiając na szafeczce przy łóżku jakiś list. Bezzwłocznie otworzyłam go i zaczęłam czytać. Po polikach spływały mi łzy bezsilności i bólu.

Kochana Kat

Wiem, nigdy nie byłem najlepszym ojcem. Nie umiałem sprawić, byś była szczęśliwa. Starałem być wzorem dla ciebie i chciałem zawsze cię wspierać. Niestety zawiodłem.
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że od pewnego czasu leżę pod ziemią. Postawiono mi poważne, jednak wstyd się przyznać, prawdziwe zarzuty. Uwierz, że jestem w stanie sobie wyobrazić co czujesz. Złość, ból, smutek, rozczarowanie... Gdyby było coś co mógłbym uczynić, by widzieć cię szczęśliwą, na pewno bez wahania bym to zrobił. Niestety nie ma w życiu łatwo. Ja pragnąłem zawsze tylko twojego uśmiechu. Może już go więcej nie zobaczę, ale chcę by zawitał on jeszcze nie raz na twojej twarzy. Nie wiń za moją śmierć nikogo. Zemsta to zła droga, wymagająca zbyt wielu poświęceń. Zwłaszcza w klanie Uchiha...
Żyj z dnia na dzień i wiedz, że zawszę będę z tobą. Niech ten krótki list choć trochę pomoże ci zrozumieć moje intencje.

Bądź szczęśliwa Kat,
Anshin

Moim największym marzeniem było sprawić, by ojciec był ze mnie dumny. Teraz, gdy on nie żyje, trenowałam dla własnej satysfakcji. Chociaż ciągle czułam pewien niedosyt w związku z bezzasadnymi według mnie oskarżeniami o zdradę ojca, postanowiłam zapomnieć o sprawie. Przynajmniej do czasu, aż nie będę miała całkowitej pewności co do jego niewinności. Nigdy nie był święty. Muszę przyznać, że czułam nieprzyjemne ukłucie w sercu za każdym razem, gdy dane mi było przez przypadek usłyszeć "Patrz, to córka tego zdrajcy!"- Wtedy miałam ochotę zabić, ale przecież nie tędy droga. Mimo nieznośnego bólu w sercu, potrafiłam z uśmiechem patrzeć na świat. Żyłam tak jak inni ludzie. Trenowałam i poznawałam nowych znajomych.



Imię: Tsuyori
Rasa: tygrys
Płeć: samiec
Opis: Duży i silny, biało-czarny tygrys. Ma piękne, wielkie, zielone oczy. Jest dość młody. Nie przepada za obcymi ludźmi, jednak jest oddany swojej pani, której nie odstępuje na krok. Dla nieznajomych potrafi być naprawdę wredny. Jak wszystkie zwierzęta tego gatunku, jest doskonałym drapieżnikiem i potrafi świetnie pływać.
Jutsu:
Ekwipunek; Dwie paczki karmy dla dużych kotów.
Natura chakry : Suiton[ woda]
Techniki:
-Shunshin no Jutsu
-Kawarimi no Jutsu
-Tokken
-Dekata Ki
-Dekata Mizu
-Fukumi Hari
-Mizuame Nabara
_________________

"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Linki Przyjaciele:
TwojaManga.dbv.pl
Toplisty:
TopLista Naj Stron ANIME I MANGI Toplista Naruto ..::NARUTO-ZONE::.. 7 kul smoka Toplista stron Anime&Manga AnimeHit toplista anime Naruto World Cup NarutoTOP50 Gry Toplista Naruto - Power of ninja Toplista Anime Strefa ::(: Manga Toplista :):: Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie PBF - Toplista gier PBF Toplista Anime.: ANIME TOP100 :.
stat4u

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Style created by PiotreQ9 from HeavyMusic.org

Darmowe forum phpBB by Przemo |