Poprowadził ją między drzewa idąc niepewnym krokiem zupełnie innym niż podczas walki. Puścił jej dłoń i zapatrzył się w ciemność, zaczął cicho mówić.
-Myślałem ,że się schowałaś, szukałem Cie po całym lesie do utraty tchu, myślałem że...że-po jego policzku spłynęła łza-Odeszłaś, bo odeszłaś, zostawiłaś mnie bez słowa , bez wyjaśnienia, bez nadziei ,że wrócisz, siedziałem na schodach czekając na Ciebie-przełknął ślinę a łzy stały się gęstsze-Przychodzę tutaj, a dwaj kolesie wlepiając swój wzrok w Twój biust, a Ty się tym nie przejmujesz i pytasz się jeszcze mnie czemu bez ostrzeżenia wpadam?!mimo łez jego głos nie drżał ,Inu mogła wyczuć gniew zmieszany z żalem i smutkiem, uderzył dłonią w drzewo przewracając je.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Doton,Suiton, Mokuton
Dołączyła: 07 Mar 2010 Posty: 1265
Natura Chakry: Raiton
Wiek: 30 Dołączyła: 07 Mar 2010 Posty: 1265 Skąd: Szczecin
Wysłany: 2010-06-15, 23:48
Stała a jej źrenice drgały, serce łomotało jej w piersi. Splotła swoje dłonie i przybliżyła do klatki, nie mogąc się ruszyć nawet na krok. Była uziemiona
- Ja...ja nie odeszłam...-Jęknęła przez drżące usta.
- Przepraszam, że tak nagle...wystraszyłam się trochę...twojego zachowania. Nie wiedziałam co zrobić, nie mogłam się powstrzymać przed ucieczką w nieznane...musiałam stłumić nieco emocje. Ja nie potrafiłam inaczej...- Zaczęła się cholernie jąkać, a wzrok spuściła w dół.
- A ci kolesie...to oni są przecież niegroźni. W życiu napotkałam się na głupszych debili, więc po prostu przywykłam-Uśmiechnęła się krzywo
-Chowałem się na drzewie byś mnie nie oglądało na nago, ptak zabrał mi bokserki-zaśmiał się jakoś dziwnie-Ale odzyskałem je zbiegłe...chciałem być znów przy Tobie...-nie chciał dokańczać, że jej nie było.
Nie wiedział co więcej powiedzieć stał u dłubał korę drzewa, wzrok miał zapatrzony w ciemną dal, wyczuwał drżenie głosu dziewczyny.
Natura Chakry: Raiton
Wiek: 30 Dołączyła: 07 Mar 2010 Posty: 1265 Skąd: Szczecin
Wysłany: 2010-06-16, 00:05
- Ten twój ptak, to większy łobuz niż Pai -Zaśmiała się niepewnie. Podeszła powoli w jego stronę i wyciągnęła swoje dłonie w jego kierunku. Nie była pewna czy może. Oplotła swoje ręce wokół jego przedramienia.
- Cicho...spokojnie, już wszystko jest dobrze-Szepnęła czułym głosem w jego kierunku
Całe to zajście obserwowały kolejne białe oczy ledwo widoczne wśród chmur...
-A więc potrzebna jest kolejna wizyta w Konoha... Oby i tym razem pościg zgubię tak łatwo... Ale teraz nie ma Tahy... Tak czy inaczej, czas przelać trochę krwi cieniowi wspomnień... - powiedział Sjan wzbijając się na białej chmurze szukając tamtej dwójki Konoszańskich psów... Seiso był inny... On był Shinobi z Konohy... Miał Wolę Ognia, a tamte psy długo nie były szczute. A Toshiro chyba już zapomniał, co to jest Lodowe Ostrze Koori Saezuru Mokuteki... Więc dobrze będzie jak srebrna klinga odwiedzi starego znajomego. Ciekawe, czy Konoha chociaż tym razem zdąży zareagować, zanim Kapitan wkroczy do Wioski i znajdzie tego łajdaka...
-Senma.. - powiedział uśmiechnięty Czwarty Kapitan do stojącej przy nim czarnej postaci dzierżącej kosę Jashina:
-Czas wypić trochę krwi i wyrwać dusze dwóm Konopsom... Znajdź ich... - powiedział z gniewnym wyrazem twarzy posyłając jednostkę elitarną w kierunku stojących jeszcze na polanie (Nikt z Was nie wyszedł) dwóch chłopaczków w celu pozbawienia ich przytomności i chakry, dopóki lek na emocje i psychikę przestanie działać na Tajfunie, a jego szalony przydomek stanie się jawą... Bo jego Bijuu od dawna był tłamszony przez czas i lekarstwa...
-Na pewno-powiedział cicho.
Swymi białymi oczyma spojrzał na twarz dziewczyny, jego wyraz twarzy złagodniał ,a uśmiech zagościł już na stałe. Objął ją powoli masując jej biodra , delikatnie przyciągnął do siebie. Splótł dłonie pod jej pupą i uniósł ją tak by jej twarz była na tej samej wysokości co jego. Patrzył na nią chłonąć każdy szczegół jej urody. W końcu pocałował ją czule.
-Nie zostawisz mnie już?-czekając na odpowiedź obserwował Inu.
Poczuł coś dziwnego, zimny dreszcz przebiegł po jego plecach jakby ktoś go obserwował. Zerknął w prawo ,a później w lewo. Po prostu to czuł, coś się wydarzy, coś nadchodziło. Mocniej przytulił dziewczynę.
Natura Chakry: Raiton
Wiek: 30 Dołączyła: 07 Mar 2010 Posty: 1265 Skąd: Szczecin
Wysłany: 2010-06-16, 14:31
Zadygotała nagle. Jej instynkt podpowiadał jej o jakimś niebezpieczeństwu. Przełknęła ślinę i cichym gwizdem zawołała Pai. Okazało się jednak, że szczenię było tuż obok nich, a jego kreza na karku uniosła się z lekkiego strachu. Dziewczyna tym czasem nadal miała swoje zmysły na wysokich obrotach. Oj...niech to szlag! Wszystko się pieprzy! Uwiesiła się jedynie Seiso na szyi, jak to miała w zwyczaju. Do jej świadomości dotarły jego słowa
- Zależy w jakim sensie. -Mruknęła. Inu niestety...od dzieciństwa miała chore wymysły. Jednym z nich były właśnie głupie ucieczki dla jaj. Miała dziką pasję widząc, jak ktoś bezradnie szuka jej we wszystkich miejscach. Zawsze lubiła się ukrywać i znikać komuś z oczów...Była wiecznie w podróży. No cóż...ona nigdy nie była normalna. Do jej nosa zdołał dolecieć zapach. O dziwo był on znajomy, choć nie pamiętała dokładnie do kogo on należał. Zastygła w bezruchu wyczekując. Zaklęła głośno pod nosem, mrużąc złowrogo ślepia. Zdołała usłyszeć tupot. Czyżby jakaś jednostka biegła w ich stronę? Chcieli zaatakować? Podobnie czuła się podczas walki w pobliżu gór. Znowu? To już robiło się wkurzające. Poruszyła się lekko aby ześlizgnąć się z objęć Seiso. Złapała go mocno za dłoń i zaczęła się rozglądać. Musiała zachować czujność
- Czujesz to nie? Musimy uważać...coś się zbliża. Coś silnego...ale znajomego. Chyba nic nam nie zrobi.... - Szepnęła po czym prychnęła głośno. Może i miała dobry zmysł węchu, lecz gdyby miała również dobrą pamięć do zapamiętywania wszystkich zapachów. Wiedziała jednak, że ów zapach był dobry...
-Enma... Druhu... Zresztą, muszę ochraniać swoją posadę. Kiedy indziej, kiedy mój lek przestanie działać będę usprawiedliwiony masakrą... - powiedział Sjan wychodząc nagle z chmur i spadając na ziemię nieopodal Inu i Seiso rozdmuchując wokół siebie piasek z trawy:
-Nie przeszkadzajcie sobie.. - rzekł spokojniej niż wcześniej kładąc się w cieniu okolicznego drzewa. Po chwili obok niego stanęła wysoka, czarna, smukła sylwetka w kapturze z kosą w dłoniach. Ona jedynie usiadła obok leżącego Kapitana chyba z nim rozmawiając. Z rozmowy wytężonemu słuchaczowi udałoby się usłyszeć:
-Usprawiedliwiona... w popłochu.. A Konoha... - po czym roześmiał się towarzyszącemu trochę ochrypłemu śmiechowi. Chyba ich słowa nie miały żadnych złych zamiarów. Co chwila śmiali się i cicho rozmawiali ze sobą, by nie przeszkadzać parze.
Objął i przytulił Inu. Słysząc głos Sjana zaśmiał się. Poznał lepiej tego człowieka gdy trenował u niego w Tsuki. Był wariatem , niezrównoważoną osobą, niebezpiecznym shinobim, a jednak polubił go.
-To tylko albo aż Sjan-szepnął dziewczynie na ucho przy okazji lekko je przygryzając, wyrażając tym samym swoją miłość do niej-Yo, Tajfunie-zwrócił się do białookiego-Uzun They, pamiętaj jakby co masz moje wsparcie
Odwrócił się i ciągnąc za sobą Inu poszedł nad jezioro.
-Kochanie ostatnim razem wspólna kąpiel nie była nam dała-uśmiechnął się-Może tym razem?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach