Tarcze zostały zniszczone, Taharii zauważył zmierzającą w ciebie błyskawicę.
- Takamichi !- Krzyknął chłopak, dostając z strzały w serce. Jednak nic mu się nie stało. Wyciągnął strzałę i zgniótł ją, szalenie atakując piaskiem.
Takamichisam zasłonił Miyuki przed błyskawicą, prawdopodobnie przy tym ginąc. Nie ruszał się.
Mutsuyama szalenie atakował przeróżnymi jutsu, a w ciebie leciała ognista kula.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Katon (Ogień), Raiton (Błyskawica)
Dołączyła: 22 Sty 2010 Posty: 1114
Przez chwilę byłam w szoku. Jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji, kiedy ktoś umiera oddając za mnie życie. Kula była już bardzo blisko, a ja wciąż się nie ruszałam.
-"No dalej idiotko! Rusz się! Takie coś to dla ciebie drobnostka!"-po skarceniu się, wróciłam na ziemie.
Błyskawicznie złożyłam pieczęcie i starałam się odeprzeć atak [Suiton]Suikodan no Jutsu. Pozbyłam się dwóch klonów. Z tych których zostawiłam, jednemu kazałam opleść Matsuyamę Kurama Himo Baindo, a drugiemu mnie osłaniać.
Mutsuyama bez problemu spalił wszystkie strączki, stając przed tobą.
- Nikt mi nie da rady... będziesz doskonałą niewolnicą.- Powiedział do ciebie, przygotowywując jakieś silne jutsu.
- Cholera !- Krzyknął Taharii widząc jak Mutusyama przygotowywuje jutsu, a Ikirami nie da rady pomóc.
Zeskoczył z orła i zaatakował wodza, jednak ten odbił Tahariiego od siebie, i ruszył biegiem na ciebie.
Nie miałam konkretnego plan. Wszystko mogło skończyć się klęską. Po prostu działałam. Stworzyłam tyle Kage Bunshinów ile byłam w stanie, tak żeby zostało mi jeszcze trochę chakry. Każdemu klonowi kazałam atakować czym popadnie, żeby zyskać chociaż moment. Wtedy wykonuję Shunshin no Jutsu w powietrze, nad Matsuyamę i zbieram całą chakrę jaka mi jeszcze została w dłoni.
-"Stawiam wszystko na jedną kartę..."-pomyślałam i zaatakowałam Oukashou.
Klony atakowały bezskutecznie. Ty zaatakowałaś Oukashou, jednak uderzyłaś ręką w ziemię. Mutsuyama zniknął. Pojawił się obok Tahariiego kopiąc go w brzuch.
Patrzyłam na to co się dzieje z szeroko otwartymi oczami.
-"Eee...Czy to nie ja miałam być celem? Co jest grane?"-myślałam-"Teraz jest moja szansa..."
Złączyłam dłonie i skoncentrowałam się. Nie miałam już prawie chakry, więc dalsza walka nie ma sensu. Stworzyłam Kage Bunshina i kazałam mu jak najdłużej unikać ataków i odwracać uwagę przeciwnika. Wykonałam Ippai Hengen i zaczęłam biec jak najdalej stąd.
Taharii lekko skinął głową, a cały oddział ruszył na orłach za tobą. Jeden z shinobich złapał cię i posadził na orle.
- Kazał nam cię odwieźć gdzieś dalej stąd...- Powiedział shinobi odwracając się do tyłu.
Nic się nie działo... Cisza. Co jakiś czas było słychać tylko powiew wiatru. Po chwili podszedł do ciebie jakiś chłopak o białych włosach.
- Kapitan poprosił mnie bym cię trenował, gdyby coś się stało. Jestem Kiritahi.- Powiedział ze smutkiem w głosie, widać było że cały oddział jest pogrążony.
- Czego chcesz się nauczyć ?
Skierowałam wzrok w stronę punktu.
-"To może być albo Taharii albo wróg. Muszę uważać!"
Cały czas uważnie obserwowałam czarny punkt, nie spuszczałam z niego oczu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach