• Profil • Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości • Zaloguj
Konoha Gakure Strona Główna
• FAQ  • Szukaj • Użytkownicy • Grupy • Statystyki • Rejestracja • Zaloguj • Album • Download

 Ogłoszenie 

Dzień Tygodnia Pora Roku Pogoda Gazetka Event
Czwartek Wiosna +19°C, wiatr Gazetka nr.12 - Brak -

1.Zapraszam do rejestrowania się na forum!
2. Proszę o głosowanie w Toplistach!
3. Zapoznajcie się z regulaminem
4. Nicki mają być KLIMATYCZNE

Poprzedni temat «» Następny temat
Egzamin na Chunina #5(Ekipa #1)
Autor Wiadomość
Toszizo Aszizożizo Na Nin 


Natura Chakry: Katon(Ogień) Doton(Ziemia)
Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 2953
Skąd: się biorą dzieci?
Wysłany: 2010-07-25, 18:13   Egzamin na Chunina #5(Ekipa #1)

Spotkaliście się obok bramy nr.1. Wokół was stało mnóstwo drużyn, które stały pierwszy etap. Otrzymaliście już zwój nieba i wszystkie informacje i macie parę minut przed rozpoczęciem drugiego etapu egzaminu.
_________________
 
 
     
REKLAMA 

Natura Chakry: Katon(Ogień) Doton(Ziemia)
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Wysłany: 2010-07-25, 18:26   

 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 28
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-07-25, 18:26   

Jamarik odebrał zwój i schował do plecaczka by nikt inny go nie zauważył. Poprawił ubranie i rozejrzał się po zebranych. Było tu wiele całkiem niezłych shinobi, z którymi trzeba było się liczyć. I walka bez planu byłaby tu bez sensu. Jeszcze raz zastanowił się nad formacją i specjalnościami członków drużyny. Inoue to mistrz tropienia co dużo ułatwi misję. Simeon to walka w zwarciu. A Kaito i Uchiha byli od wspomagania. On ze swoim Sharinganem, a Nara ze swoim cienie.
Podszedł do drużyny, która skupiała się przy bramie. Mieli spore szanse na wygraną, szczególnie, że w pierwszym etapie pokazali, co to znaczy wspaniała współpraca. I tutaj także zaczyna się prawdziwe wyzwanie, które pokaże na co ich stać.
- Mam tu zwój. Później go pokażę, gdy uwolnimy się od ciekawskich spojrzeń.
Uśmiechnął się.
- No dobra. Teraz jest odpowiednia pora na ułożenie jakiegoś sensownego planu. Ktoś ma jakieś propozycję?
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Inuzuka Kyou 

Natura Chakry: Raiton
Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 108
Skąd: Konoha?
Wysłany: 2010-07-25, 19:44   

Przybiegłem pod Bramę Lasu Śmierci. -Ale nazwa, nie ma co... - pomyślałem i ujrzałem Jamariko. Podszedłem do niego.
-Hejka,reszty jeszcze nie ma? - spytałem zdyszany - Masz jakiś plan albo coś? Mówili, na czym będzie polegał drugi etap? - powiedziałem. Nie miałem żadnego ekwipunku, a zasób moich technik był mierny. Mogli dać chociaż dwa dni przerwy...No nic.
-Mam taki plan, jak już wyruszymy, to powtórzę wszystkim jeszcze raz. To tak:
Pierwszy idzie Jamariko, z włączonym Sharinganem i ogląda przestrzeń przed nami, drugi idę ja i zabezpieczam Jamariko, patrzę w lewo. Mam przygotowane Kage Mane. Trzeci idzie Simeon, patrzy w prawo, przygotowane ma jakieś techniki z kośćmi. Czwarta idzie Inu i obwąchuje tyły, ma przygotowane Kawarimi. Jej pies może też iść z przodu, aby pomóc Jamariko, w razie, gdyby czegoś w porę nie zauważył. Teraz plan działania:
Jeśli Jamariko coś ujrzy swoim okiem, wycofuje się za mnie (Kaito).Simeon atakuje kośćmi. Inu używa wcześniej przygotowanego Kawarimi, przenosi się za przeciwnika i atakuje od tyłu, a ja (Kaito) próbuje złapać przeciwnika w cień. Jeśli mi (Kaito) się uda, Simeon atakuje, Inu się wycofuje. Ważne w tym planie jest, aby w odpowiednim czasie UNIERUCHOMIĆ przeciwnika. Wtedy w 100 % uda mi się użyć Kage Mane, a wtedy gra skończona. Tak naprawdę głównym zadaniem Sim'a i Inu jes odwrócenie uwagi od tego drugiego, nie ma szans, aby ktokolwiek odbił dwa potężne ataki. Zaatakują jednocześnie, a oponent skupi się tylko na jednym ataku, co spowoduje kilkusekundowe unieruchomienie i Kage Mane zakończone sukcesem.
- powiedziałem i usiadłem na ziemi.
 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-07-25, 20:25   

Podczas drogi z sali egzaminacyjnej do bramy przy lesie Simeon zachowywał się znacznie bardziej bezbarwnie, niż zazwyczaj. Nie był już wesoły i uśmiechnięty, jaki wydawał się być przed rozpoczęciem testu pisemnego. Był za to ponury i małomówny. Nawet jego oczy oglądały drogę jakoś tak beznamiętnie, nawet bez jakiejkolwiek iskierki. Jego chód przypominał styl poruszania się skazańca w drodze na egzekucję. Był powolny, ale dość symetryczny. Sam Sim upodobnił się do najzwyklejszego w świecie ludzkiego wraku, pozbawionego pozytywnych emocji. Czyżby pierwsza część aż tak go wymęczyła? Czy była to specjalna zagrywka mająca na celu zmylenie licznych drużyn podążających w tym samym kierunku. Ta druga opcja wydawała się znacznie bardziej prawdopodobna, gdyż Kaguya nie miał podstaw do bycia aż tak zmęczonym, poza tym sam wiedział, że takim zachowaniem przykuje uwagę innych geninów, którzy uznają tą drużynę za łatwy kąsek. Miał nadzieję, że zainteresuję się nim przede wszystkim mniej ogarnięci zawodnicy, tacy, którzy zdali dzięki szczęściu a nie umiejętnością...

Dochodząc w końcu przed bramę numer 1 chłopak wraz z drużyną skierował się do namiotu w którym zostają przydzielane zwoje nieba, lub ziemi. Drużynie przypadł zwój nieba. Mimo, iż to Jamariko zabrał zwój i go schował, Simeon podstępem pragnął zwrócić na siebie uwagę innych ninja. Wyjął pusty zwój i ustawiając go tak, aby było widać tylko jego zakończenie, następnie podczas wyjścia z owego namiotu chłopak wykonał gest, jakby chowając zwój. Z pewnością przykuło to uwagę wielu innych shinobi, którzy cieszyli się dowiadując, kto ma zwój. Następnie znajdując się już tylko w otoczeniu swojej drużyny Simeon stał się znacznie bardziej wyluzowany. Na jego twarzy znów można było zauważyć miły, pełny ciepła uśmiech. Chłopak starał się jednak zachowywać ostrożnie. Jeśli teraz śledzi ktoś nas obserwuje, lub podsłuchuje to mamy przerąbane - stwierdził Sim rozglądając się i co róż spoglądając na innych geninów. Czasem też bacznie obserwował najbliższe otoczenie i swoich kompanów. Bał się podsłuchu. Gdy Jamariko spytał się o taktykę chłopiec odparł: Cóż, skoro nikt się nie odzywa to może ja zacznę. Jesteśmy w miejscu, z którego podejrzenie naszych ruchów przez członka innego klanu, niż Hyuuga jest nieosiągalne. Podsłuchu też raczej nie ma, więc możemy zająć się naszą taktyką. Moim zdaniem powinniśmy się pierw zabezpieczyć, aby głupio nie stracić naszego zwoju... Tu jego głos się urwał, ponieważ Kaito zaczął opowiadanie swej strategii. Ton, którym przemawiał był nad wyraz spokojny i opanowany. Już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że "wycieczka" do lasu śmierci już go kiedyś spotkała. Po chwili jednak kontynuował:
Ja, dzięki moim zdolnościom malarskim podrobię zwój nieba i zabiorę go. Następnie na ten prawdziwy rzucę Kokohi no Jutsu upodabniając go do normalnego, pustego zwoju. Teraz może omówię strategię poruszania się w lesie. Na początku powinna iść Inu, gdyż razem z Pai najszybciej wyczują zbliżające się zagrożenie. Ja z racji mojego wzrostu obstawię środek i postaram się być odpowiedzialny za utrzymanie formacji. Postaram sie zbadać teren dzięki wężom. Kaito razem z Jamariko... Wy powinniście zająć się tyłami. Z tamtąd szanse ataku są najmniejsze, a Ty kolego z klanu Nara nie preferujesz przecież walki wręcz. Jamariko dzięki sharinganowi ma zwiększoną szybkość reakcji, przez co ochroni Cię w razie zagrożenia. Dobra została jeszcze strategia ofensywna... Tu Simeon spojrzał wymownie na chłopaka z klanu Uchiha. Widać było, że ta część strategii była już szybciej przemyślana przez obu chłopców. Hmm. No więc jeśli uda nam się trafić na drużynę, która się nie zorientuję, że ich śledzimy, to możemy im odebrać zwój bez żadnej walki. Wystarczy, że Jamariko, dzięki swoim zdolnością genjutsu wyprowadzi przeciwnika w pole, następnie dzięki Rouda Ibaki wcieli się w rolę egzaminatora, który mówi, że egzamin został odwołany i mają oddać zwój. Jeśli dadzą się nabrać to oddadzą nam zwój. Oczywiście można plan ulepszyć. To jest tylko zamysł. Jest jeszcze inne wyjście, które polega na podstawieniu pułapki. Mianowicie odkładamy nasz przefarbowany zwój, którym zajmę się od razu po wejściu do lasu i zastawiamy swego rodzaju pułapkę, Nie jest ona ryzykowna, gdyż nawet jeśli się nam nie uda to stracimy tylko mało warty pusty zwój, ale na dodatek poznamy położenie wrogów. Tu Simeon spojrzał badawczo na Inu oraz Kaito, próbując wybadać ich reakcje na owe strategie.
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Inoue Inuzuka 


Natura Chakry: Raiton
Wiek: 30
Dołączyła: 07 Mar 2010
Posty: 1265
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2010-07-25, 23:25   

-Jak dla mnie bomba....jednak mój nos działa niezależnie od mojego ustawienia. Mogę być i z tyłu i z przodu...chociaż preferowałabym to drugie-Cała drużyna mogła usłyszeć jej głos, tuż za sobą. Zjawiła się tu niepostrzeżenie wychodząc po prostu zza pobliskiego zarośla. Jakoś nie spieszno jej było do wyjścia ze swojej kryjówki. Było w niej wystarczająco dobrze, szczególnie dla takiej samotniczki jak Inu. Analizowała sobie w samotności słowa strategii. Ten pomysł z genjutsu niezwykle przypadł jej do gustu. Nawet zachichotała cicho pod nosem wyobrażając sobie ów plan, lecz...są jeszcze pozostali członkowie grupy przeciwnika. Oni mogą uwolnić zaatakowanego od hipnozy i...klapa. Lepiej mieć plan zapasowy, czyli ten o którym wspominał Kaito. Można by też oczywiście spróbować zmyłki jaką był sztuczny zwój. Większość z geninów nie powonno się połapać. To również można brać pod uwagę. Po małym przemyśleniu Inu postanowiła wyjść wreszcie ze swojej nadzwyczajnej kryjówki. Wstała i poczęła iść powolnym i miarowym krokiem ze znużoną Pai na rękach. Denerwowała się, to było pewne. Jej dłonie, które były ukryte w długich kudłach Pai, drżały niemiłosiernie. Zaklęła pod nosem. Miała nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Głaskała swojego pupila, chcąc dodać sobie jak i jej pewności. Przystanęła obok członków z drużyny uśmiechając się niedbale. Jak dla niej strategia była...zbyt nużąca. Wolała myśleć na bieżąco niż planować. Chociaż dobrze by było jeśli ci bez silnych ataków w zwarciu stali po środku, czyli obok siebie pilnując boków. I tak powinno być najlepiej. Inu jednak czekała na rozjaśnienie planu. Wtrąci swoje zdanie w ostatecznym czasie. Jak na razie wolała pozostać w swojej sferze przemyśleń. Znacznie lepiej wychodziło jej spokojne słuchanie, niż bezmyślna gadka. Chociaż to się przydaje do zabawy, ale na pewno nie do takich momentów, jak to....
_________________


Moja Pai
 
 
     
Toszizo Aszizożizo Na Nin 


Natura Chakry: Katon(Ogień) Doton(Ziemia)
Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 2953
Skąd: się biorą dzieci?
Wysłany: 2010-07-30, 11:54   

Uzgodniliście wszystko, Simeon zajął się zwojami i nagle usłyszeliście od prowadzącej drugi etap, że czas zacząć i macie ustawić się przed swoimi bramami. Wasza brama ma numer 23!
_________________
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 28
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-07-30, 15:20   

Chłopak powoli podszeł do bramy. Denerwował się, to fakt. nie wiedział, co go tam czeka, a na pewno nie będzie to tak łatwe jak pierwszy etap. Jego humor i energia prysły, jak bańka mydlana. Zawsze tak się działo w tego typu sytuacjach. Skupił się na spokoju i chłodnej analizie sytuacji. Mieli jeden ze zwojów. żeby zdać, musieli zdobyć drugi, zwój ziemi. Nie było wiadome, która drużyna ma jaki, więc tylko utrudnili nam zadanie. Ale w końcu od czego ma się ukryte zdolności. Mieli już plan walki, ale co ze znalezieniem odpowiedniej drużyny. Takie coś nie jest łatwe. Nie mieli czasu, i pewnie też ochoty na marnowanie chakry w walce z drużyną nieba. Byłoby to bezsensowne i niepotrzebne.
Nerwowo zacisnął dłonie. Place lekko mu pobielały. Rzadko się denerwował i bał się niepewnego. Zazwyczaj bagatelizował zagrożenie mając je w nosie. Ale teraz, gra toczyła się o wielką stawkę. Albo im się uda i zostaną Chuninami, albo odpadną i powrócą do treningu, by za kilka miesięcy znów startować w egzaminie. A on miał nadzieję, że nie będzie musiał wracać na powtórkę. I nie miał takiego zamiaru. Był nastawiony na wygraną. Oczywiście, wiedział coś o ostatniej części egzaminu, ale nie miał zamiaru zawracać sobie nim głowy. Miał coś ważniejszego do zrobienia. Wszyscy ustawili się przy bramie. Jeden członek drużyny odpadł, ale była to nie wielka strata. Przełknął głośno ślinę. Została ich tylko trójka. To dosyć mało, zważywszy, że inne drużyny miały po cztery osoby. Ale drużyna pierwsza da radę.
- No to czas zaczynać.- powiedział Uchiha lekko chropowato. Zdołał dodać do tego lekki uśmiech...
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Inoue Inuzuka 


Natura Chakry: Raiton
Wiek: 30
Dołączyła: 07 Mar 2010
Posty: 1265
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2010-07-30, 17:40   

Psia krew. Zaraz...za chwilę się zacznie....mozolna walka o zwycięstwo. Ba! Mało tego...walka o przetrwanie! Można tu zginąć na każdym kroku. Wszak to mogą być jej ostatnie dni...ale chyba dobrze trenowała. Tak? Miała nadzieję. Przytuliła swojego psa do piersi i ruszyła do wyznaczonego miejsca zapewniając towarzystwo Jamariko. Szła spoglądając w ziemię i gładząc spoconą ręką gładką sierść swojego pupila. Dobrze chociaż, że była odziana w rękawiczkę. Pai skomlała niesłyszalnie. Jej również emocje dały się we znaki. Sekundy dzieliły ich od rozpoczęcia mozolnej walki w tym straszliwym lesie. Dziewczyna zacisnęła szczękę i zmarszczyła nieco nos. To musi się udać....musi....przynajmniej ma taką nadzieję. A jak się nie uda? Inu przeczuwała, że te walki będą dla niej jedne z najgorszych. Cóż....może się wkrótce wyszaleje, jak to miała w zwyczaju. Z pewnością wolała takie igranie ze śmiercią niźli nudną rutynę. Dziewczyna wzdrygnęła wyobrażając sobie takową. To nie było nawet do przepuszczenia...o nie...
Jednakże nie zmienia to faktu, iż w tej chwili nogi ma jak z waty. Ledwo co się poruszała. A jak...jej drużyna spartoli sprawę? Fakt, na teście powiodło im się znakomicie, jeżeli chodziło o współpracę. Co jednak jeżeli zawiedzie ona podczas śmiertelnych walk? To już znacznie inna sytuacja. Wszystko mogło się zmienić. Czy mogła im na tyle zaufać? Czy sama ich nie zdradzi wiejąc gdzie pieprz rośnie? Tego za chiny nie chciała, lecz wiedziała, że to również jest możliwe. Dziewczyna brała wszystkie możliwe aspekty pod uwagę. Doszła jednak do bramy. Przystanęła i zadarła głowę wpatrując się w mosiężne przejście. Inu przygryzła wargę i ze strachem w oczach wpatrywała się w wejście do piekła. Powinno się jednak udać. Przynajmniej...Simowi w miarę ufała...ale najważniejszą rzeczą, jaka dodawała jej otuchy jest Pai. Była przy niej i to się liczyło. Wiatr w pewnej chwili rozwiał złowrogo jej włosy i przepasaną przez biodra bluzę. Przyda się, bo jednak Pai nie mogła już nosić na głowie...
Ocknęła się słysząc głos kompana. Spojrzała na niego kątem oka
- Tsaa...-Przytaknęła mu
_________________


Moja Pai
 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-07-30, 18:46   

Widząc, że Kaito i Inu niezbyt protestują, nie mają nic przeciwko taktyce, którą Simeon ułożył wraz z Jamariko, chłopak lekko się uśmiechnął. Wiedział, że ten plan jest dobrze zorganizowany, ma duże szanse powodzenia, oraz bardzo mało uchybień. Duma, jaka ogarnęła młodego, najsilniejszego genina z rodu Kaguya, była wprost nie do opisania. Był zachwycony wzajemnym zrozumieniem drużyny. Zerknął na pilnujących go chuuninów. Każdy z nich miał zimny, spokojny wzrok. Trochę to martwiło Sima, gdyż wyglądało to tak, jakby jego opiekuni byli pewni, iż żaden z tegorocznych geninów nie przejdzie. Za chwilę jednak jego usposobienie się zmieniło. Nabrał odwagi. "Skopałbym im wszystkim tyłki. Nawet tym chuuninom. W końcu nie jestem pierwszym, lepszym geninem. Jestem przedstawicielem najlepszego klanu na świecie! Rodzina Kaguya na mnie liczy!" - w tym momencie tok myślenia chłopaka przerwał dość niezwykły dla niego widok. Z egzaminatorami stał Ammenuia Kaguya - ojciec Simeona! Rozmawiał z nimi, był spokojny, wyglądał tak, jakby w ogóle się nie przejmował egzaminem syna. Wręcz przeciwnie. Był tak opanowany, że wydawać się mogło, iż był on pewny tryumfu swojego pierworodnego syna. Za chwilę Sim zauważył wzrok swojego ojca, który powędrował na jego pociechę. Widać w nim było radość i dumę, a zarazem energię, którą chciałby się podzielić z synem. Entuzjastyczny wzrok dodał Simeonowi otuchy. "Będzie niezła jazda. Zniszczę ich wszystkich! Nikt nie ma dziś ze mną szans! Teraz jestem tego jeszcze bardziej pewien! Podobno w lesie śmierci jest okropnie. W sumie przecież już tam byłem. I było ooostro! Mam nadzieję, że tym razem jednak nie będę miał do czynienia z umarlakami, bo do teraz na samą myśl o tym dreszcze przechodzą moje ciało, ale w końcu udowodniłem im, że Kaguya mają twardsze kości nawet od szkieletów." - rozmyślał tak sobie jeszcze przez dobrą chwilę, po czym zorientował się, że jednej osoby z ich grupy brak.

"Hmm... Co jest z Kaito? Przecież on zdał. Ale... szedł tuż za mną... Jeszcze nawet proponował nam taktykę... Myśl, Sim, myśl..." - w tym momencie Simeon rozejrzał się uważnie po wszystkich, nawet najmniejszych zakamarkach polany, na której się obecnie znajdowali. Ujrzał swego kolegę na ławce. Siedział wraz z geninami, którzy się wycofali, bądź nie zdali... "Co jest? Chyba nie podołał... Ale kiedy? No cóż... Nie będzie to wielka strata. I tak nie odgrywał ważniejszej roli w naszym planie. Nie jest niezastąpiony..." - stwierdził egoistycznie Simeon. Po tych myślach chłopak poczuł się lepiej. Przyznał coś, co skrywał w sobie już od bardzo długiego czasu. Nie mógł wyrzucić tego z siebie, bo nie chciał łamać ducha drużyny, pracy zespołowej, która przecież była tak ważna... "Jedynym mankamentem jest to, że nasza drużyna musi sobie poradzić w trójkę, podczas gdy inni działają czwórkami... Chociaż... Dan... Też Kaguya... Siedzi blisko Kaito. Najwyraźniej także sobie nie poradził z trudami egzaminów pisemnych... Znam ten ból. Może za rok..." - taka zimna myśl została przerwana słowami egzaminatorów, którzy kazali podchodzić drużynom do specjalnie ponumerowanych bram.

W drodze Simeonowi strasznie się dłużyło. Nie mógł doczekać się chwili, kiedy chwyci pusty zwój, a następnie przybliży jego wygląd do zwoju, w którego posiadaniu będzie się znajdował. Czekał tylko na moment, aż nie będzie musiał zgrywać kogoś innego, moment, w którym znajdzie się sam na sam ze swoją trzyosobową drużyną - zespołem pierwszym. Nie na darmo byli pierwsi. Wydawali się elitą, faworytami. Wyznacznikiem siły i poziomu tego egzaminu. Przebiegły, mądry Uchicha, sprytna i urocza Inu oraz Simeon... jego chyba nie trzeba przedstawiać. Każdy genin wie o jego niezwykłej sile i wytrzymałości, które zdobył dzięki niebywale ciężkim i intensywnym treningom, we wspólnej sali treningowej. Nawet podczas nich przewyższał o klasę swoich rówieśników. Nie mówiąc już o tym, że był tu jednym z najstarszych w towarzystwie, co można niewątpliwie uznać za atut. Sim wraz ze swoim teamem, "wesołą kompanią", przemierzał zaczątki lasu śmierci. Widział już bramę, a obok niej wielki, stalowy, płot, od którego odbijało się oślepiające, palące słońce. Co do wielkich, mosiężnych i solidnych wrot otwierających przejście do tego lasu. Przypominały Simeonowi poprzednią, drugą fazę egzaminu... Zwłaszcza jego towarzyszy. "Seiso z klanu Senjuu, na dodatek posługiwał się marionetkami... Niebywale utalentowany... Świetnie się z nim pracowało. Przegrałem z nim później, ale walka była równa. Może kiedyś jeszcze nasze drogi się skrzyżują... Mam taką nadzieję... No i Imago...Z klanu Hyuuga..." - tutaj Simeon po cichu westchnął i uśmiechnął się pod nosem. W jego uśmiechu można było zauważyć sarkazm i nutkę ironii. "Ten typek potrafił nawet w najgorszych momentach walić w swoich kulkami ognia... Na dodatek ciągle padał! Demotywował mnie przy każdej czynności, której się podejmowałem. Mimo wszystko jednak był barwną postacią egzaminu. Myślę, że mógłby wygrać konkurs na osobę, która najbardziej niszczyła system. Cóż. Wydaje mi się, że teraz mam o wiele bardziej ogarniętą drużynę..." - teraz Sim spojrzał na swoich towarzyszy, którzy czekali na otwarcie bramy. Wyglądali na niecierpliwych i podekscytowanych.

Simeon spojrzał, czy jeszcze ich nikt nie śledzi, a następnie otrzymał od Jamariko zwój. "Pora działać" - rzucił sam do siebie po cichu Sim, po czym wyjął pusty zwój i pędzel, którym zazwyczaj maluje węże. Tym razem jego talent artystyczny będzie służył do czegoś zupełnie innego. Simeon położył dwa zwoje obok siebie. Zwój nieba oraz pusty zwój. Przyjrzał się dokładnie temu pierwszemu, starał się zapamiętać każdy szczegół, każdy detal, nawet najmniejszy światłocień wytworzony przez niebieskie znaki na części klucza. Przemalował dokładnie wszystko na pusty pergamin, tak aby wyglądał on identycznie do zwoju nieba. Sam dał Jamariko prawdziwy zwój nieba, a fałszywkę zachował dla siebie. Schował ją pod kimono i wstał, po czym rozprostował kości. Miał nadzieję, że żaden użytkownik Byakugana, bądź innego Kekkei Genkai pozwalającego na "rozejrzenie się" nie obserwował go. Wtedy nie mógłby już nabrać drużyny, w której ta osoba by była. Uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział, że coś się szykuje, coś dużego. Może nawet większego niż przy poprzednim jego udziale w lesie śmierci... Usłyszał głos Jamariko, który stwierdził, iż czas już zacząć. Sim nie odezwał się. Przytaknął mu lekkim skinieniem głowy, po czym wyszedł lekko na przód. W prawym ręku trzymał pędzel, a w lewym pusty, niepokolorowany zwój. Czuł się gotowy na akcję... Stanął jak najbliżej wejścia do lasu śmierci i ze zniecierpliwieniem obserwował dalszy ciąg wydarzeń...
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Toszizo Aszizożizo Na Nin 


Natura Chakry: Katon(Ogień) Doton(Ziemia)
Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 2953
Skąd: się biorą dzieci?
Wysłany: 2010-07-31, 20:44   

-Zaczynamy!- Usłyszeliście donośny krzyk i w ułamku sekundy brama przed którą staliście otworzyła się dając wam znak, abyście zaczynali.
_________________
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 28
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-07-31, 21:56   

Chłopak usłyszał krzyk egzaminatora. chciał wbiec w mroczny i mało zachęcający fragment Konohy, ale nie mógł. Pierwszy raz, do dawna strach i niepewność sparaliżowały go. No, może nie strach, ale zdenerwowanie bardzo go przypominające. Jamariko, wiedział, że tam kończy się opieka egzaminatorów i rozpoczyna walka ze wszystkim, co próbuje zaatakować. A jest tego sporo. Uchiha, nie był najmocniejszym wśród genninów. Przykładał się do treningów, dając z siebie wszystko, ale znał tylko kilka technik. Kondycyjnie i siłowo, nie miał co się równać z Simeon'em, czy Inoue. Ale nadrabiał to zdolnością, szybkiego myślenia pod presją. I całkiem niezłej strategi. Ale czy to wystarczy by zdać. Pierwszy raz od początku trwania egzaminu na Chunina ogarnęły go wątpliwości. Czy jest wystarczająco dobry, by zdać? Czy może lepiej się poddać i poczekać rok, ostro trenując, by stać się silniejszym. Ale taka okazja może się nie powtórzyć. Trafił do całkiem niezłej drużyny, która zgrała się w kilka minut. Następna, może już nie być taka... współpracująca i tylko gorzej na tym wyjdzie.
Przełamał swoje zdenerwowanie i powolnym krokiem ruszył w stronę bramy. Sim i Ino pewnie nie chcieli dłużej czekać i by go wepchnęli. A to, by było straszne upokorzenie. Spękać nawet nie wchodząc do lasu. Spojrzenie brązowych oczu zmieniło się. Znowu, było na nich widać zawziętość i determinacje, a także wesołe błyski w źrenicy. Wrócił w pełni sił i z nowymi pokładami optymistycznych myśli. Uśmiechnął się lekko wbiegając za bramę. Las, sprawiał, że ciarki przechodziły po plecach wbiegających. Jemu też, ale zaraz się opanował. Podszedł do drzewa i oparł się o nie plecami. Zamknął na chwilę oczy i powiedział do swojej drużyny.
- Już tu jesteśmy. Ale ważniejsza sprawa, jak znajdziemy odpowiedni zwój, czyli ziemi. Ja nie mam pomysłu, a wy, jako weterani, możecie wiedzieć wiedzieć więcej ode mnie.
Przyjrzał się uważnie towarzyszą. Ino miała ten wyraz twarzy, który świadczył, że przeżywała to samo co on, tylko dużo łagodniej. U Simeona, tez zdołało się odnaleźć oznaki spięcia, ale dobrze je ukrywał za swoją miną. Jeśli chodzi o zwoje musieli szybko coś wymyślić. Użycie Genjutsu, nie wchodziło w grę, ponieważ nie znał żadnego, które by mu pomogło w takiej sytuacji. Wątpił, czy oni również znają takie techniki. Jedyna przydatna umiejętność, to węch, który posiadała ino i jej pies. Ale w jaki sposób... Ach mniejsza z tym. Na pewno istniała jakaś luka, która mogli wykorzystać, tylko musiała być znaleziona. Jamariko wykonał minę myśliciela i zaczął analizować fakty i informacje jakie mieli. Jednak nic nie przychodziło mu do głowy, oprócz walki z każdym, by odkryć prawdę. A to nie tylko by ich spowolniło, ale także osłabiło, czego za bardzo nie chcieli. Trafił się twardy orzech do zgryzienia. Przestał analizować i czekał na ich pomysły. Jeśli on nic nie wymyśli, to oni muszą. Także przygotował się do biegu, gdyby tamci chcieli kontynuować rozmowę w trakcie poszukiwań...
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Inoue Inuzuka 


Natura Chakry: Raiton
Wiek: 30
Dołączyła: 07 Mar 2010
Posty: 1265
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2010-07-31, 23:21   

Czekała przed bramą nie wiedząc co myśleć. Milion różnych wątpliwości tłoczyły się w jej głowie. Bała się...strasznie. Cały czas przytulała małą Pai jak tylko mogła. Jej ręce trzęsły się niczym osika. Inu przeklęła siebie w myślach... *Niech to szlag! Przestań się trząść! Przestań się bać! * podjudzała siebie w myślach, ale...to nic nie skutkowało. Wyczekiwanie potęgowało strach jak diabli. Przełknęła cicho ślinę spoglądając na resztę, wyszukując w nich jakiejkolwiek otuchy. Dobrze, że chociaż Sim czuł się na siłach. To zarażało Inu i dodawało jej minimalnej pewności...
Krzyk obwieszający otwarcie sprawił, że dziewczyna niemal podskoczyła w miejscu. Obserwowała roztrzęsionymi tęczówkami ruch mosiężnych drzwi. Powoli....niedługo za nimi zniknie. Z głośnym skrzypnięciem rozwarły się na całą szerokość. Inu jednak stała...została przyziemiona. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Musiała ruszyć! Musiała...w tej chwili. Jednak nadal stała. Przywarła do ziemi jak sopel lodu. Nagle jednak Jamariko ruszył. Dziewczyna z automatu zrobiła krok za nim, nie chcąc zostać i nie chcąc nikogo zawieść. Poruszała się jak kukła prowadzona przez kogoś. Dziewczynę jednak to nie obchodziło. Ważne, że szła do przodu. Powoli zagłębiała się w czeluści mrocznego lasu. Inu uniosła głowę obserwując podejrzliwie nawet najmniejszy konar, jakby od razu coś miało ją zabić. Jej zmysły były na wysokich obrotach.
Po krótkim marszu zatrzymała się. Znów za kierownictwem Uchiha. Spojrzała na niego pytająco, jednak po wkrótce się wszystkiego dowiedziała. Plan...ona już miała pewien plan...
- A może...by pójść na ugodę? Po prostu...schować nasz zwój. Kiedy spotkamy przeciwną drużynę wtedy po prostu się z nimi dogadamy. Oni pokażą zwój, a my nasz....w końcu chyba nikt nie chce walczyć na marne. Ewentualnie możemy podpatrzyć jakąś drużynę. Tu by przydały się moje motyle, i węże Sima -Stwierdziła prosto drżącym głosem. Starała się go uspokoić...bezskutecznie
-Później jednak będziemy musieli uważać na wszelkie ataki. Najlepiej wszystko załatwić na początku póki mamy siły. Kiedy dorwiemy zwoje, zachowamy je i jakoś dojdziemy do celu...-Aż dziw, że jest w stanie mówić. Jej nieśmiałość poszła w niepamięć. Teraz liczyło się tylko przetrwanie. Cały czas nasłuchiwała wszelkich oznak przeciwników. To ona tu miała być odpowiedzialna, za nadejścia nieprzyjaciół. Inu czuła się...trochę przytłoczona tym zadaniem. Zawsze wolała działać w pojedynkę i to w dodatku używając wyłącznie defensywy. Tutaj wszystko się zmieniało....
Po chwili jednak położyła delikatnie Pai na ziemi. Rzecz jasna nie pozwoli jej chodzić samoistnie po tym niebezpiecznym lesie. Dziewczyna rozwiązała swoją bluzę i założyła ją na siebie. Zamek zapięła do połowy. Szczenię instynktownie wskoczyło do niej i usadowiło się wygodnie w ciepłym miejscu, merdając końcówką puszystego ogona. Ona również nasłuchiwała. Kiedy są dwie strażniczki, nie powinno pójść źle. Pai zamknęła zielone ślepia i po prostu starała się zasnąć. Będą się zamieniać na warcie. W końcu każdy musi kiedyś spać. One to już obmyśliły...wszystko jak najdokładniej...aby przeżyć.
Jak widać nawet głupia Inu potrafiła wymyślić całkiem dobre plany. Wszak planowała całkiem sporo, lecz po cichu nikomu nie wadząc. Nie lubiła się nimi dzielić z innymi. Pod tym względem była małą egoistką. Jakoś zawsze twierdziła, że jej rozumek wymyśla zbyt głupie teorie, więc wolała o nich nikomu nie mówić. Tak zostało. Od dziś jednak musiała się wysilić. Nie miała zamiaru wplątać drużyny w jakieś piekło...co to to nie
_________________


Moja Pai
 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-08-01, 09:50   

Simeon wpadł w szał różnorakich myśli, które już od jakiegoś czasu dręczyły jego umysł. Nie był pewny co do ustawienia, cały czas miał wątpliwości, a odpadnięcie Kaito, jeszcze je pogłębiły. "Hmmm, Jamariko nie może iść sam z tyłu, gdzie jednak będzie narażony na ataki. Co by tu począć? No dalej Sim myśl!" - zaczął nawoływać sam do siebie chłopak. Starał się przeanalizować każde ustawienie po kolei, dzięki czemu mógł wywnioskować, które jest najbardziej korzystne. Po krótkiej chwili już był pewny, co musi zrobić. Teraz wypadało tylko przekazać spostrzeżenia reszcie drużyny. Ruch Jamarika pobudził Sima do działania. Dobrze by było, gdybyśmy od razu zastosowali naszą formację. Po przemyśleniu powinienem zająć miejsce z tyłu. - powiedział Kaguya i zajął swoje miejsce z tyłu drużyny. Był przygotowany na atak, nawet w tak wczesnej fazie drugiego etapu. Rozglądał się na wszystkie strony, jednak sprawiał wrażenie kogoś bardziej nieogarniętego, niż uważnie śledzącego wydarzenia w tym egzaminie. Może to dlatego, że miał schowane kości, wolał nie używać od razu swojego Kekkei Genkai - wolał zaskoczyć tym przeciwnika, który na pewno nie spodziewa się takiej broni. W końcu Kaguya to rzadko spotykany, lecz ceniony klan Shinobi, który walkę wręcz stawia na pierwszym miejscu. Krótki postój kompanów oraz pytanie Uchihy dało Simowi do myślenia. To łatwe! Przecież mogę namalować węże, Inu wysłać motyle oraz użyć swojego nadzwyczajnego węchu no i pozostały jeszcze umiejętności Pai. Ona też ma świetny węch. - powiedział Sim, po czym wyrzucił wręcz pusty zwój, na którym zaczął malować kolejne węże i je ożywił przy pomocy techniki Sumi:Hebi. Mam także łatwy, aczkolwiek mało bohaterski i honorowy plan. Czy się zgodzicie, to już wasza sprawa. Jeżeli wszystko pójdzie tak jak w planie Inoue i znajdziemy przeciwników ze zwojem ziemi, udamy, że się ich boimy i dobrowolnie oddamy fałszywkę. Oni pewni swego odejdą, a wtedy my zaatakujemy od tyłu. Shinobi zazwyczaj są pewni siebie, więc z tym, że sobie pójdą, wierząc, że się ich boimy, jest prawdopodobne, nawet bardzo. Dzięki temu możemy uzyskać przewagę, poprzez efekt zaskoczenia. Może to niezbyt wojownicze z naszej strony, ale wygrać trzeba grać. A raz możemy zagrać nieczysto... Co wy na to? - rzekł Simeon, po czym szedł dalej wraz ze swoim teamem.
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Toszizo Aszizożizo Na Nin 


Natura Chakry: Katon(Ogień) Doton(Ziemia)
Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 2953
Skąd: się biorą dzieci?
Wysłany: 2010-08-01, 13:56   

Biegliście przed siebie po lesie uzgadniając wasz plan. W pewnym momencie Inu dzięki swojemu niezwykłemu węchu wyczuła coś wokół was, ta jakby okrążyło was z tysiąc przeciwników.
_________________
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 28
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-01, 18:24   

- Mam pomysł. Mogę użyć swojej opaski jako lustra i dzięki swojej technice klanowej zmusić ich do pokazania nam swojego zwoju bez walki i wykrycia. nie narażalibyśmy się także na niepotrzebną walkę, co już jest całkiem niezłym plusem. I skłaniałbym się do planu z Genjutsu i podmianą. Zawsze, jak się nie uda możemy zaatakować już zmęczonych przeciwników.
Ino powiedziała, że wykryła wrogów i jakby otaczały nas ich setki, albo tysiące. Ale nie było to możliwe. W grupach były po cztery osoby, więc analogicznie musiałoby startować z jakieś dwieście grup. A to jest prawie niemożliwe. Więc zostają dwie możliwości. Albo to jakieś porządne Genjutsu, albo Podział Cienia. Miał nadzieję, że to pierwsze. Ustawił się na swoim miejscu w drużynie i wyciągnął kunai'a. W głowie zaczęły kołatać mu różne myśli. Walczył już z prawdziwym przeciwnikiem, ale nie z tyloma. Po drugie, nie było w stanie zgromadzić tak dużego zespołu. ustawił lekką gardę i aktywował swojego Sharingana. Możliwe, że to Genjutsu, działające na dużym obszarze. Przełknął głośniej ślinę. Złożył rękę w pieczęć i użył techniki Kai, tak na wszelki wypadek. Lepiej teraz sprawdzić, niż później żałować. Nie zwalniając skupił się i sprawdził czy jutsu zadziałało. Swoim okiem rozejrzał się po horyzoncie szukając twórcy techniki, albo innych shinobi.
- Ino wyczuwasz ich dalej?
Nagle coś sobie uświadomił. Ktoś mógł użyć takiej strategi z Genem, jaką oni wymyślili.
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Linki Przyjaciele:
TwojaManga.dbv.pl
Toplisty:
TopLista Naj Stron ANIME I MANGI Toplista Naruto ..::NARUTO-ZONE::.. 7 kul smoka Toplista stron Anime&Manga AnimeHit toplista anime Naruto World Cup NarutoTOP50 Gry Toplista Naruto - Power of ninja Toplista Anime Strefa ::(: Manga Toplista :):: Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie PBF - Toplista gier PBF Toplista Anime.: ANIME TOP100 :.
stat4u

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Style created by PiotreQ9 from HeavyMusic.org

Darmowe forum phpBB by Przemo |