-Tsu, idziemy!- Zawołała Katrin w stronę Konoszańskiego lasu, mijając strażników bramy. Nie musiała długo czekać, aż zjawił się tygrys. Szedł dumny... Nie, to raczej leniwość. W każdym razie powoli i ostrożnie, jakby się bał, że ziemia się pod nim zawali. Poruszał się niemal bezszelestnie. Cóż, cecha kocia. Westchnęła ciężko i ostatni raz spojrzała w stronę wioski.
-No, muszę trochę od tego wszystkiego odpocząć. To jest męczące...-Wyżaliła się przyjacielowi. Odruchowo złapała za broń, przywieszoną w skórzanej kaburze do pasa.
-Tym razem zdobędziemy siłę...-Powiedziała z determinacją wypisaną na twarzy. Jej szaroniebieskie włosy rozwiał wiatr, a w oczach zabłysnął Sharingan.
-Ruszamy!- Z tym słowem rozpoczęła wędrówkę. Podróż wgłąb siebie.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
REKLAMA
Natura Chakry: Raiton, Katon
Dołączył: 26 Lut 2010 Posty: 1831
Twoja przemowa do kota nie jedną osobę podniosłaby na duchu i dodała siły zdolnej przenosić góry,ale...Tsu to Tsu i jak miał w zwyczaju człapał za Tobą swym leniwym krokiem nie zwracając zbytnio uwagi na Twe heroiczne przemowy. Jednak dziecko ,mały chłopak stojący tuż za bramą słyszał Twoje słowa o zdobyciu siły...wydarzyło się coś dziwnego. Podbiegł do Ciebie z szerokim uśmiechem i wyrazem powagi w oczach. Zasalutował Ci jak żołnierzowi przykładając pięść do serca. Jego stój zdecydowanie wskazywał na to ,że był sierota wychowanym na ulicy.
-Czy...-jąkał się-mogę ruszyć z Tobą proszę pani?
Z lekkim uśmiechem odwróciła się do chłopca, klękając przy nim.
-He he, ciekawe co by powiedzieli na to twoi rodzice. Jesteś teraz troszkę za młody, ale nie martw się.-Dodała szybko, widząc jak smutnieje twarz chłopca.
-Na pewno kiedyś, nie długo, sam będziesz chodził na takie i niebezpieczniejsze wyprawy! Musisz tylko trenować. Nigdy się nie poddawać, tak?- Poczochrała włosy chłopcu, wstając i zbierając się do odejścia. Tsu patrzył na tą uroczą scenkę z lekkim podirytowaniem. Parsknął swoim zwyczajem coś pod nosem i poczłapał się za nią.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Chłopak patrzył jak odchodzisz. Jego smutne oczy przybrały wyraz przerażenia. Nie wiedział co miał zrobić. Byłaś pierwszą miłą osobą jaką spotkał.
-Ale ja nie mam rodziców-ledwo usłyszałaś odchodząc.
"Katrin idź, patrz przed siebie, nie spoglądaj w tył..."-Powtarzała sobie. Jednak gdy usłyszała niemal płaczliwy głos dziecka, coś w niej pękło. Nie była twardą, silną wojowniczką. Teraz stała tam zagubiona nie mniej i nie bardziej niż tamten dzieciak. Początkowo chciała go przegonić, ale wystarczyło jedno spojrzenie, bardziej magnetyzujące niż Sharingan, a podjęła decyzję. Ona tez nie miała rodziców. Gdyby nie Tsu, Mizuno... Eh...
-Dobrze. Chodź z nami.-Powiedziała niechętnie.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Chłopczyk podbiegł do Ciebie i się ukłonił. Ni nie mówił, ale w jego oczach widziałaś ulgę i tajemniczy błysk, może szczęścia lub radości. W każdym razie spojrzał na Ciebie o w końcu się odezwał.
-Mogę coś nieść
"Pięknie Katrin! Teraz cały twój plan w łeb strzelił! Jak masz zamiar trenować w towarzystwie tego dzieciaka?!"-Niemal dokładnie to wyczytała z wymownego spojrzenia tygrysa. Wyraziła tylko niemą skruchę, jeszcze raz zerkając na chłopca. Wzięła go na ręce i usadziła na wielkim kocie. Pochyliła się nad Tsuyori'm i szarpnęła go za ucho, mrucząc złowrogo;
-A odstawisz jakiś numer, to Cię w klatce zamknę!- Chociaż wiedziała, że mimo całej jego złośliwości po tylu latach przebywania w akademii z Katrin nie zrobi dziecku krzywdy.
-Musimy przebyć jak najwięcej nim zapadnie zmrok, a na nim będzie Ci wygodnie nie zmęczysz się tak... -Obdarzyła go miłym, dodającym odwagi uśmiechem.
-Ale ty też coś musisz dla mnie coś zrobić. I nie, nie będziesz niczego niósł.-Wyprzedziła pytanie.
-Powiedz jak się nazywasz i skąd się wziąłeś w wiosce? Wiesz, że mogę mieć przez Ciebie kłopoty, jeśli jesteś pod czyjąś opieką. -Zauważyła posępnie.
-Ja jestem Katrin Uchiha, kunoichi z Konohy.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Chłopczyk otworzył szeroko oczy słysząc Twoje ostatnie zdanie. Zaczął Cie tykać palcem w polik.
-Łooooo ucicha...to ma pani takie oczy...takie takie takie-robił dziwne figury dłońmi- i czerwoneeee...-przeciągnął- Słyszałem ,że jak się popatrzy na kogoś to się umie to co on to prawda? A że każde oczka są inne to też prawda? Bo ja słyszałem ,że mają różne kształty kółka ,kwadraty, trójkąty, widziałem jak dzieci rysowały na piasku...-podrapał się po głowie i poklepał Tsu pogłowie i zaczął ciągnąć go za ucho-A on jest prawdziwy? Bo ja słyszałem ,że silni ninja mogą tak zrobić ,że przybędą różne zwierzęta, a ten tygrys tez przybył? Ale on ma miękką a sierść-nagle złapał lekko Twoje włosy-Pani ma tez miękkie włosy, a pani też została przyzwana?-ogrom ciekawości chłopaka i jego pytań nie znał granic.
Widząc minę niezadowolonego tygrysa, Katrin nie wytrzymała. Parsknęła radosnym śmiechem, co kot skomentował czymś na kształt "Phi".
-Tak,oczy umieją kopiować, ale jeszcze nie wszystko. Bywają czerwone, ale jak widzisz, obecnie mam szare.- Zagaiła do chłopca, pokazując mu swoje oczka.
-Tylko nie tykaj, bo wypadną! A tygrys nie jest przyzwany. Przypałętał się już dawno. To mój przyjaciel.-Wyjaśniła cierpliwie.
-No... Ale jazda! Proszę mi natychmiast odpowiedzieć na moje ostatnie pytania!-Katrin spoważniała. Udała stanowczy głos, w stylu komendy wojskowej. Zaraz jednak wybuchnęła serdecznym śmiechem i zaczęła łaskotać młodego podróżnika, który postanowił zamęczyć ją pytaniami. Piski i chichy rozniosły się po lesie.
-No więc?
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Chłopak popatrzył na Ciebie jak na głupią, a po chwili roześmiał się szczęśliwie. Nagle przestał i spojrzał na Ciebie, wsadził Ci niechcący palec w oko i zapytał.
-Jak pani robi że są raz czerwone a raz szare?
Następnie naciskanie z Twojej strony zasmuciło chłopaka ,który zaczął powoli opowiadać.
-Jestem Junorasugashikuni....-zamilkł-Tak matka była dowcipna...stara dziwka, proszę mówić mi Jun. Jestem z wioski wodospadu, matka i ojciec....nie mam rodziców...przybyłem do Konohy ,bo chciałem znaleźć swoje miejsce...
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-08-26, 20:29
Mizuno wracał z wyprawy gwiżdżąc zadowolony z siebie i z tego co dokonał. Wreszcie podporządkował sobie moc siedzącą w nim. Idąc powoli dostrzegł z daleka znajome kształty i głos ale kim było to dziecko?
" O cholera... czego ja jeszcze o niej nie wiem?! " - wręcz krzyknąłem w myślach podchodząc trochę bliżej i siadając przy drodze w oczekiwaniu aż dziewczyna podejdzie bliżej i go zobaczy.
Ps. wbijam na wyprawę za zgodą Kat
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
Gdy malec wsadził jej palec w oko, ta jęknęła przesadnie i złapała się za "bolące" miejsce.
-Aaa! Mówiłam, że wypadnie! Mówiłam!- Zaczęła się wygłupiać. Spoważniała jednak, widząc strapioną minę chłopca. Przemilczała nawet to, jak wyrażał się o własnej matce.
-Moi rodzice też nie żyją. Matki nie znałam, ale za to ojca miałam wspaniałego. Rzadko z nim czas spędzałam. Tęsknię za nim...-Może to ich do siebie przybliży. Sprawi, że lepiej się zrozumieją. Dla rozładowania atmosfery zaproponowała.
-Chcesz zobaczyć jak zmieniam szare oczka na czerwone?-Gdy miała aktywować Sharingan, spostrzegła znajomą postać.
-Mizuno!-Pomachała łapką, a jej uśmiech jeszcze się poszerzył.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Zaśmiał się i zaczął krzyczeć. Skakał na tygrysie jakby go ujeżdżał i ciągle tarmosił go za ucho.
-Pokaż ,pokaż!
Zaraz jednak spojrzał do kogo machasz i zeskoczył z tygrysa i schował się za Twoimi nogami, szepnął za Tobą.
-Jeju ale brzydal, pani go zna?
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-08-26, 21:33
Wstałem usłyszawszy wołanie Katrin i zaraz słowa chłopaka mnie zagotowały - Czeeść Katrin - zacząłem z uśmiechem idąc w jej stronę - A co to za brzydal którego prowadzisz? - zapytałem uszczypliwie dziewczynę przykucając przed chłopakiem i przyglądając mu się ciekawie - To jest twój? - zapytałem z udawanym uśmiechem.
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
-Brzydal? Hm.. na mój gust nie jest taki zły.- Odpowiedziała chłopcu rozbawiona, biorąc go na ręce.
-Tak, znam go. To mój...e..-Chwilę zastanawiała się, jak wytłumaczyć to malcowi.
-To mój dobry przyjaciel, który jak jeszcze raz nazwie Jun'a brzydalem, oberwie.-Rzuciła w stronę Mizuno piorunujące spojrzenie. Zaraz jednak się rozchmurzyła.
-Nie, nie mój... Gdyby był mój, raczej trudno by mi było to przed tobą ukryć.-Puściła mu oczko, poprawiając chłopca na rękach.
-Ten duży pan ma na imię Mizuno. Powiem Ci coś w sekrecie... ale to tajemnica... ciii- Zniżyła głos.
-On ma takie same czerwone oczka jak ja, a nawet jeszcze lepsze!-Szepnęła entuzjastycznie. No, może teraz Jun postanowi pomęczyć kogoś innego.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach