Taharii po chwili znalazł się u was. Z lewego ramienia ciekła mu krew. Podszedł do Kirihariego, i zadał mocny cios w twarz.
- Co ty sobie myślisz, miałeś ją uczyć...- Powiedział.
Następnie podszedł do Ikiramiego, tego też uderzając.
- A ty miałeś ją chronić !- Krzyknął, po czym zwalił się na ziemię.
-Ej, ej! Spokojnie! Chcesz pogorszyć swój stan?-podniosłam głos.
Po chwili wstałam i uklękłam koło Tahariiego. Przyłożyłam dłonie do jego ramienia i rozpoczęłam leczenie z pomocą Chiyute no Jutsu.
-Masz szczęście, że tylko na tym się skończyło...
- Należało im się...- Wyszeptał chłopak.
- Jak tylko ? Nie widzisz... przebicie na wylot.- Powiedział Taharii patrząc się na ranę.
Oddział okrążył was.
- Załatwić można zawsze, ale na szczęście przebitego nie mam.- Szepnął chłopak, opuszczając głowę na ziemię.
- Dzięki...- Dodał jeszcze, po czym zamknął oczy.
Dokończyłam leczenie rany i wzięłam głęboki oddech.
-"To była moja resztka chakry...Mam nadzieje, że załatwił go do końca..."-pomyślałam, po czym wstałam.
-To co? Wracamy do wioski? Zbrzydło mi już to miejsce!-powiedziałam z uśmiechem.
Pomogłam się wdrapać Tahariiemu na orła, po czym zajęłam miejsce przed nim.
-Nie ma problemu! Znaczy się...nigdy tego nie robiłam, ale powinnam dać radę-odparłam z uśmiechem-Dobra orzełku...Wracamy do wioski!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach