Wysłany: 2010-03-14, 20:48 Zwiad... Akatsuki w pobliżu.
Sjan szedł między domami tanecznym krokiem podgwizdując idąc w kierunku najbliższej bramy.
-Ciekawe... Czy spotkam Akatsuki... - zamyślił się chwilowo shinobi - A jak tak, to mam nadzieję, że gdy przyjdzie mi umierać, to w walce...
Oczy chłopaka powędrowały na skalne urwiska i wzgórza, a dalej za ciągnące się za horyzont zielone, umiarkowane lasy, w jednym miejscu przecięte Złotą Rzeką Ryou. Kraj Księżyca był w tym miejscu bardzo spokojny i malowniczy, dziwna była obecność tutaj Akatsuki...
-Dobra... Czas na zwiad... - Sjan zrobił jednego klona i przywołał zwykłego, latającego, białego tygrysa który rozpostarł swoje majestatyczne skrzydła i wziął replikę Kapitana na swój grzbiet, po czym wzbił się w powietrze latając po niebie i wypatrując niebezpieczeństwa, często zawracając i robiąc w powietrzu kółka. Sam oryginał szedł leśną drogą nasłuchując i rozglądając się powolnie trzymając ręce za głową lekko zamyślony, a przynajmniej tak wyglądał. Był czujny na jakikolwiek atak. W zanadrzu był gotowy do uskoku.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączył: 15 Sty 2010 Posty: 1791
Sjan czując owy przekaz myślowy od swojego klona nakazał mu zatoczyć parę kółek nad grotą, po czym się trochę zniżyć. On sam poprawił jedynie swoją szatę i wyjął zręcznie swoją Lodową Daikatanę i ruszył między drzewami najprostszą drogą w kierunku jaskini, teraz bardziej używając zmysłu wzrokowego. Rozglądał się we wszystkie strony szukając jakiejś notki wybuchowej, pułapki, bądź jakiejś postaci pośród drzew bądź liści. Po chwili jednak wszedł w gęstsze krzaki, robiąc jeszcze jednego klona, który wyszedł z owych roślin i poszedł w kierunku jaskini. Gdy oddalił się na jakieś dwadzieścia metrów, wolniejszym tempem ruszył za nim prawdziwy Sjan. A szybujący w powietrzu klon jedynie wypatrywał silniejszego i sprytniejszego wroga, bądź innego bardziej bądź mniej groźnego niebezpieczeństwa.
-Oby nie było ich wielu... Zajmie mi to zbyt dużo czasu...
Natura Chakry: Katon, Doton.
Dołączył: 15 Sty 2010 Posty: 1791 Skąd: z Titanica xD
Wysłany: 2010-03-20, 19:48
Chwilę po wejściu repliki do jaskini, klon zniknął. Wyparował, został zaatakowany. Wszedłeś do groty powolnym krokiem, ale nic nie widziałeś. Nagle poczułeś, że jesteś obserwowany, ta grota była bardzo dziwna.
_________________
MISTRZ ZBOCZONEGO STYLU ISTNIENIA - 99,99% (100 ma Taha)
Sjan westchnął głęboko. Nie miał ochoty na wyczerpującą walkę... Dla bezpieczeństwa użył techniki Kai. Gdyby to nie zadziałało wykona jeszcze jednego klona, który stanie tuż obok, po czym on kucnie, a jego klon wyjmie miecz gotowy do odbicia wszelkich ataków na dystans przeciwnika. Wykonał szybko pewną technikę i do jaskini wleciała masa śniegu tworząc śnieżną lawinę. Shinobi posłał ją na sam koniec jaskini, a klon w tym czasie biegł za nią, rozglądając się za umykającym wrogiem. Oryginał zaś zamienił się w człowieka-tygrysa i zaczął biec po ścianie także za lawiną, z dwoma kunaiami w dłoni. W drugiej ręce trzymał zaś swoją Legendarną Daikatanę.
Pomimo, że zrobiłeś strasznie zamieszanie w grocie i wyleciały z niej nietoperze, nikogo tam nie było. Wciąż jednak miałeś to samo wrażenie, że ktoś cię obserwuje.
Sjan zaczął głucho klaskać a jego klon na tygrysie lekko obniżył lot rozglądając się nad jaskinią.
-Dobra... Koniec tej zabawy... - klon w grocie zaczął biegać po grocie z kunaiami uderzając nimi o ściany.
-Technika Odkrycia Niewidzialnego! - krzyknął formując byle jakie pieczęcie i rozglądał się swoimi oczami z Kekkei Genkai. Wypatrywał ruchu...
Czytałem o nich... Mistrzowie iluzji... Oraz jeden wtapia się całkowicie w tło... Ma podobno roślinę na łbie... Zetsu? Ta, to chyba on... Chłopak po chwili użył jeszcze raz dla bezpieczeństwa Kai, po czym wziął Yusengana i rzucił nim w odległy koniec jaskini.
-Chyba wystarczy tej zabawy...-odezwał się głos.
Odwróciłeś się. Przy wejściu do jaskini stał osobnik o niebieskiej skórze, bardzo przypominający rybę.
-Dzięki Zetsu. Teraz sam się nim zajmę-powiedział i zaczął formować pieczęcie-Suiton, Suishouha!
Jaskinię zaczęła zalewać woda, a na ciebie pędziła ogromna fala.
-Tak, teraz pora na coś lepszego... Shichiyou! - krzyknął zbierając w sobie chakrę i szybko formując pieczęcie. W jaskini zrobiło się trochę zimniej. Na suficie pojawiło się małe, lodowe, szkliste oko. Wokół Sjana zebrał się śnieg...
-Czas rozkręcić tą imprę... - chłopak uśmiechnął się złowieszczo, a jego białe oczy zeskanowały szybko śnieg wokół... Yukon no Mayu! Jinchuuriki jak najszybciej zamknął się w śniegowej kuli, aby wytrzymać ten atak, z tyłu kuli stworzył dwa śniegowe klony.
Przeciwnik bez problemu pozbył się klonów. Ty byłeś bezpieczny w środku kuli.
-Nieźle...Ale to wciąż ma mało!-krzyknął przeciwnik i zaatakował swoim mieczem.
Uderzył w kulę i miecz zaczął wysysać chakrę ze śniegu. Kula rozpadła się, a przeciwnik uderzył cię mieczem. Odleciałeś na kilka metrów.
-Niezła broń... Ale... - Sjan obrócił w dłoni swoją Legendarną Daikataną.
-Koori Saezuru Mokuteki! - krzyknął zbierając w niej chakrę Fuuton i zrobił jednego klona, aby ten został z tyłu. W międzyczasie zaczął kumulować chakrę, gdy sam oryginał dodał technikę Chakra Yaiba do miecza, aby ten stał się ostry jak wiatr tnący liście wśród koron drzew. Zaczął biec w kierunku przeciwnika używając Fuuma Ninken Zanbatou z dodatkową chakrą wiatru. Chciał chociaż na chwilę zająć przeciwnika walką, aby jego klon wykonał najsilniejsze jutsu.
Przeciwnik totalnie olał klona, a atak twój odparł z łatwością. Skontrował go mieczem, a ten zaczął ciąć jak piła. Chakra wiatru kontra takie coś....Remis. Odskoczyliście każdy na kilka metrów, a przeciwnik zaczął składać pieczęcie.
-Doskonale... - Sjan wziął z podłogi wszelki śnieg wpompowując w niego chakrę i wytworzył z niej wysoką ścianę, która ruszyła z ogromną szybkością i potęgą po jaskini w stronę wroga. Potężna fala śniegu, w której była ukryta masa lodowych kolców i drobnych kawałków szklanego lodu ruszyła na owego shinobiego... Chwila, ten miecz... Ta skóra... Strój Akatsuki... Informacje... Strona 34 Podręcznika Fukyuu... Jest! Kisame Hoshigaki Kisame - jeden z Siedmiu Mistrzów Miecza z Kirigakure i członek organizacji Akatsuki... Ahaa... Kapitan uśmiechnął się poprawiając maskę Fukyuu i w swoim ubraniu skoczył w bok, gdy jego klon cały czas kumulował coraz to większe masy chakry. Sam oryginał zaczął kumulować w prawej dłoni białą kulę z chakry, mając swoją Daikatanę schowaną na plecach. Zaczął biec za lawiną wypatrując przeciwnika po drugiej stronie za pomocą lodowego oka na suficie.
Pobiegłeś w stronę przeciwnika. Ujrzałeś go stojącego spokojnie i czekające na atak. Najwyraźniej nie miał za wielkiej frajdy na razie. Z pomocą swojego miecza był w stanie odeprzeć każdy twój atak.
Sjan widząc go tak biegnąc schowany za lawiną pchnął ją z wielką siłą na wroga i aktywując swoje jutsu z ręki wtopił w śnieg większą ilość chakry. Yukon Raishuu! Ze śniegu zaczęły rosnąć małe wypustki pokryte kawałkami lodu. Owe wypustki uformowały się w dłuższe, śniegowe łapy. Gdy lawina uderzyła o przeciwnika z jej leżących resztek tuż po jutsu podniosły się wielkie łańcuchy śniegu okryte w lekki pancerz z lodu. Gdyby Kisame wyszedł nad powierzchnię śniegu, to owe łapy zaczną z boków i z góry bić w niego z całej siły. Jeżeli się nie pokaże, nie dezaktywując jutsu Sjan przyłoży ręce do śniegu tworząc ogromne fale impulsu chakry po śniegu, które z pewnością zgniotą wroga.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach