Wszedłem do wielkiej sali, w które pełno było ćwiczących shinobi. Zrobiłem parę okrążeń wokół sali, po czym zacząłem się rozgrzewać. Zrobiłem czterdzieści skłonów, pięćdziesiąt przysiadów, dziesięć pompek, trzydzieści brzuszków, a następnie rozgrzewałem stawy. Machałem nadgarstkami, i robiłem kółka stopą. Następnie spróbowałem podciąć niewidzialnego, wymyślonego przeciwnika. Wystawiłem prawą nogę, kucnąłem i spróbowałem się obrócić, było ciężko ale mi się udało. Próbowałem i próbowałem robić coraz doskonalsze podcięcia, aby nauczyć się Konoha Reppu. Następnie wstałem, i próbowałem w ciągu paru sekund, wystawić prawą nogę, kucnąć, obrócić się na jednej nodze, i ponownie wstać i tak w kółko. Robiłem tak parę minut po czym wstałem, i zacząłem machać rękami, wykonując moją ulubioną technikę Taren Ken. Potem usiadłem i odpocząłem chwilkę medytując. Gdy byłem znowu w pełni sił powtórzyłem: wysunięcie nogi, kucnięcie i podcięcie, zauważyłem, że idzie mi coraz lepiej. Wstałem jednak, i zebrałem chakrę w stopach. Po chwili już biegłem przez salę sprintem coraz bardziej się rozpędzając, przede mną pojawiła się ściana. Spróbowałem za pomocą rozpędu, i chakry w butach wejść jak najwyżej, i utrzymać się jak najdłużej. Spadałem co chwilę na podłogę, po czym bardzo bolało mnie ciało, lecz nie poddawałem się. Kiedy byłem już bardzo zmęczony usiadłem, i medytowałem pół około pół godziny. Następnie wstałem zgromadziłem troszkę mojej chakry w butach próbując równomiernie ją rozłożyć.
Zgromadziłem ok 1/2 mojej chakry w butach i równomiernie ją rozłożyłem, po czym wskoczyłem na ścianę i próbowałem jakby zasysać chakrą ścianę( przykleić się do ściany), i iść wyżej. Gdy byłem już prawie na samej górze, wpadłem na pewien pomysł. Ta stopa która się wspinała, nie zużywała chakry więc po co na ten moment potrzebna jej chakra -pomyślałem. Kiedy odrywałem stopę od ściany, to aby lepiej się trzymać, kierowałem chakrę z jednej stopy do drugiej.
Hikari zeskoczył ze ściany, po czym zabrał się za ćwiczenie Konoha Reppu. Tym razem skupił się na sile podcinania. Wbił w ziemię kunaia i trenował na nim, poprzez próbę wyrwania go z ziemi, przy używani Konoha Reppu. Hikari ćwiczył parę minut z kunaiem, po czym włożył go z powrotem do swojej kieszonki. Następnie podszedł do jakiegoś Shinobi i spróbował go podciąć. Gdyby mu się udało, to na wszelki wypadek ucieknie gdzieś dalej.
/ wiem że dużo nie dostanę, ale chcę niby poćwiczyć z Shinobim tam napisz że mi się nie udało, i że się pyta co ja robię, a ja się zapytam, czy nie chce ze mną ćwiczyć czy coś, jeżeli się da, uff ale ja to szybko napisałem./
Widząc, że ćwiczenie z innym Shinobi bardzo przyśpiesza naukę, podszedłem do kogoś, i nie wiedząc kto to jest, zapytałem go, czy chce ze mną ćwiczyć. Powiedziałem mu co ćwiczę i wykonałem parę razy jak robię Konoha Reppu.
Zaczęliśmy trenować, najpierw razem zrobiliśmy rozgrzewkę, pięć pompek, pięć brzuszków, trochę skłonów, a następnie medytowaliśmy dziesięć minut. Gdy byliśmy skupieni, zacząłem wykonywać Konoha Reppu, starałęm robić się to szybko, tak aby ten nie zdążył podskoczyć.
Robiłem to z zaskoczenia np. Chwilkę rozmawiam z tym Shinobim, po czym ni z tąd, ni z owąd, spróbowałem go podciąć. Ćwiczyliśmy dalej. W pewnym momencie ten Shinobi za pomocą TaiJutsu zaczął mnie otwarcie atakować. Ale ja mam Sharingana więc jego TajJutsu to dla mnie praktycznie nic, wprawdzie był szybszy, i musiałem mieć niezły refleks, aby unikać jego ataków, ale żaden z nich mnie nie trafiał. Po chwili Shinobi był zmęczony i powiedział, że robi sobie przerwę, a więc ja także postanowiłem odpocząć, medytowałem próbowałem rozprowadzić chakrę po całym ciele, abym troszkę szybciej odzyskał siły. Następnie wstałem i wróciliśmy do treningu.
Szło mi trochę lepiej niż ostatnio, więc kontynuowałem trening, aby nabrać trochę szybkości i refleksu, uzgodniłem, że ten chłopak będzie we mnie rzucał kiedy ja biegnę, a więc poprawi mi się refleks. Biegałem w jednym kącie sali, cały czas obrzucany kunaiami, robiąc różne uniki, robiłem także Dekata Ki wbiegając czasem na ścianę, aby uniknąć jakiegoś shurikena lub kunaia. Po pół godzinie, byłem już bardzo zmęczony więc, siedziałem i medytowałem, w kącie sali razem z drugim Shinobim. Po chwili wstał, i zaproponował mi trening siłowy. Polegał on na przerzucaniu, i podnoszeniu jego ciała przeze mnie. Wskakiwał mi na barana a ja robiłem przysiady, zrobiłem około dwudziestu, po czym tamten sam zszedł, i powiedział że teraz mam go przerzucać. Najpierw stanął obok mnie, i sam pokazał jak mam robić przerzuty. Następnie ustawił się normalnie przodem do mnie, a ja doszedłem do jego boku, chwyciłem go i przerzuciłem sobie przez plecy. Ćwiczyliśmy to parę minut, po czym powiedział, że chyba wystarczy mi treningu siłowego, i że teraz se pobiegamy. Po czym ustawił się w pozycji do sprintu, a więc ja też ustawiłem się w takiej pozycji. Następnie ruszył jak piorun przed siebie krzycząc: - Kto ostatni na drugim końcu sali ten ślimol! - co zmotywowało mnie do prześcignięcia mojego rywala w biegu. Biegliśmy łeb w łeb, raz ja go wyprzedzałem raz on mnie. Niestety byliśmy już tak zdyszani, że gdy dobiegliśmy do końca sali, oczywiście pierwszy był ten chłopak, to padliśmy na podłogę i postanowiliśmy przyciąć sobie na chwilkę komara. Po paru godzinach obudziłem się, chłopak stał w gotowości, a ja podniosłem się i przetarłem oczy, następnie porozciągałem się chwilkę i pomedytowałem parę minut po czym wróciliśmy do treningu.
Widząc u mnie spore postępy, chłopak uśmiechnął się i powiedział, że teraz zrobimy sobie wyścigi będziemy biegać po sali, i ten komu pierwszemu uda się kogoś podciąć, daje tamtemu coś ( wygraną ) Biegałem jak szalony chcąc COŚ wygrać, a przy okazji potrenować, nagle znalazłem jakiegoś bardzo skupionego na czymś Shinobiego trzymającego rękę na kunaiu. Podbiegłem do niego i pośpiesznie kucnąłem i wysunąłem nogę już się obracając.
Niestety nie udało mi się to w pełni. Odbiegłem szybko od niego szukając innych osób, do Trenigu- Wyścigu. Znalazłem trzech Shinobich wychodzących z sali, podbigłem do pierwszego i spróbowałem go podciąć, nie patrząc na wyniki podbiegłem do drugiego jednak on uniknął chyba mojego podcięcia, wreszcie podbiegłem do trzeciego, ten chyba był słaby wykonałem Konoha Reppu i czekałem na rezultat.
/Co?? Technika rangi D - 4 linijki + nieskończoność a minus jedna... /
Dobra uznam, że 67%.
Widząc, że to nie dało rezultatu, latałem od jednego do drugiego shinobi, wykonując co chwila Konoha Reppu, tylko tym razem aby nikt się nie skapnął, używał sunshin no jutsu, także przy samej technice wspomagając się tom techniką, mięśnie w nodze próbował mieć napięte do maksimum, i wykorzystywał maksimum swojej szybkości i refleksu, w odpowiednich momentach kucając, wysuwając nogę i robiąc obrót o 360 stopni. Starał się jak mógł dodatkowo pomagając sobie Sharinganem, aby robić to jak najlepiej, i jak najszybciej. Chciał mieć COŚ jako wygraną, i mieć satysfakcję z wygranej, oraz oczywiście poćwiczyć sobie Konoha Reppu, uczył go się już długo więc opanował podstawy do mistrzostwa, resztę wystarczy doszlifować. Przy podcinaniu robił charakterystyczny ruch kostką, aby stopą uderzyć w słaby punkt wroga, co wytrąciłoby go z równowagi, i ułatwiło Hikariemu zadanie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
/
