• Profil • Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości • Zaloguj
Konoha Gakure Strona Główna
• FAQ  • Szukaj • Użytkownicy • Grupy • Statystyki • Rejestracja • Zaloguj • Album • Download

 Ogłoszenie 

Dzień Tygodnia Pora Roku Pogoda Gazetka Event
Czwartek Wiosna +19°C, wiatr Gazetka nr.12 - Brak -

1.Zapraszam do rejestrowania się na forum!
2. Proszę o głosowanie w Toplistach!
3. Zapoznajcie się z regulaminem
4. Nicki mają być KLIMATYCZNE

Poprzedni temat «» Następny temat
Trening Jamariko
Autor Wiadomość
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-17, 21:27   

Wszedłem raźnym krokiem na salę, w której spędziłem dosyć sporo czasu. Nic się tu nie zmieniło, no może oprócz tego, że trochę mocniej śmierdziało. Ale co się dziwić, gdy ćwiczy tu tak wiele shinobi. Trening nie zawsze był intensywny, ale cóż zawsze był. Podszedłem powoli do swojego miejsca na uboczu, którego na szczęście nikt nie tykał. Sprawdziłem kukłę, na której nie było żadnych nowych obrażeń. Mój kącik znów był w moim władaniu. Uśmiechnąłem się na tą myśl i rozpocząłem trening.
Najpierw wykonałem serię prostych ćwiczeń rozciągających. W końcu niedługo rozpoczyna się trzeci etap, a wtedy, lepiej nie mieć żadnej kontuzji. Skończyłem i rozpocząłem powolne bieganie. Trucht odpowiadał mi, ponieważ chciałem zrobić więcej, ale powoli, niż szybko, ale mniej. Wsłuchany w odgłos swych kroków dudniących o ziemie starałem się jak najlepiej kontrolować oddech. Wiedziałem, że jest to dosyć ważne w czasie treningu, jak i walki. Przy czwartym okrążeniu zatrzymałem się by odsapnąć. Po walce w lesie jeszcze nie odzyskałem do końca sił. Ale musiałem ćwiczyć, by się przygotować. Ze skrzyni wyciągnąłem hantle dziesięciokilowe. Było to sporo, ale nie aż tak. Powoli, starając się robić to dokładnie podnosiłem je lekko posapując. Udało mi się to piętnaście razy. zrobiłem chwile przerwy i rozluźniłem mięśnie. Spróbowałem jeszcze raz, lecz po kilku razach miałem dość. Odłożyłem je na miejsce i chwyciłem małe shurikeny. Starałem się, by rzucać je jak najszybciej i celnie. Po kilkunastu wyrzuconych odsapnąłem lekko. Aktywowałem Sharingana. Skoro to jest moje KG, to warto go trochę potrenować. Skupiłem w nim chakrę i wysłałem kilka sztuk mojej klanowej technik, do ludzi, by trochę potrenować. Następnie próbowałem coś skopiować, ale nie wiedziałem, jak mi to pójdzie. Na koniec zacząłem używać różnych technik, by poprawić swoją kontrolę nad chakrą. Już zmęczony, usiadłem na ziemi i rozpocząłem przyglądanie się innym trenującym...
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
REKLAMA 

Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Wysłany: 2010-08-17, 21:36   

 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-08-17, 21:36   

+1 szybkość, siła, zręczność, kontrola KG

//jak chcesz więcej, to musisz się bardziej rozpisać, albo wykonywać kilka rzeczy na jedną statystykę (byle się nie przeciążać)//
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-18, 15:51   

Wstałem i otrzepałem spodnie. Złapawszy nieco oddechu mogłem kontynuować trening. Jednak, nie przynosił on takich rezultatów, jakich oczekiwałem. Może lepiej skupić się na jednej rzeczy? Postanowiłem teraz spróbować tym sposobem. Możliwe, że coś z tego wyjdzie.
Podeszłem do skrzyni i wyjąłem z niej hantle, te same co ostatnio. Rozruszałem nadgarstki i pewnie chwyciłem je w dłonie. Powoli, ale dokładnie wykonywałem ćwiczenie. Podnosiłem i opadałem przedramieniem, cały czas kontrolując oddech. Zrobiłem piętnaście powtórzeń, po czym dałem chwilę odpocząć mięśniom. Odczekałem jakieś dwie minuty i ponownie wróciłem do tego ćwiczenia. Starałem się przyśpieszyć, jednocześnie wykonując to dokładnie. Znowu, wykonałem piętnaście razów, lecz miałem też dość hantli.
Przeszedłem się kilka razy tworząc małe kółko. Rozruszałem wtedy kostki i kolana podnosząc je do góry. Następnie z skrzyni wyciągnąłem małe, dwukilowe ciężarki na nadgarstki i kostki. Nie chciałem się katować, dlatego teraz trenowałem łagodnie.Dokładnie je przyczepiłem i rozpocząłem od szybkiego chodu. Chciałem najpierw przyzwyczaić się do obciążenia. Po pierwszym okrążeniu rozpocząłem powolny trucht, jednak wysoko podnosiłem ręce i nogi, by trenować nie tylko szybkość. Przy następnym przeszłem do szybszego biegu starannie kontrolując oddech. Po dwóch następnych wykonałem jedno, ale w pełnym sprincie. Kończąc zatrzymałem się przy ścianie i oparłem plecy i głowę. Zdjąłem, a raczej zrzuciłem ciężarki i starałem się wyrównać tempo oddechu. Myślałem, że bieg przyjdzie mi trochę łatwiej, ale przeliczyłem swoje umiejętności. w końcu, nie trenuję aż tak długo. Słyszałem, że medytacja pomaga w uspokojeniu i przywraca trochę sił, więc czemu mam nie spróbować?
usiadłem na ziemi w pozycji lotosu, ręce złożyłem jedna na drugą. Skupiłem się na swojej chakrze, jednocześnie dalej próbując wyrównać oddech. Powoli kontrolowałem jej przepływ zmieniając częstotliwość. Użyłem nawet swojego porównania do chmur, by wzburzać ją i przyśpieszać, a także spowalniać i lepiej kontrolować. Wysyłałem ją do kończyn cały czas zmieniając częstotliwość. Krążyła we mnie niczym rzeka, a ja starałem się ją kontrolować.
Nagle błyskawicznym ruchem wstałem i użyłem shunshin no jutsu, pojawiając się za manekinem. Uderzyłem kilka razy, po czym użyłem tej samej techniki, by pojawić się przed nim i ponowić atak. Sharingan odbijał światło, gdy po następnym pojawieniu uderzyłem silnie wykorzystując Konohę Senpuu. Gładko przeszedłem w jej bliźniaczą technikę Konohę Renpuu. Szybko wyprostowałem się i rozpocząłem serię szybkich uderzeń. Najpierw z pieści w potylicę, przeponę wątrobę, nerki. Potem dołączył do tego nogi, tworząc mały grad ciosów, skupiających się na manekinie. Uderzał szybko i celnie, lecz nie wytrzymał długo takiego tempa, jakiego sobie na rzucił. Usiadł ciężko na skrzyni. Nie dezaktywował Sharingana, ponieważ w czasie okładania kukły trenował swój styl walki. Odetchnął głęboko i przyglądał się innym, zawzięcie trenującym uczniom...
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-08-18, 15:54   

+3 siła
+2 kontrola chakry
+1 kontrola KG
+1 wytrzymałość
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-18, 16:46   

Uśmiechnąłem się do siebie już lekko wypoczęty. Mięśnie nie paliły, a oddech stał się wyrównany. tamta metoda treningowa była dużo lepsza, ponieważ bazowała na dokładności i ilości, niż na wariactwie i ilościach powtórzeń. Ale, trzeba było to przyznać, była cięższa.
Podciągnąłem spodnie, które lekko opadły i wznowiłem swój trening. Wyciągnąłem ze skrzyni kilkanaście kunai i ustawił się przed manekinem. Wcześniej rozłożyłem w różnych miejscach tarcze strzeleckie. Aktywowałem Sharingana i przyjrzałem się dokładnie układowi. Zamknąłem swoje czerwone oczy i odwróciłem się plecami do manekina. Potem szybkimi ruchami odwracałem się i rzucałem bronią w cele, ciągle nie otwierając oczu. Co jakiś czas zmieniałem miejsce. Moimi ruchami kierowała precyzja i zręczność, niż szybkość i siła. Wolałem robić to dokładniej, niż szybko i niecelnie. Skupiałem się na swoim celu nie widząc go, ale rzucałem. Gdy wyrzuciłem wszystkie czterdzieści kunai otworzyłem oczy i podszedłem do tarcz. Większością broni trafiłem, nie w środek, lecz bardziej po bokach. Jednak najbardziej owocne uderzenia były w manekinie. Raz, nie wiedząc jakim sposobem trafiłem w środek. Reszta była blisko. Zadowolony z siebie i tak ładnych rzutów uśmiechnąłem się i powyciągał bronie z celów. Ładnie ułożył je w skrzyni.
Odetchnąłem głęboko i aktywowałem Sharingana. Jakoś lepiej ćwiczyło mi się z nim, niż bez niego. Strzeliłem palcami i wziąłem się do ćwiczeń. Wcześniej, przy układaniu kunai wyciągnąłem, tym razem trzykilowe ciężarki i rozpocząłem bieganie po okręgu w sali. Trucht był miarkowany, a ruchy wysokie i dokładne. Oddychałem spokojnie, starając się mieć cały czas to samo tempo. Lekka zmiana i mógłbym zacząć sapać, co spowodowałoby szybsze zmęczenie. Biegłem już czwarte okrążenie. Choć zaczęły mnie boleć ręce i nogi, jeszcze przyśpieszyłem. Wiedziałem, że długo to nie potrwa, ale najważniejszym punktem tego ćwiczenia, nie była szybkość, lecz moja wytrzymałość. Zacząłem sapać, lecz biegłem dalej. Dopiero, przy szóstym okrążeniu o mało nie upadłem, biegnąc już za szybko. To był ukryty sygnał, by przestać.
Zdjąłem ciężarki i usiadłem na ziemi. Odpoczywałem i zbierałem siły. Jakby był to nawyk, nogi powędrowały w pozycję lotosu, a dłonie w sam środek. Machinalnie skupiłem się na swojej chakrze. Kontrolowałem ją, wysyłałem i odcinałem dopływ. Byłem całkowicie skupiony na tym zadaniu. Zapomniałem, o otaczającym mnie świecie. Chakra, krążyła w moim ciele, tak jak tego chciałem. Skupiałem ją w ważniejszych miejscach, mniej ważnych, przyśpieszałem krążenie, a także zwalniałem. Starałem zmienić się nawet jej gęstość, by przenosiła więcej energii. starałem się przy okazji aktywować mojego Sharingana wykorzystując jak najmniej chakry. Raz pozostawiłem go na dłużej. Skupiłem swoją chakrę w oczach i wysłałem kilka technik Saiminjutsu, by poprawić swoją kontrolę nad Kekkei Genkai. Jednocześnie starałem się wkładać idealną ilość energii, by jutsu było silne, ale nie wymagało dużo chakry. Obserwowałem także ludzi starając się skopiować jakieś techniki Taijutsu.
Na koniec wstałem i po prostu rozpocząłem robić pompki. Szybko i dokładnie zginąłem łokcie przybliżając się do ziemi, by zaraz wystrzelić w górę. Pot już zaczął spływać mi po twarzy i kapać na podłogę, lecz nie przejąłem się tym. Zrobiłem piętnaście powtórzeń, po czym przeplotłem to ćwiczenie brzuszkami. Położyłem się na plecach i zgiąłem nogi. Zacząłem, wykorzystując tylko mięśnie brzucha podnosić się do góry, po czym opadałem, by znów powtórzyć cały cykl. Tutaj wykonałem trzydzieści razów, po czym powtórzyłem piętnaście pompek. Obróciłem się na plecy i pozostałem w takiej pozycji gapiąc się w sufit hali. Rozmyślałem nad trzecim etapem egzaminu, wymyślając jakiś skuteczny plan na każdą okazję.
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-08-18, 19:26   

+1

KG

+2


zręczność
WW
chakra

+3

wytrzymałosć
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-18, 20:19   

Oczy błądziły po suficie w poszukiwaniu jakiegoś punktu zaczepienia. Lubie na coś się patrzeć i tak myśleć. Ale wszystkie moje plany opierały się na szybkości i sile ataku, więc trzeba było trenować. Lekko już odpocząłem, więc czas brać się do ćwiczeń.
Wstałem skokiem i otrzepałem ubranie. Choć nie ćwiczyło się na dworze w całym pomieszczeniu było dosyć brudno. Najpierw wykonałem krótką rozgrzewkę, by niczego, o dłuższym odpoczynku sobie nie nadwyrężyć. Najpierw pokręciłem chwilę głową, by rozruszać kark. Następnie nadgarstki i łokcie. Kostki, kolana i byłem gotowy. Położyłem się na ziemi i rozpocząłem pompki. Szybkimi ruchami zginałem ręce, a potem szybko je prostowałem. I tak w kółko. Jak zawsze starałem się mocno i poświęcałem całą uwagę nad ćwiczeniem, które aktualnie wykonuję. Udało mi się zrobić dwadzieścia pięć powtórzeń. Szybko obróciłem się na plecy i zacząłem brzuszki. Ogólnie powtarzałem ostatnie ćwiczenie przed odpoczynkiem. Zginałem brzuch i wyłącznie jego mięśniami podnosiłem się do zgiętych nóg. A potem opadałem, jednak cały czas moje mięśnie były napięte. tym razem doszedłem do trzydziestu pięciu powtórzeń, po czym chwilę odetchnąłem. Cały czas kontrolowałem oddech, a teraz pozwoliłem sobie na szybsze łapanie powietrza. Po minutowej przerwie powtórzyłem całą serię jeszcze raz. Najpierw pompki, potem brzuszki, wyprost, zgięcie i odpoczynek. Poleżałem chwilę, pozwalając moim myślom błądzić po czym postanowiłem pobiegać.
Z mojej skrzyni bez dna wyciągnąłem ciężarki tylko tym razem pięciokilowe. Dokładnie zapiąłem je na rzepy, trochę powyżej nadgarstków i kostek. Szybko, bez ostrzeżenia, czy postawy ruszyłem sprintem po moim szlaku dookoła sali. wysoko podnosiłem swoje kończyny, gdyż chciałem, by obciążenie mogło się cały czas zwiększać. Panowałem nad oddechem sprawnie i całkiem nieźle. W końcu miałem w tym wprawę. Wsłuchałem się w odgłos moich stóp odbijających się od podłogi. Pod koniec trzeciego kółka zwolniłem do lekkiego truchtu, ale nie chciałem przerywać. Mogłem biec dalej, ale nie takim morderczym tempem. Udało mi się wykonać jeszcze cztery pełne koła, ale każde trochę wolniej. Spokojnie zdjąłem odważniki i usiadłem w pozycji lotosu.
Ręce jak zawsze, położyłem jedna na drugą spodem do góry i rozpocząłem medytację. Najpierw opanowałem swój nierówny oddech. Dekoncentrowało to w takim sposobie kontroli chakry. Gdy skończyłem, przypomniałem sobie mój stary, ale ciągle dobry sposób z chmurkami. Skupiłem się na wyobrażeniu spokojnego i jakby sennego nieba, po którym leniwie płynęły chmury. Na wzór tego, kontrolowałem swoją chakrę. Tak samo jak one, płynęła wolno i spokojnie, jak=by nie śpiesząc się. Nagle zmieniłem wyobrażenie nieba. Stało się ono teraz pochmurne, waliło piorunami, a chmury mknęły po nim. Znowu, jakby skopiowałem to na swoją energię. Płynęła teraz ona szybko, niosła ze sobą mnóstwo siły. Była niespokojne i szalała po całym moim ciele. Następnie powróciłem do nowszych metod. Odciąłem ją całkowicie, tylko na chwilę, by spowrotem ruszyła swoim obiegiem. Powodowałem, by do jednej części ciała płynęło jej więcej, a do innych mniej. Skupiałem w niej raz więcej energia, a raz jakby ją przerzedzałem. Po dłuższym czasie wstałem już lekko wypoczęty. Mogłem dalej kontynuować trening.
Jak zawsze, ze swojego magicznego pudełka wyciągnąłem dziesięciokilowe hantle. Chwyciłem je pewnie w swoje dłonie i rozpocząłem szybkie i dokładnie podnoszenie je w górę. Błyskawicznie, ciężary latały w górę, a ja cieszyłem się, że mogę podnosić ich coraz więcej. Najpierw wykonałem dwadzieścia powtórzeń zginając łokieć w górę. Następnie po prostu je podnosiłem. Było trochę ciężej, ale jak przystało na Uchihę, dałem radę. Tak samo jak wcześniej wykonałem dwadzieścia powtórzeń. A potem zmiana. Powróciłem do swojego pierwszego ćwiczenia. Zgięcie łokcia, wysiłek mięśni, opad ręki. I tak w kółko. I następne, zgięcie tułowia, chwyt, wyprost. Znowu wykonałem po tyle samo powtórzeń. Rozmasowałem swoje ręce. Lekko bolały, ale to nic. Musiałem dalej trenować, by wszystkim pokazać, że jestem godny rangi Chunnin.
Podszedłem do swojego, lekko już zmaltretowanego manekina. Ćwiczyłem na nim już tak długo, wieloma rodzajami broni. Często też, po prostu walczyłem wręcz, tak jak teraz. Aktywowałem swojego Sharingana. bez niego, nie było możliwe, ćwiczyć mojego stylu walki. Najpierw uderzyłem w szczękę, szybkim ruchem ręki. Następnie kilka ciosów w potylicę. Dzięki temu przeszedłem w lekki półobrót i mogłem zaatakować z większym impetem, a co za tym idzie siłą. wystawiłem nogę i z zamachu, wykorzystując rotację kopnąłem w brzuch. Potem rozpocząłem zwykłe bombardowanie. Szybkie ciosy rękoma, przeplatane ciosami nóg. Piękne połączenie obu ataków Konoha Senpuu i Renpuu. Błyskawiczne ciosy w głowę, pod pachę i brzuch. Czułe miejsca każdego shinobi. Na koniec wykonałem spektakularny skok i uderzyłem w klatkę manekina, aż tamten się zakołysał. Z uśmiechem usiadłem na ziemi i rozpocząłem wspominać dawne czasy...
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-08-18, 21:00   

+4 all


//Zarąbisty post oby tak dalej. Jeden z nielicznych postów które czytało mi się tak dobrze//
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-18, 21:58   

Wspomnienia napłynęły do mnie. I te dobre i te złe. Fajnie jest tak czasem powspominać. Ale nie wtedy, gdy ma się coś do zrobienia. Mięśnie już lekko pobolewały, ale niewytrwali odpadają najszybciej. A ja nie zamierzałem się poddawać. W końcu, niedługo zdaje na Chunnina.
Wstałem i już machinalnie otrzepałem spodnie. Teren, na którym siedziałem był już czysty. Powoli wziąłem się za trening. Mój wzrok spoczął na hantlach, które leżały obok skrzyni. Sprzęt, który cały czas używałem leżał sobie obok czekając. Dołożyłem do nich jeszcze pięć kilo i rozpocząłem podnoszenie ich. Było mi coraz łatwiej. Widać już było owoce treningu. Szybkimi ruchami podnosiłem je do góry, by za chwilę miały opaść. I tak w kółko aż do trzydziestego powtórzenia. tym razem podnosiłem je na prostych rękach, zginając i prostując tułów. Słyszałem gdzieś, że to całkiem nieźle pomaga na mięśnie brzucha, więc czemu miałem nie spróbować. Te ćwiczenie wykonywałem powoli i dokładnie, by sprawdzić czy to prawda. Pot powoli występował m na czoło, gdy doszedłem do trzydziestego powtórzenie. A potem, jak zawsze zmiana. Znowu podnoszenie na łokciu, jak to nazywałem. A potem znowu skłon, podnoszenie i wyprost. Kończąc odłożyłem hantle na swoje miejsce i przetarłem czoło kawałkiem podkoszulka. Nie byłem mocno zmęczony, ale pot zawsze przy wysiłku występował na czoło.
Następnie położyłem się na brzuchu i rozłożyłem ręce blisko tułowia. Naparłem nimi i rozpocząłem pompki. Szło mi to coraz szybciej i sprawniej, jednak dalej robiłem ich tylko trzydzieści. Pot, który perlił mi się na czole kapał na podłogę, gdy gwałtownie się odrywałem. Nie przeszkadzał, jednak denerwował. Szybko obróciłem się na plecy i wykonywałem brzuszki. Dałem chwilę odpocząć swoim rękom, ale o brzuchu tego powiedzieć nie można. Udało mi się przebić swój rekord o dodatkowe dziesięć powtórzeń. I szybka zmiana. Znów ręce pracowały, podnosząc mnie do góry w ćwiczeniu. Pot kapał na podłogę, a ja zmieniłem pozycję i wykonywałem brzuszki. Gdy doszedłem do czterdziestu usiadłem wygodnie i rozejrzałem się po hali. Moją uwagę przykuł szczególnie jeden z geninów. Uderzanie w nieruchomą kukłę lekko mi się znudziło, więc postanowiłem spróbować nauki trochę inną metodą.
Wstałem z ziemi i aktywowałem Sharingana. Użyłem techniki Saiminjutsu, by tamten mnie zaatakował i nie przestawał. Z uśmiechem patrzyłem jak biegnie do mnie próbując obalić. Szybkim unikiem zbagatelizowałem jego uderzenie i sam wysunąłem się z kontratakiem. Na początek wykonałem kilka szybkich uderzeń w potylicę, a następnie, gdy był lekko zdezorientowany, wykonałem swoje połączenie Konohy Senpuu i Renpuu. Spokojnie poczekałem, aż się podniesie. Wpojono mi, że nie wolno kopać leżącego, chyba, że to zły człowiek. Następnie zasypałem go gradem ciosów, dodatkowo włączając w to uniki i parowania. Taka walka była o wiele zabawniejsza, niż z manekinem, który nie oddawał. Po chwili nasz sparing był skończony. Oboje zdyszani, jednak ja byłem o wiele mniej pokiereszowany. Jednak muszę robić coś takiego częściej. Skinąłem mu głową, jakby w podziękowaniu, ale on odpowiedział mi tylko odwróceniem się.
Poruszałem barkiem, który mnie zabolał. Dezaktywowałem mojego Sharinagna, który całkiem nieźle pomagał mi w walce. Założyłem tylko pięciokilogramowe ciężarki, ponieważ po walce nie chciałem się już za mocno zmachać. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem dosyć szybkim biegiem. Kontrolowałem swój oddech i skupiałem się na drodze prze de mną. Nic innego nie miało teraz znaczenia. Odgłos moich stóp wprowadzał w jakiś trans. Biegłem, by biec. Dopiero przy siódmym okrążeniu zwolniłem i truchtem ciągnąłem jeszcze trzy okrążenia. Musiałem chwilę odpocząć, dlatego skończyłem i zrzucając ciężarki usiadłem na ziemi w pozycji lotosu.
Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak to przyjemnie jest tak siedzieć i nie myśleć o niczym. Zamknąłem oczy i rozpocząłem medytację. Jak zawsze głownie chodziło mi o kontrole chakry, lecz chciałem spróbować nowego sposobu. Wpadając jakby w jakiś trans, zanurzyłem się w niej. Płynąłem razem ją i spokojnie, nie spiesząc się kontrolowałem ją u źródła. było to naprawdę fajne uczucie. Kombinowałem na różne sposoby i docierałem z nią do różnych miejsc. Zmniejszałem jej bieg, albo go zwiększałem. Skupiałem ją w jednym miejscu, a potem rozpraszałem jak gdyby nigdy nic. Innymi słowy, po prostu się nią bawiłem. Po dłuższym czasie otworzyłem oczy i z uśmiechem zacząłem się przyglądać swoim Sharinganem innym trenującym. A nóż mnie czegoś nauczą? Przy okazji bawiłem się kunai'em podkręcając go w ręce...

// Dzięki. Postaram się xD //
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-08-18, 22:08   

+4 wytrzymałosć

+3
Siła
walka wrecz
kg


+2 speed
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-19, 15:49   

Rzuciłem kunai'em w manekina stojącego nieopodal. Podszedłem i wyszarpnąłem go. Rana nie była głęboka, ale rozległa. Gdyby to był prawdziwy człowiek już dawno by nie żył. Odblaski z kunai'a zaświeciły mi w oczy. Odłożyłem go na moją bluzę i ochraniacz z logiem Konohy i wziąłem się do ćwiczeń. Długo odpoczywałem, więc miałem trochę nowych sił.
Rozpocząłem łagodnie. Ze skrzyni wyciągnąłem mnóstwo kunai i shurikenów. Oddaliłem się na jakieś pięć metrów, wcześniej rozkładając sporo tarcz strzeleckich. Aktywowałem Sharingana i skupiłem się na swoich celach. Chwyciłem pewnie broń i błyskawicznymi, lecz celnymi ruchami, bombardowałem niedaleko ustawione tarczę. Śmigały one niczym srebrne paski, nie mogąc rozróżnić konturów. Ruchy ręki były płynne, i oszczędne, nie marnowałem energii na jakieś zwody, czy akrobację. Shurikeny prawie zawsze trafiały w środek, tylko czasami, wbijały swoje ostrza gdzieś na obrzeżach. Dopiero, gdy zostało mi ich piętnaście rozpocząłem rzuty z różnych pozycji. Najpierw położyłem się na ziemi i oddałem kilka shurikenów tarczom. Następnie wbiegłem na ścianę i znowu zrobiłem to samo. Biegłem w różne strony, skakałem i kucałem. Tutaj z moją celnością było różnie. Raz udawało mi się perfekcyjnie trafić. Innym razem, moja broń kompletnie mijała się z celem. Ale cóż takie życie, a ja na razie nie jestem jakimś mistrzem. Podszedłem do małego pobojowiska i pozbierałem kunai'e i shurikeny. Przy niektórych musiałem się całkiem nieźle namęczyć, by wyjąć je z tarcz. Przy innych chodziłem po całej sali, dokładnie je zbierając. W końcu, gdy wszystkie, razem z tarczami leżały w magicznej skrzyni, wyjąłem dziesięciokilowe ciężarki.
Dokładnie zapiałem je na rzepy, lekko powyżej kostek i nadgarstków. Przyjrzałem się mojej trasie, czy aby nikt nie stoi mi na drodze. Stanąłem miej więcej, na początku rozpocząłem bieg. Wystartowałem ze stojącej pozycji sprintem. wysoko podnosiłem ręce i nogi, gdy zasuwałem po niby bieżni. Kontrolowałem swój oddech, a wsłuchanie się w odgłos swoich kroków pomagało zapomnieć o zmęczeniu. Skupiony byłem tylko na trasie i nic innego na razie mnie nie interesowało. Biegłem i to było w tamtej chwili najważniejsze. Przy piątym okrążeniu zwolniłem do szybszego truchtu. Lekko posapując biegłem dalej, nie zważając na nic. Dotrwałem do całkiem niezłej liczby okrążeń, a mianowicie piętnaście. Pierwszy raz, po takim biegu nie byłem zmasakrowany. Powoli zdjąłem obciążenie. Ulga, którą to sprawiło, zamieniłem w dalszy bieg. Sprintem pokonywałem odległość, które łatwiej mi przychodziły. Nie było już nieznośnego ciężaru na rękach i nogach. Udało mi się pokonać jeszcze trzy pełne okrążenia po czym usiadłem pod ścianą.
Pozycja lotosu przyszła mi automatycznie. Po chwili, sam nie wiedząc dokładnie kiedy wpadłem w trans, w którym kontrolowałem swoją chakrę. Ostatni sposób okazał się praktycznie nieowocny, więc powróciłem do swojego nieba. Najpierw wyobraziłem sobie chmury, które bardzo leniwie snują się po niebie. Biorąc z nich przykład tak samo kontrolowałem moją wewnętrzna energię. Krążyła ona coraz spokojniej i wolniej, aż w końcu całkowicie ja zatrzymałem. Trwałem tak kilka sekund, nawet nie oddychając, bojąc się, że przerwę kontrolę. Nagle wystrzeliłem ją i gwałtownie przyśpieszyłem. Dodatkowo ja zagęściłem, by niosła więcej mocy. Na wzór burzowych chmur, które mkną po niebie, mając w sobie silne błyskawicę. Powoli odcinałem dopływ do pojedynczych kończyn, a u pozostałych zwiększałem. Po dłuższej chwili wyprostowałem nogi i popatrzyłem się przez okno. Była nawet ładna pogoda.
Postanowiłem teraz potrenować trochę walkę. Aktywowałem Sharingana i używając technikę Saminijutsu sprowokowałem jakiegoś słabszego gennina, by mnie zaatakował. gdy tylko podbiegł wykonałem lekko taneczny półobrót, i gdy tylko za mocno się wysunął trzasnąłem go w skroń. Dostrzegłem, że jest lekko zdezorientowany, więc nie mogłem zaprzepaścić takiej okazji. Wysunąłem się lekko do tyłu i kopnąłem z lekkiego rozpędu w przeponę. Następnie swoim tanecznym krokiem wyskoczyłem przed niego i wykonałem połączenie Konohy Senpuu i Renppu. Gdy leżał na ziemi poświęciłem ten czas na poprawienie ubioru. Potem zasypałem go gradem moich ciosów, połączonych z blokami i paradami. Po chwili , gdy już obaj sapaliśmy zakończyłem to silnym uderzeniem w mostek tamtego. Upadł na ziemie, nie mogąc złapać oddechu. Jednak po chwili się podniósł i zrezygnował z dalszej walki. Pokazałem mu, kto tu rządzi.
Pozbierałem swoje rzeczy i położyłem swoją bluzę pod głowę. Zapatrzyłem się w małe okno, przez które było widać niebo. Słońce jasno świeciło, a ja lekko się rozmarzyłem...
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-08-19, 16:20   

+3 speed wyt KG WW zręczność chakra
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-19, 17:33   

Rozmarzonym wzrokiem wpatrywałem się w kawałek nieba, który widziałem przez szybę. Myślałem o egzaminie, chciałem go wygrać, jednak nie wiedziałem na kogo trafię. Denerwowałem się, ale nie bałem. Byłem gotowy. podniosłem się z ziemi lekko obolały po wcześniejszej walce. Przeczesałem włosy palcami i poprawiłem koszulę. Wypoczęty, zwarty i gotowy powróciłem do ćwiczeń.
Najpierw założyłem piętnastokilowe ciężarki i dobrze zapiąłem je powyżej nadgarstków i łokci. Stanąłem na obranej przez siebie linii startu i ruszyłem szybkim truchtem. Kontrolowałem oddech już zawodowo, mając spore doświadczenie w tej sprawie. Wsłuchałem się w odgłos swych kroków, by zapomnieć o zmęczeniu i innych dolegliwościach związanych z tą czynnością. Podnosiłem wysoko ręce i nogi, nawet czasami skakałem i robiłem salta. Nie zawsze mi wychodziły, ale wytrwale kontynuowałem bieg. Nie jest z tych co się poddają. Sapać zacząłem dopiero przy siódmym okrążeniu. Wyregulowałem szybkość oddychania i przyspieszyłem do sprintu. Biegłem równo, nie robiąc żadnych niepotrzebnych skrętów. Moje kroki, całkiem nieźle komponowały się do odgłosów innych trenujących na sali. Zahamowałem ostro po trzecim okrążeniu opierając ręce o ścianę. Zdjąłem swoje obciążenie i chwilę odsapnąłem. wyrównałem oddech i ruszyłem do jeszcze jednego sprintu, ale tym razem bez ciężarków. Śmigałem jak błyskawica przez cztery okrążenia, po czym zwolniłem do truchtu. Biegłem dalej, pomimo lekkiego zmęczenia. Chciałem zobaczyć, na ile mnie stać. Choć wiedziałem, że długo nie wytrzymam, ale chciałem. I to dało mi siłę by wykonać jeszcze osiem okrążeń, po czym usiadłem ciężko na ziemi głośno sapiąc. Przetarłem obolałe nogi i rozejrzałem się po sali.
Trochę już minęło od początku mojego długiego treningu, lecz odpowiednie porcje odpoczynku dawały cuda. Nie można tego powiedzieć o innych, którzy ćwiczyli na wariata. Gdy tylko oddech porządnie się wyrównał chwyciłem piętnastokilowe hantle. Ścisnąłem je mocno i pewnie i szybkimi ruchami podnosiłem je do góry, na łokciu. Zapatrzony w odbijający światło metal, nie myślałem o ćwiczeniu. Robiłem je machinalnie, ale dokładnie. Smród potu na hali stawał się coraz bardziej intensywny, ale nie przeszkadzało mi to. Przyzwyczaiłem się. Doszedłem do niezłej liczby trzydziestu pięciu powtórzeń, po czym zgiąłem się w pasie i podnosiłem ciężarki tylko mięśniami brzucha. dokładne i szybkie ruchy, tak jak wcześniej weszły mi w nawyk, a ja nie musiałem o tym myśleć. Im bliżej było do egzaminu, tym więcej myśli zaprzątało mi głowę. Przez to, nie wiedziałem dokładnie ile powtórzeń wykonywałem, lecz brzuch lekko mnie bolał. Chwilę dałem mu odpocząć, po czym powróciłem do podnoszeniu hantli. Najpierw zgięcie łokcia. Lekki wysiłek, opad ręki, chwila odpoczynku i znowu. W kółko. Machinalnie, ale szybko i dokładnie. A potem zgięcie się w pół, praca brzucha, wyprost, skłon i znowu wyprost. Machinalnie, ale szybko i sprawnie. Pot spływał mi już po twarzy, gdy położyłem się na ziemi. Rozłożyłem ręce blisko ciała i rozpocząłem pompki. Szybko prostowałem ręce, by wybić się w górę na poziom małego taboretu. a potem opad, lecz nie do końca, by mięśnie cały czas pracowały. Kropelki potu kapały na podłogę, prawie w tym samym miejscu, tworząc malutka kałuże. Dochodząc do czterdziestu razów, zmieniłem pozycję i zrobiłem tyle samo brzuszków. Ręce, założyłem za głowę, by sobie nimi nie pomagać. A potem praca brzucha. Szybkie przybliżanie się do kolan, i częściowy opad. I znowu, póki nie doszedłem do odpowiedniej liczby. Nie chciałem już robić następnego powtórzenia. Ręce lekko zabolały, więc chciałem dać im chwilę odpocząć.
Ze swojego czarodziejskiego pudła wyciągnąłem pełno kunai. Tym razem bez tarcz, moim głównym i jedynym wrogiem miał być manekin. Chwyciłem je mocno między palce i aktywowałem Sharingana. W pełnym skupieniu przyjrzałem się kukle i zamknąłem oczy. Po chwili moje ręce wygięły się do przodu, a kunai pomknęły do celu. Jednak nie czekałem, aż dotrą. Dalej nie otwierając oczu chwyciłem następna partię, by pomknęła w ślad za nimi. i tak cały czas. póki moje palce nie wyczuły więcej amunicji. Otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się z zadowolenia. Większość kunai była w tarczach lub po za nimi, ale tkwiła w kukle. Reszta, leżała blisko niej, tworząc pole metalu. Nawet ładne, w którym odbijało się słońce. Podeszłem i wyszarpnąłem je wszystkie. Ułożyłem je ładnie w skrzyni i wziąłem się za trening walki frontalnej.
używając techniki Saminijutsu sprowokowałem jakiegoś słabszego gennina. Nie chciało mi się bawić w jakieś super wypady, czy uniki, więc gdy tamten biegł wykonałem prawie bez rozbiegu Dainamikku Entorii. Poczekałem, aż tamten się podniesie, po czym rozpocząłem płyną sekwencje ataku, dodając bloki i uniki. Kilka uderzeń w głowę, by go zdezorientować. Następnie kopniaki w brzuch i silne uderzenia pod pachę. A na koniec moje połączenie Konohy Snpuu i Renpuu. O dziwo, tamten wstał i chciał dalej walczyć. Grad ciosów spadł na niego i po chwili było po wszystkim. Wygrałem, choć też miałem kilka siniaków. uśmiechnąłem się do niego i usiadłem na ziemi zamykając oczy. chciałem chwilę odpocząć...
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-08-19, 18:49   

all+3
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Jamariko Uchiha 


Natura Chakry: Fuuton, Raiton
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 307
Skąd: Międzywodzie
Wysłany: 2010-08-19, 21:28   

Siedząc w pozycji lotosu rozmyślałem. Nad różnymi rzeczami, które nie miały z niczym związku. Ot tak sobie, o egzaminie, misjach i jutsu. Jeszcze żadnej nie wykonałem, ale w końcu musi być ten pierwszy raz. Wstałem i rozejrzałem się po sali. Tłum znacznie się przerzedził, co oznaczało, lepszy trening.
Coś korciło mnie do walki. Aktywowałem Sharingana i używając techniki Saimijutsu sprowokowałem jednego z genninów. Tym razem chciałem poćwiczyć coś więcej, niż tylko walkę wręcz. Podniosłem ręce lekko do góry i wytrzymałem jego atak z rozpędu. Następnie tylko robiłem bloki. Nie byłem przyzwyczajony do uderzeń, a takie ćwiczenie, może trochę pomóc. Parowałem jego kopnięcia i ataki ręką. Odbijałem i blokowałem zmyślne kombinację i różne chwyty. Aż w końcu przeszedłem do ofensywy. Powoli kluczyłem na małym kołu mając go po środku. Dekoncentrowałem ruchami rąk i często zmieniałem tępo. Nagle skoczyłem jak gepard i z potężnego zamachu nogą odrzuciłem go na kilka metrów. Polegałem teraz na swojej sile. Nie atakowałem szybko, lecz cały czas blokując wyprowadzałem bardzo silne kopnięcia, a także ataki ręką. Chłopak, z którym walczyłem dostał kilka potężnych ataków w potylicę. A ja to wykorzystałem. Zmieniłem taktykę. Moje ciosy nie były już tak silne, ale za to błyskawiczne. Kopnięcia, uderzenia ręką spadały z wielu miejsc, przeplatane nielicznymi unikami. Tamten dalej oszołomiony oddawał niemrawo i słabo, więc takie ataki przyjmowałem na dogodne dla siebie miejsca. Obaj mocno zasapani, lecz nie zmęczeni walczyliśmy dalej. Jak lwy o terytorium. Szybko wykonałem skok i uderzyłem moimi nogami o jego klatkę piersiową lekko go odrzucając i pozbawiając oddechu. Nagle naszła mnie myśl. Może warto także potrenować trochę z jutsu? Uśmiechnąłem się i wykonałem Kirigakure no jutsu. W pomieszczeniu zalęgła się gęsta mgła. Skróciłem mu widoczność, ale nie sobie. Rozpocząłem ofensywę. Szybko wbiegłem mu na spotkanie i uderzyłem w brzuch. Jak błyskawica śmigałem wokoło niego zadając dotkliwe ciosy. Raz silne, raz szybkie. Cały czas obserwowałem go swoimi czerwonymi oczyma. Nagle dzięki Shunshin no Jutsu pojawiłem się przed nim. Wziąłem lekki rozpęd i wykonałem kombinację Konohy Senpuu i Renpuu. Gdy tylko się podniósł wykonałem Dainamikku Entorii. Mgła opadła, a ja stanąłem nad pokonanym. Uśmiechnąłem się i skinąłem mu głową w podzięce. Sam odeszłem powoli i z trudem usiadłem na ziemi. Nie mogłem powiedzieć, że wyszedłem z tego sparingu bez szwanku. Wszystko trochę mnie bolało, ale dałem radę.
Postanowiłem trochę pomedytować. Zamknąłem oczy i dezaktywowałem Sharingana. Oddychałem równo, spokojnie. Nic teraz nie miało znaczenia. tylko medytacja i związany z nią odpoczynek. Wyczułem moją chakrę, jak zawsze jakimś zmysłem, ale nie potrafiłem określić jakim. Powoli skupiłem się na niej. Zacząłem ją kontrolować, tak jak tego sobie życzyłem. Najpierw, zwolniłem j. Cały czas kontynuowałem proces, aż całkiem ją zatrzymałem. Na chwilę, by potem z moją zachętą wystrzeliła jak pocisk z łuku. Mknęła po moim ciele, jakbym walczył, co zresztą przed chwilą robiłem. Zwiększyłem także jej gęstość, by niosła ze sobą więcej siły. Cały czas zmieniałem tryby, w pełnym skupieniu. Poniekąd bawiłem się moją chakrą, ale tak tego nie przyjmowałem. Uczyłem się. Wolałem takie określenie.
Byłem już byt zmęczony, by dalej trenować. Położyłem się na ziemi i włożyłem ręce pod głowę. Po chwili, były mokre od potu, który osiadł na moich włosach. Ale mało mnie to obchodziło. Cieszyłem się szybkimi postępami. Zamknąłem oczy rozmyślając nad tym...
_________________



Nie bój się marzyć, bo człowiek bez marzeń, jest nikim.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Linki Przyjaciele:
TwojaManga.dbv.pl
Toplisty:
TopLista Naj Stron ANIME I MANGI Toplista Naruto ..::NARUTO-ZONE::.. 7 kul smoka Toplista stron Anime&Manga AnimeHit toplista anime Naruto World Cup NarutoTOP50 Gry Toplista Naruto - Power of ninja Toplista Anime Strefa ::(: Manga Toplista :):: Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie PBF - Toplista gier PBF Toplista Anime.: ANIME TOP100 :.
stat4u

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Style created by PiotreQ9 from HeavyMusic.org

Darmowe forum phpBB by Przemo |