-Dobra... Zaczniemy od nauki Baindo... Jest to technika polegające na zawiązaniu w okół przeciwnika bądź sojusznika gałęzi. Szybka technika dzięki której słabszy przeciwnik pozostanie na długo unieruchomiony i obezwładniony na Twoje ataki. Czyli przydatna technika... - powiedział siadając na niższej, z powodu wydeptania w kształt kręgu trawie. Wysoka trawa sięgała Sjanowi i chłopakowi około po szyję. Kapitan jedynie oddychał, z nieba ściągając wciąż na siebie płatki śniegu. O dziwo... Wszędzie indziej panował upał i świeciło słońce. Widocznie trenował wytrzymałość. Zamyślony, spokojny i wydający się bardzo opanowanym.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączył: 26 Lut 2010 Posty: 1831
Nie odzywając się słuchałem Sjana w milczeniu. Odczekałem jeszcze chwilę i gdy usiadł ,zobaczyłem śnieg. Wpadł mi do głowy chyba niegłupi pomysł.
-Sensei, Sjanie, jak mam się do Ciebie zwracać w czasie treningu?-zapytałem by po chwili dodać-Mógłbyś i nade mną stworzyć padający śnieg?? Może szło by mi ciężej jednak przy okazji uczyłbym się odporności na warunki atmosferyczne no i przeszkody jakie bym napotkał np w czasie walki
-Sjan... Ewentualnie... - tutaj zamyślił się trochę i uśmiechnął lekko. Spojrzał na Seiso wstając i wykonując pieczęci. Ręką wskazał niebo i teraz jego oczy rozszerzyły się. Widziałeś je dokładnie. Były całe białe, a zamiast źrenic na oku tkwiły czarne wiatraki, niczym w zaawansowanym Sharinganie. Nagle zawiał urwisty, cięty wiatr, dmuchający wprost na Ciebie i powodując zimno. Jedno oko chłopaka zamknęło się na chwilę, a ręka opuściła się. Po chwili otworzył je, a z nieba uderzył piorun. Zaczął padać deszcz i na całą łąkę zaczął padać grad i śnieg. Przybywało go...
-W Wiosce... Jako dzielny i wzorowy Shinobi... Zyskałem imię... Tajfun... - powiedział i odetchnął głęboko, użycie zaawansowanych technik Pogody na poziomie Chuunina zmęczyło go:
-Pamiętaj, aby kontaktować się chakrą z drzewem. Używać chakry... Myśl... - powiedział stojąc wśród nawałnicy, z lekko otwartymi oczyma. Może spowodowane to było nawałnicą śnieżną? A może oczekiwaniem na Twój postęp? Tak czy inaczej, w Twoje oczy co chwila wpadała drobinka śniegu.
Z ciekawością obserwowałem wysiłki Sjana. Moje szeroko otwarte oczy patrzyły z niedowierzaniem na to co się działo. Moja pamięć była doskonałą, takiego czegoś jeszcze nie spotkałem. W pewnym momencie musiałem mrużyć oczy, nawałnica śnieżna nie pozwalała na szeroko otwarte oczy.
-Ja pierdolę, rzeczywiście Tajfun do Ciebie pasuje-krzyknąłem głośniej.
Zamknąłem oczy i stanąłem w lekkim rozkroku. Odetchnąłem głęboko starając się ignorować ciężką pogodę , a skupić się na poprawnym wykonaniu jutsu. Na początek stworzyłem pięć klonów ,których zadaniem było ćwiczenie techniki Baindo. Złożyłem pierwszą pieczęć i kumulowałem jak największe ilości chakry starając się rozprowadzić energię po całym organizmie. Powoli składałem następne znaki, by cząsteczki Mokutona w mojej chakrze, geny odpowiedzialne za kontrolę nad drewnem współdziałamy z energią drzewa, dzięki czemu mogłem kontrolować gałęzie, którą starałem się obwiązać wokół Sjana. Po kilku takich próbach pufnąłem klony, by zdobyć ich doświadczenie. Z ciekawości zadałem pytanie.
-Można nauczyć się kontroli bez składania pieczęci?
25%
Wydawało Ci się, że Sjan nie dosłyszy Twojego pytania, lecz ten odpowiedział donośnym głosem, niemalże wołając:
-Musisz mieć dobrze wyszkolone opanowanie nad chakrą! Używanie jutsu bez pieczęci wymusza więcej chakry i większego panowania nad nim! - skończył pokazując.
-Pieczęcie jednak dają większą siłę jutsu i mniejsze zapobieganie chakry! Poprzez symbole szybciej kumulujemy chakrę i nadajemy jej kierunek w stronę wykonywanego jutsu... - powiedział najspokojniej, a śnieg trochę przystopował, padając małymi drobinkami. Jednak deszcz padał nadal.
-Racja, jednak czasem nie można użyć dłoni, chociaż mi ciężko połamać ręce-uśmiechnąłem się dosyć głupkowato.
Na początek stworzyłem 6 kage bunshinów, którym rozkazałem ćwiczenie tej techniki używając pieczęci. Sam zrobiłem coś innego. Zacząłem zbierać ogromne pokłady chakry, które skrupulatnie rozkładałem po całym ciele. Następnie zacisnąłem mocno pięści, a myśli jak i wzrok skupiłem na gałęzi ,którą chciałem kontrolować tak by owinęła się wokół Sjana. Chciałem poczuć jak moja linia krwi oddziałuje na drzewo, a moja chakra współpracuje z energią życiową drzewa. Jeśli nie było żadnych efektów, spróbowałem inaczej. Gdy zbierałem chakre, położyłem dłonie na ziemi by mieć kontakt z jednym z żywiołów z których składa się Mokuton. Po ćwiczeniach klony zniknęły.
_________________
Gość
Wysłany: 2010-05-01, 21:43
Przykładanie rąk do ziemi dało o wiele więcej rezultatu... 100%
Sjan został całkowicie obwinięty gałęziami. Zaśmiał się serdecznie i rozciął gałęzie za pomocą Daikatany. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie chakra Fuuton.
-Dobra, jakiej techniki chcesz nauczyć się teraz? - zapytał, wiedząc, że gdy techniki odejdą w zapomnienie, zacznie się prawdziwy trening...
Chwilę się zastanowiłem, dużego wyboru nie miałem.
-Chyba pozostaje Moku Kawarimi, nie wiem czy jestem gotowy na trudniejsze techniki
Stworzyłem pięć klonów, które miały ćwiczyć Moku kawarimi. Nie za bardzo miałem pojęcie jak się do tego zabrać. Najpierw zebrałem chakre i zacząłem składać pieczęci. Chciałem połączyć zwykłe kawarimi z kontrolę mokutona.
10%
-Cóż... Moku Kawarimi... Sam nie wiem jak to zrobić... - podrapał się w głowę zdziwiony Sjan.
-Może spróbuj zrobić klona z drewna i zamienić się z nim miejscami?
Roześmiałem się słysząc zdziwionego Sjana. Po chwili się opanowałem. Stworzyłem pięć klonów. Następnie położyłem dłoń na ziemi i użyłem kontroli Mokutona by z pod ziemi wynurzyło się pięć drewnianych kukieł ,które przypominały mnie. Następnie złożyłem następne pieczęci i zamieniłem się z jedną kukłą miejscami. Pokręciłem głową.
-Nie to nie ma sensu, wynikało by że przed każdą walką musiałbym wcześniej przygotować te kukły
-Ja nie mam pomysłu? A Ty? - zapytał, dziwnie zamroczony, zza jego pleców ulatniał się dym.
-Zluzuj chłopcze, pomyśl... I zainwestuj w tikta... W myślenie... Whuh...
Sjan przymknął trochę oczy patrząc nieprzytomnym wzrokiem na Seiso, chowając coś do torby, ale nadal z torby leciał ten dym, przemieszczając się w ręku chłopaka. Ten cicho, trochę nieobecnie powiedział:
-E tam... Nie prawda! - krzyknął, a jego oczy zmieniły się na złowrogie, wyskoczył do góry, lądując efektownie na ziemi. Śnieg i wiatr biły teraz mocniej, jak też mocna i gwałtowna ulewa.
-Jeżeli użyjesz czegoś innego, oprócz Jutsu Mokuton i Tai Jutsu, zginiesz... - powiedział po chwili pewnie dodając jeszcze, przyjmując postawę bojową, bardzo podobną do Hyuuga.
-Oczywiście, Shunshin jest dozwolone, chociaż ja go nie potrzebuję... - powiedział, po czym zaczął biec na Ciebie z lewą ręką lekko wysuniętą przed siebie, a drugą, trzymając daleko za sobą. Biegł tak stąpając po trawie pełny dziwnego uczucia. Chyba nie był aż taki złowrogi... Udawał?
Wielkimi oczami patrzyłem jak z miłego chłopaka Sjan przeobraża się w coś cholernie strasznego. Lekko się wzdrygnąłem.
-Czekaj, czekaj-krzyczałem cofając się do tyłu z wystawionymi przed siebie rękoma-A mogę korzystać z moich zabawek? w sumie to jest tai-rzuciłem szybko i napełniając dłoń chakrą uderzył w ziemie tworząc krater. Następnie stanął w pozycji obronnej i czekałem na to co Sjan powie lub zrobi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach