"Czy na prawdę tylko na tyle mnie stać?" - myslałem patrząc na mojego marnego i bladego klona. "Nie, jestem okaeshi, brat... NIE! Jestem tym, który go zniszczy muszę się przyłożyć, by stać się silnym" - tak zmotywowałem siebie do następnego działania. Zgrabnym ruchem złożyłem ponownie jedną pieczęć i skupiłem się po raz trzeci. Nie marszczyłem brwi jak większość ludzi gdy się skupia. Starałem się bardziej wyciszyć, bo wychodzę z założenia, ze jak się do czegoś na prawdę przykładasz, to tak czy siak coś zawsze schrzanisz. "Dla Ciebie mamo i dla Ciebie tato. Stworzę teraz swojego klona. Kopia idealna, to mój cel. Heh, w sumie już drugi." - po tym wewnętrzym monologu, który gdzieś tam w mojej świadomości się utworzył, ponownie skupiłem chakrę i ponownie wyobraziłęm sobie całą moją postać. Przelałem nieco więcej jeszcze chakry, ale tak, by nie było za dużo. Starałem się kontrolować tą moc jak mogłem. Całkowicie spokojnie spojrzałem na to co mi wyszło.
REKLAMA
Natura Chakry: Katon
Dołączył: 24 Lut 2010 Posty: 4444
Natura Chakry: Doton
Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 115 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-04-06, 08:23
- No w takim razie teraz czas na Nawanuke no Jutsu. Sensei mógłbyś mnie związać, tylko nie przesadzaj to dopiero początki. - Powiedziałem siadając na ziemi i przez chwile chciałem dać odpocząć umysłowi który tak cięzko pracował przy poprzedniej technice. *Przynajmniej teraz będe mógł bez problemu wydostać się z tego typu denerwujących Genjutsu.* Wiedziałem że wielkimi krokami zbliża się egzamin, wielkimi krokami zaczynam wchodzić w prawdziwe życie shinobi.
"Ehh.. prawie idealny, ale nie mogę go opanować. Będę musiał zużyć więcej chakry. Chyba... znaczy tak myślę, b już chyba bardzij nie mogę się skoncentrować. Czy to dlatego, że nie mam Kekkei Genkai? Może... To nie zmienia faktu, że muszę im dorównać. " - po tych słowach wypowiedzianych w myślach ponownie złożyłem pieczęć i ponownie się skupiłem. Przelałem nieco więcej chakry niż poprzednio do klona myśląc "Nie no teraz to mi się po prostu musi udać" - tak tak, stałem się nieco pewniejszy co do tej techniki. Gdy krzyknąłem w myślach nazwę techniki to powstał klon. starałem się go kontrolować najlepiej jak tylko potrafiłem. W szczególnośi, że nie wiedziałem czy to chodzi o brak mojego skupienia, czy o to, że za mało chakry w to wkładam. Starałem się poprawić i jedno i drugie.
- Tak... - pomimo, że mi się udało, byłem nadal smutny. "Myślałem, że dorównam mu już teraz... Myliłem się. Zobaczmy, co my tutaj mamy..." - tutaj zacząłem czytać o technice, którą mam się nauczyć. "Lepiej zacząć od teori... To jedziemy Bardzo podstawowe Jutsu jakiego uczy się już dzieci w Akademi Ninja. Polega na zamienieniu ciała w dowolny przedmiot bądź osobę. Zastosowań jest parę, np. do zadań dywersyjnych by zmylić wroga. Aby transformacja się udała, wymagana jest przynajmniej przeciętna umiejętność kontroli chakry... Ciekawe..." - sobie przeczytałem w myśli to co było napisane, po czym spojrzałem na sensei. " W niego się zamienię" - no cóż. tak jak chciałem tak zacząłem robić. Złożyłem jedną pieczęć i patrzyłem na sensei'a. Cała jego postura, rysy twarzy, kolor oczu, włosów, to wsztystko stałem się zapamiętać jak najlepiej potrafiłem. Następnie zamknąłem oczy i odtworzyłem sobie to co widziałem. Następnie skupiłem chakrę, nie za dużo, nie za mało i starałem się wykonać technikę. Czy mi się udała? Zadecyduj.
"T...to ooo tak. " - na mojej twarzy pojawiło się coś na wzór uśmiechu. Za pierwszym razem wyszła mi ta technika. Można rzec byłem w niebowzięty, ale po chwili się opanowałem i zacząłem czytać dalsze techniki. "Jedziemy dalej... Kawarimi no jutsu.. Techinka stosowana przez większoś ninja. Jutsu te pozwala na szybką zamianę swojego ciała z dowolnym przedmiotem, rośliną, a nawet zwierzęciem. Dzięki temu można zmylić wielu przeciwników. Każdy kto da się na to nabrać przez pewien czas czuje się zdezorientowany, przy czym atakujący może spokojnie zaatakować z innego miejsca... Dobra, chyba łapię..." - przeczytałem i skomentowałem to w myślach. Następnie strzyknąłem palcami i rozejrzałem się po klasie... "Z czym by się tu zamienić... O, na przykład z tym" - upatrzyłem sobie krzesło, które było niedaleko mnie. następnie powiedziałem do sensei'a:
- Ireshige sensei. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem tą technikę. Możesz popatrzeć? - po tych słowach nie czekając na reakcję sensei'a zrobiłem kilka pieczęci po czym starałem się zamienić z krzesłem. Czy mi sie udało? Nie wiem...
"Hmm.. może by wyszło mi lepiej postaram się zamienić z czymś co przypomina moją wagę. Wtedy może przemiana będzie szybsza, a co za tym idzie uda mi się ją zrobić w pełnej okazałości. Nie... to głupi pomysł... W tej technice chodzi o szybkość, zarówno składania pieczęci, jak i samego podmieniania się. Hmm może na sucho przećwicze sobie najpierw pieczęcie." - po tym długim wewnętrznym monologu, zacząłem trenować na sucho pieczęcie. Co jakiś czas przyspieszałem by dojść do małej wprawy. Oczywiście jak to początkujący shinobi myliłem się cały czas prawię, ale nie poddawszy się dalej trenowałem. "Tą techniką będę mógł unikać ogromną ilość jutsu. Zanim jednak będę myślał o unikaniu, to muszę robić pieczęcie bezbłędnie." - tym razem taka myśl mnie motywowała do dalszego działania. Gdy skończyłem trening samych pieczęci i doszedłem do wprawy w wykonywaniu ich to najzwyczajniej w świecie spróbowałem znowu z Kawarimi. szybiciej niż przedtem zrobiłem pieczęcie, po czym starałem się zamienić z krzesłem. Czy mi wyszło? Czy może jednak okazałem się taką ciotą w ninjutsu że mi za chiny ludowe nie wyjdzie? No nie wiem...
Widząc, że znowu nie wyszło spojrzałem na krzesło i dysząc trochę ze zmęczenia mówiłem do siebie w myśli "Dlaczego mi to nie wychodzi. Rozumiem, Henge było proste, ale to też nie jest masakrycznie trudne. Jeszcze inne techniki mnie czekają do jasnej cholery! Są trudniejsze, a ja nie jestem słaby. Nie mogę być słaby." - po tej motywacji myślowej ponownie złożyłem sekwencję pieczęci, ale co to. Poczułem duże zmęczenie. zaprzestałem czynności i chwile patrzyłem na podłogę dysząc. Oparłem się o kolana i nieco zgarbiłem by zabrać jak najwięcej powietrza. "Co jest... Stać mnie na więcej... To dopiero początek, a już mi brakuje chakry? Może to z powodu adrenaliny? Może determinacja? Nie wiem..." - po tych słowach w myślach wypowiedzianych wziąłem głęboki wdech i wydech. Następnie wyprostowałem się. Znowu zacząłem składać pieczęcie. Gdy złożyłem ostatnią niemal natychmiastowo przystąpiłem do podmienienia się z krzesłem. "Szybkość..." - wymieniłem jeden z atrybutów jakie chciałem by mi w tej technice towarzyszyły. Czy mi się ona udała?
"no nie... znowu mi nie wyszło?" - gdy tak pomyślałem zacząła mnie boleć głowa. może odczuwam zwyczajne zmęczenie, a może nie? Kto to wie, kto to wie. Chwyciłem się za czoło sprawdzając czy nie mam gorączki. Nie miałem. Nagle znowu zaczęła boleć mnie głowa. Nieco zmarszczyłem brwi, gdyż mnie bolało, a nie chciałem tego pokazywać przy nauczycielu. Teraz chciałem zgrywać takiego twardziela. Gdy ból ustąpił, a przynajmneij się złagodził to ponownie złożyłem kilka pieczęci. Znów to było bardzo szybkie i bardzo precyzyjne jak na studenta akademii. Wraz z wykonaniem ostatniej pieczęci chciałem podmienić się z krzesłem. "Co ze mną się dzieje..." - w czasie podmieniania taka tylko myśl mnie naszła, gdyż martwiłęm się dlaczego głowa może mnie boleć. Co mogło spowodować taki ból. Nadużycie chakry? Nie wiadomo. Czy mi się udało podmienić w końcu z tym czteronożnym meblem? Czy może znowu coś mi nie wyszło i będę musiał pisać jakieś dziwaczne monologi, które nie mają ładu i składu? Tego dowiem się w następnym poście...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach