Teraz wróciłem do treningu mojego żywiołu chakry i kekkei genkai. Zacząłem od żywiołu chakry. Robiłem pale przy pomocy Kurou Sei, stanąłem na jednym z nich i zacząłem go wydłużać i skracać - starałem się manipulować nim za pomocą mojej natury chakry. Szło ciężko, czasami się nie udawało, ale na pewno pomagało mi to w osiąganiu perfekcji w opanowaniu mojego żywiołu chakry. Próbowałem tej sztuczki kilkanaście razy, a kiedy zakończyłem, to przeszedłem do drugiego etapu mojego treningu - czyli zakopywanie się pod ziemią przy użyciu Doton no Jutsu, a potem po prostu kopanie. Poruszałem się pod ziemią i przekopałem dobre kilkaset metrów. Szło ciężko, gleba była utwardzona, ale ja się nie poddawałem i kopałem coraz szybciej, dalej i głębiej. Kiedy zakończyłem trening Dotonu wyszedłem na powierzchnię, po czym rozpocząłem trening kekkei genkai. Jako, że jedyną techniką, którą posiadałem z klanowych było Yamagi no Mai, to wyjąłem ostrza i zacząłem nimi manipulować. Skracałem je i wydłużałem, odpowiednio do moich potrzeb, a następnie przekłuwałem nimi różne rzeczy, głównie nadziewałem na nie manekiny, pamiętając jednak, aby cały czas nimi manipulować, gdyż jeśli tego nie będę robił, to mój trening kekkei genkai pójdzie na marne. Kiedy zakończyłem trening, to usiadłem i odpocząłem.
Teraz postanowiłem, że pora na trening siły i wytrzymałości, gdyż dość dawno się już tym nie zajmowałem. A więc chwyciłem w ręce hantle po piętnaście kilo każdy i zacząłem je podnosić, najpierw na stojąco. Robiłem powtórzenia z wyprostowanych rąk, gdyż tak jest trudniej. Szło dość ciężko, ale dawałem spokojnie radę. Robiłem serie po piętnaście powtórzeń na rękę. Wykonałem po trzy takie seria, a następnie usiadłem i robiłem to samo opierając rękę o kolano. Wykonałem dokładnie tyle samo serii i powtórzeń, z tą różnicą, że siedziałem. Kiedy zakończyłem taki trening przeszedłem do zwyczajnych pompek, by dać odpocząć moim bicepsom. Zrobiłem piętnaście serii po dwadzieścia pięć powtórzeń. Szło to dość sprawnie i łatwo, lecz po każdej serii odpoczywałem na tyle, bo do następnej podejść z pełnymi siłami, a nie zmęczony. Kiedy zakończyłem robienie pompek przeszedłem do kąta, w którym sobie usiadłem. Gdy już wystarczająco wypocząłem zacząłem trenować nad swoją wytrzymałością. Rozpocząłem brzuszkami. Pięć serii po czterdzieści powtórzeń powinno starczyć. Następnie jeszcze pobiegałem truchcikiem wokół sali. Potem jeszcze tylko się porozciągałem, usiadłem, odpocząłem i znów brzuszki i truchcik. Kiedy zakończyłem trening nad wytrzymałością usiadłem i zacząłem wypoczywać.
Usiadłem sobie w kącie, by nie przeszkadzać innym trenującym i rozpocząłem medytację. Najpierw starałem się wyciszyć, ignorując niepotrzebne dźwięki. Po kilku minutach, skupiłem jednak chakrę w ciele i starałem się ją przetransportować do innej partii. Trening powtarzałem wielokrotnie, z tym, że podczas każdego kolejnego podejścia zmieniałem miejsce, w którym ma znajdować się największe skupisko chakry. W pewnym momencie wstrzymuję przepływ chakry, tworząc kilka pali za pomocą kurou sei. Po wytworzeniu, atakuję je igłami, które zostały wytworzone techniką fukumi hari. Atakuje tyle czasu, ile starczy mi powietrza w ustach, następnie powtarzam te jutsu. Ćwiczę w ten sposób, do momentu, gdy czuję, że pokłady mojej chakry są w dużym stopniu naruszone. Wtedy wstaję i rozciągam się, bym mógł rozpocząć trening fizyczny.
Po rozgrzewce w postaci rozciągania, zaczynam truchtać. Najpierw spokojnie pokonuję 3 kółka w dość wolnym tempie, potem przyspieszam na następne 2 i kończę jeszcze jednym okrążeniem, ale za to na pełnej szybkości. Poczułem lekkie zmęczenie, więc nie chcąc zasłabnąć, lub złapać jakiejś kontuzji, usiadłem i odpoczywałem przez parę minut. W tym czasie analizowałem jakie pytania były na poprzednim egzaminie. Jeszcze przed przystąpieniem do pierwszego etapu egzaminu na chuunina, przydałoby się wstąpić do biblioteki, ale to potem..., pomyślałem i nie tracąc zbyt wiele czasu wstałem i rozpędziłem się w stronę ściany, kilka metrów przed nią wyskoczyłem, starając się odbić nogami od ściany zrobiłem salto, lądując na podłodze. Następnie położyłem się na plecach, zgiąłem lekko nogi w kolanach i starałem się robić brzuszki. Każde powtórzenie miało być powolne i dokładne, najważniejsze, żeby nogi nie odrywały się od ziemi. Początkowo planowałem, żeby wykonać 3 serie po 20 powtórzeń, lecz pierwsza takowa seria nie była na tyle trudna, więc do następnej dorzuciłem 5 brzuszków, a w ostatniej wykonałem już 30 powtórzeń. Każdy ruch był znacznie wolniejszy, niż podczas ostatniego treningu brzucha, dzięki czemu trening był znacznie trudniejszy. Po wykonaniu owych ćwiczeń usiadłem sobie spokojnie w rogu i popijając wodę, rozmyślałem o nadchodzącym sprawdzianie moich umiejętności.
Po kilkunastu minutach odpoczynku wstałem i zamknąłem oczy, aby się skoncentrować. Skupiłem chakrę w nogach i zacząłem biec w stronę ściany. Kilkanaście metrów przed nią wyskoczyłem i za pomocą techniki Dekata Ki wbiegłem, aż do sufitu. Tam momentalnie starałem się wysłać ładunek chakry do rąk, którymi przyczepiłem się do sufitu. Przebyłem kilkanaście metrów wisząc pod sufitem, po czym zeskoczyłem na podłogę. Taki trening powtórzyłem jeszcze 5 razy, po czym pobiegłem nad stawek, który był niedaleko sali. Tam, przy pomocy Dekata Mizu, zacząłem chodzić na rękach. Co jakiś czas zrobiłem ugięcie ramion, czyli taką jakby pompkę, stojąc na dłoniach. Po kilku, może kilkunastu minutach chodzenia na rękach opuściłem taflę wody i usiadłem opierając się o drzewo.
Zacząłem zbierać chakrę w ciele, a następnie z całej siły zacząłem krzyczeć. Napiąłem wszystkie mięśnie, wydałem z siebie tak głośny odgłos, że wystraszyłem wszystkie zwierzęta, a nawet robaki wokół sali treningowej zaczęły uciekać. - pora na to, aby nauczyć się otwierać bramy, tata mi mówił, że to bardzo przydatna umiejętność, która zwiększa moją wydolność taijutsu! - pomyślałem. Zacząłem dawać z siebie wszystko. Napiąłem mięśnie z wielkim krzykiem, chciałem przeżyć ten nadludzki wysiłek, który jest potrzebny do otworzenia pierwszej bramy chakry. Bardzo zależało mi na tej technice, gdyż jest ona bardzo przydatna w walce wręcz, a to w końcu ma być moja najsilniejsza broń. Później napiąłem ponownie wszystkie mięśnie i ponownie się wydarłem. - w końcu musi się udać, a im prędzej tym lepiej... na dworzu taka ładna pogoda, a ja tu siedzę... no cóż, muszę dać z siebie wszystko, aby nie zawieść mojego ojca, kolejny chuunin exam zdam na luzie! - pomyślałem, uśmiechnąłem się i wróciłem do treningu.
Po kilkudziesięciu godzinach ciężkiej pracy udało mi się uwolnić energię z części mózgu, co strasznie mnie wykończyło, jednak cieszyłem się, że w udało mi się opanować otwarcie 1 bramy chakry. Na początek, nie chcąc dobijać mięśni usiadłem na podłodze i przegryzając kanapkę doprowadzałem moje ciało do "ładu". Widząc, że to nie ma sensu i dalej jestem zmęczony udałem się do domu. Tam się przespałem i wróciłem na salę. Postanowiłem, że zacznę trening genjutsu, ponieważ akurat w tej dziedzinie walki moje umiejętności nie są zadowalające. Jutsu, które staram się opanować to Kokohi no Jutsu. Jest ona potrzebna każdemu dobremu shinobi. Wyszedłem na podwórko, poszukując mojego celu. Starałem się zmienić drzwi wejściowe tak, aby przypominały normalną ścianę. Najpierw porządnie się skupiłem i starałem się zebrać część chakry. Potem powoli transportowałem ją w stronę mojego celu, tak, aby jej warstwa całkowicie pokryła drzwi, upodabniając do reszty zabudowania.
Jest dobrze, widać lekko różnicę pomyślałem, po czym wznowiłem koncentrację. Tym razem skupienie chakry trwało chwilę dłużej, po to abym zebrał jej w dłoni więcej. Następnie zamknąłem oczy i powoli zacząłem wykonywać potrzebne pieczęcie do wykonania tego jutsu. Po każdym ruchu zgłębiam chakrę w palcach, do tego stopnia, że podczas składania ostatniego znaku, moja moc wewnętrzna niemalże wydostawała się poza teren moich dłoni. Będąc tak skoncentrowanym obie dłonie wyprostowałem tak, by były ustawione w kierunku drzwi i powoli, w pełnym skupieniu, wysyłałem moją chakrę. Starałem się nią zakamuflować drzwi. W pewnym momencie moja ręka niemalże dotknęła drzwi wejściowych do akademii. Energicznie cofnąłem ją troszkę, bo przecież podczas kontaktu fizycznego genjutsu traci swoją moc. Nie przestałem jednak oddawać energię otoczeniu, wręcz przeciwnie - zwiększyłem transport mojej chakry. Cały czas byłem w skupieniu, nie mogłem dać się rozproszyć przez żadne, nawet najgłośniejsze, odgłosy dochodzące z otoczenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
