-NARESZCIE! Mogę rozpocząć swoją edukację! - powiedział do siebie ucieszony Simeon i zaczął już trening swojego pierwszego poważniejszego jutsu jakim było Yamagi no Mai.
-Yamagi no Mai - krzyknął Simeon. Skórka lekko zaczęła mu pękać, ale widać było, że to jeszcze nie to. "Uch przede mną jeszcze długi trening." Młody Kaguya ponownie stanął w rozkroku, tym razem próbował to zrobić po cichu, tak aby nie rozpraszać ćwiczących kolegów. "Postaraj się to twoja pierwsza technika..." Simeon skupił się, naprężył mięśnie i technika tak jakby zaczęła się powoli już udawać, ale jeszcze daleko do ideału...
"Muszę się wziąć do roboty!" - pomyślałem, po czym ponownie napiąłem mięście, skupiłem chakrę oraz poczułem tak, jakby moje kości się wydłużały, ale tego nie widzę. Patrzę na moje ręce, a tu nic! Skóra jest cała. "Ciekawe jaki byłby to ból, jakby skóra mi się rozerwała". Ponowiłem trening. Naprężyłem kilkukrotnie mięśnie, co mi znacznie ułatwiało trening. Czułem już swoistego rodzaju ból przy skórze, jednak nic nie było widać. Czułem, że coś mnie ogarnia, czułem się wyjątkowy. Czułem, że potrafię coś, czego nie potrafi nikt inny, jednak... nic się nie działo. Po kilku razach bezsensownych prób krzyknąłem ponownie Yamagi no Mai!
Simeon dalej trenuje jutsu swojego klanu. " Jutsu z kośćmi to dla mnie podstawa, więc w szczególności muszę nad nimi pracować" - pomyślał Simeon, i stanął wyprostowany. Zgiął ręce w łokciach, po czym zamknął oczy, by móc lepiej się skupić, skoncentrował chakrę w dłoniach i powiedział niepewnie "Yamagi no Mai". Czuł chakrę która wprost wbija mu kości w skórę, lecz nie czuł bólu."Trening tej techniki idzie mi całkiem dobrze" - pomyślał młody Kaguya. Po chwili zamyślenia Simeon wrócił do pełnej koncentracji, stał chwilę w bezruchu, otworzył oczy i tym razem już całkiem pewnym głosem powiedział "Yamagi no Mai".
Rozentuzjazmowany Siemon spojrzał na ręce i ku jego zdziwieniu, zobaczył kości wyłaniające się z jego dłoni. Kości te miały około 10 cm, i nie były ostro zakończone. "to już coś, jeśli jednak chcę nimi walczyć muszę jeszcze popracować" - westchnął Simeon, i od razu zabrał się do pracy. schował je z powrotem i znów zaczął koncentrację. Po chwili powiedział lekko podniesionym głosem Yamagi no Mai. W momencie wypowiadania tych słów skierował całą chakrę tak, by jak najbardziej wypięły kości jego przedramienia. W tym momencie jego dłonie zaczęły drgać od napływu chakry. Simeon nie reagował na ten niekontrolowany ruch tylko starał się włożyć w tę technikę jeszcze więcej chakry...
"Nie jest tak źle..." - pomyślał Simeon i wziął się do pracy. Włożył chakrę w swoje kości, przez co było mu łatwiej je wydłużać.
-Muszę się przygotować, bo to przecież będzie moja największa broń! - powiedział tak jakby sam do siebie. Stanął w rozkroku, spojrzał na innych. Niektórzy byli utalentowani i nauka szła im szybko, inni trenowali długo, ale coś im nie szło. Wszystkich łączył wspólny cel - trening. Tak samo jak i go. Postanowił dalej popracować nad długością, bo ojciec mu mówił, że Yamagi no Mai powinno mieć 30 cm, gdyż jest to wtedy broń idealna. Kość nie jest wtedy za krótka, a i waży tyle ile ważyć dobra broń powinna... Simeon koncentruje chakrę w kościach i ponownie cofa ręce, po czym energicznie wyrzuca do przodu krzycząc Yamagi no Mai i wydłużając kości. Jest już coraz lepiej. Kości mają już prawie należytą długość, jednak nadal były łagodnie zakończone. "Musiałem znów zrobić coś nie tak..." - powiedział sam do siebie zrezygnowany Simeon...
Kości wystające z dłoni Simeona są już trzydziestocentymetrowe. "Dobrze jedna część treningu jest już ukończona, teraz trzeba poprawić ich ostrość". Simeon ponownie schował kości, rozluźnił mięśnie rąk bo czuł, że są coraz bardziej spięte.Starał się uformować ostre zakończenia do tej techniki. Skupił całą chakrę w dłoniach, lecz nie po to, by wyrzucić kości na powierzchnię, tak jak to robił poprzednio. Tym razem chciał, by jego chakra pomogła mu w wyostrzeniu kości. Teraz ponownie starał się skoncentrować i nie zważać uwagi, na ćwiczących wokół shinobi. Gdy czuł, że mu się to udaje zgiął ręce w łokciach, wyprostował palce u rąk i pomyślał "Yamagi no Mai teraz musisz mi się udać!"
"No już prawie". Simeon czuje, że to jutsu jest już w jego zasięgu. Patrząc na kości zauważa, że są one znacznie ostrzejsze, niż były przedtem, lecz jeszcze za mało, by skutecznie zranić przeciwnika. "Muszę to udoskonalić, ale jak to zrobić?" - zastanawia się młody członek klanu Kaguya. Jedyny sensowny sposób do którego dochodzi po krótkim namyśle, to intensywniejszy trening nad ostrością tej kości. Simeon wyprostowuje się, składa ręce za głowę i bierze głęboki oddech, bo jest już zmęczony. Po chwili przerwy wraca do treningu, składa obie ręce w pięść, mruży oczy i stoi tak w bezruchu przez 10 sekund, by skupić się na treningu. W chwili maksymalnego skupienia rozkłada ręce, szeroko otwiera oczy i niemalże krzyczy "Yamagi no Mai"
"Dobrze, tym razem na pewno wyszły już dobre, odpowiednio naostrzone kości" - pomyślał Simeon i zrobił sobie chwile przerwy, by napić się wody. Usiadł na podłodze, i odpoczywał. Po kilku minutach, zaczął trening ponownie. Tym razem chciał nauczyć się Doton no Jutsu. Stanął więc w rozkroku, skupił się i skierował całą chakrę w ten sposób, by wciskała go w ziemię. W momencie, gdy czuł, że chakra jest przy ziemii powiedział "Doton no jutsu".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach