Zrobiłem wielka oczy i zastanowiłem się nad słowami Sjana. Wyciągnąłem przed siebie dłonie i wnętrzem zwróciłem ku górze. Zacząłem skupiać chakre w dłoniach. Odwołałem się do cząsteczek mokutona w moim ciele, w głowie wyobrażałem sobie kształt i wygląd kart. Zwiększyłem przepływ chakry by móc formować talię kart.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Doton,Suiton, Mokuton
Dołączył: 09 Gru 2009 Posty: 3690
Z ziemi wyszła długa, cienka linia... Przyglądając się jej zauważyłeś, że to trzymetrowy pal bardzo cienki i szeroki na... Talię kart. Sjan jedynie wyjął z pokrowca parę kunai. W jego dłoni zręcznie pojawiła się owa broń, po czym zniknęła w długim palu, rozcinając go na kawałki, które wielkością przypominały talię kart. Wszystkie były symetryczne swą wielkością.
Spojrzałem na wyczyn Sjana.
-Fajnie się posługujesz kunaiami-stwierdziłem i zebrałem karty.
Znalazłem kawałek płaskiego terenu, gdzie ziemia była ubita bez żadnych wzgórków. Usiadłem po turecku od strony, z której wiał wiatr by uchronić przed nim karty. Powoli zacząłem opierać o siebie karty tworząc trójkąty, dłonie trochę mi się trzęsły, ogólnie układanie wymagało sporo koncentracji i prawy. Po ułożeniu najniższego poziomy nabrałem troszkę pewności i zacząłem kłaść płasko karty na wcześniejszych by znowu ułożyć następne trójkąty, bardzo monotonna robota.
Karty się po chwili rozsypały...
-Nieźle... Mam coś dla Ciebie, lecz nie mogę pomagać Ci już w treningu... - powiedział cicho Sjan biorąc z plecaka jakiś metalowy przedmiot. Po wyjęciu okazało się, że były to ciężarki. Rzucił Ci je, a gdy je złapałeś ugiąłeś się pod ich ciężarem, lecz uniosłeś je.
+1Siła
+1Wytrzymałość
Mogłeś je założyć. Na ręce i na nogi. Jednakże, w przypadku poważniejszych walk lepiej je zdjąć...
Ukłoniłem się dziękując za trening i ciężarki.
-Dzięki za wszystko Tajfunie-powiedziałem i się odwróciłem by wrócisz do rezydencji. Tam wziąłem swój plecak i ruszyłem z powrotem do Konohy.
-Na razie... - pozdrowił Cię z daleka Sjan. Ty wybiegłeś po chwili z bram Tsuki, byłeś na zewnątrz... Biegłeś tak i biegłeś, mijając wsie ze sztandarami księżyca na głównych domach i kościołach. Gdzieniegdzie widziałeś patrole pięciu konnych żołnierzy z łukami i włóczniami w czarnych strojach. Cóż, to armia Lorda Feudalnego Kraju Księżyca. Idąc tak zauważyłeś, że przez las przebiega kilkunastu ludzi w bardzo dziwnych strojach... Byli ubrani w czerwono-beżowe zbroje z masą zwieszających się z nich patyczków, słomek, sznurków. A na głowach mieli dziwne, duże hełmy przedstawiające smoki. W rękach mieli wszelakie bronie. Wybiegli z lasu wprost na dróżkę, przez którą podróżowałeś. Jednakże, nie ty byłeś ich celem... Nie zauważyli Cię, bo stałeś za drzewem, które dosłownie rosło na uboczu drogi. Wbiegli oni w kłosy traw i zręcznie przemykali w stronę małego miasteczka i garnizonu armii... Cóż, słyszałeś o nich kiedyś... Każdy z nich to Berserk Zjednoczonego Królestwa...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach