Po dłuższym odpoczynku wznowiłam trening. Wstałam podpierając się ściany i przetarłam leniwie oczy. Dla rozgrzewki postanowiłam najpierw wykonać kilka cięć daikataną. Wzięłam duży rozbieg i zaatakowałam wcześniej stworzonego klona. Powtórzyłam to kilkakrotnie, a potem, by nie marnować chakry, ćwiczyłam ciosy z bronią "na sucho".
- Tsuyori!- Krzyknęłam w nadziei, że zaraz zjawi się mój tygrys. Stanęłam w pozycji obronnej, dając mu wyraźnie znać, co zamierzam zrobić. Mój przyjaciel widocznie się tym przejął, bo również naprężył mięśnie i gotował się do ataku. Tak, takie treningi były u nas na porządku dziennym. On atakował, ja się broniłam i na odwrót. Może nasze ruchy nie były jeszcze specjalnie płynne, czy zsynchronizowane, ale szło nam całkiem nieźle. Zwłaszcza, że aktywowałam Sharingan, by móc przewidzieć ruchy tygrysa. Na treningach bardzo się staraliśmy, lecz jakaś nasza część nas hamowała. Nigdy nie używałam Daikatany, podczas treningu z Tsuyori, a on rzadko kiedy swoich kłów i pazurów. Dziś jednak postanowiliśmy ciężej trenować. Wykonałam technikę własnego KG- Taihen Me, stworzoną zresztą przeze mnie, by spowolnić jego ruchy. On odpowiedział Mizuame Nabara, unieruchamiając mnie, a następnie Fukumi Hari, rzucając igłami chakry. Zmuszona byłam użyć Hana Tonsou, Genjutsu, dzięki któremu uniknęłam senbon.
- Dobra, Tsu starczy.- Stwierdziłam w końcu. Nie można wiecznie ćwiczyć tego samego, a zarówno tygrys, jak i ja, byliśmy zmęczeni fizycznie. Nie użyłam dużo chakry,bo prucz Taihen Me, Hana Tonsou i Kage Bunshin no Jutsu, walczyłam wręcz.Postanowiłam więc poćwiczyć techniki Raiton. Na początek stworzyłam trzy klony, które zaatakowałam kolejno technikami Gufutenka, wytwarzając nieduży piorun, Raizou Senpuu no Jutsu i Muratta, elektryzując prawą rękę i uderzając nią w ostatniego Kage Bunshina.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
REKLAMA
Natura Chakry: Raiton, Katon
Dołączył: 27 Lis 2009 Posty: 2384
Kątem oka spojrzałam na tygrysa. Wylegiwał się na jednej z większych skał. "Takiemu to dobrze..." Pomyślałam uśmiechając się lekko. W końcu on nie musi nikomu udowadniać swojej wartości, a już sam jego widok wzbudza szacunek. Odwróciłam głowę w drugą stronę, skupiając się na treningu. Dla rozgrzewki postanowiłam przebiec tą samą trasę co niedawno.
- Tsuyori, ty leniwy kocie, ruszył byś się!- Krzyknęłam prowokująco. Tak jak oczekiwałam, mój przyjaciel poderwał się gwałtownie z miejsca i zaczął mnie gonić. Oboje uważaliśmy taką gonitwę za fajną zabawę. Oboje również zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy być jednak bardzo ostrożni na tych terenach. Jeden nieprzemyślany krok i mogło to się źle skończyć. Szczęście dla nas, że tygrys dzięki swoim pazurom, a ja dzięki znajomości Dekata Ki, byliśmy przystosowani do trudnych warunków. A poza tym już poznaliśmy mniej więcej te tereny. W końcu stanęłam sztywno, a Tsuyori zatrzymał się, niemal wpadając na mnie. Bez słowa uprzedzenia zaatakowałam go Muratta [Raiton], próbując go lekko sparaliżować. Nim jednak zdążyłam wykonać to jutsu, zostałam złapana w lepką maź Mizuame Nabara.
- No wiesz!?- Krzyknęłam udając oburzoną. Zmuszona byłam znów użyć Hana Tonsou. Już wolna, stanęłam na jednej z większych skał, aktywując Sharingan. W odpowiedzi tygrys pokazał swoje długie kły i pazury. To już nie była niewinna zabawa. Wreszcie zaczynał się trening. Bez ociągania wyjęłam Daikatanę i skoczyłam na przyjaciela. On uniknął mojego ataku dzięki Shunshin i pojawił się za mną. Korzystając z tego, że jest niedaleko, użyłam Muratta[Raiton]. Jakimś cudem znów udało mu się uniknąć ataku. Odskoczył na znaczną odległość, a ja zmuszona byłam wykonać jedną z technik Sharingan- Saiminjutsu. Chciałam mu zasugerować, by zmniejszył dystans. Mimowolnie podszedł do mnie, a ja przyłożyłam mu Daikatanę do karku.
- Widzisz przyjacielu? Teraz już najwyżej ja mogę bronić ciebie.- Stwierdziłam z dziwnym uśmiechem. Zaraz jednak się otrząsnęłam i schowałam broń, siadając pod jedną ze skalnych ścian i pozwalając, by tygrys położył się koło mnie.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
- Nie można ciągle się tak obijać!- Stwierdzam bardziej do siebie, niż leżącego obok tygrysa. Wstałam na równe nogi. Wzięłam głębszy wdech i stworzyłam dwa klony. Kage Bunshin. Nie tracąc czasu złapałam jednego w technikę Sharingan- Saiminjutsu, sugerując by skoczył w przepaść, co chyba nie bardzo mu się spodobało. Mimo wszystko to tylko klon, więc nie mogłam być oskarżona o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Drugiego złapałam we własną technikę Taihen Me, spowalniając jego ruchy. Biegłam na niego, uderzając go z pięści w twarz. Następnie wykonałam stworzoną przez siebie Itai Raitingu [Raiton] W mojej dłoni pojawiła się jasno czerwona energia, którą wyładowałam na jednej ze skał. Następnie użyłam Chidori [Raiton] mając na dzieję, że starczy mi chakry.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Nie przerywając treningu, wyjęłam z kabury kunai i zaczęłam nimi rzucać. W zasadzie można powiedzieć, bawiłam się bronią. Następnie wykonałam wszystkie znane mi Jutsu z żywiołem chakry Raiton. Zaczynając od Gufutenka, przez Raizou Senpuu no Jutsu, Muratta i Itai Raitingu [własna], a kończąc na Chidori. Czułam jak uchodzi ze mnie energia. Postanowiłam odpocząć. Usiadłam na jednej ze skał i zamknęłam oczy w celu wyciszenia się i uspokojenia własnych myśli.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Po długiej przerwie, postanowiłam wrócić w moje ulubione miejsce treningu. Tygrys od razu ruszył na łowy. Chwilowo kazałam mu tu się nie kręcić, bo zamierzałam eksperymentować z moim demonem, o którym z resztą nie za dużo wiedziałam. Jednak najpierw chciałam się trochę rozgrzać. Już doskonale znając trasę, przebiegłam dobry kilometr między skałami, używając w niektórych miejscach chakry, by nie spaść. Tak, może miejscami ściany skalne były strome, ale po takim czasie treningu tutaj, znałam te tereny jak własną kieszeń. Zatrzymałam się w moim ulubionym miejscu do ćwiczeń. Wyjęłam daikatenę i stworzyłam dziesięć klonów, którym nakazałam mnie atakować. Stworzenie tak wielu iluzji było możliwe, dzięki energii demona, inaczej taki trening już na samym początku by mnie wykończył. Broniłam się i kontratakowałam jak tylko mogłam. W końcu wszystkie klony zniknęły, a ja usiadłam na ziemi, chowając moją ukochaną broń. Zamknęłam oczy, by móc się lepiej skupić i całą swoją siłą woli zawołałam:"Kuenai- Sanji!" Zdradź mi coś o sobie! Powiedz jak mam z tobą współpracować! Pomyśl ile na tym oboje możemy zyskać..."- Powiedziałam w myślach, starając się przekonać bijuu do współpracy.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Mimowolnie uśmiechnęłam się przebiegle. "Mogłabym udowodnić, ale i tak jesteś na mnie skazany, więc to bezcelowe. Korzystniej dla ciebie, no i dla mnie będzie, jak zaczniemy współpracować. Ja jestem tylko twoim pojemnikiem. Zrób ze mnie chociaż godną noszenia w sobie tak potężnego demona. - Powiedziałam w myślach, nadal z chytrym uśmiechem. Wiedziałam, że ten bijuu ceni sobie przebiegłość. Jednak mimo wszystko wstałam i aktywowałam drugi stopień Sharingan. "Kuenai- Sanji, zawsze mogłeś trafić gorzej, niż na Uchiha z dość dobrze rozwiniętym Kekke Genkai. - Znów stworzyłam 10 klonów i tym razem wykonałam stworzoną przez siebie technikę Sharingan, Taihen Me. Zaatakowałam daikataną klony, których ruchy były dwukrotnie wolniejsze. Tych, których nie udało mi się zniszczyć, załatwiłam techniką Raiton, również stworzoną przeze mnie: Itai Raitingu trzeciego stopnia, tworząc w ręku bordową kulę energii. "Powiedz, jak mam cię do siebie przekonać?"- Znów zapytałam demona.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
"Więc współpraca?"- Zapytałam niepewnie w myślach.-"Nie będę ukrywać, że bardziej mi zależy, na opanowaniu kontroli błyskawic. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Pomyśl Kuenai- Sanji ile razem możemy osiągnąć!"-Całą siłą woli, chciałam przekonać demona do siebie. Choć muszę przyznać, dość dziwnie się czułam, namawiając jednego z najsprytniejszych (jak nie najsprytniejszego) z bijuu, do swoich racji.
-Więc spróbujmy...- Zerknęłam na jedną, wystającą skałę. Zawsze mnie irytowała. Wzięłam głębszy wdech i złożyłam pieczęcie, kumulując chakrę od demona w ręku.
-Chidori!- Krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę skały. Ta technika (której nauczyć się mogłam, dzięki wygraniu jednego z konkursów) już sama z siebie była bardzo silna. Byłam ciekawa, jaki będzie efekt po skorzystaniu z energii bijuu.
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
''Heh, rozumiem że w twoim przypadku, to wielki komplement?"- Wzięłam się za naukę pierwszej techniki, specjalizacji kontroli błyskawic. Akarui raikou polega (jak sama nazwa wskazuje) na wytworzeniu jasnego promienia, niegroźnego dla przeciwnika, który ma za zadanie najwyżej go przez chwilę oślepić. Stworzyłam klona i wykonałam odpowiednie pieczęcie. "Kuenai- Sanji, użycz mi swojej chakry!"
- Akarui raikou!
_________________
"Aby wzbić się na szczyt, trzeba odbić się od dna. "
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach