Widzę, że Seiso dość dobrze sobie radzi, pomyślałem i zanurzyłem się pod ziemią techniką Doton no Jutsu. Gdy znajduję się za przeciwnikiem wychodzę i atakuję go w plecy za pomocą Yamagi no Mai. Staram się przebić mu żebra i trafić w płuca. Następnie cały czas go atakuję kośćmi, by zranić go w jak największej ilości. Gdy przeciwnik unika, lub robi Kawarimi, sam oddalam się kilka metrów od miejsca walki robiąc Shunshin no Jutsu i próbując wyszukać wroga.
Seiso trafił przeciwnika wszystkimi atakami, a Simeon przebił go na wylot. On jednak zaczął się śmiać jak opętany. Po chwili zniknął. Następnie pojawił się za Simeon'em i załapał go za gardło podnosząc go i dusząc.
Imago masz
5% <--- siły
od 15% <--- możesz zacząć walkę.
/Dzieki/
O kurcz Simeon sobie raczej ni radzi, ale co ja mogę zrobić...powiedziałem szeptem trochę bezradnie, po czym szybko zmieniłem miejsce pobytu by przeciwnik , który ciągle mnie zaskakiwał i szybko przeczołgałem się pod kolejne drzewo i tam odpoczywałem o niczym nie myśląc.
Z całej siły wierciłem się i próbowałem wyplątać, jednak nie panikowałem. Przywołałem do siebie węże, aby próbowały unieszkodliwić przeciwnika, a ja sam użyłem szybko Kurou Sei, gdyż miałem wolne ręce, wybiło nas obu w powietrze. Następnie wziąłem kunaia i zacząłem wbijać go w rękę duszącego mnie przeciwnika. Kiedy spadaliśmy starałem się wykonać Doton no Jutsu, aby wejść pod ziemię, amortyzując upadek, a przeciwnik powinien go boleśnie odczuć.
Widząc poczynania Simeona zastanowiłem się chwilę. Jeśli udało mu się za pomocą Kurou Sei wybić się z wrogiem w powietrze to gdy spadali przystąpiłem do akcji. Wyskoczyłem do góry i zahaczyłem przeciwnika ogonem raniąc go. Trafiłem poprzednimi senbonami więc trucizna powinna już działać, wróg powinien słabnąć a za niedługo umrzeć. Jeśli udało mi się zahaczyć go ogonem to staram się owinąć wokół niego by odłączyć go od Simeona i wyrzucić go w drzewo.
Ataki się powiodły. Nie widać było po przeciwniku, że trucizna działa.
-Tylko tyle?
Zapytał po czym Wykonał jakieś pieczęci, a z ziemi zaczęły wychodzić następne fale szkieletów z mieczami.
Teraz już najwyraźniej nie musiałem się ruszać z miejsca by przeciwnik mnie nie szuka ba jest zajęty,szybko siadłem pod drzewem po turecku i zacząłem zbierać chakrę po czym rozłożyłem się i przymknąłem oczy i starałem się o niczym nie myśleć by nie marnować chakry i energii.
Trzeba mu unieszkodliwić ręce! krzyknąłem w stronę towarzyszy, widząc jak po wykonaniu pieczęci wychodzą szkielety. Ja je odciągnę! wrzasnąłem i wykonałem Kurou Sei w grupkę umarlaków. Potem atakowałem je kombinacją Konoha Reppuu i Konoha Senpuu. Chciałem zmniejszyć ich ilość pozwalając Seiso dojść do oponenta. Następnie wykonałem Shunshin no Jutsu i biorąc miecze zniszczonych szkieletów rzucałem w tych całych, by nie tracić chakry. Potem przeniosłem się na drzewo i kazałem wcześniej stworzonym wężom wplątywać się między nogi umarlakom. Chciałem skupić na sobie uwagę jak największej ilości kościanych wrogów.
Simeona ułatwił mi sprawę, dobrze mi się z nim współpracowało. Ruszyłem na głównego przeciwnika. Jeśli jakieś nieodciągnięte szkielety stanęły mi na drodze to je zniszczyłem. Będąc by przeciwniku zamarkowałem cios wzmocnioną rękawicą w brzuch, a tak naprawdę nade mną błyskawicznie wyskoczył ogon, którym chciałem odciąć głowę przeciwnika. Jeśli składał hołd jashinowi to mógł nie czuć naszych ciosów, jednak bez głowy nie mógłby kontrolować własnego ciała.
Wszystko szło pięknie, ale przeciwnik użył Kawarimi. Po chwili pojawił się obok Imago któremu wystawała głowa z nad krzaków. Wykonał jakieś pieczęci po czym z ziemi wyszła tablica do której przypiął Imago.
-To teraz zrobię operację na otwartym sercu waszego przyjaciela... Może wam jeszcze kiedyś pomoże w egzaminie na chuunina.
Powiedział, a jego ręka zaczęła świecić na zielono. Po chwili jego ręka była w ciele Imago.
Cholera jasna, jak tak możesz atakować bezbronnego... krzyknąłem po czym poczułem że z ust leci mi krew ,Teraz jestem zdany już tylko na przyjaciół ,dlaczego jestem taki słaby , dlaczego niech ktoś mi odpowie ! ! ! zacząłem lamentować we własnej głowie , po czym starłem się jakoś na spokojnie uwolnić z więzienia, próbowałem robić kawarimi i shinushin.
Kiedy przeciwnik tracił czas na gadanie ja opuściłem dołem Hiruko i za pomocą doton no jutsu pojawiłem się za przeciwnikiem. Jednym kunaiem podciąłem mu gardło a drugiego wbiłem w głowę. Następnie wyprowadziłem kopnięcie w tył jego kolana co by trochę kucnął i złapałem jego głowę w obie ręce w celu skręcenia karku. Po tym zapadłem się pod ziemię i wróciłem do Hiruko.
Użyłem po raz kolejny węży, aby oplątały wszystkie szkielety. Następnie podbiegłem w stronę tego kolesia, co go trzymał. Postanowiłem jednak, że może to być genjutsu i na wszelki wypadek użyłem Kai! Potem rzuciłem Shurikenem w kierunku tego "chirurga". Użyłem także bushiny, aby ściągnęły na siebie uwagę szkieletów. Potem zrobiłem Kirigakure no Jutsu i Doton no jutsu. Schowałem się pod ziemią i wyjąłem z niej rękę wciągając także pod ziemię przeciwnika w nadziei, że to pomoże.
Atak Seiso się udał w pewnym sensie. Gdy tylko próbowałeś wbić mu kunai w gardło on zniknął zostawiając za sobą 3zwoje... 2 nieba i 1 ziemi. Tablica do której Imago był przypięty również zniknęła. Imago zemdlał. Po chwili doszliście do wierzy z Imago na Hiruko.
Zakończyliście 2etap egzaminu
/Imago na 24h do szpitala./
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach