-Heh, bunshin, trenowałem to nie raz.
Odpowiednio recę, szybkie wyprostowanie nóg i cichy odgłos.
-Bunshin no jutsu.
I dym wyszedłem z dymu spokojne i z nadzieją patrzyłem na mojego klona.
Wyglądał on na trochę wygłodzonego a jego skóra była różowa.
-No dobra jeszcze raz.
Wszystkie potrzebne czynności i znowu głos.
-Bunshin no jutsu.
Skupił się odetchnąłem miał wrażenie że jest coraz bliżej, z jego czoła spływał pot, nie chciał oblać akademii tak jak kiedyś jego brat, to przez niego rodzice byli smutni... Ponieważ oblał akademię. Spojrzał na senseia, uwolnił według niego przynajmniej, wielką ilość chakry. złożył dłonie, zgiął powoli kolana, i... wykrzyczał, wcale nie głośno.
-Bunshin no jutsu.
I znowu dym, wszędzie... Jakie beztalencie, pewnie sensei tak myśli, ale on miał wrażenie jakby mu się udało poczuł dziwnę ciepło w sercu. Pomyślał tylko o swoich rodzicach i zrobiło mu się ciepło, pomyślał o bracie... Ten go nie kochał, ale czemu Ryu miałby go nie kochać? Może i był dla niego zły, nie miły ale zawsze go miał, zawsze był przy nim. Młody Uchiha dumnie wyszedł z dymu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach