Jak poprzednio skupiłem masę chakry. Tym razem mieszając ją z chakrą demona. Znów ułożyłem 2palce u obu rąk w kształt plusa. Tym razem dłużej się skupiałem, aby klony były idealne. Powtarzałem to kilka razy. Później postanowiłem pomedytować. Usiadłem po turecku i zacząłem medytację. Po paru min. medytacji wstałem, rozciągnąłem się i kontynuowałem naukę jutsu.
-Daj mi trochę swojej chakry.
Powiedziałem do demona po czym jak za każdym razem ułożyłem 2palce u obu rąk w kształt plusa.
-Dobra... Muszę to wreszcie opanować!
Krzyknąłem po czym znów stanąłem w lekki rozkroku. Już lekko znudzony. skrzyżowałem 2palce u obu rąk i zacząłem skupiać chakre. W odpowiednim momencie wypuściłem ją w postaci klona. *Uda się, Uda się, Uda się* powtarzałem sobie ciągle. Powstał dym, a z niego wyłonił się...
-Dobra... Teraz trening na maksa, a później Rasengan.
Powiedziałem po czym zacząłem od robienia 4serii po 50brzuszków i 50pompek. Następnie w stałem i zacząłem biegać. Wpierw biegłem w okół Kanionu. Później jednak zacząłem biec na dalsze dystansy. Przebiegłem obok Doliny Końca podziwiając kamienne figury 1Hokage i Madary Uchiha. Następnie biegłem obok Wioski Tanzoku. Tam zrobiłem okrążenie w okół niej. Gdy poczułem zmęczenie zatrzymałem się w wiosce, aby kupić butelkę wody i kanapkę. Gdy skonsumuję zaczynam biec dalej. Teraz ostatnim punktem była Pustynia Shuna. Biegłem przed siebie chwilę po czym zawróciłem. Znów biegłem obok Wioski Tanzoku, obok Doliny Końca i wreszcie dobiegłem na swoją polanę. Wyczerpany i zmęczony usiadłem na trawie i zacząłem medytować. Zajęło mi to kilka godzin.
-Czym więcej będę miał chakry tym szybciej opanuję Rasengana...
Powtarzałem sobie po czym dalej zacząłem medytować. po chwili jednak wstałem i zacząłem kopać w drzewo, ale nie jakoś zawzięcie tylko spokojnie i powoli. Gdy wykonałem około 20kopnięć usiadłem na trawie i podłączyłem nici chakry do kukły. Zacząłem nią manewrować, atakować w drzewa itp.
/Ćwiczę szybkość, chakrę, siłę i kontrolę marionetki/
-Dobra. Trzeba dalej trenować.
Powiedziałem po czym dalej zacząłem medytować. Medytowałem tak kilka godzin w celu zwiększenia pokładów chakry. Miałem ich teraz za mało. Starałem się nie myśleć. Tylko i wyłącznie medytować. Opróżniłem umysł i skupiłem się tylko na przepływie chakry w moim ciele. Starałem się, aby przepływała bez zakłóceń. Po kilku godzinach wstałem i się rozciągnąłem. Podbiegłem do drzewa i zacząłem kopać w nie nogą jak najwięcej razy bez dotykania ziemi. Po około 100 kopnięciach zmiana nogi. Gdy wykonam następne 100 kopnięć drugą nogą zacznę uderzać w drzewo pięściami. Gdy już trochę palce mnie rozbolą podłączę nici chakry do marionetki i zacznę nią atakować drzewo w które kopałem i uderzałem. Gdy już trochę minie zacznę trening trudnej, ale za to zabójczej techniki jaką jest Rasengna. Zacząłem od stworzenia klona. Kazałem mu, aby formował chakrę na mojej ręce w kulę. Gdy już pojmie o co chodzi staję w rozkroku, uginam lekko nogi i wystawiam rękę klonowi. Cały czas całe zapasy chakry wysyłam do tej ręki i od razu wypuszczam je. Klon zaczyna tak machać rękami nad moją dłonią, aby chakra uformowała kulę która wiruje.
-Podpowiedz mi jak to mam się szybko nauczyć?
Zapytałem demon i kontynuowałem naukę. Tym razem stworzyłem 2klony. Jak poprzednio kazałem im tam machać rękami, aby uformowały z chakry wypuszczanej przeze mnie wirującą kulę. Sam jak poprzednio skupiam całą chakrę w ręce wystawionej klonom. Cały czas doprowadzam nową chakrę, aby nie zabrakło. Do tej techniki potrzebne są duże pokłady chakry. A ja takich nie mam za bardzo więc muszę jednocześnie korzystać z chakry demona.
-Dzięki...
Powiedziałem do demona. Tym razem usiadłem po turecku i zacząłem medytować. Oczyściłem głowę i zacząłem kontrolować przepływ chakry, aby był czysty i bez zakłóceń. Po paru godz. medytacji wstałem i znów stworzyłem 2klony.
-Dobra chłopaki. Wiecie co robić.
Powiedziałem. po czym wystawiłem klonom rękę. Jak za każdym razem zacząłem wysyłać impulsy chakry do tej ręki i od razu ją wypuszczać. Starałem się, aby impulsy były wysyłane w tym samym, krótkim odstępie. Klony jak poprzednio miały tak ruszać rękami, aby chakra wypuszczana przeze mnie formowała kulę która wiruje.
Znów wystawiłem rękę klonom. Jak za każdym razem wysyłałem chakre do ręki i wypuszczałem ją. Klony miały za zadanie uformować ją w kulę która wiruje.
-Cholera... Trudna jest ta technika....
Powiedziałem po czym zniszczyłem jednego klona uderzeniem.
-Dobra... Teraz będzie trudniej. Tylko jeden klon.
I zacząłem dalszy trening. Wystawiłem rękę i zacząłem wysyłać duże pokłady chakry do ręki i od razu ją wypuszczać. Klon miał za zadanie machać rękami w celu uformowania kuli. Następnie miał za zadanie wprowadzić ją w ruch. Sam też starałem się ją uformować w kulę i podtrzymać wirowanie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach