Sjan podskoczył parę razy rozluźniając wszystkie mięśnia i ścięgna odpoczywając i oddychając ciężko...
-Trzeba popracować, jak mam się mierzyć z Tahariim na turnieju... - skomentował Sjan ruszając pędem w stronę góry i biegnąc znowu maraton. Jednak po owym maratonie odpocznie robiąc dziesięć klonów z którymi będzie walczył za pomocą rąk i nóg, bez broni. Tak samo jego klony.
Sjan odsapnął chwilę...
-Dobra, jestem Pro... - powiedział oddychając ciężko śmiejąc się i głęboko oddychając.
-Teraz jakieś Tai Jutsu... - skomentował... Stworzył jednego klona który zasłaniał się po śniegiem. Sjan zaszarżował na niego omijając tarczę ze śniegu i używając Shunshin no Jutsu pojawił się przed klonem i z całej siły kopnął go w brzuch aby go odkopać. Nogę podniósł wtedy wysoko będąc rozciągniętym.
Appu
Typ: Ofensywna
Proste Taijutsu, polegające na mocnym kopnięciu przeciwnika w brzuch. Zadaje średnie obrażenia, ale przewraca i odrzuca na parę metrów przeciwnika.
Sjan rozpędził się jeszcze raz robiąc zwód i wykop w klona kopiąc go mocno w brzuch, a ten odleciał zamieniając się po chwili w obłok dymu...
-Dobra... - skomentował Sjan łapiąc na chwilę oddech.
-Teraz poćwiczymy moją specjalizację... - Sjan wyjął swoją Lodową Katanę Koori Saezuru Mokuteki. Nogi rozsunął szerzej trzymając miecz w dwóch rękach. Stworzył wcześniej pięć klonów, stojąc w środku okręgu, który utworzyły klony. Sjan poczuł furię korzystając z agresywności Bijuu...
-Jesteś słaby... Ziarenko piasku łamie takiego tygrysa... Żałosne... - shinobi poczuł ogromny przypływ chakry i jego oczy przymrużyły się lekko i pomyślał o zabójcach jego wujka, o wilkach które zabiły jego ukochanego psa.
-Aaaaaargh!!! - krzyknął czując napływ złości który połączył się z jego chakrą. Próbował wpaść w większy szał. Obrócił się i rzucił na klona który przybrał postać owego członka ANBU. Z wyskoku zaatakował go pełny złości z dzikim okrzykiem bólu i wspomnień...
Tsurugi Yofun
Rodzaj: Taijutus
Specjalizacja: Mistrz władania mieczem 45% wprawy.
Potężniejsi miecznicy, potrafią wzbudzić w sobie szał bitewny, połączony z chłodną kalkulacją. W czasie trwania szału, Szybkość użytkownika zwiększa się dwukrotnie, ale podczas trwania Tsurugi Yofun, shinobi nie może rzucić żadnego innego Jutsu wymagającego składania pieczęci.
Sjan na swoim latającym tygrysie przecinał niebo zostawiając za sobą śnieżno-lodową smugę. W końcu wypatrując Skalistej Góry odwołał tygrysa lecąc z zawrotną prędkością:
-Jubaku! - a pod nim pojawił się ogromny, biały tygrys z wielkimi kłami...
-Kto mnie znowu... ! - krzyknął patrząc kto go przywołał - ...A, to Ty Sjanie... Jesteś Jinchuuriki naszego Pana... - tygrys lekko zdziwiony stanął mocno na śniegu który się pod nim rozsunął na boki...
-Wielka Lawina Śnieżna! - krzyknął Sjan zeskakując i na swojej lawinie mknąc na tygrysa który z całą siłą zaparł się i przyszykował na uderzenie. Śnieg uderzył o tygrysa odpychając go. Lawina momentalnie się rozsypała a tygrys wstał nadal gotowy do walki na wprost Sjana...
-Pokaż, co potrafisz! - krzyknął Kapitan do szarżującego Jubaku, który zgromadził chakrę w pysku i wystrzelił z zębów zwykłego, lodowego Yusengana, który trafił obok. Natomiast Sjan skupił w ręku chakrę z Yukongan. Pokryła go powłoka z chakry, a z tyłu wyrósł mu ogon...
-Nie boję się Ciebie! - krzyknął do gigantycznego tygrysa który ze szponami skoczył na niego. Jinchuuriki zaś wybił się wysoko przy pomocy chakry zderzając się z tygrysem. Podczas uderzenia po prostu odbił się od tygrysa który dostał owym jutsu, które po chwili go zniszczyło, a Sjan upadł na miękki śnieg...
-Co za siła... - szepnął do siebie rozpędzając się i biegnąc po prostu przez śnieg w swoich ciężkich ciężarkach.
Sjan widząc ogromną siłę postanowił jeszcze chwilę potrenować... Rozpędził się biegając cztery razy wokół skalistej góry, potem przy pomocy jedynie rąk wspinał się po ostrych i wyboistych skałach stromych jak ściana. W końcu będąc na górze zrobił już pełny zmęczenia sto pompek i przysiadów. Zmęczony wstał i zaczął podskakiwać parę razy na wierzchołku góry z podniesionymi do góry rękoma. Potem czekając tam trochę i odpoczywając, popijając własnej roboty, źródlaną wodę zaczął znowu się rozgrzewać trenując z dwoma klonami swój styl walki podobny do walki Hyuuga. Pełny obrotów i uników oraz przemyślanych ciosów walczył z nimi dwie godziny. On się męczył a klony cały czas z każdym jego ciosem zdobywały na sile... Nie, to on słabnął. Rozpędził się na jednego uderzając go Appu, a ten spadł po skałach na dół. W powietrzu przypomniał sobie coś z książki... Spróbował użyć lewej półkuli mózgu, aby otworzyć sławną "Bramę Otwarcia". W związku z tym skoczył pod drugiego klona wybijając go nogą wysoko w górę z obrotu... Podskakując i tuż za nim pojawiając się wysunął z rękawów ogony tygrysa, które zawiązały się wokół klona. Natomiast Sjan zaczął się okręcać spadając na dół... Gdy był blisko ziemi odskoczył od klona, aby ten uderzył o ziemię głową.
Sjan odskoczył do tyłu spychając go łokciem w przepaść, samemu natomiast zeskakując i po prostu biegnąc w swoich ciężarkach przed siebie. Zbiegł z góry i zaczął biec w kierunku granic Kraju Księżyca... Do Zjednoczonego Królestwa. Rozpędził się i biegł przed siebie w szaleńczym biegu...
Sjan biegł dalej mijając rzeki, pola, pojedyncze drzewa bądź całe lasy biegając różnymi stylami i cały czas robiąc wymachy ramion przypominające proste ataki pięściami. Przyspieszył biegnąc przez las omijając jak najlepiej wszelkie przeszkody, każdą pokonując wyskokiem w bardzo efektownym stylu. Jedną z gałęzi złapał i na niej rozbujał się wskakując na skałę, w którą uderzył swoją ręką przy pomocy wpajania tam chakry... Skała momentalnie rozpadła się a Sjan odskoczył na bok odbijając rękoma wszelkie jej odłamki. W końcu po zmienieniu lotu większości odwrócił się biegnąc dalej, pokonują granicę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach