Sjan obudził się na piaszczystym brzegu rzeki... Słyszał tylko lekki szum i czuł wilgoć. Powoli otwierał oczy...
Czy ja nie żyję? Czy to sen jaki? Czy to jawa... Pomyślał Sjan patrząc przez Srebrną Maskę po czym oparł się rękoma o piasek dźwigając się na kolana. Klęknął ze spuszczoną głową i tylko wpatrywał się w pojedyncze kamienie. Podniósł wzrok oglądając wszystko wokół i strzepując mokry piasek ze zbroi gdzie się bardzo zbrylił i szaty.
-Nieźle przemokłem...
Shinobi wycisnął oznaki wody gromadzącej się u dołu klanowej szaty która i dźwignął się na mieczu i wstał rozglądając się chwilę i upadając znów na kolana. Znowu wstał i zauważył, że parę metrów dalej jest jakiś zagajnik z jabłkami. Powolnym krokiem kiwając się trochę na boki podszedł do drzewa wskakując na nie zmęczony "podróżą". Usiadł wygodnie i zaczął zajadać jabłko z pobliskiej gałęzi.
-No, nieźle... - skomentował schodząc po odpoczynku biegnąc przez las i skacząc między drzewami rozglądając się swoimi białymi oczami.
-Gdzie Shikage, trzeba mu pomóc!
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączył: 19 Gru 2009 Posty: 1674
Nie widziałeś nawet zalążków miejsca walki. Byłeś daleko, w ciepłym miłym i cichym miejscu. Ale czy do końca cichym. Usłyszałeś szmery kilka metrów dalej
Sjan wyhamował robiąc ślad w ziemi. Przykucnął i cicho podkradł się do pobliskiego drzewa. Oddychał miarowo... Nie chciał na razie zdradzać swojej pozycji jakimś jutsu. Schował się tylko a przez jego krew przeszedł impuls i mrowienie w palcach. Poczuł chakrę która przechodzi przez jego ciało. Powoli wychylił się zza drzewa z kataną w ręku aby sprawdzić co wydaje te dziwne szmery. Gdyby było to jakieś dzikie zwierze skacze na nie i zakłada mu dźwignie na kark nogami.
Sjan szybko zręcznie schował broń do pochwy i użył Shunshin no Jutsu przed dziecko zatrzymując je.
-Nie bój się... Jestem przyjacielem... - zaczął patrząc czy aby nie ma nigdzie w pobliżu ojca dziecka, który mógłby być jakimś shinobi.
-Nie płacz... Trzymaj... - wyjmując jabłko które wcześniej zerwał. Soczyste i całe jabłko. Podał je dziecku.
-Jak się nazywasz? - zapytał aby jakoś je zająć.
-No dobrze... Prowadź... - powiedział spokojnie Sjan rozglądając się kątem oka na boki. Poczuł dziwny dreszcz w ciele ale taki pozytywny. Jakby czuł bezpieczeństwo... Cicho szedł po trawie między drzewami prowadzony przez dziecko.
-Mieszkasz tutaj? Dość ładnie... - chwalił shinobi zdejmując swoją maskę i chowając ją pod pachą na mały moment aby odsapnąć świeżym, leśnym powietrzem.
Sjan dla pewności założył maskę z powrotem na twarz. Nie chciał aby szybko go rozpoznano, po kryjomu stworzył klona którego wysłał na jakieś wysokie drzewo aby obserwował chatę z wysoka z gotowym kunaiem, gdyby ktoś z niej wybiegł bądź na nią zaatakował gdy tam wejdzie prawdziwy shinobi. Kapitan powoli wszedł przez drzwi do chaty rozglądając się czy ktoś jest w środku. Jeżeli tak, to przywita się:
-Witam, jestem przyjacielem... Sjan Jin... - kłaniając się głową.
-Witaj chłopcze! wyglądasz na głodnego zaraz dam ci jeść- powiedziała kobieta grzebiąc w lodówce oraz biorąc wielką książkę kucharską. Mężczyzna bacznie cię obserwował
Sjan rzucił na niego swój wzrok zdejmując powolnie maskę i uśmiechając się do wszystkich.
-Oczywiście, dziękuję... - stojąc obok i wpuszczając do domu dziecko czochrając je lekko po głowie w geście przyjaźni po czym stanął tak i trochę speszony stał tam bojąc się, czy aby to nie był ktoś z Zjednoczonego Królestwa.
Po chwili na stole pojawił się talerz spagethii. Facet usiadł obok ciebie
-A więc jesteś shinobi- powiedział spokojnym, jednak powodującym dreszcze głosem
-Tak, jestem... - chcąc powiedzieć Chuuninem, jednak zawahał się wiedząc, że zaraz spyta go o wioskę - Shinobim... - dodał siadając przy stole i jedząc powolnie wpatrując się w obiad. Jego klon cały czas obserwował z góry okolicę.
-Mam dla takiego jak ty zadanie z nie złym wynagrodzeniem. Ale to bardzo trudne zadanie.. Kapitanie Fukyuu- powiedział to ostatnie bardzo tajemniczym i mrocznym głosem
Sjan drgnął łapiąc za rękojeść katany ale zatrzymał się i zdziwiony popatrzył na mężczyznę... Po chwili uśmiechnął się i pod nosem lekko zaśmiał.
-No cóż... Widzę, że jesteś dobrze poinformowany, albo zauważyłeś kawałek mojego munduru... - powiedział z uśmiechem.
-A jakie to ma być zadanie?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach