Sjan usiadł znowu na łóżku nie mogąc się jakoś najzwyczajniej położyć. To było bardzo ciekawe, ale pozytywnie ciekawe doświadczenie. Teraz usłyszał jak klon wraca z psem i zostaje na placu w środku budynku.
-Jakoś nie chce mi się spać... Jesteś pewna, że wygodnie Ci tam? - zapytał zatroskany Sjan.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączyła: 29 Gru 2009 Posty: 1211
Sjan uśmiechnął się podchodząc do niej pochylając się i dając jej całusa w usta. Po czym z uśmiechem odpowiedział:
-Dobranoc...
Po czym wrócił na swoje łóżko zdejmując spodnie i zostając w swoich szortach, które Amira znała znad rzeki.
Sjan leżał tak oparty rękoma o głowę. Wstał jeszcze i sprawdził czy wszystko w domu jest w porządku. Bał się teraz aby nic się nie stało. Wracając zamknął po cichu oczy i spojrzał jeszcze na śpiącą Amirę uśmiechając się i samemu kładąc się na swoim łóżku, powoli zasypiając. Klon zaś zerwał kwiaty i zostawił je pod drzwiami, gotując coś na śniadanie. Przy okazji robiąc pranie... Cóż za piękna sprawa umieć tworzyć klony... Klon zrobił w końcu to śniadanie widząc, że jest już dziewiąta rano... Zerwał się z kuchni i śniadanie zostawił na blacie stolika przed drzwiami do sypialni. Sjan zaś niczemu nie świadomy spał tak pochłonięty snami i marzeniami... Obudził się patrząc na zegarek i włączając cicho radio na swojej ulubionej stacji i akurat leciało:
Eminem - When Im Gone.
Posiedział trochę na łóżku przecierając oczy i wprowadzając śniadanie na stolik w pokoju. Podszedł do Amiry przypatrując się jej jak jeszcze śpi i zaczął szeptać...
-Pora wstać... Już jest późno... - mówił zamykając drzwi i wyjmując na stolik swoją ostatnią butelkę szampana. Dodatkowo usłyszał jak młodzi Adepci wracają do Domu Klanowego.
-No, już nieźle późno... Ale śniadanko na stole... - powiedział uśmiechnięty a do pokoju przez uchylone drzwi wbiegł Kumi wskakując na łóżko i liżąc Amirę po twarzy.
-Chodź tutaj Kumi! - krzyknął chichocząc Sjan i wołając psa.
-Twardo spałaś, więc Cię nie budziłem... - dodał.
- O co za piesek? zapytała uśmiechając się.
- Dobra, zjem i będę leciała, bo mam jeszcze parę spraw do załatwienia. powiedziała wstając i idać w kierunku kuchni w samej bieliźnie.
-To Kumi, pies którego zostawił tutaj Taharii i po niego jeszcze nie wrócił... - powiedział Sjan. Idąc wraz z Amirą i już gotowe danie postawił na stole a na blacie schował deser... Samemu usiadł i zaczął zajadać jajecznicę z grzankami. Na dole słychać było radosne okrzyki dzieci.
-Cóż, może teraz... Było za nas, więc może za wczorajszy wieczór? - zapytał uśmiechnięty dodając:
-I za dzisiejszy ranek... - samemu przechylając kieliszek i wlewając zawartość do ust, wcześniej przybijając go z kieliszkiem Amiry. Widząc, że już połowa jedzenia jest pusta spojrzał czy deser jest gotowy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach