- Nie dam się wam złapać frajerzy - Krzyknąłem i przyśpieszyłem.
W pewnym momencie wyskoczyłem i krzyknąłem:
- [Katon] Hikyuu no Jutsu !- Atakując tamtego kulą ognia.
Później jak podczas treningu biegłem jak najszybciej i płynnie przechodziłem z skoku do sprintu.
- Shunshin !- Powiedziałem głośno starając się teleportować za bramę, do lasu.
" Cholera... muszę przyśpieszyć..." Pomyślałem i nie oglądając się biegłem dalej.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Katon (Ogień), Raiton (Błyskawica)
Dołączył: 09 Gru 2009 Posty: 3690
Biegłeś po dachach ale nie widziałeś bramy i nie mogłeś tego zrobić. Za Tobą biegło dwóch Shinobich i owy lekarz. Jeden z nich nie zdążył całkowicie uskoczyć przed Twoim jutsu i poparzyłeś mu nogi, a on spadł na ziemię. Zaalarmował milicję Konohy, czyli ludzi złożonych ze zwykłych ludzi bądź Geninów. Zbliżałeś się już prawie do bramy. Lekarz został w tyle zatrzymując się zmęczony. Ale owy Shinobi wyglądał poważnie i nie da Ci się pokonać... Przed Tobą niżej wdziałeś centralnie dwa okna jedno pod drugim. Wskoczyłeś w jedno na piętro a owy Shinobi skoczył na dach biegnąc dalej. Zgubiłeś go widząc że pobiegł dalej i zniknął Ci z widoku. Ale schodami wbiegało dwóch milicjantów.
"Hmm... z nimi powinienem sobie dobrze poradzić..." Pomyślałem i wybiegłem z pokoju.
Słysząc że milicjanci biegną po schodach atakuję ich.
- Konoha Senpuu !- Krzyknąłem i obu kopnąłem z półobrotu w twarze. Przeskoczyłem ich, nie zważając na to czy są oszołomieni czy nie.
Gdy wybiegłem z budynku, wziąłem trochę gliny w ręce i użyłem Nendo Sekkou do stworzenia małego ptaka.
- No dalej mały, gdzie jest główna brama...- Powiedziałem do ptaszka i kazałem wznieść mu się nad wioskę.
Gdy zobaczyłem główną bramę, od razu puściłem się biegiem w tamtym kierunku, mając nadzieję że nie będę musiał nikogo zabijać.
Milicjanci spadli oszołomieni a ptak wiódł Cię do bramy. Na Twojej drodze stanęło paru milicjantów, była ich piątka. Trzech z nich trzymała kunaie, reszta miecze jednoręczne i zaczęli na Ciebie szarżować. Jeden z nich wyskoczył w powietrze używając jakiegoś jutsu Doton a z ziemi wyskoczył w Ciebie kamienny pal. Uniknąłeś go lecz teraz byłeś tuż przy milicji.
Tworzę 5 pająków, wyskakuję jak najwyżej mogę i rzucam je w dół.
- Katsu !- krzyknąłem w powietrzu składając pieczęć.
Teraz widząc bramę i stronę w którą muszę biec by się tam dostać nie patrzyłem się na to się dzieje użyłem shunshin no jutsu, starając się dostać jak najbliżej bramy. Staram się jak najszybciej przedostać poza wioskę, ponieważ tam, będę w mniejszym zagrożeniu niż tutaj.
" Muszę się pośpieszyć... Kto wie kogo mogę jeszcze spotkać..." Pomyślałem, ale od razu porzuciłem tą myśl, skupiając się tylko na tym by jak najszybciej przebyć miasto.
Biegnę między tłumem by trudniej było mnie znaleźć, kierując się ptakiem.
-Stać w imieniu Konohy! - krzyknęli milicjanci po czym stanęli w kurzu. Na Twojej drodze stanął jakiś zaawansowany Shinobi... ANBU. Lecz nie zdążył odskoczyć... W jego miejscu wybuchła lawa chwytając go i zgniatając w kuli następnie wyrzucając w ścianę gdy ten się uwolnił. Nie zdążył wstać i jakiś Shinobi, widocznie chłopak zeskoczył z dachu i dobił go. Podał Ci rękę i pobiegliście razem w kierunku bramy. Po niebie latał jakiś czarny punkt a po mieście widoczne były wybuchy. Biegliście tak przez jakiś czas razem. Dochodziło południe a wy byliście już na granicy Kraju Ognia.
"Huh... Bez niego nie dałbym rady... mam nadzieje że nie pomagał mi tylko dlatego że chce mnie za chwilę zabić..." Pomyślałem.
- Heh... Dzięki za pomoc. Kim jesteś ?- Zapytałem ciekawy mojego pomocnika.
- Znasz może drogę do nowo powstałej wioski Tsuki-Gakure ?- Zapytałem zawalając go lawiną pytań.
" Mam nadzieję że nikt mnie nie goni..." Pomyślałem i obejrzałem się przez ramię.
-Jestem Sjan Jin... Dawny Shinobi z Konohy... - łapiąc za ochraniacz i zrywając go z czoła, jednak nie rzucając go na ziemię tylko chowając do plecaka.
-Tak, właśnie tam zmierzam... Konoha nie jest już dawną Konohą w którą wierzył mój wujek którego zdradziło i zabiło ANBU. Przekraczamy granicę, jakiś czas nam to zajmie... - powiedział z uśmiechem Sjan.
-Ty jesteś Taharii? Mam rację? Używałeś z tego co pamiętam tych glinianych stworków na egzaminie i podczas walki z milicją. I za co Ciebie gonili? Mnie za pomoc pewnemu byłemu Sanninowi...
- Heh, dzięki za pomoc, tak jestem Taharii. Mnie gonili za... Hm... Kto to wie. Gdy się obudziłem mówili coś o eksperymentach. Jednego z nich załatwiłem, a innego udało mi się zgubić.- Powiedziałem do przyjaciela.
- No tak ! Byliśmy razem na misji! Ta z Mikołajem.- Powiedziałem do Sjana.
- No dobrze, wychodzi na to że teraz jestem missing ninja...- Dodałem.- Dzięki jeszcze raz za pomoc. Znasz może drogę do Tsuki-Gakure ?- Zapytałem jeszcze.
-Oczywiście, mówiłem że tam zmierzam... - powiedział z uśmiechem.
-Szczerze mówiąc to znam Kage tej wioski osobiście... Mówiłem o Sanninie... To on spotkał mojego wujka i dwóch ANBU. ANBU zdradzili wujka zabijając go i próbując zabić owego Sannina, jednak Mizuno... - poprawiając się w wymowie...
-Mizuno Uchiha, Sannin, aktualny Kage był silniejszy i jeden z nich nie żyje a drugi z ANBU uciekł. Przed chwilą powrócił w postaci owej kropki na niebie, nie wiem czy ją widziałeś. Lata na glinianym ptaku... - z uśmiechem powiedział Sjan.
-Teraz postanowiłem od razu po Egzaminie udać się do Tsuki-Gakure...
- Aha, no to świetnie. Widziałem że jesteś świetnym shinobim...- Powiedziałem.
- Znam Mizuno. Jest świetnym człowiekiem, a sam widzę że Konoha nie jest przyjazna dla swoich nowych shinobich...- Powiedziałem do towarzysza.
- No dobrze, ruszajmy... Jakie masz plany na przyszłość ?- Zapytałem z ciekawości przyjaciela.
- Ja chcę poznać tajniki trybu pustelnika, i stać się wielkim shinobim.- Pochwaliłem się ruszając za Sjanem.
Skakaliście po drzewach już długo. W końcu minęliście parę granic i Sjan oznajmił.
-No dobra, zbliżą się wieczór, rano ruszymy i przed południem dotrzemy do Tsuki-Gakure... A co do moich planów muszę Ci powiedzieć że jestem... - robiąc pauzę - Jinchuuriki.
-Mam zamiar zostać świetnym shinobim w Wiosce Księżyca i zemścić się za śmierć wujka... - spoglądając na ziemię.
-Dobra, to tutaj nocujemy - zeskakując na dół powiedział szybko z uśmiechem. Sjan po prostu usiadł oparty o drzewo z plecakiem na kolanach i zasnął. Obudziliście się rano, zbieraliście się do wyprawy i skierowaliście się w kierunku Tsuki-Gakure.
- Jinchuuriki ? Teraz mnie zaskoczyłeś... Musimy uważać bo Akatsuki poluje na Jinchuuriki.- Powiedziałem do przyjaciela.
- A więc dobrze, ruszajmy.- Powiedziałem i ruszyłem za Sjanem.
" Jest naprawdę porządnym shinobi i dobrym człowiekiem." Pomyślałem i zacząłem się zastanawiać, co będę miał do roboty w Tsuki-Gakure.
-No tak, ale jeszcze o mnie nie wiedzą, dodatkowo oni polują na inne dziewięć Bijuu... - wskazując na zarysy gór.
-Tsuki Gakure... - powiedział i kontynuował nadal z uśmiechem.
-Ja jestem niepowtarzalnym, drugim Jinchuuriki trzyogoniastego Bijuu. Jednak mój jest Lodowy nie ten prawdziwy Wodny.
- Hah, moim marzeniem jest zostać Sanninem, na wzór Jiraiyi. - Powiedziałem.
- Tsuki-Gakure... widzę że to prawda, że nie łatwo się tam dostać.- Powiedziałem dokładnie przypatrując się górą.
- Znasz tam wejście ?- Zapytałem Sjana.- Heh, głupie pytanie... jak możesz nie znać...- Dodałem i zaśmiałem się.
- No, już mi lepiej, ten egzamin był naprawdę męczący.- Powiedziałem do Sjana i wpatrywałem się w góry.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach