Pustynia niedaleko Konohy, jest tam strasznie gorąco i mało kto wytrzyma tam długo bez wody i cienia. Jednak wiedzie tam dobrze wyznaczona jak na pustynię droga. Od razu gdy się tam jest rzuca się w oczy wielka góra skalista gdzieś dwa-trzy kilometry od wejścia w te tereny.
Chuunini i jonini często przychodzą tu trenować wytrzymałość i siłę. Wspinają się z utrudnieniami na górę za pomocą tylko rąk bądź nóg. Spotkać tu można także niebezpieczne, często dziwne zwierzęta tak jak w Lesie Śmierci. Można tutaj łatwo się zgubić, lub zostać przysypanym tonami piachu pustyni. Panuje tu upał na około 40stopni C w górę. Przy Skalistej Górze, która jest bardzo wyboista, trudno się na nią wspinać, można wejść łatwiejszym sposobem poprzez wytyczony, łatwiejszy szlak dla nauczycieli trenujących tu uczniów. Co jakiś czas bywają tu tacy bądź wydzieleni do patrolu jonini. Na samej górze jest duża chata, zamknięta i zabezpieczona przez jutsu. Zaś u podnóża jest cienista, dość głęboka choć krótka jaskinia u której początku płynie wesoły strumyk z bardzo orzeźwiającą, lodowatą wodą. Na górze rozpościera się wiele półek skalnych na których jest parę pomniejszych jaskiń. Do samej góry prowadzi przez pustynie dziwny, kamienny kanał z którego wypływają odrobiny wody. Prawdopodobnie może ona być skażona bądź coś może być z nią nie tak. Występują tu załamania pogodowe sprowadzające potężne burze, oczywiście nie piaskowe, choć i takie się tu zdarzają.
Jest tutaj wytyczonych parę dróg na twardym podłożu, prawdopodobnie pół metra pod piaskiem jest skała. W oddali rysuje się także malutki punkt, może to być jakaś skała bądź budynek oddalony o jakieś 6 kilometrów od góry. Sama jaskinia nie została do końca zbadana, ale wiadomo że Hokage planuje takie działanie.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Mizuno Uchiha 2009-12-14, 16:38, w całości zmieniany 1 raz
REKLAMA
Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączył: 09 Gru 2009 Posty: 3690
Wysłany: 2009-12-13, 17:12
Ostatnio zmieniony przez Mizuno Uchiha 2009-12-14, 16:38, w całości zmieniany 1 raz
Sjan szedł lasem około dwóch godzin gdy wszedł na pustynię Shuna. Od razu spostrzegł wytyczoną drogę do której szybko się udał. Założył na siebie kaptur by ochronić się od lekkiego wietrzyku z piaskiem po czym ruszył w kierunku wyraźnych konturów góry. Nie zajęło mu to długo i znalazł się pod nią, pod skalistą górą Shuny. Teraz wskoczył wyżej bardzo ostrożny uważając na kamienne kolce i dziury między ścianami. Postawił on tam plecak i spojrzał w dół. Był jakieś pięć metrów nad piaskiem. Używając teleportu znalazł się tam szybko i zaczął pierwszy etap swojego treningu. Biegał jak najszybciej umiał i skakał w okół góry robiąc aż dwadzieścia okrążeń. W końcu już bardzo zmęczony zauważył jaskinię do której głęboko wpadało światło. Gdzieś na początku płynął duży, rześki strumyk. Miał co pić! Szybko pijąc z rąk którymi nabierał wodę odzyskał siły po czym stworzył swojego klona tuż przed sobą z kunaiem i kazał mu się tylko bronić, po czym sam przystąpił do walki. Będzie próbował zniszczyć klona rozmaitymi prostymi ciosami, Taren Ken i Konoha Senpuu. Będzie tak walczył używając tylko bliskiego tai jutsu póki nie zniszczy klona. Czynność tą powtórzy jeszcze dwa razy trenując walkę wręcz po czym znowu przebiegnie długi dystans. Odpocznie chwilę przy strumyku i zacznie się wspinać szukając dogodnych pozycji do ustania. Gdy znajdzie się w miejscu gdzie leży jego plecak zje trochę koziego sera i mięsa, po czym kunaiem wyryje pięć potencjalnych celi na skałach oznaczonymi średnim kółkiem. Następnie skacząc na różnych poziomach półek i wypukłych skał będzie próbował trafić w nie shurikenem i kunaiem. Będzie to kontynuował póki nie zabraknie mu amunicji, wtedy pozbiera ją i znowu zacznie się bieganie i potrójne wspinanie. Będzie to kontynuował do zmierzchu, potem chowając się w początku jaskini prześpi noc budząc się wcześnie. Znowu zacznie się bieganie i powtórne ćwiczenia z klonami, tym razem stworzy klona dziesięć razy. Następnie spróbuje kombinacji.
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-12-14, 16:41
Wyczerpujące ćwiczenia na pustyni gdzie panował wielki upał wykończyły cię strasznie lecz przyniosły pożądane efekty. Leżąc tak w cieniu jaskini usłyszałeś jakiś szelest dobiegający ze środka. "Co to może być? " Pomyślałeś i ruszyłeś do środka. Po pięciu minutach drogi to okazał się zły pomysł. W jaskini było tak ciemno że nawet nie mogłeś określić z której strony przyszedłeś. Zgubiłeś się.
Walka wręcz + 2%
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
-Niech to! - Sjan odetchnął parę razy czując lekki chłód.
-Mogłem zostać na początku jaskini. Co mnie skusiło by wejść do tego miejsca... A może to Lodowa Jaskinia Mistrza Shuny? - zaśmiał się głośno.
-Nieee, Richu żartował...
Shinobi nie wiedział co zrobić, jedyne co mógł to iść dalej. Tak właśnie zrobił. Ruszył w ciemnościach do nieznanego...
Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29 Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 4404 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-12-14, 21:11
Szedłeś cały czas potykając się i co i rusz uderzając w skałę. Po trzydziestu minutach byłeś już tak zdesperowanym że poczułeś lęk o swoje życie. Nie mogłeś odnaleźć drogi. Ruszyłeś dalej w drogę gdy tylko pozbierałeś się psychicznie. Gdy już znowu twój stan zdrowia psychicznego był na granicy załamania zobaczyłeś światło. Biegłeś w jego strony gdy naglę się potknąłeś. Wstawiając zobaczyłeś to o co się potknąłeś był to krótki miecz złamany na pół. Wziąłeś go jako pamiątkę , wyszedłeś z groty i odnalazłeś drogę do Konohy
_________________
Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
Sjan wrócił na to miejsce które teraz było pokryte stwardniałym piaskiem. Gdzieniegdzie były zamarznięte oznaki wody i śnieg, właściwie przy owej ogromnej rurze.
-Czas zacząć parodniowy trening... - powiedział sam do siebie obwiązując ręce kawałkami białego materiału ze starego ubrania które zachował na pamiątkę po rodzinnych stronach.
-Ciekawe co się dzieje u Richu - zawiązując nadal materiały tak by miał nimi obwinięte dłonie i nadgarstki lecz by nie krępowały mu ruchów nadgarstka.
-Nie było od wujka długo żadnych ... - sapiąc akurat przy ściskaniu materiału w coś podobnego do zaawansowanej pętelki - wiadomości. Mam nadzieję że wszystko z nim w porządku... - podskakując parę razy by rozluźnić mięśnie u nóg.
Nadzieja... Marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma swoją nazwę. Nazywamy je nadzieją. Musisz odnaleźć nadzieję i nieważne, że nazwą ciebie głupcem. Wujek Richu zaś mawiał... Nigdy nie pozbawiaj nikogo nadziei, może to wszystko, co mu pozostało... I dla mnie została chyba tylko nadzieja . W głowie nadal nie mógł się pogodzić z tym że ma w sobie Shichiyou... Podbiegł do największego kamienia i spróbował uderzać jak najszybciej kombinacjami nóg i rąk. Walił tak około paru godzin aż do północy (przyjmuję że zapadł zmierzch) przerywając to pompkami, brzuszkami oraz przysiadami. Gdy skończy położy się spać a z samego rana zacznie nowy trening.
Edit: Jest rano, więc zaczynam poranny trening.
Na paru dziurach napiąłem kawałki materiału spinając je powbijanymi kunaiami. Przygotowywałem się długo do ataku. Postanowiłem oddychać i spokojnie wymierzyć z dość daleka. Rzuciłem w nadziei że trafię. Następnie po prostu wziąłem kunaie ze sobą i zacząłem kolejny trening. Wiedziałem że dostanę zaraz zakwasów albo jakiegoś bólu mięśni. Ale postanowiłem się nie poddawać i długo ćwiczyć. Nawiązać także rozmowę z moim Bijuu Shichiyou. Postanowiłem przebiec dwadzieścia razy wokół owej wielkiej skały na środku Shuny. Następnie postanowiłem skacząc po pomniejszych kamieniach tak na około góry potrenować zręczność. Chciałem mniej więcej na tym samym poziomie - dość wysoko - skacząc jak najszybciej po każdej półce udowodnić że coś jeszcze umiem... Nie mogę być taki powolny i słaby... Muszę udowodnić wujkowi Richu że zdam egzamin na chuunina i jestem silny!
Demonie Shichiyou... Czy mnie wysłuchasz? - Zapytał się nieśmiało z początku Sjan - Wiem że jesteś gdzieś tam... W mojej duszy... Ukaż mi się potężny Shichiyou..
Pewnie sobie tam siedzisz... Boisz się pokazać... Pewnie wyglądasz jak jakieś pokraczne monstrum... Ehh... Dlaczego milczysz? Boisz się czegoś czy po prostu masz za duże mniemanie o sobie? .
Sjan skoczył w śnieg przy rurze by trochę bardziej ochłonąć. Powinien już być zmarznięty i zdrętwiały... Dlaczego tego nie czuje? W żyłach czuł tylko zimno. Co to ma znaczyć?
Shinobi chwycił w garść trochę śniegu i wysłał w niego chakrę. Natarł się nim na brzuchu by narysować symbol jaki widział przy zostawaniu Jinchuuriki. Po narysowaniu postanowił pobiegać jeszcze trochę ostatkiem sił i stworzyć dwa swoje klony aby tylko się broniły. On zaś będzie jak najszybciej je atakował różnymi sposobami Tai Jutsu. Po wykończeniu sprawdził czy przez chakrę śnieg się nadal trzyma...
Dlaczego się nie pokazujesz... Wyłaź i obdarz mnie choć na chwilę swoją mocą! Pokaż że jesteś czegoś wart! .
Demon nie lubił jak się z niego drwiło więc wyszedł, ale nie dał ci trochę mocy, ale prawie całą. -Ja się nie boję! Po tych słowach jakie usłyszałeś pokryła cię chakra.
Nie? Pewnie uważasz że jesteś taki silny i potężny... Byle kurczak by Cię pokonał! .
Przez ciało przeszedł mu dreszcz chakry i silnego zimna które spowodował Bijuu. Poczuł że zaczynają go boleć mięśnie i ścięgna lecz dalej próbował zezłościć Shichiyou.
To wszystko na co Cię stać.. Tak myślałem... . Po śniegu i piachu przeszła biała aura a moje ciało pokryła biała aura w postaci chakry. Poczułem większą moc i postanowiłem to chwilowo wykorzystać. Postanowiłem zrobić klonów na ile mi pozwoli obecna chakra.
-Yuki Bushin no Jutsu!
-Ja jestem słaby? Po chwili wyrósł ci 1ogon i zaczął rosnąć 2. Przed tobą pojawiło się na oko 30klonów. Co prawda nie posiadałeś dwóch potrzebnych do tej techniki natur, ale dzięki demonowi było to możliwe.
A więc ukazałeś mi się Shichiyou... Czym możesz się popisać mówiąc że jesteś silny? . Zapytał spokojnym głosem Sjan z szeroko otwartymi oczyma spoglądając na swoje klony. Wyjął swoją katanę i teraz spoglądając na swoich "pobratymców" wykonał parę zwodów i zaczął jak najszybciej niszczyć je za pomocą swojego miecza. Im rozkazał się tylko bronić. Zostawi pięć klonów, aby jeszcze do czegoś mu posłużyły...
Demonie Shichiyou... Jestem Sjan Jin z rodu Senjuu. I jestem Twoim Jinchuuriki... .
Dobrze... Jak uważasz. Dobra k... - tutaj chciał powiedzieć kocie ale zawahał się - Tygrysie. Czas na nauczenie się jakiegoś jutsu.
To teraz pewnie... Katai Buki - Prosta technika, polegająca na skupieniu chakry w stopach i przytwierdzić kanaia do stopy. Gdy to się uda to wtedy można wyrzucić nogą kunai.
Hmmm... Ciekawe . Sjan skupił w swoim ciele dużo chakry kładąc na ziemi kunai tak aby na podeszwie zebrało mu się dużo chakry. Gdy na nim stanął jedną nogą chciał przekazać mu trochę swojej chakry by chociaż na chwilę się do niego przyczepił. Po tej czynności jeszcze parę razy spróbuje po czym zacznie wyrzucać w duży kamień na wprost niego owy kunai z różnych pozycji - także z wyskoku i obrotu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach