- Dobrze wiesz ze mozesz.
- Nie tylko mozesz, ale i musisz.
- No chyba ze chcesz tu zostac...
- Do konca zycia! - mowili tajemniczy oprawcy jeden za drugim. Wtedy tez uslyszales jakies skomlenie z celi obok, a zaraz po tym sciszony glos, nalezacy do kobiety:
- Gdzie... Gdzie ja jestem? - rozpoznales ze to Oneka.
- My tez nie. - powiedzial ten z maska kozla, a drugi z nich podszedl do celi z ktorej wydobywal sie glos Oneki. Zaczal zadawac jej jakies pytania, ale niestety nie slyszales jakie.
- Dlatego powiedz nam czego szukasz w Kusa-Gakure.
-Powtórze: Zgubiłem się w tych okolicach, po drodze spotkałem parę przeszkód, a później dostałem czymś w głowe. Obudziłem się tu, a teraz wypuście mnie. -Powiedziałem do niego, dalej rozglądając się gdzie jestem.
- To nie jest odpowiedz na moje pytanie. - stwierdzil ze spokojem shinobi.
- Otoz, wiemy ze jestes tutaj na misji, i pytajac o to czego tu szukasz, mam na mysli jaka misje masz wykonac.
Z sasiedniej celi slyszales glos Oneki. Mowila jak zawsze, duzo, i dlugo.
- Jesli chcesz tutaj siedziec do usranej smierci, to milcz. Jesli chcesz wyjsc, to odpowiedz na moje pytania. - powiedzial ze spokojem twoj oprawca, i sciagnal maske. Zobaczyles twarz pelna blizn, lysa glowe, i czarne, doslownie czarne oczy. Nie bylo w nich nawet troche bialka. Byly cale czarne jak smola. Przeszedl Cie zimny dreszcz, i poczules ogarniajacy Cie strach.
- Mozesz nam zaufac. - w jego slowach wyczules jakies dziwne poczucie, tak jakby mowil najprawdziwsza prawde, jakby glosil slowa ktore nie moga byc nie prawdziwe.
- Jakich kryminalistach? - spytał z pełnym przekonaniem. Obok nadal słyszałeś głos Oneki. Cały czas mówiła, ale niestety nie wiesz o czym. Słyszałeś tylko pojedyncze słowa. "Uchiha", "wieśniacy", "Wioska trawy".
- Nie. Nie powiedziałeś nam wystarczająco duż... - zaczął mówić pierwszy z nich, ale wtedy wtrącił się drugi.
- Ty nie. Ona tak. - usłyszałeś i spojrzałeś w tamtą stronę. Oneka leżała ciężko pobita w kałuży krwi.
- Dlaczego chcecie się do nich dostać. - bardziej stwierdził niż zapytał drugi z nich.
- Nie możesz się stąd wydostać. - powiedział jeden z nich.
- Jedyna rzecz jaką możesz zrobić...
- ...To zacząć gadać, żebyśmy sami Cię wypuścili.
W tym co mówili było trochę racji. Grube stalowe kraty w oknach, które były umieszczone wysoko, bo na wysokości ponad 2 metrów. To samo tyczy się krat wejściowych. Wszystko to wyglądało jak jakieś więzienie. Kiedy tak się rozglądałeś w tym samym momencie zauważyłeś że w twojej celi na ziemi leży ktoś jeszcze. Jakiś wychudzony chłopak, mniej więcej w twoim wieku. Był chyba nieprzytomny, bądź ledwo przytomny, bo się nie ruszał. Ale na pewno żył, bo widziałeś że oddycha...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach