• Profil • Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości • Zaloguj
Konoha Gakure Strona Główna
• FAQ  • Szukaj • Użytkownicy • Grupy • Statystyki • Rejestracja • Zaloguj • Album • Download

 Ogłoszenie 

Dzień Tygodnia Pora Roku Pogoda Gazetka Event
Czwartek Wiosna +19°C, wiatr Gazetka nr.12 - Brak -

1.Zapraszam do rejestrowania się na forum!
2. Proszę o głosowanie w Toplistach!
3. Zapoznajcie się z regulaminem
4. Nicki mają być KLIMATYCZNE

Poprzedni temat «» Następny temat
Droga, którą wybrało mi przeznaczenie
Autor Wiadomość
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-07-25, 11:57   Droga, którą wybrało mi przeznaczenie

Droga, którą wybrało mi przeznaczenie.




Pomysł należy tylko do mnie i wszelkie prawa zastrzeżone do powtarzania go bez pozwolenia autora.

Wśród gęstych śnieżyc, zawieruch i burzy wśród śniegowych pustyń i lodowych równin pojawiła się na horyzoncie mała, biała postać, którą trudno było dostrzec, poprzez trzy czynniki. Postać była dość daleko, więc i tak trudno ją zobaczyć, dodatkowo, panuje burza śnieżna, oraz postać zlewa się z otoczeniem, które jest wszechobecne w postaci masywów śnieżnych i skał oraz wypustek lodu. Chłopak przemierzał śnieg przedzierając się na piechotę duży kawał czasu, z bardzo ciężkimi ciężarkami na nogach. W każdej chwili mógł je zdjąć i uratować się od utopienia bądź zamarznięcia poprzez ucieczkę. Lecz teraz w dodatkowych obciążeniach, które bardzo mu ciążyły przedzierał się przez głęboki śnieg, który sięgał mu do pasa. Przemęczony i wycieńczony, posuwał się naprzód wśród śniegowych zasp i lodowych kolców wystających znienacka ze śniegu, gdy tylko obok nich przechodził, z powodu obniżania poziomu śniegu, przez jego osobę. Szedł jak najdalej umiał, robiąc rękoma zamachy i dalekie kroki z brakiem siły. Położył się na śniegowych masywach i próbował się teraz po nich czołgać, lecz jedynie zapadł się w zaspę, po czym wstał klękając wśród głębokiego śniegu, a wśród morza białej egzystencji wystawała jego goła drzewa i ramiona, z powodu braku szaty, aby maksymalnie obniżyć temperaturę ciała. Wiatr smagał śnieżycą we wszystkie strony, ściągając z tafli morza śniegu kawałki i grudki śniegu, które wiały na wysunięty czubek głowy chłopaka. Zmęczony, chciał już legnąć wśród śniegu i odpocząć, bądź użyć jutsu odpowiedzialnego za jego Kekkei Genkai i nie czuć tego ogromnego, strasznego zimna... Tak, mimo odporności i linii krwi Kapitan dotkliwie odczuwał mróz panujący wkoło, a dodatkowo ogromne zmęczenie. Podsumowując, miał na sobie podwojony ciężar swoich obciążników, z którym bardzo trudno było mu średnio skakać (wysoko nie dawał rady) i nie możliwe były jutsu jak Shunshin no Jutsu... Cicho zanucił, by dodać sobie chociażby małych sił ponurą pieśń wędrowców zza morza, którą niegdyś śpiewał w porcie jako Kapitan Anbu z Tsuki-Gakure z delegacją. Tak, tam trunki były na prawdę przednie, jak i muzyka, zupełnie inna niż tu...

-To dwudziesty czwarty był lutego,
Poranna zrzedła mgła,
Wyszło z niej siedem uzbrojonych kryp,
Piracki niosły znak.
No i...
Znów bijatyka, no i...
Znów bijatyka, no i...
Bijatyka cały dzień,
I porąbany dzień, i porąbany łeb,
Razem bracia, aż po zmierzch!

Już pierwszy skrada się do burt,
A zwie się "Goździk Lee"
Z Umbaru Herum wysłał go,
Żeby nam upuścił krwi.
No i...
Znów bijatyka, no i...
Znów bijatyka, no i...
Bijatyka cały dzień,
I porąbany dzień, i porąbany łeb,
Razem bracia, aż po zmierzch!

To już drugi skrada się do burt,
A zwie się "Róży Pąk".
Walnęliśmy z dwu katapult -
Bardzo prędko szedł na dno.
No i...
Znów bijatyka, no i...
Znów bijatyka, no i...
Bijatyka cały dzień,
I porąbany dzień, i porąbany łeb,
Razem bracia, aż po zmierzch!

W naszych rękach dwa i dwa na dnie,
Cała reszta zwiała gdzieś,
A jeden z nich zabraliśmy
Aż na Lindonu brzeg.
No i...
Znów bijatyka, no i...
Znów bijatyka, no i...
Bijatyka cały dzień,
I porąbany dzień, i porąbany łeb,
Razem bracia, aż po zmierzch!



Nagle, gdy zaśpiewał już pierwszą linijkę, wrócił jego powszechny nastrój, więc z lubym wyrazem twarzy sięgnął do swojej torby po rurkę, lecz okazało się, że była zapchana śniegiem i na pewno się nie rozpali w taką śnieżycę. Z lekkim zawiedzeniem śpiewał dalej, po czym wstał po krótszej chwili i zmęczonym, ochrypłym głosem kontynuował śpiew, przedzierając się ostatni kilometr... W końcu, jego ciało już po dwóch upadkach upadło na śnieg, zsuwając się na twardą powierzchnię, a Sjan oddychał ciężko, słysząc jedynie w swojej duszy głos...
-Sjanie! Stałeś się silnym Jinchuuriki, mimo tego, że nie opanowałeś mojej dzikości w pełni... Ale to zrozumiałe. Nikt jak dotąd mnie nie opanował i nie wiem, czy uda Ci się mnie utrzymać przy sobie, bądź utrzymać mnie przed zawładnięciem Tobą... Ale nie chcę, byś teraz umierał, nie chcę szukać kolejne wieki nowego człowieka! - krzyczał zirytowany Shichiyou, nie mogąc jednak nic zrobić, bo Sjan zakazał mu wpływania na siłę, chakre i Kekkei Gennkai w czasie przeprawy. Młody kapitan zaczął ręką przesuwać po podłożu, czując nadal pulsujące zimno na dłoniach, aczkolwiek powierzchnia była twarda i gładka. Teraz podniósł głowę w głuchym uśmiechu, spoglądając po tafli jeziora dochodząc do kresu swojej wędrówki, wyczołgując się z głębokiego śniegu na taflę zamarzniętego od wielu dziesiątek lat jeziora, posuwając się na przód. Gdy był tu jakiś czas temu z Miyuki w celu doskonalenia jej Kekkei Genkai, którym obdarował ją Jin poczuł się dziwnie zmorzony panującą wkoło chakra. Wtedy właśnie doświadczyli bardzo silnego Gen Jutsu, gdy na horyzoncie pojawili się dziwni wikingowie - duchy lodowej pustyni - oraz dziwne stwory i wizje. Według wspomnień chłopaka, pojawił się tam nawet Taharii, chociaż go tam tak na prawdę nie było. Teraz młodzieniec wstał z pozycji leżącej, rozglądając się pomylonymi oczyma wokół siebie, próbując przypomnieć sobie miejsce treningów...



Półtora roku temu: Zamarznięte jezioro na Lodowcu Nieśmiertelnych



Chłopak wylegiwał się na śniegu na dużej zaspie kąpiąc się w promieniach słońca, które, mimo zimna i lodowatej pory roku (jak każdej w tych stronach) bardzo przyjemnie dawały ciepło. Niedaleko nich stał duży, lodowy ząb wystający z zaspy - Tutaj Kapitan już jako Jounin na swojej wyprawie wypatrywał po śniegowych terenach lodowego zęba, lecz go nie odnalazł. Jednakże, po chwili jego oczom ukazała się zaspa obok jeziora i wystający z niej lód... Tak, znalazł to miejsce... Po chwili podszedł do owego lodowego zęba i przypominał sobie dalej... - oraz parę mniejszych wzgórków białej masy, która wtedy nie napływała takimi masami podczas śnieżycy, jak teraz... - Po chwili kapitan znalazł dokładne miejsce treningów i największego oddziaływania chakry, które nawet czuł w tej chwili, jak źle na niego działa... A z jego ust po chwili wydana została prośba dla Shichiyou, a wokół zaczęło gromadzić się wiele śniegu... - Sjan leżał wtedy dokładnie w tym miejscu, ucząc Miyuki nowych technik. Tutaj także zawsze chakra działała poprawnie, a to, że nie działała, musiało znaczyć tylko jedno...




Ciałem młodego Jina zawładnęła chakra, przeszywając całe jego ciało rozchodząc się po krwi, a jego białe włosy wydłużyły się. Ogrom chakry rozpychał duszę mężczyzny, mimo jego dużych zasobów jako Jinchuuriki. Bijuu dawał mu teraz bardzo duże pokłady mocy Yukon, która mogła pomóc chłopakowi w tym manewrze.
-I ja mogę stać się Mistrzem Yukongana jak Shuna!!! - krzyknął uwalniając całą swoją energię i chakre w jednej chwili, a jego dłonie nabrały białej poświaty jak całe ciało, a z tyłu pojawił się długi, biały ogon z chakry. Dłonie powoli składały się na pieczęcie, bo chłopak nie dał rady robić ich szybko z powodu nawałnicy chakry, a ciężar obciążników przestał na nim robić wrażenie. Po chwili jego ręka podniosła się, uderzając o taflę wody, rozbijając całe jezioro na wiele, bardzo grubych i twardych ikr, a chłopak stał na największej, na której zaczęły pojawiać się pieczęcie i znaki:
-Jutsu przywołania! Przywołanie Legendarnego Tygrysa Shichiyou! - tak samo Bijuu, jak i Sjan wiedzieli, że ta technika nie wyjdzie, bo Jinchuuriki nie da rady go wykonać, ani się go nie uczył. Jedynie groźnie zawył z wielkiego bólu od wypierania chakry z ciała przez usta i dłonie które wykonywały jutsu. Tygrys zrozumiał chęci chłopaka i otworzył szeroko oczy z nadzieją, że wszystko się uda... Wszystko byłoby dobrze i jutsu po prostu by się nie udało, gdyby nie to, że Sjan nie złożył ofiary z własnej krwi, wykonując to jutsu... Tak, próbował podążyć śladami swojego Mistrza sprzed lat i wyruszyć mentalnie jak i fizycznie do Wymiaru Tygrysów.
_________________



 
 
     
REKLAMA 

Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 2953
Wysłany: 2010-07-25, 18:39   

 
 
     
Toszizo Aszizożizo Na Nin 


Natura Chakry: Katon(Ogień) Doton(Ziemia)
Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 2953
Skąd: się biorą dzieci?
Wysłany: 2010-07-25, 18:39   

Wykonałeś technikę przywołania i na największej ikrze jaka powstała od twojego potężnego uderzenia w taflę lodu i na której stałeś pojawił się ogrom pieczęci, który po chwili zakrył całą ikrę na której przebywałeś. Wokół ciebie zaczął wirować śnieg zasłaniając powoli wszystko wokół Ciebie. Teraz już było widać jedynie biały śnieg krążący z ogromną prędkością wokół Ciebie. Czułeś potężny wiatr, który uderzał w Ciebie z niewiarygodną siłą powoli szarpiąc twoje ubrania. Po paru chwilach poczułeś drżenie lodowej ikry i to jak wiatr się nasila i po chwili wyrzuca Cię do góry. Kompletnie nic nie widziałeś, zupełna pustka i nagle wylądowałeś na czymś niewiarygodnie puszystym oraz ciepłym. Otworzyłeś oczy, a pod tobą był śnieg, wokół ciebie i nad tobą również.
_________________
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-07-25, 21:44   

Nagle shinobi poczuł wielki ogrom energii, który przeszył jego ciało z lekkim bólem, któremu towarzyszyło lekkie zamroczenie i poczucie niepewności co do śnieżnego wiru. Sjan od dawna, gdy zajrzał do książki "Zwierzęcych Paktów" gdy był zaledwie berbeciem jako Genin z wielkim zaparciem tchu i brakiem wielu rozrywek jako prymus czytał, że chociażby najsławniejszy pakt, którym jest Szczep Żab, osiadł w swoim innym wymiarze, jakim była Góra Myuoboku, do której drogę znali jedynie Mędrcy Żabiego Stylu i wszystkie przywoływane żaby, które jednak nie mogły zdradzić użytkownikowi drogi. Sam musiał poprosić jedną z ważniejszych żab o zabranie na górę. Chłopak, gdy przebywał w tym miejscu wraz z Miyuki, czuł emanującą chakrę spod lodu, jak i teraz. Dzięki zbiciu tafli połączył się bezpośrednio z tą chakrą i jako jedyny potrafiący to zrobić człowiek wykonał tą śmiertelnie niebezpieczną technikę. Niegdyś jedynym zdolnym do tego człowiekiem był Shuna, ojciec Kekkei Genkai Yukon i pierwszy członek klanu Yuki Ukrytej Wioski Yuki-Gakure, który opanował Yukongana. Wcześniej, posiadając Shichiyou jako swojego Bijuu, oraz Pakt z Tygrysami był Mędrcem Tygrysów, a teraz był nim Sjan, najlepszy żyjący przedstawiciel Śnieżnych Tygrysów oraz klanu Yuki. Teraz, młody Jin jedynie zaczął czuć, jak wiruje i otacza go śnieg. Na jego ciele zaczęły pojawiać się białe i seledynowe znaki, które widoczne były teraz na dobrze opalonej skórze, mimo, że Sjan słynął jeszcze przed owym latem jako blady trup. Zaczęła otaczać go postrzępiona powłoka z chakry, a z tyłu zaczął pojawiać się drugi, tygrysi, smukły ogon, gdy nagle wszystko ucichło a chłopak zaczął odmieniać się z tygrysiego ninja w zwykłą postać bez ogonów i chakry Bijuu w okół siebie. Musiał skorzystać ze swoich pokładów Jinchuuriki, bo potrzebował bardzo dużo chakry, aby przedostać się na drugą stronę, a musiał mieć coś dla siebie, bo nie wiedział, co może go tam spotkać. Nagle zerwał się i poczuł, że leży w miękkim, przyjemnym śniegu, więc złożył dwie pieczęcie i rozepchnął na boki trochę pobliski śnieg, aby mieć pieczarę. Chciał otoczyć się miękkim materiałem, na który założy swój pancerz, lecz zrezygnował i ze śniegu wyjął swoją Daikatanę, przemieniając ją wcześniej w czarny kamyk, który odróżniał się od śniegu. Po chwili Sjan pewny siebie przyszykował Daikatanę i z całej siły wybił się w górę w celu rozbicia śniegu i aby rozejrzeć się wkoło.
_________________



 
 
     
Toszizo Aszizożizo Na Nin 


Natura Chakry: Katon(Ogień) Doton(Ziemia)
Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 2953
Skąd: się biorą dzieci?
Wysłany: 2010-07-26, 16:39   

Podniosłeś się wspomagając swoją Daikataną i rozejrzałeś się dookoła. Widziałem samą biel, gdzieniegdzie wystawały z niego lodowe kły o wysokości paręnastu metrów.
_________________
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-07-26, 18:33   

Chłopak *Powiedzmy* wydostał się potężnym skokiem spod masywów śnieżnych, które gniotły wcześniej lekko jego ciało i nie pozwalały oddychać. Teraz jednakże, cały czas będąc zmęczonym leżał na miękkim, rozsypanym wszędzie, bielutkim śniegu, który służył mu obecnie za miejsce odpoczynku i szybkiego nabrania sił. Chciał od razu wstać i podążać dalej w swojej wyprawie, lecz jego ciało nie było do tego zdolne. Nawet jak by było, chciał w tych paru sekundach odpoczynku trwać jak najdłużej i nie czuć bólu w pozycji leżącej. Gdy leżał a jego goła skóra na całym ciele, oprócz pasa, który był obwiązany białymi materiałami nawet nie do kolan, marzła i bolała go coraz bardziej, jego ścięgna i mięśnie zaczęły się ściskać i kurczyć dostając drgawek. Mimo to Sjan, dzięki silnej woli i wielkim staraniom wstał podpierając się swoją Daikataną, która z łatwością wbiła się w miękki śnieg i zatrzymała dopiero na twardszej warstwie. Chłopak nie do końca jeszcze wiedział, czy wszystko mu się udało, a ból potęgował zdziwienie. Aby użyć takiego manewru jego ciało musiało posiadać dwa razy więcej chakry, którą obecnie posiadał, więc musiał uciec się do pomocy Bijuu. Wtedy musiał całą tą chakrę uwolnić z siebie, co spowodowało owy ból i przeciążenie komórek Jinchuuriki, więc musi minąć parę minut, by zupełnie zniwelować ból i przywrócić sobie możliwość idealnego funkcjonowania ciała. Chłopak sięgnął po swoje podwójne ciężarki, zdejmując je nadal lodowate z równie oziębłych nóg, rąk i z korpusu. Poczuł ogromną ulgę i po chwili schował je do torby, która jednak zbytnio ciążyła mu na plecach. Rozejrzał się mylnymi oczyma po okolicy, a stopniały śnieg łączył się z potem w stróżki zlatujące od długich, białych włosów aż do stóp, niczym lodowate strumienie. Nie czuł tutaj prawie wiatru, a jeżeli jakiś był, to niska temperatura ciała nie odbierała tego bodźca pod skórą. Teraz dopiero zauważył, że ze śniegu gdzieniegdzie wystają ogromne kolce. Chciał już użyć jutsu przyzwania, ale nie chciał marnować chakry, która dopiero za krótszą chwilę będzie większa, a nie wiedział, co go może spotkać, więc, nie zważając na ból w udach i łydkach pobiegł truchtem przez śnieg, uaktywniając resztkami chakry jutsu automatycznej obrony śniegiem i wytworzył małą, śniegową chmurkę, na której usiadł i przemierzał okolicę przed siebie poprzez lot pięć metrów nad ziemią. Nie wiedział, dlaczego, jeżeli to Wymiar Tygrysów, żadnego nie ma, bo przecież oprócz jego Paktu Szczep Tygrysów jest o wiele większy, lecz nie zna innych tygrysów do przywoływania.
_________________



 
 
     
Toszizo Aszizożizo Na Nin 


Natura Chakry: Katon(Ogień) Doton(Ziemia)
Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 2953
Skąd: się biorą dzieci?
Wysłany: 2010-07-27, 22:40   

Wstałeś z trudem, a nogi uginały Ci się pod ciężarem ciała jak i ciężarków, które miałeś na sobie, lecz po chwil iw końcu je z siebie zdjąłeś co w znacznym stopniu ułatwiło Ci poruszanie się. Szedłeś z trudem przez lodową pustynię i nagle zauważyłeś, że z dwóch lodowych kłów układa się jakaś dziwna brama wokół której wieje lekki wiatr.
_________________
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-07-27, 23:24   

Chłopak napiął wszystkie mięśnie swojego ciała i niechcący uaktywnił w drobnym stopniu pierwszy stopień swojego Kekkei Genkai. Zdziwił się trochę, bo jego linia krwi jak i chakra Bijuu po wyruszeniu na wyprawę zostały zablokowane jego rozkazem, więc powinien czuć mróz i wycieńczenie jak przeciętny człowiek. Jednakże, teraz mróz przestał w ogóle na niego działać. Albo była to dziwna przypadłość z jego Kekkei Genkai, której jakoś nie dało się zniwelować, albo po prostu to miejsce straciło swoje naturalne zimno. Jego wszystkie komórki w jednej chwili przywróciły swoją odporność sprzed paru chwil, gdy jego ciało zdrętwiałe i lodowate usunęło się z ulgą na lód. Całe to zajście bardzo go wykończyło i wykorzystało prawie całe zasoby jego chakry. Jak już wcześniej było wspominane, użył resztek aby móc ochraniać się automatyczną obroną śniegiem... Sjan cicho, powoli i z wytrwałością sięgnął do kieszeni po swego kunaia i z determinacją wbił go sobie w dłoń, lecz nie bardzo odczuł ból, co go zaniepokoiło. Szybko podniósł się wcześniej leżąc na śniegu. Rozejrzał się, lecz niektóre rzeczy w oddali były nienaturalnie rozmazane, więc Kapitan poczekał parę chwil, aż jego zmysły się uspokoją. Spokojnie spojrzał na swoją dłoń i zauważył, że rana szybko skrzepła i niedługo się zagoi jak każda inna rana, zadrapanie czy rozcięcie. Chłopak poczuł w tej samej chwili, jak z jego oczu znika niepotrzebny balast chakry spowodowany uśpieniem także pierwszego, zwykłego trybu... Jego włosy wracały do normalnej długości, sięgając jedynie za łopatki, uszy stały się normalne jak i dłonie oraz stopy, które podlegają mutacji jak całe ciało przy wyzwoleniu Pierwszego Ogona Bijuu Shichiyou. Nagle jednak, młody Jin zauważył ostrzejszym wzrokiem, że dwa, lodowe zęby wyrywające się z masywów śnieżnych zachodzą na siebie niczym samotna brama, więc Czwarty Kapitan zerwał się szybko ze śniegu i spojrzał w tamtą stronę:
-Jak ja mogłem czegoś takiego nie zauważyć... Co ze mnie za Kapitan?! - powiedział z wielką irytacją i pretensją do samego siebie mężczyzna, sięgając do granic swoich możliwości tym, że spojrzał jeszcze raz na ranę uświadamiając sobie zaistniałą sytuację, ocierając nadgarstkiem podbródek z oznak potu i westchnął ciężko mówiąc niczym w dzienniku:
-Pomyślmy... Niech no spojrzę na ten fakt raz jeszcze. Kiedy ostrze dotknęło mojej skóry powodując ranę, moje bodźce pod warstwą skórną zadziałać powinny w taki sposób, że poczułbym zmniejszony ból poprzez zdrętwiałość dłoni i tkanek skórnych... Jednakże, ból był normalny, mimo tego, że moje ciało długo przebywało na mrozie. Możliwe, że jest to spowodowane moim nagłym aktywowaniem uodpornienia na mróz poprzez Kekkei Genkai, albo dziwne wyładowywania chakry, które odczułem tutaj już podczas treningów z Miyuki, co jest zdumiewająco dziwne. Tak, to chyba tutaj... Na pewno się nie pomyliłem, łącząc w tym miejscu z Wymiarem Tygrysów... Przecież jestem jedynym Tygrysim Mędrcem, do tego młodego pokolenia... - mówił poważnie, a jego białe oczy spojrzały w kierunku lodowych zębów z wielką uwagą, a czarne wiatraki obróciły się o parę stopni, dając mu lepszą widoczność poprzez zebrany tutaj śnieg. Po chwili, Kapitan postanowił uaktywnić wszystkie cechy swojego Kekkei Genkai, zwalniając blokadę z chakry, którą specjalnie zostawił podczas tej okazji.



Szybko podniósł się i wskoczył na śniegową, puchową chmurę, klękając na niej jednym kolanem, szybując w stronę bramy. Poczuł i zauważył, że wokół niej lata i smaga wiatr, ciągnąc za sobą wiele drobinek z masywów śnieżnych. Po chwili chmura zatrzymała się przy napływie wiatru, a Sjan zniwelował ją, wpadając w śnieg wbijając w jego egzystencję swoje ręce aż do łokci, pozyskując ze środka chakre, która starczy mu przynajmniej na parę średnich jutsu. Po chwili, użył podstawowego tygrysiego jutsu, zamieniając się w pół-tygrysa, a jego ciało pokryła biała sierść. Na początku chciał zamienić się w normalnego tygrysa, ale wolał mieć możliwość używania jutsu, bo i śnieżne tygrysy na dwóch łapach są widywane wśród Szczepu Tygrysów i paktów z owymi zwierzętami. Druga forma była dla niego znacznie bardziej optymistyczna, więc wybrał właśnie ją:
-Ehh... Przydałoby mi się sake w takiej chwili... Ale przecież... - powiedział urywając zdanie Sjan, po czym sięgnął do torby, zakładając z powrotem obciążniki, odzyskując parę chwil temu siły, pozyskując chakrę ze śniegu. Chwycił za swoją fajkę i delikatnie i dokładnie nasypał do niej trochę swojego ziołowego lekarstwa z brązowej torebeczki i zapalił to przez mniejszą dziurkę za pomocą zapalniczki, która nie raz mu służyła i zapożyczył od swojej fajki parę sowitych wdechów, po czym wsadzając sobie rurkę do ust dłonie złożył na kolanach, siedząc w pozycji lotosu i rozmyślając nad całym sensem tej bramy. Cóż, aby wejść do wymiaru przeznaczonego dla potomków Szczepu Tygrysów i jego ludzkich przyjaciół trzeba było mieć zdolności i umiejętności odpowiadające tym, jakie posiadał Jin oraz znaleźć miejsce najbardziej nasycone chakrą na Lodowcu, aby spróbować przenieść się do innego Wymiaru, a w tym przypadku był to Wymiar Tygrysów. Chłopak wypełnił wszystkie kroki, ale czy dodatkowo, wymiar nie będzie silnie strzeżony? Tak czy inaczej, tygrys, który dziwnie wyglądał nie z ludzkimi przedmiotami i Daikataną (widywano i takie tygrysy z paktu) lecz ze swoją rurką, zadumany, spoglądający w stronę bramy. Chciał mieć całkowitą pewność, że przejście tam jest bezpieczne, więc nadal siedząc, złożył dłonie w pieczęcie i stworzył sobie parę klonów, które spokojnie spróbowały przejść przez bramę, jeżeli ona nią oczywiście (według przypuszczeń Sjana była nią) była. Jeżeli klony wejdą w inny wymiar, chłopak po prostu podąży ich śladami i sprawdzi, jak to w końcu wygląda jego upragniony do zobaczenia na oczy Wymiar Tygrysów. Opcją nieudania były dwie ścieżki:

A:
Próba wejścia do bramy i wymiaru mogła się nie powieść, bo owe dwa, lodowe, wystające ze śnieżnej pustyni zęby mogły być zwykłymi, naturalnymi, dziwnymi zębami które uformowały się podczas opadów bądź innych warunków naturalnych.

B:
Zakładając, że Wymiar Tygrysów i brama do niego, właśnie stoją dla Czwartego Kapitana otworem i są prawdziwe, chłopak musi jeszcze poczekać, zanim wejdzie za klonami. Gdy klony wejdą do środka, mogą zostać zniszczone, bądź zaatakowane przez tygrysy bądź innego wroga, jako nieproszeni goście, chociaż wyglądają jak tygrysy. Klony zatem, gdy zostaną pokonane, bądź będą w trakcie walki, zostaną wsparte przez trzy, duże, trzy razy większe od zwykłych tygrysy, które zamiast jednego oka będą miały Lodowe Oko z podstawowej techniki klanu Yuki, dzięki któremu Sjan będzie mógł zauważyć wszystko, co dzieje się w środku.
_________________



 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Linki Przyjaciele:
TwojaManga.dbv.pl
Toplisty:
TopLista Naj Stron ANIME I MANGI Toplista Naruto ..::NARUTO-ZONE::.. 7 kul smoka Toplista stron Anime&Manga AnimeHit toplista anime Naruto World Cup NarutoTOP50 Gry Toplista Naruto - Power of ninja Toplista Anime Strefa ::(: Manga Toplista :):: Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie PBF - Toplista gier PBF Toplista Anime.: ANIME TOP100 :.
stat4u

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Style created by PiotreQ9 from HeavyMusic.org

Darmowe forum phpBB by Przemo |