• Profil • Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości • Zaloguj
Konoha Gakure Strona Główna
• FAQ  • Szukaj • Użytkownicy • Grupy • Statystyki • Rejestracja • Zaloguj • Album • Download

 Ogłoszenie 

Dzień Tygodnia Pora Roku Pogoda Gazetka Event
Czwartek Wiosna +19°C, wiatr Gazetka nr.12 - Brak -

1.Zapraszam do rejestrowania się na forum!
2. Proszę o głosowanie w Toplistach!
3. Zapoznajcie się z regulaminem
4. Nicki mają być KLIMATYCZNE

Poprzedni temat «» Następny temat
Transport przesyłki do wioski Yaroglek.
Autor Wiadomość
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-06-19, 09:22   

Wchodząc na ring czułem się dość pewnie. Było sporo ludzi dopingujących nie tylko przeciwników, ale też nas. Nie chciałem zawieść rzeszy fanów Bumy, która przebyła ten kilometr, aby wspierać Taiyou na duchu. Poza tym wiedziałem, że mój partner ringowy jest niebywałym zawodnikiem i w razie problemów pomoże mi uzyskać przewagę. Nawet nie brałem pod uwagę wariantu, iż to ja będę musiał ratować Uzutekiego. Gdy spiker zaczął nas zapowiadać, poczułem że adrenalina zaczyna we mnie wzrastać, nogi lekko się ugięły, a sam jakoś tego nie byłem w stanie kontrolować. Skandujący tłum wydawał się chcieć emocji i ja miałem zamiar im tego dostarczyć. Buma znów wydawał się tak samo groźny jak podczas walki ze mną. Trochę mnie to podniosło na duchu, bo wiedziałem, że mając u boku takiego wojownika jak on, nie powinniśmy dać plamy. Sam nastawiłem się jeszcze bardziej agresywnie, chcąc wpędzić kibiców w stan euforii, a przeciwnikom zgotować istne piekło.

Kiedy ludzie zaczęli skandować Hatsu, Mono, to zdenerwowałem się trochę bardziej. Przecież pierwsi, lepsi przeciwnicy nie mieliby takiej rzeszy kibiców, aż tylu fanów, którzy wydawaliby się pójść za nimi w ogień. Gdy wchodzili na ring spojrzałem na nich z szacunkiem i uznaniem, ale także nieskrywaną wrogością. Było widać, że są doświadczeni, a po słowach spikera wiedziałem, że są oni mistrzami, to nie mógł być przecież byle kto! Wyższy wydawał mi się być słabszy od Bumy, gorszy fizycznie, ale nie tylko. Nie był aż tak pewny siebie jak Uzuteki. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nasz przeciwnik był na pewno kilkukrotnie bardziej doświadczony ode mnie, co dawało mu znaczną przewagę, jednak miałem nadzieję, że on mnie zlekceważy, bo mimo dobrej budowy ciała, to na fightera nie wyglądałem. Byłem po prostu za młody, by budzić grozę. Wydawało mi się, że Mono patrzy na mnie z politowaniem i małym wyrazem pogardy, czy czegoś w tym rodzaju. "Odważyłem się zaatakować Bumę, to i tego kolesia się nie przestraszę! Na pewno nie!" - pomyślałem sobie cały czas spoglądając prosto w oczy przeciwnikowi. Mój wzrok był pewny, ani mi się śniło, by spuścić oczy. Czułem, że ta walka zaczęła się jeszcze przed gongiem.

Kiedy zabił gong Mono pobiegł w moją stronę. Po jego stylu poruszania się stwierdziłem, że jest to jakaś nieznana technika walki. Postanowiłem, że również ruszę w jego stronę, bo nie chciałem zostać zepchnięty do defensywy. Rozpędziłem się i wybiłem w powietrze, po czym silnym kopniakiem w twarz miałem zamiar obalić przeciwnika. Byłem pewien, że uniknie, więc spadając szybko ukucnąłem i wykonałem Konoha Reppuu. Jeśli jest to zwinny przeciwnik, to powinien wyskoczyć, unikając mojego ataku. W takim razie wykonywałem Konoha Senpuu, by oberwał w tors, starałem się uderzyć między żebra, tak aby nawet je połamać, bo tak dużo włożyłem siły w ten atak, że powinno się udać. Jeżeli jednak się nie udało, to mógł jedynie sparować cios, w takim razie musiał trochę się zachwiać, bądź zachowa się tak samo jak Buma i złapie mnie za nogę - jednak takiego wariantu pod uwagę wziąć nie mogłem, gdyż nie był tak samo wielki i silny jak nasz partner. Jeśli się zachwiał, to wykonuję mu kilka prostych, a potem silny, prawy sierpowy, a następnie jeżeli trafiłem, to musiał być ogłuszony. W takim wypadku łapię go za głowę i uderzam z łokcia, atakując łuk brwiowy, który po takim ciosie momentalnie powinien się zerwać. Jeśli tak było to przeciwnik upadł, a ja siadając na nim starałem się dokończyć moje dzieło atakując go z pięści po twarzy. Jednak jeśli wcześniejsze Konoha Reppuu się udało, to przeciwnik powinien być przez moment w powietrzu w pozycji równoległej do ringu. W takim wypadku łapałem go za głowę i uderzałem strasznie mocnym ciosem z lewego kolana. Po takim ataku musiał upaść, więc zachowałem się tak jak zawsze, gdy mój przeciwnik upadnie - siadałem na nim i uderzałem z pięści.
Gdyby jednak na samym początku walki to Mono mnie pierwszy zaatakował, to starałem się sparować ciosy, bądź chociaż uniknąć ataków, wykorzystując moją szybkość. Czekałem tylko na moment, gdy znajdę się w pozycji do wykonania czystego uderzenia w twarz bądź korpus. Kiedy już mi się to udało, to wykonuję Konoha Reppuu i powtarzam sekwencje, które wykonałbym w razie, gdybym to ja objął od początku przewagę.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------



Konoha Reppuu
Typ: Ofensywna


Dobra technika ofensywna, wykorzystywana podczas bezpośredniej walki. Polega ona na przykucnięciu i zrobieniu obrotu, wystawiając nogę by móc podciąć przeciwnika. Dzięki tej technice możemy powalić przeciwnika, jak i również zadać dobre obrażenia.


Konoha Senpuu
Typ: Ofensywna


Bliźniacza technika Konohy Reppuu. Tym razem polega ona na wyskoku w górę, i zrobieniu półobrotu, starając się kopnąć z całą siłą przeciwnika w głowę. Bardzo skuteczna technika, dobrze sprawująca się gdy połączymy ją z Konoha Reppuu
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
REKLAMA 

Natura Chakry: Doton
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Wysłany: 2010-06-19, 15:36   

 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-19, 15:36   

Kiedy Mono biegł na Ciebie Ty wyskoczyłeś w powietrze kopiąc go w okolice głowy, lecz on zdążył się zakryć blokującymi rękoma tworząc gardę i kopiąc Cię w drugą nogę, co Cię przewróciło ale Ty zdążyłeś się obrócić gdy ten ze swojego ataku próbował wyprowadzić drugi atak kopiąc Cię nogą w odkryte żebra, lecz Twoje ciało było szybsze... Gdy jego noga podniosła się do góry w celu kopnięcia Cię z dużą siłą Twoja noga robiąc obrotowe koło uderzyła mocno w jego wysuniętą nogę powalając go na ziemię. Ty próbowałeś wtedy na niego skoczyć przygniatając kolanami i zacząć okładać go swoimi pięściami by zakończyć walkę poprzez nokaut bądź poddanie się, czyli odklepanie ręką w matę... Twój przeciwnik jednak odepchnął Cię nogą i wstał szybko lecz nie zrozumiał Twoich zamiarów i zasłonił pierwszym ruchem na Twoją obracającą się z tyłu stopę głowę, lecz zdążył obronić się przed nogą zasłaniając żebra i odkrywając całą głowę i część korpusu. Po chwili gdy nie zdążył wrócić swojej gardy bądź wykonywał jakiś cios Twoja prawa dłoń zwinięta w pięść uderzyła go od boku prosto w twarz poprzez wyprostowanie ręki i parę szybkich i dobrze wymierzonych prostych które przyjął na twarz i lekko zamroczony zrobił szybko gardę by uchronić się od przegranej. Twoja prawa pięść lecąca zamaszyście jako sierpowy uderzyła go w rękę nie robiąc większych szkód. Teraz było widać, że odsuwa się od Ciebie nogami by lepiej załapać obraz po tych wszystkich prostych. Jednakże zamroczony schylił się lekko a Ty wcieliłeś sobie swój połączony plan chwytając jego głowę mocno rękoma i uderzając potężnie lewym kolanem. Skoczyłeś na niego uderzając dwa razy pięścią w jego głowę, wygrałeś dzięki świetnej strategii i taktyce. To było na prawdę dobre posunięcie godne wojownika. Po chwili widziałeś, jak przez liny upada obok Ciebie sędzia po prostu wskakując na ring i łapiąc Cię za ręce i krzycząc tak, że przez wiwaty usłyszałeś to tylko Ty:
-Dosyć, pokonany... - powiedział ściągając mniejszego przeciwnika z ringu przez liny. Pełny dumy odwróciłeś się by zobaczyć, jak sobie radzi Buma... Chyba coś poszło nie tak bo teraz odsłonięty z ręką zaplątaną w liny a drugą między nogami przeciwnika siedział skulony w ringu obrywając pięścią w twarz mogąc jedynie próbować kopać nogami w przeciwnika, lecz jedynie trochę dosięgał. Teraz zmagali się między sobą kto kogo uderzy. Jednakże Buma miał tylko jedną wolną rękę, którą odplątał z lin. Próbował jedną ręką blokować wszystkie ciosy przeciwnika, który jedynie pchał na niego ręce, by któraś się omsknęła i uderzyła w Uzutekiego.



Simeon, Twoje posty są obłędne :) Jeszcze trochę a będą takie jak moje, kiedy się wysilę i napiszę coś z sercem.
_________________



 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-06-19, 16:22   

Po pokonaniu przeciwnika zacząłem świętować w myślach. W końcu był on moim pierwszym pokonanym w pojedynku przeciwnikiem. Czułem coś niezwykłego. "A więc to tak się czują zwycięscy? Heh, ciekawe uczucie." Rozejrzałem się po ludziach w tłumie. Słyszałem, jak niektórzy skandowali moją ksywkę. Rozmarzyłem się. Przez moją głowę przechodziło tysiące myśli. Mój ojciec powtarzający jak to wspaniale jest zwyciężać, moja matka, która codziennie mówiła, żebym zrezygnował z bycia shinobi, gdyż jest to zbyt niebezpieczne, mój malutki brat, który prosił, bym nauczył go jakiegoś jutsu, a nawet moi przyjaciele, znajomi, z którymi miałem okazję współpracować w egzaminach na chuunina... Jednak przez myśl nie przeszły mi tylko poszczególne osoby, ale i cele. Skupiłem się na myśli o światowych ringach MMA, o zaszczytach, które mogą mnie spotkać, a nawet myślałem o trofeach, jakie mogę zyskać. "Najpierw musiałbym troszkę potrenować z Bumą..." - znów zacząłem rozmarzać, po czym zastanowiłem się jakby wyglądały takie treningi. Każda z tych myśli trwała tak naprawdę zaledwie małe ułamki sekund, a ja sam wyrwałem się z letargu, kiedy przypomniałem sobie, że walka jeszcze trwa. "Ciekawe jak sobie radzi Uzuteki..." - pomyślałem, po czym obejrzałem się. Buma miał nie lada problemy, gdyż zaplątany w linki bronił się przed ciosami przeciwnika. Musiałem jakoś zainterweniować, aby dać mu czas, by się rozplątał, odsapnął, a potem wrócił do walki, którą musimy wygrać. W takim razie byłaby o wiele łatwiejsza, gdyż mielibyśmy liczebną przewagę.


Mając nadzieję, że przeciwnik mnie nie zauważył i nie wie co się stało na drugiej połowie ringu wybiegłem na niego, jednak po cichu, tak by mnie nie usłyszał. Przez wiwaty i okrzyki tłumu, szanse na to, że Hatsu wiedział o tym, że biegnę malały kilkukrotnie. Do tego był on skupiony na atakowaniu mojego partnera ringowego. Będąc tuż za nim użyłem Konoha Senpuu uderzając w jego boczną część szyi. Taki cios powinien zadać ogromny ból i odwrócić uwagę oponenta od Bumy. Odskoczyłem na jeden metr czekając na atak przeciwnika. Jeżeli on nastąpił, to znowu odskoczyłem, tym razem na bok, a następnie wiedząc, że nie dam rady go podciąć, kopałem go w nogi. Mocnymi atakami wyprowadzanymi z nóg chciałem sprawić mu ogromny ból, przez który nie mógłby normalnie się poruszać. Celowałem głównie w staw kolanowy. Jeżeli przeciwnik był dość wolny, to postanowiłem, że szybko za niego wskoczę, po czym go obalę na kolana, a potem wykonam mocny kopniak z półobrotu prosto w twarz przeciwnika. Jeżeli zaś jest dość szybki (powinienem to rozpoznać podczas walki), to próbowałem utrzymać go na dystans, unikając jego ataków, poprzez cofanie się. W ten sposób podchodził bliżej mnie, a znajdował się coraz dalej od Bumy, który miał czas, by się zregenerować i rozplątać z linek.

Jeżeli po uderzeniu w szyję mój przeciwnik mnie nie atakował, tylko czekał na dalszy ruch lub dalej znęcał się nad Uzutekim, to celowałem mocnymi uderzeniami w zgięcia kolan, a wówczas uderzałem z pięści w twarz przeciwnika. Zależało mi na tym, by w końcu znalazł się na ziemi, bądź daleko od Bumy. Wiedziałem, że sam tej walki nie wygram, więc zacząłem liczyć na szybką pomoc ze strony mojego towarzysza.

Jeśli Hatsu zauważył, że na niego wybiegam, to postanowiłem przyjąć taką strategię, jakiej bym użył podczas ataku przeciwnika, czyli odskok i uderzenia low kickami. Następnie się cofałem starając się odciągnąć jego uwagę i czekając na reakcję Bumy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Konoha Senpuu
Typ: Ofensywna


Bliźniacza technika Konohy Reppuu. Tym razem polega ona na wyskoku w górę, i zrobieniu półobrotu, starając się kopnąć z całą siłą przeciwnika w głowę. Bardzo skuteczna technika, dobrze sprawująca się gdy połączymy ją z Konoha Reppuu


------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzięki, staram się jak najbardziej potrafię :) Mam ostatnio dużo czasu, więc i mogę go trochę poświęcić :P
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-19, 18:23   

Twoja noga uderzyła przeciwnika w bok szyi przewalając go na liny tym samym wykręcając bardziej rękę Bumy który z krzykiem zacisnął wolną rękę i pokazał zęby. Gdy przewaliłeś Hatsu dźwignia bardziej zabolała Bumę, jednakże powaliła jego wroga i dała mu szansę do ataku. Wcześniej napastnik wiedząc, że Twój kompan pokona go w zwarciu bądź w jakimkolwiek rodzaju walki wykluczając... Dźwignie i górowanie Hatsu postanowił, że jakimś tam planem zagoni go to narożnika, bądź bardziej zwabi i założy mu dźwignię, dzięki której Uzuteki nie będzie w stanie zadać ciosu przeciwnikowi, bo ten będzie zablokowany a ten spokojnie będzie go okładał. Teraz jednak przeciwnik został powalony a ręce Bumy dosięgną do jego korpusu i co ważniejsze głowy... Lider Twojego duetu skoczył na wroga unieszkodliwiając dźwignię poprzez zgięcie ręki i wolną ręką zaczął wymierzać solidne uderzenia w twarz Hatsu, który miał zablokowane ręce kolanami Bumy. Gigant chwycił swojego przeciwnika który był teraz bezwładny ale miał siłę by walczyć sądząc bo jego wykręcaniu się i uderzeniach w Bumę, który targał go i podnosił po ringu, a przynajmniej próbował. W końcu skutecznie złapał go i rzucił o matę podnosząc znów i odchylając nogę do tyłu uderzał nią w głowę Hatsu, a na koniec gdy przeciwnik lekko trzymał się na nogach Buma chciał się zemścić i odsunął się lekko robiąc wykrok do tyłu, a po chwili do przodu obracając się na nodze podporowej, uderzając w tył kolana Hatsu, który z ogromnym bólem upadł na matę a po chwili wkroczyli trzej sędziowie i dwaj medycy. Tłum skandował Wasze imiona i frazę "Taiyou" lecz Buma nagle zdyszany wypowiedział do Ciebie trochę zabawne słowa:
-Skoczny był ten przebiegły skurwiel... - po chwili skierował się w kierunku lin i Ty też tak zrobiłeś, widząc uradowanego Shizu. Nagle w Twoje ręce wpadł od sędziego worek z czymś stukającym... Z Rou... Od małego człowieczka który już Ci towarzyszył podczas krótkiej podróży również dostałeś w małym woreczku swoje obiecane pieniądze... Shizu uradowany krzyknął pełen dumy i zadowolenia, ciesząc się wraz z Bumą, który także dostał dwa woreczki i trzeci od jakiegoś faceta w czarnym płaszczu, który miał pod płaszczem kartki i jakieś drewniane... Półeczki... W ubraniu... Buma spojrzał na Ciebie bez krzty wątpliwości i strachu, bądź przeciwnie.
-Hah! Piękny pojedynek! Brawo Buma! Brawo Slash! Nieźle, nieźle... Macie tutaj obaj po 250 Rou. Te dwa miasta przyniosły lekkie zyski, bo są bardzo popularnymi ringami MMA... No, nieźle, nieźle... Okoliczni mieszkańcy stawiali na Waszych przeciwników i macie dodatkowo po 150 Rou! - Buma jedynie uśmiechnął się i przesypał paręnaście monet do Twoich woreczków dorzucając jeszcze jedną dokładnie licząc je w pamięci.
-Młody, idziemy świętować, czy chcesz iść do hotelu wynająć, albo chcesz iść spać byle gdzie, bo to Twoje życie w zasadzie, ale jutro rano byś musiał się znaleźć... - powiedział trochę rozśmieszony Uzuteki. Zarzucił swój biały płaszcz z pomarańczowym, zachodzącym wręcz słońcem i wyjął z niego butelkę sake, tak samo jak Shizu, jednak ten wyjął ją z czarnego garniturka i oboje zadowoleni opróżnili buteleczki do dna. Buma jedynie nałożył na siebie swój biały, okrągły niby-kapelusz i jedynie spojrzał na Ciebie spod swojego nakrycia głowy czekając na odpowiedź o hotel i zabawę. I tak prędzej czy później Shizu i Buma udadzą się do hotelu a i Tobie wynajmą pokój.
_________________



 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-06-20, 08:55   

Wygrywając pojedynek usłyszałem euforię. Wszystkie te okrzyki ludzi były wydane także na moją cześć. To jest niewiarygodne. Przecież jednego dnia stałem się ulubieńcem tłumu, dość licznej rzeszy fanów, prawdziwych fanów, którzy nie boją się wyrazić swojego zdania, a nie tylko gapiów, przybyłych tu dla zabawy. Chociaż pewnie w sercach takich tudzież przelotnie zagościłem. Czułem się jak prawdziwy bohater, którym zawsze chciałem zostać, jak porządny shinobi, a nie przeciętny gennin, który nawet nie może zdać egzaminu i zostać chuuninem. Naprawdę nie mogłem ukryć zadowolenia, które towarzyszyło mi razem z pokonaniem tych przeciwników.

Słysząc jak Buma mówi, że jego przeciwnik był przebiegły, uśmiechnąłem się słysząc całe sformułowanie. W ustach Uzutekiego wydawało mi się ono dość dziwne. Wiedziałem, że ten człowiek nie jest grzecznym chłopczykiem, bo takich w ringu MMA na pewno nie jest zbyt łatwo znaleźć, ale mimo wszystko te słowa brzmiały śmiesznie. Podchodząc do uradowanego Shizu, mogłem śmiało stwierdzić, że ten człowiek podziela moje szczęście, choć z pewną różnicą... Ja cieszę się tym, że w końcu kogoś pokonałem, wygrałem swoją pierwszą walkę, a on raczej dlatego, że dzisiejszego wieczoru sporo zarobił. Rozliczając się z członkami "Taiyou" dokładnie przeliczyłem odebraną kasę. Co?! Aż 400 rou. Świetnie, na pewno się przyda! - powiedziałem, po czym szybko schowałem pieniądze, abym ich nie zgubił. "Teraz to dopiero zaczyna się prawdziwe życie Simeona" - rozmarzyłem się. Nigdy nie myślałem, że walki na ringu są aż tak dobrze płatne, że można aż tyle zarobić.

Słysząc propozycję Bumy, odpowiedziałem dość nieśmiało: I tak jestem za młody by pić alkohol... Do tego jestem zmęczony tymi dwoma pojedynkami. Chyba pójdę do hotelu, gdzie się porządnie wyśpię, aby z samego rana być gotowym do dalszej podróży, oraz do każdej jutrzejszej walki, których pewnie będzie kilka. Po tych słowach zostałem jeszcze chwilę z Taiyou, oddając się rozmowie. Chciałem dowiedzieć się jak będzie wyglądać następny dzień naszej podróży, gdzie jutro walczymy i takie tam. Odchodząc od nich chciałem się udać w kierunku noclegowni. Kurka, a gdzie tak w ogóle jest Hotel? - spytałem sam czując się lekko zirytowany swoją znajomością terenu. Jeżeli powiedzieli mi to moi towarzysze, od razu ruszyłem w jego stronę. Chciałem tam dojść, zanim zrobi się kompletnie ciemno. Gdy udało mi się trafić do tego budynku, niezwłocznie udałem się do recepcji. Dzień dobry. Ile kosztuje noc w pokoju dla jednej osoby? Nie musi być wielkiej wygody. Starczy łóżko i ciepła woda. - powiedziałem czekając na odpowiedź w lekkiej niepewności. W prawdzie zarobiłem dziś trochę, lecz nie chciałem wydać wszystkiego na to by spędzić noc w jakimś drogim hotelu.
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-20, 12:20   

-Idź ulicą na wprost będzie obok niego stało wiele karawan i wozów... Hotel Lambert. Tam niedługo my będziemy nocować... - powiedział Buma radośnie biegnąc z Shizu do karczmy. W hotelu przyjęli Cię a mężczyzna w recepcji rzucił:
-25 Rou za noc wraz z kolacją i ciepłą wodą... Pokój z ubikacją, łóżkiem i dwoma szafkami... - powiedział spokojnie mężczyzna...
-Trzeba czegoś więcej? - zapytał retorycznie samemu dając Ci kluczyk do pokoju #3


//Post potem rozwinę o różne elementy itp. teraz nie mam czasu...//
_________________



 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-06-21, 07:12   

Dobra, niech będzie... Biorę go. Ma się rozumieć, że niedługo ktoś mi przyniesie kolację do pokoju - powiedziałem w kierunku recepcjonisty, dając mu 25 rou. Biorąc klucz poszedłem poszukać pokoju oznaczonego numerkiem 3. Znając życie będzie on na parterze, więc rozpoczynam poszukiwania "trójki" od piętra na którym się obecnie znajduję. Docierając do małego, aczkolwiek bardzo schludnego i zadbanego pokoju siadam na łóżku by chwilę odpocząć, ponieważ bo całym dniu podróży i stoczeniu tych dwóch wyczerpujących walk, czuje się strasznie zmęczony, oraz głodny. W oczekiwaniu na członka obsługi hotelu, który powinien dostarczyć mi posiłek, wyjąłem z plecaka mój strój do walk MMA, wziąłem spodenki i przemyłem je przy kranie, aby zapach potu się od nich odczepił. "Nie mogę przecież wyjść na ring śmierdzący...". Następnie przewiesiłem je na jakimś krześle, aby się suszyły, a sam oczekując na kolację, zacząłem wyglądać przez okno. Obserwowanie nieba to jedno z moich ulubionych zajęć w wolnym czasie. Łatwo się przy nim zrelaksować, uspokoić, nawet gdy ogląda się chmury tylko przez chwilę. W tym momencie było już dość ciemno, słońce zaszło, a nieliczne obłoki częściowo tylko zasłaniały księżyc. Ahhh. piękny widok - skwitowałem beznamiętnie patrząc w okno. Byłem już na tyle wykończony, że nawet taki widok nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia.
Gdy otrzymałem w końcu moją kolację, niemal od razu rzuciłem się do jedzenia. Byłem na tyle głodny, że ta kolacja zniknęła w ciągu kilku minut. Nareszcie coś przekąsiłem
powiedziałem sam do siebie , po czym udałem się do łazienki by wziąć szybki prysznic. Myjąc się dokładnie rozmyślałem o dzisiejszym dniu. "Kurde w czasie jednego dnia nauczyłem się tyle co w przeciągu ostatniego roku" - skwitowałem mój postęp. "Oby jutrzejszy dzień był tak samo owocny!". Po kąpieli nic mnie już nie zmuszało do zachowania trzeźwości umysłu, więc od razu poszedłem spać, mając nadzieję, że nie zaśpię na jutrzejszą zbiórkę...
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-21, 16:25   

Jak się jednak okazało, młody, spokojny Pan z wąsikiem i w szklanych, okrągłych, dość śmiesznych i dziwacznych, grubych okularach wręczył Ci kluczyk do pokoju trzeciego, który jednak nie był na parterze. Na parterze znalazłeś pokoje z numerami na drzwiach: 9, 8 oraz 7. Były dość widoczne namalowane czarną farbą na bielutkich jak śnieg drzwiach, które było marzeniem tutejszych dzieciaków mając taki upał na głowie. W końcu, na drugim piętrze, mijając szerokimi i płaskimi schodami pierwsze piętro, gdzie na korytarzu chodził jakiś członek obsługi hotelu który podlewał kwiaty i sprzątał doszedłeś do swojego pokoju. Na nie odróżniającym się od innych piętrze z beżowymi tapetami z brązowymi, ciekawymi wzorkami widniał w końcu upragniony napis "3". Na korytarzu stały dwa krzesła, a na jednym z nich siedział jakiś uśmiechnięty dziadek czytając zachłannie strony książki. Była ona stara i już z powycieraną, aczkolwiek twardą okładką. Gdy przechodziłeś obok staruszek nadal z uśmiechem rzucił na Ciebie serdecznie okiem i wrócił do lektury. Twój klucz zgrzytnął w zamku białych drzwi a Ty wszedłeś do środka. W kącie stał stolik przy którym postawiono dwa, drewniane, jasne krzesła, a na stoliku postawiono jakieś stare radio, które było dość nowoczesnym wynalazkiem, patrząc na to, że już zaczęto produkować radia i słuchawki przez które komunikują się czasem ninja. W drugim rogu stało łóżko tuż pod dużym, rozłożystym oknem z którym połączone były drzwi na mały balkonik, bo widoczna była za drzwiami barierka za betonowym tarasem. Na prawo dostrzegłeś drzwi od łazienki, przy których były włączniki do prądu w łazience i w pokoju. Zamknąłeś drzwi i czekałeś w spokoju na swoją kolację wręcz umierając z głodu. Wtem usłyszałeś radosne i chaotyczne śpiewy i krzyki radości próbujące chyba uchodzić za śpiew. Znałeś owe głosy i ich użytkowników, pijani Buma i Uzuteki wracali pewnie już z karczmy po piciu swojego ulubionego trunku - sake. Niedługo potem do drzwi zapukał owy lokaj który sprzątał piętro niżej dając Ci na metalowej tacy dużą miskę z ramen i kubełek z sake oraz kubełek z sokiem jabłkowym. Oprócz ramen, sake i soku była jeszcze miseczka ryżu z kawałkami sajgonek. Z ogromnym apetytem i ponętą na to jedzenie wchłonąłeś wszystko mając pełny i obżarty brzuch i żołądek. Po chwili postanowiłeś wziąć także prysznic odświeżając się, piorąc spodenki..


Po chwili zamknąłeś oczy pogrążając się w śnie, gdy je otworzyłeś był już słoneczny, jasny i rozpromieniony ranek. Gdy Twoje leniwe, aczkolwiek wypoczęte rankiem ciało poruszyło się i skierowało w stronę ściany dostrzegłeś wiszący na ścianie zegar. Była godzina ósma, za otwartym oknem słychać było pokrzykiwanie i miasto budzące się do snu. Po korytarzu znów ktoś chodził...
_________________



 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-06-21, 19:09   

UUUUUUUUUUAAAAAAAAAA -ziewnąłem dość głośno, budząc się z długiego snu, dającego mi nowe siły, oraz chęci do funkcjonowania w szarości dnia dzisiejszego. Znów spojrzałem przez okno obserwując krzątających się ludzi. Wielu z nich zapewne szykuję się do pracy, gdzie zarobi pieniądze, dające szanse przetrwać w tym okrutnym, pełnym biedy świecie. Dobrze, iż moja teraźniejsza praca nie jest ograniczona czasowo... Mogę wstać kiedy chcę i nikt mnie z tego nie rozlicza... - pomyślałem, po czym poszedłem do łazienki, skorzystać z porannej toalety, dzięki której rano zawsze czuję się rześki, wypoczęty i gotowy do pracy. Potem ubieram się i zaczynam pakować wszystkie rzeczy, które miałem ze sobą. Spodenki do MMA, oraz rękawice zabieram ze sobą w pierwszej kolejności. Następnie pamiętając, że przecież cały czas jestem kurierem, biorę plecak, w którym znajduje się przesyłka i pakuję do niego pozostałe moje rupiecie, z ekwipunkiem shinobi włącznie. Gdy stwierdziłem, że w końcu udało mi się zabrać ze sobą cały mój osprzęt, zaczynam uporządkowywać pokój. "Nie będę taki. Nie zostawię po sobie bałaganu..." - powiedziałem po cichu, praktycznie nie do usłyszenia. W międzyczasie słuchałem jakiś wiadomości lecących w radiu. Miałem nadzieję, że dowiem się czegoś nowego o świecie ninja i nastawieniu do siebie różnych wiosek. Kiedy wreszcie uporałem się z tymi lekkimi porządkami, chciałem już wyjść z pokoju jednak coś mnie zatrzymało.
Ach tak... Poranny trening - mruknąłem do siebie, przypominając sobie o tej aktywności fizycznej. Nigdy nie przepadałem za ćwiczeniami wczesną porą, jednak teraz, gdy przygotowuję się do Conquestu, muszę jeszcze bardziej dbać o moją formę.
Wykonywałem różne rozciągania, skłony, przysiady, a nawet pajacyki. Chciałem rozgrzać ciało już teraz, aby później nie spotkała mnie żadna przypadkowa kontuzja. Nie pracowałem ciężko, tylko lekko uginałem ciało, dzięki czemu w każdej chwili jestem gotowy do walki w 100%.

Po zakończonym "treningu" zarzuciłem mój plecak na ramię. Nie jest on zbyt wielki, ale wbrew pozorom jest dość przestronny. W każdym razie nie jest mi potrzebne nic bardziej pakownego, gdyż moje wyposażenie nie zajmuje sporo miejsca. Zabrałem ze sobą klucz od pokoju numer 3, aby go oddać. Idąc w kierunku recepcji miałem nadzieję, że znowu spotkam lokaja, który dostarczył mi wczoraj kolację. Chciałem mu podziękować, gdyż naprawdę było to jedno z najlepszych dań, jakie ostatnio jadłem. Jeśli jednak go nie spotkałem, to uczyniłem to podczas zdawania klucza. Oto klucz do pokoju "trzeciego"...- powiedziałem do mężczyzny za ladą, a następnie dodałem: Proszę przekazać szczególne podziękowania dla kucharza. Jedzenie było wyśmienite. . Wypowiadając ostatnie słowa skierowałem się w stronę wyjścia, lecz uświadomiłem sobie, że ja nawet nie wiem, gdzie mam się spotkać z Bumą i resztą "Taiyou". Rozejrzałem się szukając wielkoluda, jakiegoś przypakowanego wielkoluda. Ludzi takiego rozmiaru nie ma wiele, więc jeżeli gdzieś takiego zobaczę, bez problemu rozpoznam, czy to mój właśnie kolega. Jeżeli nie ma go tu gdzieś w pobliżu, znów podchodzę do lady... Przepraszam, czy mógłbym się dowiedzieć, czy Pan Uzuteki opuścił już ten hotel? Jestem jego znajomym, mieliśmy się tu spotkać, a jego nie ma- powiedziałem chcąc uwiarygodnić trochę tą sytuację. Gdyby recepcjonista odmówił mi udzielenia odpowiedzi, wychodzę przed budynek, tam szukając Bumy. Jeśli go nie ma siadam na pobliskiej ławeczce czekając na resztę mojej grupy...
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-25, 18:21   

//Wybacz, ale czasu mi brakuje i zbytniej weny do prowadzenia z taką ekscytacją wyprawy//


Wstałeś, odbyłeś poranne czynności. Na zewnątrz siedzieli już Shizu i Buma. Czekali na Ciebie, lecz chyba miałeś jeszcze czas aby zająć się sobą, bo tak to by Cię obudzili.
_________________



 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-06-26, 09:38   

Zauważając, że przed wejściem do hotelu siedzi mój ringowy kompan, oraz jego najlepszy znajomy - Shizu, lekko się zdziwiłem. "Czemu oni już nie śpią? Przecież zaledwie wczoraj wracali tak pijani, że dało się ich słychać w całym hotelu, a teraz są na nogach szybciej ode mnie. Widać są już przyzwyczajeni..."- tak sobie rozmyślałem, kierując się w ich kierunku. Właściwie i tak nie miałem nic innego do roboty, więc postanowiłem umilić sobie atmosferę rozmową ze znajomymi. Jest to na pewno znacznie ciekawsze zajęcie, aniżeli samotna wędrówka po sklepach, czy zwiedzanie miasta, jego zabytków. Odkąd pamiętam byłem typem samotnika i nigdy jakoś mi to nie przeszkadzało. Teraz, kiedy jestem skazany na pracę grupową, muszę nauczyć się utrzymać dobre relacje ze współpracownikami. Inaczej nic nie zdziałam na międzynarodowej arenie MMA, co więcej każdy egzamin, nie tylko ten na chuunina, będzie poza moim zasięgiem. Tam się liczy współpraca, którą mam nadzieję poprawić, podczas tych kilku walk 2 na 2.

Dosiadając się do Bumy i Shizu przywitałem się słowami: Dzień Dobry. Co tam? Gotowi na kolejne pojedynki?... Starałem się nie mówić do nich zbyt głośno, aczkolwiek wyraźnie, aby mnie zrozumieli. Wiedziałem, że ludzie skacowani mają podrażniony zmysł słuchu i każdy głośniejszy dźwięk jest dla nich nie do wytrzymania. Choć nie byłem pewny, że moi znajomi są aż tak mocno odczuwają skutki wczorajszej zabawy, nie miałem zamiaru sprawić im bólu, przez takie moje małe niedopatrzenie.
Sam byłem w pełni gotowy do walki. Nie mogłem doczekać się adrenaliny towarzyszącej pojedynkowi, wiwatów tłumu, który wręcz domaga się krwi, czy następnego przeciwnika z wymyślną taktyką. Dzięki takim oponentom można się podszkolić w walce wręcz, poćwiczyć swój refleks, oraz wyrobić sobie większą odporność na ból. Bo ja jestem gotowy. W pełni gotowy - powiedziałem troszkę głośniej, z pewną dozą śmiałości, oraz pewności siebie w głosie. Dzięki ostatniej walce, byłem nieco bardziej przekonany co do moich umiejętności, nabrałem wiary w siebie.
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-26, 18:01   

Twoje przypuszczenia i wszelkie podejrzenia o kacu i dobrym balowaniu wczorajszego wieczoru były bardzo sprawdzone i idealnie trafne. Buma jedynie złapał się za głowę i zanim do nich doszedłeś rzucił jakby sam do siebie:
-Moja głowa... - w tym krótkim komentarzu na temat swojego samopoczucia było tyle wyrazów różnych emocji, chaosu i braku sił na cokolwiek oraz niemocy. Shizu jedynie siedział z grobową miną pijąc co chwila z dużej butelki, którą wydawał się ledwo co unosić duże łyki wody po każdym robiąc tą samą minę, przybierając grobową twarz i wpatrując się jak Buma w ziemię. Strażnicy byli także na miejscu, siedząc i rozmawiając na pobliskiej ławce trzymając obok siebie konie. Dostrzegłeś także, że z hotelu wychodzą ludzie, którzy jechali z Wami karawaną, tuż przed Waszym wozem. Buma jedynie ziewnął przeciągle słysząc Twoje próby rozmowy i pytanie wraz z przywitaniem się, robiąc znudzoną minę:
-Cześć mały... Pojedynki... O Jezuu... - powiedział łapiąc się za głowę i zabierając Shizu butelkę wody który tylko spojrzał na niego z szatańskim wzrokiem pełnym nienawiści i chwycił za drugą butelkę. Buma jedynie pochłaniał szybko resztki poprzedniej butelki i rzucił ją z odległości paru metrów w kosz na śmieci i wymusił lekki uśmiech przypominając sobie o Twojej obecności:
-Ale był bal wczoraj... Nawet nic nie pamiętam... - powiedział trochę dziwnym tonem będąc rozmarzonym i zamyślonym, oraz wściekłym na swoją naturę pijackiego życia.
-Pojedynki, pojedynki... Teraz będziemy podróżować parę dni do pewnego portu za Krajem Błyskawic, czyli parę dni będziemy po prostu podróżować po miastach, może coś się trafi, ale nic ustalonego... - powiedział Buma rozciągając się i spoglądając dziwnie na stojący obok drewniany słup robiąc dziwną pauzę i chwilę ciszy po czym wykonał szybkie kopnięcie tylko uginając nogę, nie robiąc obrotu i łamiąc słup przy jego początku. Shizu jedynie teraz trochę się obudził i zwrócił na Ciebie uwagę spoglądając w Twoją stronę:
-Ah, witaj Slash... Niedługo ruszamy... - powiedział mały człowieczek jakby słysząc w swojej głowie, że go o to pytasz. Szybko zeskoczył ze skrzyń na których okrakiem siedział, poprawiając swój mały, czarny garniturek i wskakując do wozu a za nim wszedł Buma, targając ze sobą jakieś pakunki i torby. Nie wiedząc zbytnio co ze sobą począć podszedłeś do wozu a ten nagle ruszył wiodący biegnącymi końmi i zaczął odjeżdżać od Ciebie, lecz zdążyłeś wskoczyć do środka, a Buma jedynie zaśmiał się z przyjemnym tonem i westchnął wyjmując jakąś torebkę i dając Ci ją. W środku była drewniana miseczka pokryta wieczkiem, a w środku dużo ryżu z warzywami i jakimś dziwnym, żółtawym sosem z kawałkami jakiegoś długiego owocu albo warzywa...
-Twoje pierwsze i drugie śniadanie oraz obiad, ale nie bój się, zjemy coś jak przebędziemy dany okres czasu... - powiedział Buma poprawiając swój biały płaszcz z ikoną słońca oraz jego nakrycie głowy, tak samo jak Shizu swój melonik.
_________________



 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-06-27, 08:07   

W momencie, gdy pierwszy raz usłyszałem Bumę, od razu zauważyłem, że moje przewidywania się sprawdziły i on po prostu jest skacowany, zastanawiałem się, w takim razie, co z najbliższą walką. "Czy on chce wyjść na arenę pijany? Przecież to przekreśla nasze szanse na zwycięstwo! To bardzo nieodpowiedzialne z jego strony. Tak się nie zachowują prawdziwi wojownicy. Na pewno nie przed walką, która chyba nas czeka..." - pomyślałem, ale po odpowiedzi Bumy na temat najbliższego starcia, które nie jest nawet zaplanowane, a my będziemy musieli podróżować, odetchnąłem z lekką ulgą. Co prawda nie lubiłem wędrówek i wręcz nie mogłem się doczekać następnej batalii przybliżającej nas do tego Conquestu, lecz widząc w jakim stanie jest Uzuteki, równie dobrze moglibyśmy sobie odpuścić dzisiejszą walkę. Kolejny raz nasz partner udowodnił swój profesjonalizm. Co prawda lubi zabalować, ale wie kiedy to robić.

Wskakując do wozu lekko się zachwiałem, ale złapałem w odpowiednim momencie równowagę. Znów chciałem wybrać miejsce naprzeciwko mistrza areny wioski Uzun-Than. Spojrzałem na jego zabłąkane oczy, które wyraźnie wskazywały, że przeszkadzają mu hałasy, które wydobywają się spod kół wozu. Uśmiechnąłem się pod nosem, ciesząc się, że ostatnią noc wykorzystałem odpowiednio, by zregenerować siły i trochę się odświeżyć.

Kiedy dostałem mój posiłek, odłożyłem go do swojego plecaka, ponieważ po tak sytej kolacji jeszcze nie zgłodniałem, wręcz przeciwnie - nie miałem ochoty nawet patrzeć na jedzenie. Spytałem "kolegów" co się znajduje w tym posiłku, z czego jest zrobiony ten sos, bo resztę mniej więcej byłem w stanie rozpoznać. Byłem podekscytowany tym, że w końcu jestem mistrzem areny, a na dodatek czeka mnie niedługo kolejny pojedynek. Buma i Shizu widocznie przywykli do takiej sytuacji, gdyż na ich twarzach nie dało się rozpoznać jakiegokolwiek przejawu radości, bądź fascynacji. Mieli już chyba rutynę w tym, co robią. W końcu Buma kiedyś sam mówił, że walczy już przynajmniej od dwóch lat, gdyż był dwukrotnie na Conqueście. "Nie dziwię się. W końcu przez dwa lata walczyć non stop, na światowych ringach, to musi być strasznie męczące, ale zarazem fenomenalnie płatne. Miałem zamiar "wrzucić trochę grosza w kieszeń", bo jeszcze przed tą wyprawą do Yaroglek, nie miałem pieniędzy nawet na zwykłe Ramen, a teraz mój stan finansowy diametralnie się odmienił i nie zapowiada się, by zaprzestał tego procesu. "- pomyślałem. Stwierdziłem, iż rozmowa z Bumą nie ma zbytniego sensu, gdyż Uzuteki nie wykazywał chęci na rozmowę, a mój zasób pytań został tymczasowo wyczerpany. Usiadłem sobie wygodnie na miejscu i z nieukrywaną fascynacją otaczającym nas światem - oddałem się oglądaniu dzikości przyrody, ale także ludziom, którzy właśnie wstawali do pracy, bądź już pracowali.
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-27, 09:06   

Schowałeś ryż do plecaka a za nim pobiegł wzrok Bumy i Shizu, jakby byli trochę zdziwieni. Jednakże, nic nie przejawiało na ich twarzach zaskoczenia, bo widać było na ich twarzach identyczne, kamienne wyrazy znudzenia i jak to ująłeś, rutyny. Shizu słysząc Twoje pytanie o sos w ryżu i tych wszystkich warzywach klepnął gdzieś w walizki waląc o coś miękkiego, a zza bagaży ukazała się znana Ci trochę twarz z czerwonym nosem... Był to sędzia w brunatnym, wytartym płaszczu. Jedynie zamroczonym wzrokiem, samemu będąc jeszcze pijanym wylegiwał się... W bagażach... W tym samym momencie idealnie zgrani Shizu i Buma mając identyczne wyrazy twarzy spojrzeli ze znudzonymi oczyma na swoje butelki pełne wody i wzięli z nich siarczystego łyka. Buma uśmiechnął się trochę słysząc drobne przekleństwa w ustach wstającego sędziego, ten jakby słysząc rozmowę odpowiedział:
-Ten, no... Sos... Są kawałki ananasa tam takie podłużne... Ten... No i ten jest chyba trochę miodu, czego nie brak w tych stronach... No... Oraz schyba bedzie troche czegoś tam... Ale dobre jhest... - powiedział biorąc wielki łyk wody i ogromny wdech pełny powietrza, a Buma nadal uśmiechnięty spojrzał w stronę tyłu konwoju, gdzie za Wami jechały jakieś dwie karawany z żołnierzami z Wiosek na nich. Przed Wami jechały jakaś karawana kupiecka i parę wozów z sianem jadących do okolicznych Wiosek. Wszyscy kupcy i rolnicy korzystali z eskorty żołnierzy którzy pewnie gdzieś podróżowali. Po bokach wozu rozlewały się jedynie złote pola na których wieśniacy kosili zboże, a gdzieniegdzie biegł strumień, chowając się w lasach na horyzoncie. Jechaliście tak jakieś dwie godziny: Sędzia spał, Shizu czytał książkę a Buma nucił jakąś piosenkę. Wozy stanęły a Ty z niepokojem wyjrzałeś aby zobaczyć, co się dzieje. Jak się okazało, byliście przy jakiejś rzece, a obok był ogromny sad i Wioska. Kupcy rozmawiali z rolnikami dając im małe woreczki, chyba z rou, a po chwili rolnicy wrócili z dużymi koszykami pełnymi... Czego? Nie wiedziałeś, wszystko zakryte było chustą. Po chwili Shizu wyskoczył z wozu i z pierwszym od rana uśmiechem wrócił mając w rękach mniejszy koszyk pełny jabłek i gruszek, a w przewiązanej przez ramię torbie z dziwnego materiału miał chyba wiśnie...
-Najemy się tym trochę bo to zdrowe i dobre. Ryż zjemy na obiadokolację... - powiedział uradowany Shizu wiedząc, że tak jak oni nie jesteś zbytnio głodny na najadanie się.
_________________



 
 
     
Simeon Kaguya 


Natura Chakry: Doton
Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1093
Skąd: Konoha
Wysłany: 2010-06-27, 15:58   

Kiedy ujrzałem sędziego wychodzącego ze stosu bagażów uśmiechnąłem się lekko pod nosem, ale także zdziwiłem się i to dość poważnie. Po pierwsze nie wiedziałem, że w naszym wozie jest jeszcze ktoś. Po drugie nie zdawałem sobie sprawy, że z Shizu i Bumą ktoś pił, w końcu tylko tą dwójkę "przyłapałem na gorącym uczynku". Gdy tylko usłyszałem odpowiedź na moje pytanie o zawartość tej miseczki, to się uśmiałem. "Nie ma to jak konkrety. Hehe, miło" - pomyślałem, po czym spytałem czy nie jest w tej grupie jeszcze ktoś, o kim nie wiem. Nudziło mi się troszkę, więc musiałem zadać jakieś pytanie. Podróż mijała bezpiecznie, spokojnie, a nasza karawana była dobrze eskortowana, normalnie cud, miód i orzeszki, nie mogłem sobie lepiej wymarzyć tej pracy, jako kuriera. W końcu nie dość, że zarabiam, to jeszcze mnie przewożą! W tym momencie poczułem się jak na wycieczce krajoznawczej. Nie musiałem nic robić, siedziałem wygodnie, rozglądałem się wokół i podziwiałem piękne widoki, towarzyszące mojej podróży. Cieszyłem się, że nie padał deszcz, gdyż nigdy nie przepadałem za szarością, zawsze wolałem jak było słonecznie. Słuchając jak Uzuteki nuci coś pod nosem, stwierdziłem, iż nie ma on raczej talentu wokalnego. Zastanawiałem się także jaką książkę może czytać Shizu. Nie żeby mnie to obchodziło, ale po prostu nie mogłem sobie znaleźć lepszego zajęcia od podziwiania widoków i właśnie rozmyślania.

Relaks trwał w najlepsze, kiedy wóz się nieoczekiwanie zatrzymał. "Co jest? Coś się dzieje? Ktoś nas atakuje?" - pomyślałem, po czym odruchowo wyciągnąłem ostrza z nadgarstków, a następnie szukałem rzeczy, z którą mógłbym się podmienić. Za "cel" obrałem sobie kamień, który znajdował się przy okolicznej drodze. Uspokoił mnie Shizu, który spokojnie wyszedł z wozu, a następnie wrócił z dużym koszem, pełnym zdrowej żywności. Czyli ten postój był zaplanowany? No cóż, wygłupiłem się... - powiedziałem, jednocześnie drapiąc się po tyle mojej głowy. Sięgnąłem po jabłko, które natychmiast zjadłem. Miałem ogromną ochotę na zdrową żywność. Bardzo lubiłem owoce, a zwłaszcza jabłka. Zgodziłem się z Shizu, gdyż w tym momencie nie miałem zbytniej ochoty na jedzenie konkretnego posiłku, a taka przekąska się mi po prostu przyda i wyjdzie na zdrowie. Spokojnie się rozsiadając i konsumując powoli jabłka, czekałem na dalszą podróż.
_________________

KARTA POSTACI
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Linki Przyjaciele:
TwojaManga.dbv.pl
Toplisty:
TopLista Naj Stron ANIME I MANGI Toplista Naruto ..::NARUTO-ZONE::.. 7 kul smoka Toplista stron Anime&Manga AnimeHit toplista anime Naruto World Cup NarutoTOP50 Gry Toplista Naruto - Power of ninja Toplista Anime Strefa ::(: Manga Toplista :):: Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie PBF - Toplista gier PBF Toplista Anime.: ANIME TOP100 :.
stat4u

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Style created by PiotreQ9 from HeavyMusic.org

Darmowe forum phpBB by Przemo |