• Profil • Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości • Zaloguj
Konoha Gakure Strona Główna
• FAQ  • Szukaj • Użytkownicy • Grupy • Statystyki • Rejestracja • Zaloguj • Album • Download

 Ogłoszenie 

Dzień Tygodnia Pora Roku Pogoda Gazetka Event
Czwartek Wiosna +19°C, wiatr Gazetka nr.12 - Brak -

1.Zapraszam do rejestrowania się na forum!
2. Proszę o głosowanie w Toplistach!
3. Zapoznajcie się z regulaminem
4. Nicki mają być KLIMATYCZNE

Poprzedni temat «» Następny temat
Egzamin na Jounina gr. 2
Autor Wiadomość
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-06-06, 11:26   

Widząc umierającego przywódce szybko podbiegłem do niego wezwałem kościaną ttablicę a następnie włożyłem tam jego ciało. Wiedziałem, że da rade przeżyć ponieważ w tej unikalnej tablicy królowej smoków zatrzymuje się czas. Wytworzyłem dodatkowo 2 kolny które miały szukać pozostałych rozbójników. Jeśli znajdę ich nieprzytomnych lub bliskich śmierci podobnie jak przywódce zamykam ich w kościanej tablicy. Dodatkowo rozsyłam po okolicy moje smoczki aby sprawdziły czy nic innego się na nas nie czai. Jeśli jest bezpiecznie wzywam smoczego medyka Kimmi która ma za zadanie trochę nas podleczyć przed dalszą wędrówką.
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
REKLAMA 

Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Wysłany: 2010-06-06, 19:23   

 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-06, 19:23   

Blade teraz bardziej niż zwykle, tygrysie oczy Kapitana pomknęły za sylwetką postaci, która zmęczona i niespodziewająca się ataku patrzyła na niego z zawziętością. Tym zawziętym, dumnym wzrokiem mierzył go spod czarnej czupryny dowódca, jeszcze mu mało? Teraz w ułamku sekundy biała chakra ze świstem i charakterystycznym dla ataku światłem i rozchodzącymi się falami energii uderzyła w przeciwnika, aby go swoiście otłumanić i obezwładnić. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, jego plan złapania przywódcy przebiegał zgodnie z planem, szło idealnie, dopóki nie włączył się Erom... Yusengan uderzył w przywódcę chyba mu coś robiąc, bądź i nie. Tego w tej chwili Sjan nie wiedział. Był zbyt zapatrzony w ciało "Pana Pogody" który nie tak dawno próbował zdominować chłopaka i jego niedojrzały jeszcze Yukongan. Oby Shuna i Shichiyou mieli go na uwadze, by jego oczy rozwinęły się w pełni, ponieważ teraz jego Kekkei Genkai nie ma prawdziwej mocy, oczywiście ma niepełną moc oraz czasem blokują się niektóre umiejętności. Gdyby rozpętała się burza wywołana jutsu tego przywódcy, jego ataki byłyby osłabione, i to wręcz gigantycznie. Jeżeli w powietrzu, chmury które naładują się chakrą i jonami Raiton to powietrze jest najonowane co powoduje brak jonów dodatnich jak i ujemnych na ziemi, czyli zanik sił Raitona, nawet najsilniejsze ataki byłby pomniejszone bądź pozbawione kontroli, wielkości, opanowania bądź po prostu nie dałoby się stworzyć jutsu poprzez formowanie chakry Raiton i Siły Fizyczno-Duchowej.



Dowódca niczym bezwładna lalka upadł parę metrów dalej, otoczony przez śnieg, który po chwili podniósł się tworząc duże, śnieżne, stwardniałe więzienie, które powoli zamieniało się w jeszcze twardsze i nie do przebicia. Jednakże, w wyniku jutsu Nizariego została zachwiana równowaga, Sjan wiedząc, że śnieg spowoduje krzepnięcie krwi i wszelkich dopływów krwi w ciele przywódcy zniwelował śnieg, który opadł na ziemię jak pierwszy śnieżny puch w roku, padający na Boże Narodzenie, gdy dzieci wesoło krzątają się wokół kominka czekając na Mikołaja. Taa... Wigilijny puch. I co jeszcze? Może jednorożec z tęczą na plecach? Śnieg opadł rozsypując wkoło pył i otaczając przywódcę który ledwo co wstał, a jego krew krzepła powodując jego lekki bezwład. Ręka Sjana zręcznie obróciła rękojeść Daikatany wpychając ją idealnie i elegancko w pochwę. Jego ciało lekko się zgięło: Nogi zgięły się gotowe do wyskoku w kierunku wroga, włosy długie i pokryte chakrą zaczęły falować w powietrzu, a ręce podkurczyły się i rozsunęły na boki przyjmując pozycję bojową na kształt Hyuuga, teraz miał wystartować z dynamiczną i gigantyczną szybkością wraz z Bijuu. Jego ręce miały złapać za dłonie wroga w jednej chwili i chciał użyć sekretnej techniki obezwładniania, której uczono na szkoleniu Fukyuu, jak zdawał na stopień Kapitana, tak pamiętał to dobrze...


*

Kwatera Główna Fukyuu
Lat 16 Szkolenie na Kapitana
Sala Przesłuchiwań


W ciemnym pokoju ułożony był jedynie stół, chłopak siedział przy nim dostając specjalną lampą wypełnioną chakrą po oczach, która nakazywała mu mówić prawdę i bać się światła, co go zdziwiło. No bo dlaczego miałby się bać światła? Tak, to Gen, bądź Ninjutsu dość go zaskoczyło, lecz po ciągu pytań z cienia na końcu biurka wysunęła się sylwetka kogoś o bardzo szerokich barkach, nadnaturalnie szerokich. Chyba ktoś miał tradycyjne kimono. Przy stole pojawiła się druga postać, a właściwie jeden z myśliwych z Lodowca, gdzie ogromne lodowe bloki tworzą jeden, ogromny, masywny lód na powierzchni morza, niedaleko brzegów Kraju Księżyca. Tam tylko można spotkać równych Sjanowi w używaniu Kekkei Genkai Yukon, nieprawdaż? Krążą legendy, że Shuna pojawia się tam i znika, niczym duch lodowca. Nikt go nigdy nie widział bezpośrednio, jedynie gdy komuś zagrażało niebezpieczeństwo pojawiał się tu i tam w białej szacie pod postacią nieznanego wędrowca i zabijał swoją Daikataną wrogów wszelkiego bytu. Król Yaroglek ukrywał coś przed światem, dotyczące Shuny, może byli przyjaciółmi? Może Yaroglek i Shuna trzymali w sobie jakiś sekret, który mógł zmienić wszystko co dotychczas znali w Świecie Shinobi? Może czarne chmury odejdą rozwiane wątpliwościami i tezami nieustraszonych Shinobi Kultu Lodu... Nie, to tylko chyba marzenia... Sjan teraz spojrzał swoimi białymi oczyma na związanego, rzucającego się na boki myśliwego, odzianego w grube skóry, bez broni i z wilczym łbem na głowie. Ludność Południowego Lodowca, Hutterianie, którzy prowadzili z Wioską Wikingów Króla Yarogleka, pasjonowała się tymi zwierzętami... Wilkami... Trzymali je u siebie, mieli medaliony i ozdoby na zbrojach z nimi związane. Naszyjniki z zębami, pazurami... Sjan nigdy ich nie lubił od czasów gdy ich tylko poznał, wręcz nienawidził... Byli przecież... Pasjonatami WILKÓW... Jego włosy w tamtej chwili zaczęły falować, mógłby wpaść w chęć zabicia myśliwego i wyprucia jego narządów wewnętrznych z ciała, lecz jednak opanował się, gdy dłoń Pierwszego Kapitana spoczęła na jego barku, a uśmiechnięta, pulchna twarz spojrzała na niego szczodrym wzrokiem, zasłaniając ten półtorametrowy topór na plecach ze specjalnymi runami do uderzeń wzmocnioną chakrą. Myśliwy miał zahipnotyzowane oczy, całe białe, nie odczuwał bólu, druga postać w tradycyjnym kimonie, chyba odcienia pomarańczu zbliżyła się do człowieka-wilka i wbiła mu kunai w klatkę piersiową. Nic... Nigdzie nie sączyła się żadna krew, nigdzie nie było śladów wewnętrznych obrażeń, jedynie dziura po metalowej broni, która ledwo co rozdarta dawała wgląd na kawałek serca i chyba inny narząd nieopodal mostka. Głos obok przywódcy odezwał się przerywając i mącąc ciszę, a w ciemnościach pomieszczenia dało się słyszeć:
-Oficerze Jin... Niech Pan pomyśli, oraz odpowie na proste pytanie, dobrze? - odezwał się nieznajomy głos, który był trochę szorstki, aczkolwiek ton głosu był chyba udawaną życzliwością i pasjonowaniem do chłopaka, który tylko ze zwężonymi oczyma wejrzał w ciemność i pewnym, stanowczym tonem odrzekł tylko i krótko:
-Dobrze... - po chwili z lekkim wydechem powietrza przez nos, co było gestem lekkiej irytacji i wzgardzenia stanowczością chłopaka dało się słyszeć odpowiedź, lecz teraz prawdziwie ciepłą tonem, która rozbrzmiała w uszach przyszłego Kapitana:
-Panie Jin... Więc, wie Pan, że każdy Shinobi wykonuje zazwyczaj jutsu przez dłonie, chyba, że mamy do czynienia z naprawdę doświadczonym Shinobi, ale z takim Pan zdąży jeszcze powalczyć. Powiedzmy, że w rękach koncentruje Pan palce, składa pieczęcie i chakra formuje się w jutsu... Nieprawdaż? - zapytał słodko spokojny głos, po czym dodał prędko nie oczekując odpowiedzi:
-Jak Pan przerwałby to jutsu? - zapytał po chwili znów głos.
-Cóż, najprędzej by mi było do prostego ataku w żebra, mostek bądź ręce, aby przerwać jutsu brakiem powietrza, rozłączeniem rąk przy pieczęciach, albo prostym odepchnięciem. Bądź moim celem stałyby się nogi, aby po prostu przeciwnika wysłać na ziemię, bądź inne podłoże... - odparł spokojnie, aczkolwiek trochę zdezorientowanie dojrzały ton, którego właściciel rozglądał się mylnym wzrokiem...
-A więc Panie Jin... - dało się słyszeć ze strony zacienionej sylwetki:
-Wie Pan, co to jest złamanie zamknięte? - zapytał słodki głos rozmówcy chłopca.
-Wiem... - odparł krótko owy chłopak, który dziwnie przyglądał się nie do końca widzianemu ciału, przeczuwał dziwne, kolejne pytanie, proste, aczkolwiek dziwne...
-A wie Pan? Czym się robi pieczęcie? Częścią dłoni... A co najłatwiej złamać w dłoni? - chłopak znał doskonale odpowiedź, po czym uśmiechnął się wyobrażając sławnego członka Akatsuki Peina, który z połamanymi kościami próbuje wykonać jutsu... Tak, nadgarstek łatwo wykręcić, ale nie złamać. Coś bardziej drobnego dręczyło jego głowę...



Gotowy do skoku Chuunin w swojej Czarnej Zbroi chciał wykorzystać ten element szkolenia na przywódcy, aby go obezwładnić, przy pomocy śniegu i ogłuszyć go za jego pomocą, potem używając ciekawostki ze szkolenia uniemożliwić wszelakie jutsu przywódcy, jak te pioruny. W razie jakichkolwiek ran zimno skrzepłoby krew i nie pozwoliłoby się wykrwawić. Teraz w przywódcę, który był celem Tajfuna uderzyły kościane efekty latające używane na dystans... Oczy Jinchuuriki zwróciły się ku Eromowi, zmniejszyły swoje średnice a usta otworzyły pokazując kły i wydając z siebie dźwięk:
-On był mój... - odrzekł przez zęby podbiegając do wiszącego jak umarły już skazaniec przywódcy i dotknął jego ciała próbując lekko zmniejszyć temperaturę i zamrozić lekko jego krew, by się nie wykrwawił, co zamierzał już dużo wcześniej. Nagle Erom wyrwał swoje słowa o kościanej tabliczce... To nie był wcale taki głupi pomysł. Miał jakiegoś małego Asa w rękawie na tą sytuację, co wraz z zakrzepłą krwią dzięki Sjanowi pozwoliłoby na nieśmiertelny żywot przegranego. Sjan jednak chcąc się zabezpieczyć podszedł do przywódcy, zanim Erom go zamknął i złamał mu lewy nadgarstek, prawą ręką mógłby pisać w razie jakichkolwiek akt czy podpisów dla Fukyuu. Sjan zdenerwowany użył z gigantyczną szybkością Shunshin no Jutsu, pojawiając się w pobliżu bandytów, gdy znad skarpy, gdzie umierał przywódca i znajdował się Erom zeskoczyły masywne tygrysy, wzbijając masę śniegu w powietrze, a trzy klony wyskoczyły jak najwyżej w górę, zlatując z przygotowaną chakrą w dół, aby po prostu za pomocą Nemuri obezwładnić wrogów. Sjan chciał za pomocą swoich szybkich ruchów wyeliminować wrogów, zanim Nizari zdąży zadać jakiś cios. Jego tygrysie ciało po walce nie wraca do normalności, lecz powłoka z chakry znika z Jinchuuriki. Eliminowanie wrogów nie miało polegać na zabiciu wrogów, lecz ich ogłuszeniu za pomocą ataków pięścią w twarz, aby śnieg mógł ich unieruchomić.
_________________



 
 
     
Nizari Asneri 


Natura Chakry: Suiton, Fuuton
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 5497
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-06-08, 18:44   

Szybko wystawiłem ręce przed siebie po czym wypuściłem z niego wiele czarnego dymu który powędrował w stronę 2przeciwników. Dym zaczął obwiązywać przeciwników w celu obezwładnienia ich. Po chwili dym przestał wylatywać z rękawów. Zacząłem wolnym krokiem podchodzić do przeciwników. wyciągnąłem 2kunai, zakręciłem nimi na palcach i ostrzem do dołu przystawiłem je do gardła obu shinobi. W razie ataku z ich strony wykonuję Kawarimi za atakującego i wykonuję technikę Nemuri.
_________________



 
 
     
Mizuno Uchiha 
Administrator


Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4404
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-06-10, 15:28   

Erom zamknął przywódce w tabliczce. Sjan ty nic nie zrobiłeś stałeś tylko rozmyślając. Reszta shinobi uciekła.
_________________

Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-06-10, 15:50   

Dobrze teraz wypadało by chwilę odpocząć a potem ruszyć dalej Powiedziałem do towarzyszy po czym wezwałem kościanego medyka (Kimmi z paktu z kościanymi smokami) aby opatrzył nasze rany. Kazałem moim małym smoczkom dostarczyć jej wszelkich informacji o doznanych przez nas uszkodzeniach. (W tym oparzenia od błyskawic)
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-10, 18:26   

Sjan był bardzo zamyślony i pogrążony w bardzo ważnych dla siebie kwestiach, *Dobra, niech Ci będzie, że stoję w miejscu* stał niczym wrośnięty w ziemię ścięty pień, którego żywot został zakończony tak brutalnie. Tyle życia było przed tym młodym drzewem, a ktoś je po prostu ściął. Bo dla niego życie czyjeś jest mało warte, ale niech taki ktoś spróbuje sobie wyobrazić jak to jest umierać... W zapomnieniu. Nikt nie wie co z Tobą, a Ty rozkładasz się wewnętrznie z tęsknoty do bliskich, jak młody konar pośród lasu... Tak właśnie stał Tajfun, a przydługie rzemyki od jego pancerza związane szczelnie w pęki falowały na wietrze niczym tańczące węże na wiosnę... Węże, oślizgłe kreatury które kojarzą się jedynie z upadłymi dziurami. Oślizgłe podrzędne gady z rzędu łuskonośnych, powinni zabronić posiadania z nimi paktu. Kto to widział czy słyszał, żeby te obślizgłe cholerstwa właziły do rękawów bądź były w gigantycznych rozmiarach przywoływane z innego wymiaru, gdzie węże panują nad wszystkim bytem i wszelakim istnieniem który tam zawitał bądź tam jego chakra została złożona w formie węża... Jednakże, nic nie jest gorszego... Niż wilki... Kapitan próbował teraz dezaktywować swój gniew i ogon z chakry, ale przez chwilę nie umiał. Jego dłoń powędrowała prędko do plecaka cały rozpychając od środka i nadymając go lekko. Po chwili w ręce Tajfuna znalazła się jakaś szklana rurka, która została podpalona za pomocą wyssania całego pokładu chakry Fuuton i Suiton z rurki za pomocą palca chłopaka. Suche, wręcz wysuszone, małe grudki zawartości małego, szklanego naczynka zostały podpalone o zapalniczkę, którą nabył gdzieś w sklepie w Tsuki, gdy kupował sobie papierosy, których już dawno nie zakupił. Jednakże, to jego "lekarstwo" nie było chyba lepsze. Z ust wyleciał gęsty, biały dym, połykany co chwila przez Tajfuna, który swe kroki skierował od razu wyjmując wcześniej rurkę w kierunku uciekających bandytów...




Z jego twarzy można było wyczytać spokój i opanowanie, które było poparte lekkim zwycięstwem. A z ust które wypuścił trochę dymu dało się słyszeć donośny, melodyjny, męski ton Sjana, który skierowany był słowami do Eroma:
-Nie możemy dać im uciec... - skierował słowa do Eroma ale także do Nizariego, więc musiał mówić głośno, by tamten go usłyszał. Po czym powiedział swoją frazę krótkiego dialogu z Eromem:
-Dobra robota Erom, wyczytałeś moje ruchy, ale niepotrzebnie pchałeś te kościane shurikeny czy tam kunaie... Tak czy inaczej kompanie, ilu ludzi zmieścisz w tej swojej kościanej tabliczce? - zapytał po chwili pochłonięty całym tym zdarzeniem. Jego białe, masywne, duże tygrysy pozwoliły wejść trzem klonom Jinchuuriki na swój grzbiet. Po czym wzburzyły wokół siebie kłęby płatków śniegu, gnając w pogoni za bandytami, w celu zatrzymania ich i obezwładnienia jutsu Nemuri, bądź w razie tygrysów, gdyby klony nie zdołały wyłapać wszystkich, te po prostu skoczą i przytrzymają bandytów, czekając na technikę klonów na głowach tych łajdaków.



Wspomnienie o wilkach, całe wspomnienie o dzieciństwie i mroźnych terenach jego rodzinnych okolic trochę stopniało, niczym ostatnie śniegi na wiosnę. Mimo tego, że wilki zrobiły mu aż tyle wiedział, że nie wszystkie są tak dzikie... Ale dlaczego ciągle ich tak nienawidził... On tego nie wiedział, ale nie mógł się przemóc. Z ust Tajfuna dało się słyszeć następujące słowa, gdy stanął nad niskim urwiskiem, w którym był Nizari i wejście do lasu *Wydaje mi się, że my jesteśmy na wyżynie, a Nizari jest na poziomie lasu, trochę niżej*:
-Nie wiemy, czy to Ci, warto ich złapać, ale musimy za wszelką cenę znaleźć informatora i zrobić coś z tymi bandytami. Może to oni, może nie... Może to zwykli rabusie, może to wysłannicy obiektów naszej misji. Jedno jest pewne, możemy nie przeżyć... - tutaj powiedział szczerze. Pamiętając umiejętność przywódcy w tak silnej skali bał się trochę kolejnych potyczek, lecz musiał być bardzo silny na duchu. Wątpił jednak w to, że to byli prawdziwi bandyci z misji. Jednakże, wolał ich mieć przy sobie. Dłonie Tajfuna składały pieczęcie a z jego ust wydarł się pozytywny, pełny dumy i odwagi ton:
-Pamiętajcie! Albo jeden z nas przeżyje, albo nikt... Nie pozwolę spaprać Wam mojej kariery Waszą śmiercią! Ale gdy ja zginę... Róbcie co chcecie... Ale jeżeli będziecie w stanie, pochowajcie mnie w Tsuki... Chociaż, wątpię... Że zginę... Prędzej dam sobie obciąć obie ręce, niż dam się zabić... Nie tak łatwo będzie zabić Tajfuna! - krzyknął znikając w obłokach dymu, a z owego białego smogu wyrwał się ogromny, biały, uskrzydlony tygrys, a na jego grzbiecie stał dzielnie jakiś człowiek o męskiej sylwetce i w czarnym pancerzu.. Sjan... Nie wiedział, co go czeka... Nie wiedział, jak następne zdarzenia wpłyną na niego. Jednakże, nie chciał pokazać swojej chwili słabości i tego, że się boi bądź nie wie co robić. Jedno jest pewne, tanio skóry nie sprzeda...
-Tajfun nadchodzi! - krzyknął pełny agresji, mimo zażycia lekarstwa, lecz agresja była nieprawdziwa, była tylko udawana. Chciał po prostu znaleźć wroga i pokazać, że Czwarty Kapitan ma jeszcze swój dawny blask. Nie jest człowiekiem starego pokolenia! Teraz ruszył na łowy... Wzbijając się wśród chmur wraz ze swoją małą, naziemną armią, ścigał bandytów. Należało ich tylko zatrzymać i poczekać, aż dołączy do niego drużyna. Na miejscu, gdzie pojawił się ptak i biały dym stała jeszcze męska sylwetka. Czwarty klon, utrzymywany chakra Jinchuuriki uśmiechnął się rzucając:
-Za mną! Musimy ich dogonić i ruszyć w dalsze łowy... - po czym obiegł krater Nizariego i stanął przy lesie, czekając na drużynę i gotowy do dalszych poszukiwań. Gdy ta do niego przyjdzie ruszy w las pędem, z dwoma kunaiami w dłoni...
_________________



 
 
     
Nizari Asneri 


Natura Chakry: Suiton, Fuuton
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 5497
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-06-10, 21:02   

Wyskoczyłem z krateru i stanąłem obok Sjan'a czekając na Erom'a. Gdy ten dojdzie biegnę z nimi. Przez całą drogę trzymam rękę na rękojeści mojej katany przypiętej do pasa.
-Czyli ustalmy... Zabijamy ich czy wyciągamy informacje?
_________________



 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-06-10, 21:06   

Na razie trzeba złapać tamtych a cop do zabijania zostawiamy żywych powiedziałem do moich towarzyszy. Następnie chowając kościaną tablicę pod czujną opieką smoczej królowej powiedziałem Sjanowi o pojemność nie musisz się martwić ona nie ma dna Kolejną rzeczą jaką uczyniłem było odprawienie smoczego medyka oraz ruszenie za odbiegającym Sjanem
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Mizuno Uchiha 
Administrator


Natura Chakry: Katon, Raiton, Fuuton + Youton
Wiek: 29
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4404
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-06-20, 11:09   

Ścigając swoich przeciwników mieliście wyraźne problemy. W tym miejscu las stał się gęstszy a powietrze ciężkie. Wasi przeciwnicy dzięki jak widać doskonałej znajomości terenu poruszali się równie szybko co rasowi shinobi. Po kilkunastu minutach dobiegliście do wielkiego drzewa-domu była to najwyraźniej ich kryjówka która zapewnić mogła by schronienie dla przynajmniej stu osób.
_________________

Everybody, with your fists raised high!
Let me hear your battle cry tonight
Stand beside, or step aside
We're on the frontline!
 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-06-20, 14:53   

Gdy tylko ujrzałem ogromne drzewo natychmiast ukryłem się w leśnej gęstwinie która nas otaczała. Do każdego z moich towarzyszy wysłałem smoczki aby zaalarmowały ich o obecności innych rozbójników. Nie chciałem żebyśmy wpadli w ich straże. Nie wiedząc czy ktoś w ogóle jest w okolicy rozesłałem moje malutkie smoczki zwiadowcze na zwiad. Miały one znaleźć ewentualnych przeciwników oraz pułapki które przeciwnik mógł zastawić na ewentualnych gości. ich zadanie było poważnie ułatwione z tego względu, że potrafiły wyczuwać chakre innych stworzeń w tym najmniejsze ilości chakry ludzkiej.
Kurcze coś za dobrze się zorganizowali Pomyślałem lecz nie roztrząsając tej kwestii za długo przyczaiłem się w gęstym listowiu rozłożystego drzewa czekając na raporty od moich zwiadowców.


czas dłużył się mi niemiłosiernie dlatego postanowiłem ubezpieczyć trochę okolicę zastawiając drobne pułapki na mieszkańców tego wielkiego domu. wytworzyłem kilka krążków z kości w których umieściłem całe mnóstwo malutkich igiełek z moich wytrzymałych kości. Pułapka ta miała działać tylko w chwili kiedy ktoś na nią nadepnie. najważniejszym elementem tego sprytnego urządzenia było zastosowanie małego smoczka niczym zapalnika. Pod wpływem nacisku miał uwolnić całą swoją chakrę jednocześnie aktywując senbony znajdujące się wewnątrz. Pułapka ta miała wyłączne unieruchomić przeciwników tak aby nie mogli uciekać lub aby spowolnić kontratak.
gdy tylko ukończyłem budowę porozkładałem moje urządzenia w miejscach w których nie było żadnych gałązek a wyłącznie świeże liście. W obawie o zdrowie moich towarzyszy przekazałem informacje o położeniu pułapek do smoczków znajdujących się przy nich.
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-20, 21:55   

Sjan szybując nisko nad lasem zgubił przeciwników, lecz nie swoich kompanów. Chwilę dalej zauważył jakieś większe, potężne, rozłożyste w koronie i gałęziach zielone drzewo, wyglądające na jakąś bazę bądź siedzibę. To tam chyba umknęli bandyci, więc owy przyczółek powinien należeć właśnie do nich. Sjan jedynie aby te wszystkie rozbójniki z lasu go nie zauważyły odwołał swojego tygrysa wpadając w lekki rozstęp między drzewami tuż za przebiegającym pod nim Eromem. Jedynie zlekceważył go i rozdrażnił lekko najeżony igłami patyk który był jakąś drobniejszą, choinkową gałęzią która w swym łajdackim bycie uderzyła go prosto w twarz. Jednak bez większych zadrapań schował swoją torbę lepiej przypinając ją mocno do pleców, aby nie latała ani nie upadła gdzieś podczas walki. Widząc jak Erom rozstawia pułapki młody Jin jedynie rozglądał się za jego poczynaniami widząc nadbiegającego Nizariego. Zatrzymał go przed sobą nie mówiąc na razie nic i kazał podejść trochę samemu zostając na skraju gęstwiny i rzadszego lasu, za którym kryło się ogromne drzewo, które było chyba jego prawdziwym celem.


Białe oczy z Yukonganem śledziły spokojnie i uważnie ruchy Eroma, który robił tutaj jakieś zasadzki i pułapki. Sjan wolał dobrze wiedzieć, gdzie jego kompan rozstawia pułapki i wszystkie te gadżety, aby potem samemu nie być ich ofiarą. Jedynie przestrzegając nie siebie ani nie zwracając zbytnio uwagi Eromowi rzucił bardziej chcąc poinformować Nizariego:
-Erom... Uważaj gdzie to rozstawiasz... A przynajmniej nie zapomnij o nich... Podczas walki... - powiedział mówiąc szeptem. Sam zamienił się w coś małego, co powinno pomóc mu w orientacji i zbadaniu sytuacji... W poranną, kuchenną, wkurzającą i bzyczącą muchę. Lecz Czwarty Kapitan wolał nie narażać się na coś, co nie było mu znane. Po prostu wolał wszystkich wybić, aczkolwiek sposobem, jak to go nauczyli na szkoleniu. Prymitywna masakra byłaby zbyt... Prymitywna i nie w stylu Jinchuuriki Shichiyou, dumnego i eleganckiego wojownika. A nie jakiegoś dzikiego wysłannika bestii jak jakieś dzikie koty. Nie, Shichiyou nie był dziki, z pewnością nie. Kapitan wytworzył za pomocą techniki Kage Bunshin no Jutsu cztery klony w postaci much i wysłał je na drzewo od wszystkich stron: Południa, Północy, Zachodu i Wschodu. Owe muchy miały za zadanie zinfiltrowanie tych terenów i samego drzewa, w razie dogodnej sytuacji mogłyby także pozbyć się paru delikwentów...
-Na razie tu zostańmy... - powiedział Sjan odmieniając się w swoją formę i cicho westchnął marszcząc za swoim ochraniaczem czoło. Jedynie uśmiechnął się na myśl o tej bitwie.
_________________



 
 
     
Nizari Asneri 


Natura Chakry: Suiton, Fuuton
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 5497
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-06-23, 12:24   

Gdy tylko zauważyłem wielkie drzewo wyróżniające się od innych zatrzymałem się i zacząłem podchodzić jak najciszej. *Jakiś plan? Atakujemy? Czekamy?* Zapytałem Sjan'a i Erom'a telepatycznie dzięki mojemu demonowi. Nie chciałem zepsuć planu wielkiego, potężnego i jak że skromnego Sjan'a. Jeśli w ogóle jakikolwiek miał...
_________________



 
 
     
Potenżny EromeQ 


Natura Chakry: Fuuton,Suiton
Wiek: 30
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 4006
Skąd: Tsuki-Gakure
Wysłany: 2010-06-23, 12:40   

Według mnie należało by przede wszystkim skupić się na naszej misji tzn zaleźć informatora odpowiedziałem Nizariemu
_________________
Chcesz zarobić?
Możesz:
-Sprzedaż odrobiny krwi .
-sprzedaż zwierząt lub jeńców
-Zatrudnienie się jako łowca.

Więcej na gg 11224309 lub w ciemnej uliczce

Moja ciemna uliczka
 
 
     
Sjan Jin 


Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Wiek: 31
Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 3690
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-06-24, 07:25   

Nie chcąc się w ten sposób porozumiewać ze względu na swoją niezmienną od dawna pychę i niechęć do innych Bijuu Kapitan jedynie usiadł pod drzewem robiąc kolejne dwa klony, które ruszyły trochę w tył kryjąc się między zaroślami i sprawdzając na wszelki wypadek cały ewkipunek. Nawet do Shichiyou, po wypadkach z jego szaleństwami w okolicach Wioski, gdy biały księżyc oświetli Tsuki-Gakure owym światłem pełni... Wtedy... Wtedy jest już koniec wszelkiego istnienia i bytu Czwartego Kapitana, niejakiego Sjana Yuki Jin Senjuu... Cóż, przynajmniej można przywitać wtedy innego, potężniejszego, aczkolwiek bardziej niebezpiecznego i ślepego na wszystko awanturnika... Tajfuna... Lecz nie teraz jest o tym mowa, lecz o planie który właśnie się tworzy w głowie młodego ninja. Sjan jednak wolał się trochę ugiąć i dostosować do myśli jego kompanów i bardzo chciał, aby Egzamin potoczył się po jego myśli. Cicho więc westchnął a jego Bijuu w końcu pozwolił jemu jak i jego wielkiemu "wielmożnemu" traktowania samego siebie i w ciemnościach umysłów Nizariego i Eroma odezwał się dojrzały, aczkolwiek jeszcze młody, rozrzutny ton dwudziestolatka:
Wiem, wiem przecież, że naszym zadaniem jest szukanie informatora, doskonale o tym wiem. Ale nie podoba mi się to wszystko... Myślałem, aby po prostu rozsądniej i bezpieczniej przetrzepać cały las po drodze do Kumo-Gakure z tych łajdaków i logicznie powrzucać ich wszystkich do tej kościanej płyty czy tam nagrobka, czy co to tam jest... - tutaj dwa klony podzieliły się jedną mapą nie biorąc udziału w konwersacji śledząc palcem mapę i DOKŁADNIE sprawdzają gdzie są i czy niedaleko jest Kumo. W szkole dla Oficerów Fukyuu jest także wzmianka o walce w trudnym terenie i przemyślenie sprawy. Sjanowi na chwile przemknęło trochę całe to szkolenie do głowy a on jedynie przymknął oczy, znów marszcząc czoło w myśli zastanowienia. Normalnie, trwało to parę sekund, lecz w myślach i umyśle Jinchuuriki trwało to całymi tygodniami, które to przeżył...


Te pierwsze dni znajdywania się i obeznania w ukrytej placówce treningowej dla Oficerów. Każdy z Pięciu Kapitanów przecież przeszedł to idealnie, więc dlaczego teraz Sjan tak bardzo czuje się nieswojo i źle przeczuwa następne zdarzenia i nie może rozplanować kroków? Tak, lekarstwo... Lepiej będzie dla wszystkich, szczególnie dla niego z powodu powodzenia całej tej misji. Nie może się przecież tak łatwo skompromitować. Tajfun jedynie sięgnął dłonią do przymocowanej mocno do zbroi torby i wyjął z niej zręcznie swoją nabitą już nową porcją fajkę i swoją metalową, o dużym pojemniku zapalniczką której rodzajem niegdyś rozpalał papierosy zapalił swoje lekarstwo, aby odciążyło mu umysł i pozbawiło szaleńczych misji rozwścieczenia Bijuu. Jego oblicze od razu stało się pogodniejsze, mięśnie zostały rozluźnione i pobudzone jak cały organizm i umysł... W jego głowie narodziło się parę planów, którym był m.in. dwa następujące:
-Mam dwa następujące plany do zaproponowania kompani... A więc stworzyłem dwa klony a Tobie Erom powierzę mapę i wyślesz swojego klona z obstawą kościanych smoczków, nie smoków do Kumo-Gakure, w poszukiwaniu informatora. Ja tym czasem wyślę swojego jednego klona z Tobą, samemu kierując operacją z dystansu, gdyby coś się stało wkroczę. Mój drugi już przywołany klon z moimi Summonami i proponuję z paroma klonami Nizariego, bo posiada on chyba więcej chakry od Eroma, zaatakują od naszej strony wielkie Drzewo poprzemieniani nawet wyglądem w innych Shinobi. Byle by zwrócili na siebie całą uwagę... Ale chwila moment. Nie myślcie, że taka jest ich rola. W razie czego na nich mają się skupić wrogowie, gdy któryś z Was zaatakuje od innej strony prawdopodobną siedzibę bandytów. Klony i Summony mają za zadanie zaatakowanie od frontu, czyli od naszej strony drzewa aby po prostu zająć drzewo i aby ten drugi wkroczył do środka i wyłapał wszystkich... Erom, pójdziesz tam ze swoją tabliczką i złapiesz w tabliczkę wszystkie organizmy tam będące nie tylko humanoidy... Nizari i ja wkroczymy w razie potrzeby. Tak to będziemy pilnować przestrzeni między Kumo a drzewem... I tam też się udamy... A co do drugiego planu... - tutaj brwi Czwartego Kapitana poszły w górę a jego czoło jeszcze bardziej zmarszczyło w odwrotną stronę a usta i twarz westchnęły z lekką rezygnacją:
-Odpuszczamy sobie drzewo i idziemy do Kumo nie zważając na bandytów, albo zostawiamy tutaj po klonie... - tutaj już nie mając siły na dalsze wysilanie się i prawienie o tym wszystkim zakończył temat swojego planu kończąc właściwie pytaniem i jeszcze drugim pytaniem, które miały zadecydować o powodzeniu Egzaminu, bo kompanów swoich zostawić mu nie wolno:
-Który plan wybieracie? I czy macie jakieś pytania?
_________________



 
 
     
Nizari Asneri 


Natura Chakry: Suiton, Fuuton
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 5497
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-06-24, 08:27   

*Raczej ten 1 jest lepszy... Bo jeśli to o nich będzie chodziło informatorowi to już będziemy mieli sprawę z głowy.*
Powiedziałem w myślach do Sjan'a i Erom'a.
_________________



 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Linki Przyjaciele:
TwojaManga.dbv.pl
Toplisty:
TopLista Naj Stron ANIME I MANGI Toplista Naruto ..::NARUTO-ZONE::.. 7 kul smoka Toplista stron Anime&Manga AnimeHit toplista anime Naruto World Cup NarutoTOP50 Gry Toplista Naruto - Power of ninja Toplista Anime Strefa ::(: Manga Toplista :):: Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie PBF - Toplista gier PBF Toplista Anime.: ANIME TOP100 :.
stat4u

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Style created by PiotreQ9 from HeavyMusic.org

Darmowe forum phpBB by Przemo |