Wysłany: 2010-02-15, 19:38 Kiedy Księżyc jest w pełni...
Sjan przeciął powietrze nad lasami nieopodal Konohy. Leciał na swoim wiernym, latającym, białym tygrysie. Przelatując przez chmury zanurkował lekko lecąc nieopodal Konohy... Założył swoją srebrną maskę lecąc bez płaszcza i maski Fukyuu, jedynie w swoim pełnym pancerzu... Zaczął pikować...
-Nie będzie mi Konops pluł w twarz ani dziewczyny zabierał... - skomentował a w boki rozleciało się paru Sjanów na latających, białych tygrysach. Trzech z nich zaczęło krążyć nad Konohą, dwaj inni polecieli w dwa przeciwne punkty wioski... Sjan zamieni się w mniejszą wersję siebie, aby zlecieć bezpiecznie na Salę Treningową w Akademii Ninja Konoha. Natomiast jego dwa klony zlecą na bramy Konohy atakując Yusenganami i rzucając nimi w straż bramy. Sjan potem się odmieni zostawiając tygrysa... Powoli używając Dekata Ki zajrzy przez okno. Szukał go...
-Douhito... Gdzie jesteś...
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączył: 27 Lis 2009 Posty: 2384
-Tu Cię mam... - powiedział Sjan w srebrnej masce szpecąc i patrząc się posępnie jak upiór. Obejrzał się po sali i wskoczył po prostu przez okno. Szedł w swojej broi nie wyjmując katany, gotowy do uniku i Shunshin no Jutsu. Swoje ciężarki zostawił przed wyprawą... Szedł powolnie i podszedł do tego, co ćwiczył Kage Bushin... Teraz miał inny głos, więc ten go nie pozna...
-Pamiętasz mnie... - powiedział cicho i zamachnął się by uderzyć tamtego techniką silnego ciosu w twarz.
-Twoim koszmarem szukającym zemsty... - powiedział cicho teraz krzycząc głośniej.
-Wstawaj! Walczymy! - krzyknął aby ludzie pomyśleli, że to pojedynek podczas treningu. Wyjął katanę z pochwy i zaczął szarżować na swoją ofiarę, wcześniej przed atakiem turlając się po ziemi i atakując Appu. W razie ataku użyje Shunshin no Jutsu.
Shinobi wyskoczył i rzucił w ciebie pająkami z gliny, wszystkie wybuchły a tobie udało się uniknąć ataku. Nie trafiłeś, a ninja był gotów do obrony. Widziałeś że jest słaby, gdyż właśnie zdał egzamin.
Moje oko zlustrowało go i przymknąłem "Oko Serca"... Wyskakując w bok i atakując przeciwnika zwykłym Yusenganem aby stworzyć mgłę po wybuchu. Następnie odskakuję i używam Tsubame Fubuki na przeciwniku by podziurawić go... Gdy wykonam to jutsu a przeciwnik nie skontruje, wtedy użyję Kawarimi. Jeżeli nie, w mojej ręce kumuluję chakrę... Masy chakry... Tworząc Yukongana i szarżując z nim na wroga biegnąć sprintem.
Shinobi wyskoczył z ręką, która była przebita. Znajdował się w niej pocisk.
Po chwili usłyszeliście bicie skrzydeł ptaków, i pojawiła na sali mgła... Nie zwykła, piaskowa mgła...
Od razu pomyślałem:
" A więc to on... zawsze za mną chodzi..." Po czym obok ciebie zmaterializował się Shinobi w masce Kapitana Fukyuu.
- Zacząłeś beze mnie ?- Zapytał człowiek z kosą na plecach, i gurdą z której zaczął się wysypywać piasek.
- Nie ładnie Tajfunie... Nie ładnie...- Dodał zamaskowany, aczkolwiek znany ci Shinobi.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Taharii Yakimo 2010-02-15, 21:54, w całości zmieniany 2 razy
Sjan uśmiechnął się używając na shinobim Konoha Senpuu...
-Oj, coś kiepsko z czasem... - skomentował wyjmując katanę i szarżując na niego wpadając w dziki szał zbierając swój cały gniew i furię. Z wyskoku zaatakował swoim podstawowym Jutsu swojej Specjalizacji dając katanie Chakra Yaiba (dodanie Chakry Fuuton).
Zacząłeś atakować w dzikiej furii shinobiego, ten dostał dwa razy. raz w rękę, później w nogę. Był mocno poraniony jednak dalej walczył. Zaatakował was wielką ilością pająków. Już miałeś dostać i zostać mocno poranionym. Zasłoniłeś się rękoma, jednak pająki leciały na ciebie. Po chwili był wybuch, i wielka mgła. Zauważyłeś przed sobą warstwę twardego, mocniejszego od skały piasku.
- Tajfunie, powinieneś bardziej uważać.- Skarcił cię Shinobi w masce i zaczął się śmiać.
Wróg ponownie zaatakował, lekko cię kopiąc w rękę, z powodu zbyt później reakcji przyjaciela.
- Uważaj...
Sjan użył Shunshin no Jutsu za niego z kataną w ręku i będąc tam zamachnął się z mieczem w dwóch dłoniach. Na klindze swojej katany użył Chakra Yaiba, przez co broń stała się bardzo ostra. Robiąc szeroki zamach z boku celując w ramię przeciwnika zaatakował Sjan pełny gniewu przedstawiając sobie owego shinobiego jako członka ANBU...
Sjan atakując minimalnie musnął wroga, ale tak, że tamtemu zniszczył całą skórę na zewnętrznej stronie ręki. Wróg upadł na ziemię, i zaczął krzyczeć:
- Niee ! Nie ! Dość ą!
Sjan stanął nad pokonanym wrogiem. Pobliscy shinobi zaczęli się przypatrywać wiedząc, że już to nie trening... Kapitan kucnął nadal pełny furii chcąc zabić owego Konopsa, ale cóż... To nie stan wojny z Konohą...
-Następnym razem uważaj na słowa... - po czym zaczął rozsypywać się w śnieg... Na dachu coś puknęło. Sjan wskoczył na tygrysa czekając na przyjaciela, gdy jego reszta klonów zanurkowała na Konohę w celu jej zniszczenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach