Nagle do wody wpadło coś ciężkiego, a z tafli gorących źródeł wynurzyła się biała czupryna, a za nią uśmiech, pełen lekkiego bólu. Głosem zmęczonym i lekko ochrypłym, postać rzuciła szybko do zgromadzonych:
-Mam nadzieję, że nikomu nie przeszkadzam... - tutaj rzucił ciepłym spojrzeniem na Inoue, Seiso i Toshiro, który wyjątkowo działał mu jak zwykle na nerwy, z niewiadomego powodu. Po chwili zakasłał potężnie, a znienacka za nim pojawił się odziany w ręcznik, którego nie zdjął jak Sjan, wysoki młodzieniec z opaską Iwy:
-Jestem Lucjusz... Lucjusz Ishi Jin... - powiedział spokojnie, kłaniając się wszystkim i nie wiedząc, co ma zrobić w obcym towarzystwie, stanął obok Kapitana Fukyuu, który zaśmiał się cicho i zaczepnie rzucił znowu zmęczonym tonem, aczkolwiek radosnym:
-Witam wszystkich... Od razu pytam, co tam u Was... - tutaj spojrzał na Seiso, który spał beztrosko, irytując Sjana jeszcze bardziej. Ten ignorując to wszystko, zauważył, że jest tutaj dwójka jakichś nowych w tym towarzystwie chłopaków:
-Jestem Czwartym Kapitanem... Sjan Yuki Jin Senjuu... Do dyspozycji... - tutaj zdał sobie także sprawę, że obok niego stoi jego dalsza rodzina, więc zerwał się szybko językiem i dodał do wszystkich:
-A to mój kuzyn... Muttsu Ishi Jin z Iwagakure no Sato... Członek klanu Douhito... - powiedział, po czym zanurzył się i podpłynął bliżej mając głowę nad gorącą wodą, która teraz odnawiała całe jego ciało, spoglądając na smugę w wodzie, którą była Inoue. Po chwili jego wyraz twarzy stał się zimniejszy, a widząc, że Seiso śpi a po chwili jest gryziony przez swoją dziewczynę wiedział, że po chwili się obudzi, więc kontynuował swoje zamysły do krótkiego dialogu, kierując słowa do Seiso i Toshiro:
-Drodzy przyjaciele... Czasem były między nami zwady i potyczki... - tutaj zwrócił się oczyma w kierunku Toshiro robiąc mały uśmiech z przeprosinami za atak na Konohę, po czym kontynuował:
-Może wiecie, a może nie... Jestem młody, a mimo tego, mam problemy ze zdrowiem... Mój Yukongan przestaje działać i słabnie, jak całe moje ciało i chakra. Czuję to... Czuję, że z każdym dniem jestem coraz słabszy, a niedługo mogę w ogóle zniknąć z Wioski i z całego Świata Shinobi... Wiecie, co mam na myśli... - tutaj trochę posmutniał i znowu zaczął kasłać potężnie, odbierając od Mattsu małe pudełeczko, którego zawartość wsypał sobie do ust, a potem gryząc połknął i odetchnął z ulgą z lekkim uśmiechem, kontynuując:
-Niedługo umrę... Laboratoria, eksperymenty i chemiczne wspomaganie mnie dają o sobie znać... Oczy bolą mnie i niedługo mogę stać się ślepy... Siła, którą kiedyś pokonałem prawie Kisame, członka Akatsuki, wraca do mnie wyniszczając mnie od środka... Za dużo z tym eksperymentowałem... - tutaj, gdy spuścił lekko głowę, widać było, że z jego karku wystaje kolec z kości, a wokół niego jest zaschnięta, opatrzona krew:
-Kości z wszczepionego DNA Kaguya często wysuwają się same z siebie, tworząc na moim ciele rany, które dzięki najlepszym medykom w Tsuki udaje się zasklepiać... Miałbym prośbę... Kiedy mnie zabraknie, nie dajcie Nizariemu Asneri dostać dużej władzy, bo źle ją wykorzysta... Chrońcie świat przed Akatsuki i innymi organizacjami tego typu. Trzeba objąć przynajmniej parę wiosek węzłem pokoju i sojuszu, by zaprzestać bratobójczych wojen... - tutaj westchnął i dodał z uśmiechem:
-Nawet napisałem o tym książkę, którą dałem Mittsu... W mojej rodzinie urodził się jak się okazało parę lat temu chłopak... O takim samym imieniu jak ja w Iwagakure... W przyszłości może z niego wyrosnąć dobry ninja... Zaopiekujcie się nim, w miarę swoich możliwości... Ma teraz może z jedenaście lat... - powiedział wyczerpany, po czym splunął poza gorące źródła krwią i uśmiechnął się, tworząc w rękach lodową kulę pustą w środku i puszczając ją wokół siebie w wodzie, która ochłodziła się dla przyjemności Kapitana... To chyba był jakiś Yusengan, który utrzymywał teraz niską temperaturę.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączył: 10 Lip 2010 Posty: 175
Rozebrałem się, po czym już po chwili wskakiwałem do wody, zanurzyłem się w gorącusiej wodzie hmmm fajniusia, po tym jak trenowałem mięśnie muszą się rozluzować. Popatrzyłem się w prawo w lewo w poszukiwaniu kogoś, z kim można by było porozmawiać. Lecz widząc, że nikogo nie ma, po godzinie wyszedł.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach