Wzbiłeś się w powietrze ale pomknęło za Tobą paru wrogów... Twój ogień ich spalił ale także Ciebie lekko poranił... Odciąłeś głowę jednemu z przeciwników i rozrzuciłeś pająki trafiając jednego ze swoich i dwóch przeciwników. W gęstym dymie zaczęli się wszyscy zderzać a Wasz oddział wzbił się momentalnie w powietrze tnąc i siekąc po drodze. Będąc na niebie Sjan uformował w ręce świetlistą kulę...
-Za mną! - krzyknął i wpadliście w spiralę wrogów wpadając idealnie do środka "tornada" ptaków w dymie i łamiąc szyki, zabijając i zrzucając ze swoich bestii wrogów. Ktoś obok Ciebie oberwał kulą ognia i spadł nieżywy paląc się po drodze. Inny został po prostu ręcznie zrzucony przez ptaka wroga, który złapał go w pazury. Była Was czwórka... Sjan, Tomoro i gość z fletem... Oraz Ty. Zaczęła się Wasza gonitwa. Wrogów przypadało na każdego z Was przynajmniej dziesięciu.
_________________
REKLAMA
Natura Chakry: Najpotężniejszy Yukon
Dołączył: 27 Lis 2009 Posty: 2384
" Cholera..." Pomyślałem i ponownie wzbiłem się w powietrze.
Zacząłem zjadać glinę własnymi ustami. A gdy byłem ponad polem walki przyjrzałem się wrogom. Poszukałem największego skupiska przeciwników, i użyłem po raz pierwszy czegoś takiego. Zacząłem składać pieczęci i wykonałem [Katon] Goukakyuu no Jutsu, później natychmiast powtórzyłem tą technikę 2 razy, każda kula poszła w inną grupę wrogów. Zacząłem pikować w dół na przeciwników. Zacząłem składać pieczęci, i użyłem Hari Jizou wyprowadzając kolce z włosów na boki, tnąc nimi przeciwników i ich wierzchowce.
Paręnaście ptaków upadło pod atakami przeciwników. Na niebie czarny punkt się powiększał... Za nim pojawiła się kolejna chmura... Zostałeś zrzucony z orła który odleciał w chmury tak jak Sjan ze swego tygrysa który został odwołany... Upadliście na ziemię wstając szybko i stając do siebie plecami. Natomiast ptaki i wrogowie krążyli nad Wami jak sępy. Co chwila leciał w Was jakiś shuriken bądź kunai... Sjan szepnął:
-Poszło lepiej niż myślałem... Byle byśmy dotrwali do pełnego wschodu słońca... - powiedział cicho shinobi.
- Postaram się jak najlepiej mogę, Sjan.- Powiedziałem do przyjaciela.
- Działajmy razem, ty zrób tornado a ja zaatakuje językiem ognia wszystko wokoło.- Dodałem i zacząłem składać pieczęci.
Po chwili nabrałem głęboki wdech, widząc że Sjan także już kończy.
- [Katon] Karyuu Endan !- Krzyknąłem i zacząłem dmuchać wokoło nas, w przeciwników ognistym językiem wzmocnionym przez tornado.
Później zacząłem atakować piaskiem, starając się strącić jakiegoś wroga z ptaka. Wyciągnąłem kosę i za jej pomocą odbijałem lecące w nas bronie. Zacząłem osłaniać mnie i przyjaciela piaskiem.
- Jakiś pomysł ?- Zapytałem.
Tornado było duże ale wrogowie porozlatywali się i tylko paru spadło... W oddali była widoczna wyraźnie nowa chmura... Kolejne oddziały Zjednoczonego Królestwo. Wschód słońca był prawie w pełni. Sjan zamknął Was w śniegowo-lodowej kuli jakby się czegoś przestraszył.
-Musimy wytrzymać... Gdy zobaczysz wśród wrogów większego ptaka... Uciekaj... - skomentował a w kulę coś uderzyło rozwalając Was i odpychając. Parę metrów nad Wami stał w miejscu ptak o purpurowych piórach. Na jego grzbiecie stał mężczyzna w złotej zbroi i ze złotym młotem, jak poprzednio. Ten jednak miał coś groźnego w sobie... Patrzył ze złośliwym uśmieszkiem. Zauważyłeś, że Sjan zrobił masę klonów i zaczął coś robić w ręku wraz z paroma innymi klonami...
- Nie mam zamiaru cię opuścić... Kapitanie...- Powiedziałem do Sjana i użyłem Shunshin no Jutsu za tamtego gościa.
"Wcześniej przygotowywałem technikę, teraz jej użyję..." Pomyślałem pojawiając się za wrogiem składam ręce w jedną pieczęć i krzyczę:
- Katsu !- Tworząc spory wybuch dookoła mnie.
Następnie od razu rzuciłem się na człowieka w złotej zbroi zaszarżowałem z kosą w dłoni na przeciwnika, elektryzując moją broń. Zaatakowałem Gairaishuu Kaiatari, a gdy przeciwnik odleci lub odskoczy skaczę za nim i wykonuję kolejne ataki za pomocą Gairaishuu Rendan. Następnie za pomocą Ikiteiryuu atakuję jego przeponę, jednak do ataku używam także Oukashou, zadając jak najmocniejszy cios. Później odskakuję i za pomocą piasku trzymam przeciwnika w powietrzu, gdyż wiem że Sjan ma jakiś silny atak.
Wybuch spowodował odepchnięcie masy wrogów od Was a ptak owego przywódcy wzleciał gdzieś... Jego nie było. Jednak stał w tym samym miejscu... Próbowałeś go zaatakować, lecz on złapał Cię za gardło a Ty kurczowo próbowałeś się uwolnić. Sjan pomknął z Yukonganem i z klonem na przywódcę. Przywódca złapał "Sjana" z Yukonganem. Który po chwili zniknął... Klon... Sjan wytworzył sześć klonów, aby móc zebrać chakre dla jednego klona, aby ten użył Yukongana. Z drugiej strony nadleciał prawdziwy z drugim Yukonganem waląc przywódcę w korpus:
-Giiń! - wróg faktycznie odleciał ale wstał a na jego ciele było jeszcze trochę gliny która teraz się zdetonowała i jeszcze bardziej go poraniła. Ten jednak wyskoczył w powietrze z młotem i wskoczył na ptaka. Podleciał pod Ciebie Twój orzeł a Sjan przywołał swojego tygrysa. Wzbiliście się w powietrze będąc okrążeni. Jednak Sjan uśmiechnął się... Z daleka wzniosły się okrzyki. Na kilkuset wrogów leciał Specjalny Oddział Sił Powietrznych Tsuki-Gakure. Leciało tam kilkuset wojowników na orłach. Skierowali się oni prędko w Waszą stronę. Przeciwnik odleciał formując się dalej w szyki z przywódcą na czele. Prawdopodobnie, owy Generał nie domyślał się, że Ci dwaj shinobi mają takie jutsu i nie dawał z siebie wszystkiego. Cała armia ptaków wraz z Wami wzbiła się i zaczęła pikować na armię wroga z zadziwiającą prędkością... Armie zderzyły się, a zmęczeni wrogowie zaczęli padać jak muchy pod naciskiem powietrznych wojowników. Sjan i Ty atakowaliście jutsu gdy nagle na Ciebie wyleciał przywódca odbijając się od Ciebie ptakiem i siedząc Ci na ogonie. Obok Ciebie co chwila przelatywały strzały z chakrą Raiton.
- Ty i ja...- Powiedziałem cicho i uformowałem pieczęć w kształcie plusa.
Stworzyłem 10 klonów, Sam zacząłem uciekać przed wrogiem. Klony zaczęły atakować przeciwnika [Katon] Goukakyuu no Jutsu po czym znikały. Ja zacząłem ostro pikować w dół, a piasek utworzył ścianę pomiędzy mną a wrogiem. Złożyłem parę pieczęci i krzyknąłem:
- Garasu Rendan !- Tworząc szklaną ścianę.
Gdy wróg w nią uderzy ściana go zatrzyma i pęknie raniąc jego ptaka. Sam zaś dalej uciekałem. Za pomocą piasku z gurdy trzymałem kosę, która cały czas atakowała ptaka wroga jak i przeciwnika. W pewnym momencie wzleciałem w górę zataczając koło, by pojawić się za przeciwnikiem. Zacząłem składać pieczęci i jak najszybciej krzyknąłem:
- [Katon] Karyuu Endan !- Wydmuchując na przeciwnika jak największy strumień ognia.
Przeciwnik leciał omijając wszelkie ataki klonów. Zatrzymała go na chwilę szklana ściana, ale tylko na chwilę... Uderzył w nią rozwalając ją i zaczął Cię gonić. Ciągnęła się za jego ptakiem struga krwi po ranach zadanych przez szkło. Chciałeś go zaatakować ogniem ale był zbyt szybki... Jednak oberwał i ptak z palącym się sterownikiem zaczął spadać i uderzył o ziemię wzbijając kurz i wpadając już w pobojowisko zagłębiając się w trupy, bronie i bagaże pozostawione przez zabitych wrogów. Po chwili przeciwnik wstał. Bitwa była przenoszona niżej... Co chwila spadał na dół jakiś przeciwnik, często obsiadały go orły Tsuki-Gakure. Wrogowie spadali jak deszcz na pobojowisko, żaden z sojuszników już nie spadł. Gdy ktoś spadał z ptaka, bądź ktoś zabijał jego wierzchowca, skakał i był łapany przez kogoś z oddziału. Przywódca stał z dziwnym wyrazem twarzy... Po chwili wykonał jakieś jutsu i parę pobliskich ptaków które na niego zanurkowały zamieniły się w złoto i upadły rozwalając ziemię. Z podłoża wystrzeliło parę złotych pali a on zaczął się roztapiać i wchodził w jakiś portal... Chyba uciekał.
- Nie dam ci uciec !- Krzyknąłem tworząc pająki.
Wszystkie twory z gliny rzuciłem między przeciwnika a portal, by go odrzucić i poturbować, a jednego pająka wrzucam do portalu.
- Katsu !- Krzyknąłem detonując pająki.
Później natychmiast zeskoczyłem z ptaka i naelektryzowałem kosę. Podczas spadania mocno się zamachnąłem, i z całą siłą uderzyłem przeciwnika. Potem natychmiast w furii zaatakowałem Oukashou dobijając, lub atakując martwe ciało.
Następnie odskakuję i na wszelki wypadek przyjmuję postawę bojową .
Stanął w wybuchu i wtedy w portal wszedł już po ramiona (schodził w dół w portal).
Dostał kosą i Twoja broń pokryła się krwią. Wpadł tam pająk i wybuchł i dało się słyszeć krzyk i nerwowe nawoływania, prawdopodobnie teleportował się do jakiegoś miejsca w jego garnizonie bądź mieście. Na pobojowisku nie zostało żadnego wroga. Wszyscy wznieśli bojowe okrzyki. Orły latały wkoło a Twój ptak podleciał obok Ciebie. Sjan wylądował na nogach obok Ciebie.
-Teraz jest Twój Kapitanie... - uśmiechnął się szyderczo - Ale ja i tak jestem lepszy... - śmiejąc się lekko i wzbijając na latającym tygrysie w kierunku Tsuki. Paru żołnierzy zostało, reszta poleciała z Wami. Bitwa została wygrana...
Na ziemi postawiono duży kamień na pobojowisku i robiono zdjęcia:
Bitwa o Granicę. Hołd dla Księżycowego Tajfunu i Księżycowego Mędrca...
Sjan:
+4 Szybkość
+2 Chakra
+3% KG
+1 B
Tahari:
+10 Szybkość
+5 Siła
+10 Chakra
+5% do KG
+10% Kontrolowanie Piasku
+1 A
+Stopień Kapitana Fukyuu i specjalna maska.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
.jpg){kind=avatar}
