Dom, domeczek, własne cztery ściany, a nawet trochę więcej.
Mój dom. Nie za duży, skromny, lecz mój.
Całość niewielkiego budynku składała się z kuchni, salonu, króciutkiego hallu wejściowego oraz łazienki i pokoju na piętrze.
Kuchnia względnie mała, jednak zawierała wszystko co potrzeba. Nieopodal niej ustawiony został niski stolik, a obok niego poduszki na samej podłodze. Szerokie drzwi rozsuwane oddzielały kuchnię od salonu, umeblowanego wyjątkowo minimalistycznie. Kanapa, dwa miękkie fotele, regał z książkami, na ścianie zegar, a po środku wielki puchaty dywan. Tyle wystarczyło - uznałam, gdy tylko wszystko zostało tu wniesione. Reszta rzeczy powędrowała do sypialni. Były to łóżko, dwu- lub nawet trzyosobowe, jak uważali niektórzy, komoda, szafka, na której ustawione zostały zdjęcia ukochanych rodziców, stojąca lampa obok łóżka oświetlała je i nieopodal stojący fotel, w którym lubiłam rozsiadać się co wieczór, gdyż stał on dokładnie naprzeciw okna. Z pokoju drzwi wiodły do łazienki, która oprócz tego, miała również wejście od korytarza. Urządzona w kolorach biało-czerwono-czarnych z motywami kwiatowymi dawała wyraz ukojenia i błogiej rozkoszy podczas wieczornych kąpieli.
Do samego jednak domu prowadziła wąska ścieżka, po której obu stronach rosły niezbyt wysokie krzaczki czerwonych drobnych róż.
REKLAMA
Natura Chakry: Katon
Dołączyła: 05 Lut 2010 Posty: 61
Po wyczerpującym dniu w końcu przekręciłam klucz w zamku własnego domu. Przekroczywszy próg rzuciłam szal, czapkę i rękawice na najbliższą półkę, a lekkim kopniakiem zatrzasnęłam drzwi. Zasunąwszy zasuwki udałam się od razu na górę. Przyjemna kąpiel, a później już tylko chwila spędzona w fotelu naprzeciw okna i sen w wielkim, ciepłym łóżku.
Nie pamiętam jak długo spałam, ale teraz obudziwszy się wstałam rześka i radosna.
- Cudny dzień - mruknęłam jeszcze lekko rozespana i spojrzałam za okno na opadające powoli płatki śniegu.
Ubrawszy się w kuchni przyrządziłam sobie śniadanie, które ze smakiem zjadłam. Na rozbudzenie zaserwowałam sobie filiżankę mocnej kawy z dodatkiem śmietanki.
Coś ciągnęło mnie do wyjścia. Czując, że w czterech ścianach zbyt długo nie wytrzymam zarzuciłam swój czarny ulubiony płaszczyk zapinany na dwa rzędy guzików, starannie zapatuliłam się długim szalikiem i przywdziałam ulubione grube rękawiczki. Tak przygotowana wyszłam z domu i przekręciłam w zamku klucz dwa razy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach