Konoha Gakure
Wkrocz i zostań częściom świata Shinobi.

Las Śmierci - Egzamin na Chunina #5(Ekipa #1)

Toszizo Aszizożizo Na Nin - 2010-07-25, 18:13
Temat postu: Egzamin na Chunina #5(Ekipa #1)
Spotkaliście się obok bramy nr.1. Wokół was stało mnóstwo drużyn, które stały pierwszy etap. Otrzymaliście już zwój nieba i wszystkie informacje i macie parę minut przed rozpoczęciem drugiego etapu egzaminu.
Jamariko Uchiha - 2010-07-25, 18:26

Jamarik odebrał zwój i schował do plecaczka by nikt inny go nie zauważył. Poprawił ubranie i rozejrzał się po zebranych. Było tu wiele całkiem niezłych shinobi, z którymi trzeba było się liczyć. I walka bez planu byłaby tu bez sensu. Jeszcze raz zastanowił się nad formacją i specjalnościami członków drużyny. Inoue to mistrz tropienia co dużo ułatwi misję. Simeon to walka w zwarciu. A Kaito i Uchiha byli od wspomagania. On ze swoim Sharinganem, a Nara ze swoim cienie.
Podszedł do drużyny, która skupiała się przy bramie. Mieli spore szanse na wygraną, szczególnie, że w pierwszym etapie pokazali, co to znaczy wspaniała współpraca. I tutaj także zaczyna się prawdziwe wyzwanie, które pokaże na co ich stać.
- Mam tu zwój. Później go pokażę, gdy uwolnimy się od ciekawskich spojrzeń.
Uśmiechnął się.
- No dobra. Teraz jest odpowiednia pora na ułożenie jakiegoś sensownego planu. Ktoś ma jakieś propozycję?

Inuzuka Kyou - 2010-07-25, 19:44

Przybiegłem pod Bramę Lasu Śmierci. -Ale nazwa, nie ma co... - pomyślałem i ujrzałem Jamariko. Podszedłem do niego.
-Hejka,reszty jeszcze nie ma? - spytałem zdyszany - Masz jakiś plan albo coś? Mówili, na czym będzie polegał drugi etap? - powiedziałem. Nie miałem żadnego ekwipunku, a zasób moich technik był mierny. Mogli dać chociaż dwa dni przerwy...No nic.
-Mam taki plan, jak już wyruszymy, to powtórzę wszystkim jeszcze raz. To tak:
Pierwszy idzie Jamariko, z włączonym Sharinganem i ogląda przestrzeń przed nami, drugi idę ja i zabezpieczam Jamariko, patrzę w lewo. Mam przygotowane Kage Mane. Trzeci idzie Simeon, patrzy w prawo, przygotowane ma jakieś techniki z kośćmi. Czwarta idzie Inu i obwąchuje tyły, ma przygotowane Kawarimi. Jej pies może też iść z przodu, aby pomóc Jamariko, w razie, gdyby czegoś w porę nie zauważył. Teraz plan działania:
Jeśli Jamariko coś ujrzy swoim okiem, wycofuje się za mnie (Kaito).Simeon atakuje kośćmi. Inu używa wcześniej przygotowanego Kawarimi, przenosi się za przeciwnika i atakuje od tyłu, a ja (Kaito) próbuje złapać przeciwnika w cień. Jeśli mi (Kaito) się uda, Simeon atakuje, Inu się wycofuje. Ważne w tym planie jest, aby w odpowiednim czasie UNIERUCHOMIĆ przeciwnika. Wtedy w 100 % uda mi się użyć Kage Mane, a wtedy gra skończona. Tak naprawdę głównym zadaniem Sim'a i Inu jes odwrócenie uwagi od tego drugiego, nie ma szans, aby ktokolwiek odbił dwa potężne ataki. Zaatakują jednocześnie, a oponent skupi się tylko na jednym ataku, co spowoduje kilkusekundowe unieruchomienie i Kage Mane zakończone sukcesem.
- powiedziałem i usiadłem na ziemi.

Simeon Kaguya - 2010-07-25, 20:25

Podczas drogi z sali egzaminacyjnej do bramy przy lesie Simeon zachowywał się znacznie bardziej bezbarwnie, niż zazwyczaj. Nie był już wesoły i uśmiechnięty, jaki wydawał się być przed rozpoczęciem testu pisemnego. Był za to ponury i małomówny. Nawet jego oczy oglądały drogę jakoś tak beznamiętnie, nawet bez jakiejkolwiek iskierki. Jego chód przypominał styl poruszania się skazańca w drodze na egzekucję. Był powolny, ale dość symetryczny. Sam Sim upodobnił się do najzwyklejszego w świecie ludzkiego wraku, pozbawionego pozytywnych emocji. Czyżby pierwsza część aż tak go wymęczyła? Czy była to specjalna zagrywka mająca na celu zmylenie licznych drużyn podążających w tym samym kierunku. Ta druga opcja wydawała się znacznie bardziej prawdopodobna, gdyż Kaguya nie miał podstaw do bycia aż tak zmęczonym, poza tym sam wiedział, że takim zachowaniem przykuje uwagę innych geninów, którzy uznają tą drużynę za łatwy kąsek. Miał nadzieję, że zainteresuję się nim przede wszystkim mniej ogarnięci zawodnicy, tacy, którzy zdali dzięki szczęściu a nie umiejętnością...

Dochodząc w końcu przed bramę numer 1 chłopak wraz z drużyną skierował się do namiotu w którym zostają przydzielane zwoje nieba, lub ziemi. Drużynie przypadł zwój nieba. Mimo, iż to Jamariko zabrał zwój i go schował, Simeon podstępem pragnął zwrócić na siebie uwagę innych ninja. Wyjął pusty zwój i ustawiając go tak, aby było widać tylko jego zakończenie, następnie podczas wyjścia z owego namiotu chłopak wykonał gest, jakby chowając zwój. Z pewnością przykuło to uwagę wielu innych shinobi, którzy cieszyli się dowiadując, kto ma zwój. Następnie znajdując się już tylko w otoczeniu swojej drużyny Simeon stał się znacznie bardziej wyluzowany. Na jego twarzy znów można było zauważyć miły, pełny ciepła uśmiech. Chłopak starał się jednak zachowywać ostrożnie. Jeśli teraz śledzi ktoś nas obserwuje, lub podsłuchuje to mamy przerąbane - stwierdził Sim rozglądając się i co róż spoglądając na innych geninów. Czasem też bacznie obserwował najbliższe otoczenie i swoich kompanów. Bał się podsłuchu. Gdy Jamariko spytał się o taktykę chłopiec odparł: Cóż, skoro nikt się nie odzywa to może ja zacznę. Jesteśmy w miejscu, z którego podejrzenie naszych ruchów przez członka innego klanu, niż Hyuuga jest nieosiągalne. Podsłuchu też raczej nie ma, więc możemy zająć się naszą taktyką. Moim zdaniem powinniśmy się pierw zabezpieczyć, aby głupio nie stracić naszego zwoju... Tu jego głos się urwał, ponieważ Kaito zaczął opowiadanie swej strategii. Ton, którym przemawiał był nad wyraz spokojny i opanowany. Już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że "wycieczka" do lasu śmierci już go kiedyś spotkała. Po chwili jednak kontynuował:
Ja, dzięki moim zdolnościom malarskim podrobię zwój nieba i zabiorę go. Następnie na ten prawdziwy rzucę Kokohi no Jutsu upodabniając go do normalnego, pustego zwoju. Teraz może omówię strategię poruszania się w lesie. Na początku powinna iść Inu, gdyż razem z Pai najszybciej wyczują zbliżające się zagrożenie. Ja z racji mojego wzrostu obstawię środek i postaram się być odpowiedzialny za utrzymanie formacji. Postaram sie zbadać teren dzięki wężom. Kaito razem z Jamariko... Wy powinniście zająć się tyłami. Z tamtąd szanse ataku są najmniejsze, a Ty kolego z klanu Nara nie preferujesz przecież walki wręcz. Jamariko dzięki sharinganowi ma zwiększoną szybkość reakcji, przez co ochroni Cię w razie zagrożenia. Dobra została jeszcze strategia ofensywna... Tu Simeon spojrzał wymownie na chłopaka z klanu Uchiha. Widać było, że ta część strategii była już szybciej przemyślana przez obu chłopców. Hmm. No więc jeśli uda nam się trafić na drużynę, która się nie zorientuję, że ich śledzimy, to możemy im odebrać zwój bez żadnej walki. Wystarczy, że Jamariko, dzięki swoim zdolnością genjutsu wyprowadzi przeciwnika w pole, następnie dzięki Rouda Ibaki wcieli się w rolę egzaminatora, który mówi, że egzamin został odwołany i mają oddać zwój. Jeśli dadzą się nabrać to oddadzą nam zwój. Oczywiście można plan ulepszyć. To jest tylko zamysł. Jest jeszcze inne wyjście, które polega na podstawieniu pułapki. Mianowicie odkładamy nasz przefarbowany zwój, którym zajmę się od razu po wejściu do lasu i zastawiamy swego rodzaju pułapkę, Nie jest ona ryzykowna, gdyż nawet jeśli się nam nie uda to stracimy tylko mało warty pusty zwój, ale na dodatek poznamy położenie wrogów. Tu Simeon spojrzał badawczo na Inu oraz Kaito, próbując wybadać ich reakcje na owe strategie.

Inoue Inuzuka - 2010-07-25, 23:25

-Jak dla mnie bomba....jednak mój nos działa niezależnie od mojego ustawienia. Mogę być i z tyłu i z przodu...chociaż preferowałabym to drugie-Cała drużyna mogła usłyszeć jej głos, tuż za sobą. Zjawiła się tu niepostrzeżenie wychodząc po prostu zza pobliskiego zarośla. Jakoś nie spieszno jej było do wyjścia ze swojej kryjówki. Było w niej wystarczająco dobrze, szczególnie dla takiej samotniczki jak Inu. Analizowała sobie w samotności słowa strategii. Ten pomysł z genjutsu niezwykle przypadł jej do gustu. Nawet zachichotała cicho pod nosem wyobrażając sobie ów plan, lecz...są jeszcze pozostali członkowie grupy przeciwnika. Oni mogą uwolnić zaatakowanego od hipnozy i...klapa. Lepiej mieć plan zapasowy, czyli ten o którym wspominał Kaito. Można by też oczywiście spróbować zmyłki jaką był sztuczny zwój. Większość z geninów nie powonno się połapać. To również można brać pod uwagę. Po małym przemyśleniu Inu postanowiła wyjść wreszcie ze swojej nadzwyczajnej kryjówki. Wstała i poczęła iść powolnym i miarowym krokiem ze znużoną Pai na rękach. Denerwowała się, to było pewne. Jej dłonie, które były ukryte w długich kudłach Pai, drżały niemiłosiernie. Zaklęła pod nosem. Miała nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Głaskała swojego pupila, chcąc dodać sobie jak i jej pewności. Przystanęła obok członków z drużyny uśmiechając się niedbale. Jak dla niej strategia była...zbyt nużąca. Wolała myśleć na bieżąco niż planować. Chociaż dobrze by było jeśli ci bez silnych ataków w zwarciu stali po środku, czyli obok siebie pilnując boków. I tak powinno być najlepiej. Inu jednak czekała na rozjaśnienie planu. Wtrąci swoje zdanie w ostatecznym czasie. Jak na razie wolała pozostać w swojej sferze przemyśleń. Znacznie lepiej wychodziło jej spokojne słuchanie, niż bezmyślna gadka. Chociaż to się przydaje do zabawy, ale na pewno nie do takich momentów, jak to....
Toszizo Aszizożizo Na Nin - 2010-07-30, 11:54

Uzgodniliście wszystko, Simeon zajął się zwojami i nagle usłyszeliście od prowadzącej drugi etap, że czas zacząć i macie ustawić się przed swoimi bramami. Wasza brama ma numer 23!
Jamariko Uchiha - 2010-07-30, 15:20

Chłopak powoli podszeł do bramy. Denerwował się, to fakt. nie wiedział, co go tam czeka, a na pewno nie będzie to tak łatwe jak pierwszy etap. Jego humor i energia prysły, jak bańka mydlana. Zawsze tak się działo w tego typu sytuacjach. Skupił się na spokoju i chłodnej analizie sytuacji. Mieli jeden ze zwojów. żeby zdać, musieli zdobyć drugi, zwój ziemi. Nie było wiadome, która drużyna ma jaki, więc tylko utrudnili nam zadanie. Ale w końcu od czego ma się ukryte zdolności. Mieli już plan walki, ale co ze znalezieniem odpowiedniej drużyny. Takie coś nie jest łatwe. Nie mieli czasu, i pewnie też ochoty na marnowanie chakry w walce z drużyną nieba. Byłoby to bezsensowne i niepotrzebne.
Nerwowo zacisnął dłonie. Place lekko mu pobielały. Rzadko się denerwował i bał się niepewnego. Zazwyczaj bagatelizował zagrożenie mając je w nosie. Ale teraz, gra toczyła się o wielką stawkę. Albo im się uda i zostaną Chuninami, albo odpadną i powrócą do treningu, by za kilka miesięcy znów startować w egzaminie. A on miał nadzieję, że nie będzie musiał wracać na powtórkę. I nie miał takiego zamiaru. Był nastawiony na wygraną. Oczywiście, wiedział coś o ostatniej części egzaminu, ale nie miał zamiaru zawracać sobie nim głowy. Miał coś ważniejszego do zrobienia. Wszyscy ustawili się przy bramie. Jeden członek drużyny odpadł, ale była to nie wielka strata. Przełknął głośno ślinę. Została ich tylko trójka. To dosyć mało, zważywszy, że inne drużyny miały po cztery osoby. Ale drużyna pierwsza da radę.
- No to czas zaczynać.- powiedział Uchiha lekko chropowato. Zdołał dodać do tego lekki uśmiech...

Inoue Inuzuka - 2010-07-30, 17:40

Psia krew. Zaraz...za chwilę się zacznie....mozolna walka o zwycięstwo. Ba! Mało tego...walka o przetrwanie! Można tu zginąć na każdym kroku. Wszak to mogą być jej ostatnie dni...ale chyba dobrze trenowała. Tak? Miała nadzieję. Przytuliła swojego psa do piersi i ruszyła do wyznaczonego miejsca zapewniając towarzystwo Jamariko. Szła spoglądając w ziemię i gładząc spoconą ręką gładką sierść swojego pupila. Dobrze chociaż, że była odziana w rękawiczkę. Pai skomlała niesłyszalnie. Jej również emocje dały się we znaki. Sekundy dzieliły ich od rozpoczęcia mozolnej walki w tym straszliwym lesie. Dziewczyna zacisnęła szczękę i zmarszczyła nieco nos. To musi się udać....musi....przynajmniej ma taką nadzieję. A jak się nie uda? Inu przeczuwała, że te walki będą dla niej jedne z najgorszych. Cóż....może się wkrótce wyszaleje, jak to miała w zwyczaju. Z pewnością wolała takie igranie ze śmiercią niźli nudną rutynę. Dziewczyna wzdrygnęła wyobrażając sobie takową. To nie było nawet do przepuszczenia...o nie...
Jednakże nie zmienia to faktu, iż w tej chwili nogi ma jak z waty. Ledwo co się poruszała. A jak...jej drużyna spartoli sprawę? Fakt, na teście powiodło im się znakomicie, jeżeli chodziło o współpracę. Co jednak jeżeli zawiedzie ona podczas śmiertelnych walk? To już znacznie inna sytuacja. Wszystko mogło się zmienić. Czy mogła im na tyle zaufać? Czy sama ich nie zdradzi wiejąc gdzie pieprz rośnie? Tego za chiny nie chciała, lecz wiedziała, że to również jest możliwe. Dziewczyna brała wszystkie możliwe aspekty pod uwagę. Doszła jednak do bramy. Przystanęła i zadarła głowę wpatrując się w mosiężne przejście. Inu przygryzła wargę i ze strachem w oczach wpatrywała się w wejście do piekła. Powinno się jednak udać. Przynajmniej...Simowi w miarę ufała...ale najważniejszą rzeczą, jaka dodawała jej otuchy jest Pai. Była przy niej i to się liczyło. Wiatr w pewnej chwili rozwiał złowrogo jej włosy i przepasaną przez biodra bluzę. Przyda się, bo jednak Pai nie mogła już nosić na głowie...
Ocknęła się słysząc głos kompana. Spojrzała na niego kątem oka
- Tsaa...-Przytaknęła mu

Simeon Kaguya - 2010-07-30, 18:46

Widząc, że Kaito i Inu niezbyt protestują, nie mają nic przeciwko taktyce, którą Simeon ułożył wraz z Jamariko, chłopak lekko się uśmiechnął. Wiedział, że ten plan jest dobrze zorganizowany, ma duże szanse powodzenia, oraz bardzo mało uchybień. Duma, jaka ogarnęła młodego, najsilniejszego genina z rodu Kaguya, była wprost nie do opisania. Był zachwycony wzajemnym zrozumieniem drużyny. Zerknął na pilnujących go chuuninów. Każdy z nich miał zimny, spokojny wzrok. Trochę to martwiło Sima, gdyż wyglądało to tak, jakby jego opiekuni byli pewni, iż żaden z tegorocznych geninów nie przejdzie. Za chwilę jednak jego usposobienie się zmieniło. Nabrał odwagi. "Skopałbym im wszystkim tyłki. Nawet tym chuuninom. W końcu nie jestem pierwszym, lepszym geninem. Jestem przedstawicielem najlepszego klanu na świecie! Rodzina Kaguya na mnie liczy!" - w tym momencie tok myślenia chłopaka przerwał dość niezwykły dla niego widok. Z egzaminatorami stał Ammenuia Kaguya - ojciec Simeona! Rozmawiał z nimi, był spokojny, wyglądał tak, jakby w ogóle się nie przejmował egzaminem syna. Wręcz przeciwnie. Był tak opanowany, że wydawać się mogło, iż był on pewny tryumfu swojego pierworodnego syna. Za chwilę Sim zauważył wzrok swojego ojca, który powędrował na jego pociechę. Widać w nim było radość i dumę, a zarazem energię, którą chciałby się podzielić z synem. Entuzjastyczny wzrok dodał Simeonowi otuchy. "Będzie niezła jazda. Zniszczę ich wszystkich! Nikt nie ma dziś ze mną szans! Teraz jestem tego jeszcze bardziej pewien! Podobno w lesie śmierci jest okropnie. W sumie przecież już tam byłem. I było ooostro! Mam nadzieję, że tym razem jednak nie będę miał do czynienia z umarlakami, bo do teraz na samą myśl o tym dreszcze przechodzą moje ciało, ale w końcu udowodniłem im, że Kaguya mają twardsze kości nawet od szkieletów." - rozmyślał tak sobie jeszcze przez dobrą chwilę, po czym zorientował się, że jednej osoby z ich grupy brak.

"Hmm... Co jest z Kaito? Przecież on zdał. Ale... szedł tuż za mną... Jeszcze nawet proponował nam taktykę... Myśl, Sim, myśl..." - w tym momencie Simeon rozejrzał się uważnie po wszystkich, nawet najmniejszych zakamarkach polany, na której się obecnie znajdowali. Ujrzał swego kolegę na ławce. Siedział wraz z geninami, którzy się wycofali, bądź nie zdali... "Co jest? Chyba nie podołał... Ale kiedy? No cóż... Nie będzie to wielka strata. I tak nie odgrywał ważniejszej roli w naszym planie. Nie jest niezastąpiony..." - stwierdził egoistycznie Simeon. Po tych myślach chłopak poczuł się lepiej. Przyznał coś, co skrywał w sobie już od bardzo długiego czasu. Nie mógł wyrzucić tego z siebie, bo nie chciał łamać ducha drużyny, pracy zespołowej, która przecież była tak ważna... "Jedynym mankamentem jest to, że nasza drużyna musi sobie poradzić w trójkę, podczas gdy inni działają czwórkami... Chociaż... Dan... Też Kaguya... Siedzi blisko Kaito. Najwyraźniej także sobie nie poradził z trudami egzaminów pisemnych... Znam ten ból. Może za rok..." - taka zimna myśl została przerwana słowami egzaminatorów, którzy kazali podchodzić drużynom do specjalnie ponumerowanych bram.

W drodze Simeonowi strasznie się dłużyło. Nie mógł doczekać się chwili, kiedy chwyci pusty zwój, a następnie przybliży jego wygląd do zwoju, w którego posiadaniu będzie się znajdował. Czekał tylko na moment, aż nie będzie musiał zgrywać kogoś innego, moment, w którym znajdzie się sam na sam ze swoją trzyosobową drużyną - zespołem pierwszym. Nie na darmo byli pierwsi. Wydawali się elitą, faworytami. Wyznacznikiem siły i poziomu tego egzaminu. Przebiegły, mądry Uchicha, sprytna i urocza Inu oraz Simeon... jego chyba nie trzeba przedstawiać. Każdy genin wie o jego niezwykłej sile i wytrzymałości, które zdobył dzięki niebywale ciężkim i intensywnym treningom, we wspólnej sali treningowej. Nawet podczas nich przewyższał o klasę swoich rówieśników. Nie mówiąc już o tym, że był tu jednym z najstarszych w towarzystwie, co można niewątpliwie uznać za atut. Sim wraz ze swoim teamem, "wesołą kompanią", przemierzał zaczątki lasu śmierci. Widział już bramę, a obok niej wielki, stalowy, płot, od którego odbijało się oślepiające, palące słońce. Co do wielkich, mosiężnych i solidnych wrot otwierających przejście do tego lasu. Przypominały Simeonowi poprzednią, drugą fazę egzaminu... Zwłaszcza jego towarzyszy. "Seiso z klanu Senjuu, na dodatek posługiwał się marionetkami... Niebywale utalentowany... Świetnie się z nim pracowało. Przegrałem z nim później, ale walka była równa. Może kiedyś jeszcze nasze drogi się skrzyżują... Mam taką nadzieję... No i Imago...Z klanu Hyuuga..." - tutaj Simeon po cichu westchnął i uśmiechnął się pod nosem. W jego uśmiechu można było zauważyć sarkazm i nutkę ironii. "Ten typek potrafił nawet w najgorszych momentach walić w swoich kulkami ognia... Na dodatek ciągle padał! Demotywował mnie przy każdej czynności, której się podejmowałem. Mimo wszystko jednak był barwną postacią egzaminu. Myślę, że mógłby wygrać konkurs na osobę, która najbardziej niszczyła system. Cóż. Wydaje mi się, że teraz mam o wiele bardziej ogarniętą drużynę..." - teraz Sim spojrzał na swoich towarzyszy, którzy czekali na otwarcie bramy. Wyglądali na niecierpliwych i podekscytowanych.

Simeon spojrzał, czy jeszcze ich nikt nie śledzi, a następnie otrzymał od Jamariko zwój. "Pora działać" - rzucił sam do siebie po cichu Sim, po czym wyjął pusty zwój i pędzel, którym zazwyczaj maluje węże. Tym razem jego talent artystyczny będzie służył do czegoś zupełnie innego. Simeon położył dwa zwoje obok siebie. Zwój nieba oraz pusty zwój. Przyjrzał się dokładnie temu pierwszemu, starał się zapamiętać każdy szczegół, każdy detal, nawet najmniejszy światłocień wytworzony przez niebieskie znaki na części klucza. Przemalował dokładnie wszystko na pusty pergamin, tak aby wyglądał on identycznie do zwoju nieba. Sam dał Jamariko prawdziwy zwój nieba, a fałszywkę zachował dla siebie. Schował ją pod kimono i wstał, po czym rozprostował kości. Miał nadzieję, że żaden użytkownik Byakugana, bądź innego Kekkei Genkai pozwalającego na "rozejrzenie się" nie obserwował go. Wtedy nie mógłby już nabrać drużyny, w której ta osoba by była. Uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział, że coś się szykuje, coś dużego. Może nawet większego niż przy poprzednim jego udziale w lesie śmierci... Usłyszał głos Jamariko, który stwierdził, iż czas już zacząć. Sim nie odezwał się. Przytaknął mu lekkim skinieniem głowy, po czym wyszedł lekko na przód. W prawym ręku trzymał pędzel, a w lewym pusty, niepokolorowany zwój. Czuł się gotowy na akcję... Stanął jak najbliżej wejścia do lasu śmierci i ze zniecierpliwieniem obserwował dalszy ciąg wydarzeń...

Toszizo Aszizożizo Na Nin - 2010-07-31, 20:44

-Zaczynamy!- Usłyszeliście donośny krzyk i w ułamku sekundy brama przed którą staliście otworzyła się dając wam znak, abyście zaczynali.
Jamariko Uchiha - 2010-07-31, 21:56

Chłopak usłyszał krzyk egzaminatora. chciał wbiec w mroczny i mało zachęcający fragment Konohy, ale nie mógł. Pierwszy raz, do dawna strach i niepewność sparaliżowały go. No, może nie strach, ale zdenerwowanie bardzo go przypominające. Jamariko, wiedział, że tam kończy się opieka egzaminatorów i rozpoczyna walka ze wszystkim, co próbuje zaatakować. A jest tego sporo. Uchiha, nie był najmocniejszym wśród genninów. Przykładał się do treningów, dając z siebie wszystko, ale znał tylko kilka technik. Kondycyjnie i siłowo, nie miał co się równać z Simeon'em, czy Inoue. Ale nadrabiał to zdolnością, szybkiego myślenia pod presją. I całkiem niezłej strategi. Ale czy to wystarczy by zdać. Pierwszy raz od początku trwania egzaminu na Chunina ogarnęły go wątpliwości. Czy jest wystarczająco dobry, by zdać? Czy może lepiej się poddać i poczekać rok, ostro trenując, by stać się silniejszym. Ale taka okazja może się nie powtórzyć. Trafił do całkiem niezłej drużyny, która zgrała się w kilka minut. Następna, może już nie być taka... współpracująca i tylko gorzej na tym wyjdzie.
Przełamał swoje zdenerwowanie i powolnym krokiem ruszył w stronę bramy. Sim i Ino pewnie nie chcieli dłużej czekać i by go wepchnęli. A to, by było straszne upokorzenie. Spękać nawet nie wchodząc do lasu. Spojrzenie brązowych oczu zmieniło się. Znowu, było na nich widać zawziętość i determinacje, a także wesołe błyski w źrenicy. Wrócił w pełni sił i z nowymi pokładami optymistycznych myśli. Uśmiechnął się lekko wbiegając za bramę. Las, sprawiał, że ciarki przechodziły po plecach wbiegających. Jemu też, ale zaraz się opanował. Podszedł do drzewa i oparł się o nie plecami. Zamknął na chwilę oczy i powiedział do swojej drużyny.
- Już tu jesteśmy. Ale ważniejsza sprawa, jak znajdziemy odpowiedni zwój, czyli ziemi. Ja nie mam pomysłu, a wy, jako weterani, możecie wiedzieć wiedzieć więcej ode mnie.
Przyjrzał się uważnie towarzyszą. Ino miała ten wyraz twarzy, który świadczył, że przeżywała to samo co on, tylko dużo łagodniej. U Simeona, tez zdołało się odnaleźć oznaki spięcia, ale dobrze je ukrywał za swoją miną. Jeśli chodzi o zwoje musieli szybko coś wymyślić. Użycie Genjutsu, nie wchodziło w grę, ponieważ nie znał żadnego, które by mu pomogło w takiej sytuacji. Wątpił, czy oni również znają takie techniki. Jedyna przydatna umiejętność, to węch, który posiadała ino i jej pies. Ale w jaki sposób... Ach mniejsza z tym. Na pewno istniała jakaś luka, która mogli wykorzystać, tylko musiała być znaleziona. Jamariko wykonał minę myśliciela i zaczął analizować fakty i informacje jakie mieli. Jednak nic nie przychodziło mu do głowy, oprócz walki z każdym, by odkryć prawdę. A to nie tylko by ich spowolniło, ale także osłabiło, czego za bardzo nie chcieli. Trafił się twardy orzech do zgryzienia. Przestał analizować i czekał na ich pomysły. Jeśli on nic nie wymyśli, to oni muszą. Także przygotował się do biegu, gdyby tamci chcieli kontynuować rozmowę w trakcie poszukiwań...

Inoue Inuzuka - 2010-07-31, 23:21

Czekała przed bramą nie wiedząc co myśleć. Milion różnych wątpliwości tłoczyły się w jej głowie. Bała się...strasznie. Cały czas przytulała małą Pai jak tylko mogła. Jej ręce trzęsły się niczym osika. Inu przeklęła siebie w myślach... *Niech to szlag! Przestań się trząść! Przestań się bać! * podjudzała siebie w myślach, ale...to nic nie skutkowało. Wyczekiwanie potęgowało strach jak diabli. Przełknęła cicho ślinę spoglądając na resztę, wyszukując w nich jakiejkolwiek otuchy. Dobrze, że chociaż Sim czuł się na siłach. To zarażało Inu i dodawało jej minimalnej pewności...
Krzyk obwieszający otwarcie sprawił, że dziewczyna niemal podskoczyła w miejscu. Obserwowała roztrzęsionymi tęczówkami ruch mosiężnych drzwi. Powoli....niedługo za nimi zniknie. Z głośnym skrzypnięciem rozwarły się na całą szerokość. Inu jednak stała...została przyziemiona. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Musiała ruszyć! Musiała...w tej chwili. Jednak nadal stała. Przywarła do ziemi jak sopel lodu. Nagle jednak Jamariko ruszył. Dziewczyna z automatu zrobiła krok za nim, nie chcąc zostać i nie chcąc nikogo zawieść. Poruszała się jak kukła prowadzona przez kogoś. Dziewczynę jednak to nie obchodziło. Ważne, że szła do przodu. Powoli zagłębiała się w czeluści mrocznego lasu. Inu uniosła głowę obserwując podejrzliwie nawet najmniejszy konar, jakby od razu coś miało ją zabić. Jej zmysły były na wysokich obrotach.
Po krótkim marszu zatrzymała się. Znów za kierownictwem Uchiha. Spojrzała na niego pytająco, jednak po wkrótce się wszystkiego dowiedziała. Plan...ona już miała pewien plan...
- A może...by pójść na ugodę? Po prostu...schować nasz zwój. Kiedy spotkamy przeciwną drużynę wtedy po prostu się z nimi dogadamy. Oni pokażą zwój, a my nasz....w końcu chyba nikt nie chce walczyć na marne. Ewentualnie możemy podpatrzyć jakąś drużynę. Tu by przydały się moje motyle, i węże Sima -Stwierdziła prosto drżącym głosem. Starała się go uspokoić...bezskutecznie
-Później jednak będziemy musieli uważać na wszelkie ataki. Najlepiej wszystko załatwić na początku póki mamy siły. Kiedy dorwiemy zwoje, zachowamy je i jakoś dojdziemy do celu...-Aż dziw, że jest w stanie mówić. Jej nieśmiałość poszła w niepamięć. Teraz liczyło się tylko przetrwanie. Cały czas nasłuchiwała wszelkich oznak przeciwników. To ona tu miała być odpowiedzialna, za nadejścia nieprzyjaciół. Inu czuła się...trochę przytłoczona tym zadaniem. Zawsze wolała działać w pojedynkę i to w dodatku używając wyłącznie defensywy. Tutaj wszystko się zmieniało....
Po chwili jednak położyła delikatnie Pai na ziemi. Rzecz jasna nie pozwoli jej chodzić samoistnie po tym niebezpiecznym lesie. Dziewczyna rozwiązała swoją bluzę i założyła ją na siebie. Zamek zapięła do połowy. Szczenię instynktownie wskoczyło do niej i usadowiło się wygodnie w ciepłym miejscu, merdając końcówką puszystego ogona. Ona również nasłuchiwała. Kiedy są dwie strażniczki, nie powinno pójść źle. Pai zamknęła zielone ślepia i po prostu starała się zasnąć. Będą się zamieniać na warcie. W końcu każdy musi kiedyś spać. One to już obmyśliły...wszystko jak najdokładniej...aby przeżyć.
Jak widać nawet głupia Inu potrafiła wymyślić całkiem dobre plany. Wszak planowała całkiem sporo, lecz po cichu nikomu nie wadząc. Nie lubiła się nimi dzielić z innymi. Pod tym względem była małą egoistką. Jakoś zawsze twierdziła, że jej rozumek wymyśla zbyt głupie teorie, więc wolała o nich nikomu nie mówić. Tak zostało. Od dziś jednak musiała się wysilić. Nie miała zamiaru wplątać drużyny w jakieś piekło...co to to nie

Simeon Kaguya - 2010-08-01, 09:50

Simeon wpadł w szał różnorakich myśli, które już od jakiegoś czasu dręczyły jego umysł. Nie był pewny co do ustawienia, cały czas miał wątpliwości, a odpadnięcie Kaito, jeszcze je pogłębiły. "Hmmm, Jamariko nie może iść sam z tyłu, gdzie jednak będzie narażony na ataki. Co by tu począć? No dalej Sim myśl!" - zaczął nawoływać sam do siebie chłopak. Starał się przeanalizować każde ustawienie po kolei, dzięki czemu mógł wywnioskować, które jest najbardziej korzystne. Po krótkiej chwili już był pewny, co musi zrobić. Teraz wypadało tylko przekazać spostrzeżenia reszcie drużyny. Ruch Jamarika pobudził Sima do działania. Dobrze by było, gdybyśmy od razu zastosowali naszą formację. Po przemyśleniu powinienem zająć miejsce z tyłu. - powiedział Kaguya i zajął swoje miejsce z tyłu drużyny. Był przygotowany na atak, nawet w tak wczesnej fazie drugiego etapu. Rozglądał się na wszystkie strony, jednak sprawiał wrażenie kogoś bardziej nieogarniętego, niż uważnie śledzącego wydarzenia w tym egzaminie. Może to dlatego, że miał schowane kości, wolał nie używać od razu swojego Kekkei Genkai - wolał zaskoczyć tym przeciwnika, który na pewno nie spodziewa się takiej broni. W końcu Kaguya to rzadko spotykany, lecz ceniony klan Shinobi, który walkę wręcz stawia na pierwszym miejscu. Krótki postój kompanów oraz pytanie Uchihy dało Simowi do myślenia. To łatwe! Przecież mogę namalować węże, Inu wysłać motyle oraz użyć swojego nadzwyczajnego węchu no i pozostały jeszcze umiejętności Pai. Ona też ma świetny węch. - powiedział Sim, po czym wyrzucił wręcz pusty zwój, na którym zaczął malować kolejne węże i je ożywił przy pomocy techniki Sumi:Hebi. Mam także łatwy, aczkolwiek mało bohaterski i honorowy plan. Czy się zgodzicie, to już wasza sprawa. Jeżeli wszystko pójdzie tak jak w planie Inoue i znajdziemy przeciwników ze zwojem ziemi, udamy, że się ich boimy i dobrowolnie oddamy fałszywkę. Oni pewni swego odejdą, a wtedy my zaatakujemy od tyłu. Shinobi zazwyczaj są pewni siebie, więc z tym, że sobie pójdą, wierząc, że się ich boimy, jest prawdopodobne, nawet bardzo. Dzięki temu możemy uzyskać przewagę, poprzez efekt zaskoczenia. Może to niezbyt wojownicze z naszej strony, ale wygrać trzeba grać. A raz możemy zagrać nieczysto... Co wy na to? - rzekł Simeon, po czym szedł dalej wraz ze swoim teamem.
Toszizo Aszizożizo Na Nin - 2010-08-01, 13:56

Biegliście przed siebie po lesie uzgadniając wasz plan. W pewnym momencie Inu dzięki swojemu niezwykłemu węchu wyczuła coś wokół was, ta jakby okrążyło was z tysiąc przeciwników.
Jamariko Uchiha - 2010-08-01, 18:24

- Mam pomysł. Mogę użyć swojej opaski jako lustra i dzięki swojej technice klanowej zmusić ich do pokazania nam swojego zwoju bez walki i wykrycia. nie narażalibyśmy się także na niepotrzebną walkę, co już jest całkiem niezłym plusem. I skłaniałbym się do planu z Genjutsu i podmianą. Zawsze, jak się nie uda możemy zaatakować już zmęczonych przeciwników.
Ino powiedziała, że wykryła wrogów i jakby otaczały nas ich setki, albo tysiące. Ale nie było to możliwe. W grupach były po cztery osoby, więc analogicznie musiałoby startować z jakieś dwieście grup. A to jest prawie niemożliwe. Więc zostają dwie możliwości. Albo to jakieś porządne Genjutsu, albo Podział Cienia. Miał nadzieję, że to pierwsze. Ustawił się na swoim miejscu w drużynie i wyciągnął kunai'a. W głowie zaczęły kołatać mu różne myśli. Walczył już z prawdziwym przeciwnikiem, ale nie z tyloma. Po drugie, nie było w stanie zgromadzić tak dużego zespołu. ustawił lekką gardę i aktywował swojego Sharingana. Możliwe, że to Genjutsu, działające na dużym obszarze. Przełknął głośniej ślinę. Złożył rękę w pieczęć i użył techniki Kai, tak na wszelki wypadek. Lepiej teraz sprawdzić, niż później żałować. Nie zwalniając skupił się i sprawdził czy jutsu zadziałało. Swoim okiem rozejrzał się po horyzoncie szukając twórcy techniki, albo innych shinobi.
- Ino wyczuwasz ich dalej?
Nagle coś sobie uświadomił. Ktoś mógł użyć takiej strategi z Genem, jaką oni wymyślili.

Inoue Inuzuka - 2010-08-01, 21:58

- Taaa...a jakby nam nie wyszło to po prostu oddamy podrobiony zwój i sprawa z głowy - Stwierdziła z uśmiechem. Takie psikusy to ona wręcz ubóstwiała. W takim razie....wszystko było ustalone. Więc można było spokojnie iść. Las nadal nie stawał się bardziej przyjazny, jednakże Inu lubiła przyrodę, więc szybko się zaaklimatyzowała. Poza tym wsparcie drużyny robiło swoje. Szła więc jako pierwsza, zgodnie ze strategią. Nos cały czas poruszał się łypiąc zapachy. Na razie w pobliżu niczego podejrzanego nie było...do czasu. Nagle dziewczyna zatrzymała się i zastygła w miejscu. Ręką nakazała drużynie się zatrzymać. W ciszy niuchała dziwny zapach, jakby się upewniając. Wtem jej źrenice skurczyły się czując niebezpieczeństwo....i to potworne. Jej oddech momentalnie przyspieszył a serce zaczęło łomotać w piersi. Skamieniała w miejscu nie wiedząc od czego zacząć
- Cholera....zwietrzyłam....zapach...kurewsko dziwny....jakby cała chmara shinobi nas otoczyła w mgnieniu oka...-Rzekła zacinając się. Po prostu nie wierzyła, że mógł ich spotkać taki pech. Właściwie...to było niemożliwe. Tylu ludzi nie mogło się znaleźć w jednym miejscu. Kolejną rzeczą mógł być podział cienia, lecz...zwykłe bushiny nie pachną....i tu był problem. Większy podział cienia również zabierał wielką ilość chakry. W takim razie mógł to być potężny przeciwnik. Ostatnią opcją był...mózg Ino. Dziewczynę wystraszyła taka świadomość. To ona węszyła i jakby ją zaatakowali, byłoby źle. Najpewniej wpadła w jakieś cholerne genjutsu sprawiając, że jej zmysły zawodziły. Uniosła drżące dłonie wykonując pieczęć do kai. Wykonała uwolnienie modląc się by podziałało i to jak najszybciej. Prawdopodobnie znaleźli się jacyś przeciwnicy. Pierwsze poważne starcie Inu. Oby było dobrze. Wyprostowała się jednak i ustawiła ręce. Rozstawiła nogi i ugięła kolana będąc w pełnej gotowości do ataku. Nasłuchiwała teraz wszelkich hałasów wokół jej drużyny. Jak chmara podejdzie, będzie wiedziała.

Simeon Kaguya - 2010-08-02, 08:16

Simeon już nie wdawał się w rozmowy na temat planu. Stwierdził, że wszystko, co miał do powiedzenia, już jego kompani usłyszeli. Wolał skupić się na lesie, gdyż ten nijak nie kojarzył mu się z bezpieczną podróżą. Skupienie, jakie mu towarzyszyło było nadzwyczaj duże. Jeszcze nigdy nie zakańczał formacji. Ze względu na swoje zamiłowanie do walki w zwarciu, przy samym przeciwniku, zazwyczaj ustawiany był na szpicy, skąd dzięki swoim nadzwyczajnym umiejętnością walki w zwarciu miał najbliżej do potencjalnego przeciwnika. Powolne, spokojne tempo, jakie narzuciła dziewczyna odpowiadało geninowi. Mógł w spokoju obserwować otoczenie, a nawet spróbować chodzić tyłem, aby sprawdzić, czy coś się czai za plecami. W każdym razie zdenerwowanie Simeona, było ogromne, lecz starał się, aby jego zachowanie tego nie ukazało. W końcu był najstarszym członkiem tej zacnej drużyny, więc musiał pełnić rolę nieoficjalnego kapitana, którego morale w znacznym stopniu przekładały się na zachowanie całego teamu.

Inu przystanęła i z wielką trwogą powiadomiła o nadchodzącym wielkim niebezpieczeństwie. Młody genin z rodu Kaguya mimowolnie rozejrzał się po okolicy, jednak nikogo nie zauważył. Co więcej węże prędzej wytworzone też nie wracały z żadnymi informacjami o niebezpieczeństwie. Te różne, dziwne przypadki dały chłopakowi do myślenia. To musi być genjustu! Nie ma innego wyjścia – rzekł spokojnie chłopak, lecz nie wykonał techniki rozproszenia, gdyż zauważył, że zarówno Inoue, jak i Jamariko to zrobili. Sim postanowił, że musi się ruszyć. Odkąd dowiedział się o przytłaczającym zagrożeniu zachowywał się jak posąg. Działały tylko jego usta. „Tak nie może być! No dalej Sim, pokaż, że jesteś twardy, że stać Cię na stawienie oporu przeciwnikom, nawet z tak liczną przewagą!” – motywował sam siebie chłopak. Myśli chyba podziałały, bo już po chwili uniósł ręce w powietrze tworząc gardę. Na jego ustach można było zauważyć lekki uśmiech. Czyżby Simeonowi zależało na tym pojedynku?

Toszizo Aszizożizo Na Nin - 2010-08-02, 12:40

Kai, ani nawet "potężny" Sharingan nic nie dały. Przygotowaliście się do walki i nagle wasze dzieła, węże oraz motyle zostały w ułamku sekundy zniszczone, a wokół was zauważyliście lecące w was tysiące broni, było tam mnóstwo shurikenów, kunai itp. Każda broń leciała niecały centymetr od siebie, a i tak zapełniły całkowicie to co widzieliście, czyli całą okolicę, jedynie niebo było czyste.
Simeon Kaguya - 2010-08-02, 18:12

Simeon spojrzał w górę, a przed jego wzrokiem pojawiły się tysiące różnorakich broni. W jego myślach nastąpiło szybkie kalkulowanie. "Co bardziej opłaca się zrobić? Doton no jutsu, czy Kawarimi? Chyba to drugie" - pomyślał, po czym wydarł się do kompanów:UNIK, a następnie podmienił się z najbliższą gałęzią, a następnie pojawił się na jej miejscu - na drzewie. Znalezienie takowej nie sprawiło mu problemów, gdyż w końcu znajduje się w lesie. Zaczął myśleć teraz o tym kto tego mógł dokonać. "Tyle broni nie byłby w stanie wyrzucić, bądź nawet przywołać shinobi na poziomie genina. Musiała więc nas zaatakować cała grupa. Czterech, uzbrojonych po zęby shinobi... No pięknie. Znowu trzeba walczyć... Zniszczę system! Jestem mistrzem areny w Uzun They! To nie byle co! Mam pomysł" - powiedział po cichu Simeon i podczepił notkę wybuchową do kunaia. Tą samą czynność wykonał z kilkoma innymi, ciskając na około siebie. "Teraz!" - pomyślał, po czym wykonał pieczęć niszcząc teren dookoła siebie. Nawet jeżeli żaden z napastników nie oberwał, to odsłonią swoją pozycję. Nie dość, ze narobię sporo szkód, mogę im rozwalić kryjówki, to i oni muszą wykonać unik. "Tyle wyrzuconych broni działa na naszą korzyść. Na pewno wytracili już większość swego arsenału, więc musimy my zadziałać, mam nadzieję, że moja ekipa się z tym zgadza i ruszą zgodnie ze mną do akcji." Po tych przemyśleniach Simeon zaczął szukać przeciwników wzrokiem, nie spuszczając przy okazji gardy.
Jamariko Uchiha - 2010-08-03, 09:22

Jamariko szybko obejrzał teren ze wszystkich stron swoim zaufanym Sharinganem. tylko niebo, czyste bez chmur, było wolne od pędzących z zawrotną szybkością śmiercionośnych broni. Nie denerwował się, a jego umysł intensywnie pracował. Nie wystarczy odbić i uniknąć kunai'i, lecz trzeba wytropić i najlepiej spacyfikować. Ale teraz, miał coś ważniejszego na głowie. Skumulował chakrę w stopach i skacząc w gorę wypuścił ją w odpowiednim momencie, by skok był wyższy i dalszy. Jednocześnie wpadł na pewien pomysł. Otworzył szerzej oko i wysłał impuls, techniką Saiminjutsu, w las, na duży obszar z podpowiedzią, by tamci wyszli, i się pokazali. Następnie, wykorzystał pomysł Simeon'a i użył techniki Kawarimi na jutsu, zamieniając się z gałęzią, nad nim. Wylądował gładko i lekko przykucnął chowając się w koronie drzewa. Cały czas bacznie się rozglądał, w poszukiwaniu przeciwników. Kunai, który trzymał w swojej ręce otarł się lekko o nogę. Ustawił tak gardę, by w razie niebezpieczeństwa odbić lecące pociski.
- Użyłem mojej techniki, by wyszli z lasu. Nie wiem, czy zadziała, ale jest duże prawdopodobieństwo. A zasadzka... - cały czas Uchiha szeptał tak, by tylko tamten go usłyszał.- Musiała być wcześniej przygotowana. Musimy uważać...

Inoue Inuzuka - 2010-08-03, 09:56

O shit! -Warknęła usłyszawszy świst ze wszystkich stron. Kiedy Sim krzyknął ona chciała zabronić, ale było już za późno. Gdyby tylko wcześniej zareagowała....tu musiała jednak rozdzielić się z drużyną. W takich warunkach siedzenie na drzewie było niebezpieczne! Dodatkowo przeciwnik czai się niemal wszędzie...właściwie co to mogło być do diaska? To było niemożliwe, aby było ich tylu naraz. Co się działo do cholery?
Nie czekając ani chwili dłużej Inu obróciła się i wykonała pieczęć. Z rozbiegu skoczyła jakby na główkę. W takiej pozycji wykonała tsugę, by....zrobić dziurę w ziemi. Rotowała tak długo, aż była pewna, że nic jej nie trafi. Po skończeniu rozejrzała się i upewniła, że dziura jest odpowiednio głęboko. Pozostało jej tylko czekać, aż atak minie. Mruknęła coś z dezaprobatą na resztę swojej drużyny. Przecież w dole byli bezpieczniejsi! Gdyby tylko chwilę poczekali.....
Jej dziura była osadzona niedaleko tego drzewa, w których koronach ukryli się jej towarzysze. Dziewczyna odetchnęła dla ukojenia i zamknęła oczy. Nasłuchiwała w ciszy. Gdyby...pod ziemią usłyszała jakieś tupnięcia...mogłaby się podkopać do przeciwników
Szczenię w jej bluzie już dawno nie spało. Również nasłuchiwało i wąchało, aby dopaść wrogów

Toszizo Aszizożizo Na Nin - 2010-08-03, 11:01

Wszyscy uniknęliście lecących w was broni i wbiły się w ziemię tworząc tak jakby jeża. Jamariko spróbował wysłać wokoło impuls i wykonać technikę Saiminjutsu i zmusić przeciwników, aby wyszli z kryjówki, lecz to nic nie dało. Inu nasłuchiwała pod ziemią z nadzieją, że usłyszy jeżeli ktoś będzie szedł w stronę jej towarzyszy i tak też się stało. Usłyszała parę szybkich tupnięć, lecz zanim jeszcze zdążyła coś zrobić Simeona i Jamariko zaatakowało czterech Shinobich, którzy przyłożyli im Kunai do gardła od tyłu.
Simeon Kaguya - 2010-08-03, 16:41

Simeon spokojnie zaczął wiązać pierwszą notkę z kunaiem, gdy nagle usłyszał, że coś z niebywałą prędkością porusza się w jego stronę. Nim zdążył się obrócić, poczuł coś zimnego, co przylegało do jego szyi. Mimowolnie obleciała go nutka strachu i przerażenia. Spojrzał na kolegę... Tak, ten też był uwięziony i jego szyja stykała się z ostrą krawędzią kunai'a. Na dodatek blisko była jeszcze dwójka innych shinobi, nie trzymających chłopaków. "Kurde! Nie dość, że świetnie walczą na dystans, są niewiarygodnie szybcy, to jeszcze mają przewagę liczebną. Super..." - pomyślał Simeon pełen rezygnacji, nie wiedząc, co czynić. W żadnym planie, jaki omawiali nie było nawet mowy o zaistniałej sytuacji, więc pozostało im tylko jedno. Improwizacja. Jednak, wg Sima, są ze sobą zbyt krótko, aby pod wpływem emocji potrafili zjednoczyć myśli i utworzyć jeden, spójny plan. Musiał jednak zaryzykować, ponieważ nie było innego wyjścia. "Dobra czas działać..."

Dobra! Macie nas. Jeśli chcieliście nasz zwój, to proszę. Mogę oddać go nawet bez żadnej walki. Nasza drużyna jest trzyosobowa, dwójka jest uwięziona, a ta dziewczyna, która była z nami jest zbyt strachliwa, aby nawet spróbować nas odbić, a co dopiero, by wymyśleć jakiś plan z szansą powodzenia. - rzekł Simeon patrząc przed siebie. Wiedział, że takie gadanie zwróci uwagę większej części drużyny przeciwnej, co ułatwi choć trochę Inu jej niezwykle trudne zadanie.
A ty co złamasie! - Tu Simeon spojrzał w kierunku Jamarika. Też tylko byś kalkulował i szukał najbezpieczniejszego wyjścia. Widzisz do czego nas to doprowadziło!? Już dawno chciałem się z Tobą rozprawić. Jeszcze przed areną. Ale chyba nie będę miał okazji. No cóż szkoda... - mówił zdecydowanie Sim. Jego podniesiony, pełen zdenerwowania głos idealnie pasował do zaistniałej sytuacji. Miał nadzieję, że chłopak podłapie jego pomysł...

Jamariko Uchiha - 2010-08-03, 17:04

Pot pociekł mu po twarzy. pierwszy raz, nie licząc karawany, znalazł się blisko śmierci. Mieszane uczucia zaczęły wypełniać jego serce. Ale o dziwo, nie było tam tak wiele strachu. Głównie złość, że dał się złapać w taką pułapkę. Ale cała nadzieja w Ino. Ona pomoże drużynie. Był tego pewien. Kunai ocierał się o jabłko Adama. Przełknął głośniej ślinę i starał się coś wymyślić. Ale w głowie miał pustkę. Nic. Są w masakrycznie złej sytuacji. Nagle usłyszał głoś Simeona. Mówił coś, o Ino i... że chce im oddać zwój. Nie no co on odwala. Następnie zaczął wygłaszać jakieś uwagi pod adresem chłopaka. A tego już było za dużo.
- A ty co idioto! Chcesz im oddać zwój?! Zwariowałeś?! Przez ciebie i twój głupi strach przegramy! A mógłbym cię załatwić nawet nie ruszając się z miejsca! Jesteś tylko napakowanym shinobi bez krzty jakiegoś intelektu. A...
Nagle przerwał. Simeon miał dziwny wyraz twarzy. Jakby... Nagle zrozumiał o co chodziło kompanowi. Chciał ich zagadać by dać szanse Ino. Choć jeden tutaj myślał. Oczy, w których jaśniał Sharingan lekko zatoczyły po gałkach w sygnale, że tamto to była improwizacja, i oczywiście tak nie myśli. Może się nabierze, choć to ostatnie było lekko naciągane. Z jego ciała znikło cale napięcie. Rozluźnił się w pozycji całkowitego zrezygnowania.
- Nie mamy szans. Jeśli puścicie nas żywymi oddamy wam zwój. Tylko- jego ciałem targnął udawany spazm szlochu.- Nie zabijajcie nas! Błagam!
Dobrze mu szło to aktorskie granie. Miał nadzieję, że tamci się nabiorą a Ino, ich ostatnia nadzieja uderzy z pełną mocą. Oby się udało...

Inoue Inuzuka - 2010-08-03, 19:42

Słyszała tupnięcia...szybkie. Parę kroków...i złowieszcza cisza. Coś się stało. Jej kompani...zostali złapani? A jeśli nie żyją? Inu przełknęła ślinę i siedziała w bezpiecznej kryjówce. W sumie z chęcią by nie wychylała z niej nosa do samego końca egzaminu...ale musiała się stąd jakoś wydostać. Chciała znaleźć się jak najszybciej w bezpiecznym miejscu...w domu...obok najbliższych...tych których kochała. Dodatkowo moralne rozterki i wątpliwości nie pozwoliły jej na ucieczkę i opuszczenie grupy. Co to to nie. Dziewczyna zacisnęła piąstkę i zagryzła wargę ostrymi kiełkami. Wtem w jej głowie zaczęły się plątać najróżniejsze pomysły i strategie. Najlepszym, choć najtrudniejszym z nich było uwolnienie przyjaciół. Bez nich nie da rady, nie pokona nikogo, a za tym idzie możliwa śmierć. Tak więc....musi się zakraść i pozbyć się tych, którzy ich uwięzili. Z nimi będzie łatwiej. Połączy siły z drużyną i się uda. Ale...w jaki sposób to zrobić? Miała się znaleźć obok nich...pod osłoną mgły? Zauważą nadchodzący atak...wtedy mogliby zabić towarzyszy. Może jednak...henge? Jedynie to czego Inu mogła użyć bez zwracania zbędnej uwagi przeciwników. Dziewczyna powoli kucnęła i rozpięła cicho zamek u jej bluzy, uwalniając psa, który usiadł wyczekująco na ziemi. Zdjęła ubranie i opatuliła nim szczeniaka
-Leż tu i się nie ruszaj....- Szepnęła do Pai drżącym głosem. Musiała ją tu zostawić, aby plan się powiódł. Szczenię skinęło łbem i skuliło się pod bluzą, ukrywając w niej swoje drobne ciałko. Nic jej tu nie groziło. Inu usłyszała nagle krzyki. Z pewnością należały do członków jej drużyny. *Kłócą się? Jak to? Przecież...przeciwnicy będą chcieli..., a może....No jasne!*. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem ciesząc się, że ma tak cwanych znajomych. Po chwili uniosła ręce i złożyła znak. Przemieniła się w...zwykłą muchę, których w tej okolicy nie brakowało. W takim stanie wyleciała ze swojej kryjówki. Leciała jak najbliżej chaszczy, aby przeciwnicy nie zwrócili na nią uwagi. Teraz to się zacznie. W tej chwili nie mogła zrezygnować. Leciała niestrudzenie w stronę przeciwników. Widziała muchowym wzrokiem zaistniałą scenkę. Kiedy pokonała cały dystans usiadła nad oponentami na pniu drzewa, obok którego byli uwięzieni jej przyjaciele. Chwila prawdy. Dosłownie w jednej sekundzie zdezaktywowała technikę. Pojawił się rozłożysty kłębek dymu z którego wyskoczyła rozwścieczona dziewczyna. Z jej krtani wydobyło się głuche i przeszywające ciszę warknięcie. Odbiła się od pnia, strącając korę z drzewa i skierowała się głową w stronę przeciwników z przygotowanymi pieczęciami
- Tsuga! - Wydarła się na całe gardło i w jednej chwili zaczęła rotować. Śmiercionośnym wirem leciała dokładnie w stronę łbów oponentów. Chciała ich rozszarpać na wszystkie części, zgnieść na krwawą miazgę i uwolnić swoich przyjaciół...

Toszizo Aszizożizo Na Nin - 2010-08-05, 00:09

Jamariko i Simeon zaczęli się kłócić co nieco zdezorientowało przeciwników, lecz po chwili usłyszeliście.
-CISZA!!- W tym samym momencie co jeden z nich to wykrzyczał kunaie zostały trochę mocniej przyciśnięte do waszych szyi.
-Jaki i gdzie macie zwój?- Zapytał już nieco spokojniej, lecz nie odsunęli kunai przyciśniętych do waszych gardeł nawet o milimetr. W chwili gdy tamta dwójka wasz trzymała uniemożliwiając dalsza walkę Inu w postaci muchy wyleciała z dziury nie zwracając na siebie uwagi. Przeleciała na odpowiednie miejsce gdzie odmieniła się w siebie i w jednym momencie ruszyła na przeciwników za pomocą Tsuugi, lecz w połowie lotu Inu w postaci "wiru" została zablokowana przez ścianę z gliny, która niespodziewanie spadła z niebo i obkleiła Inu zatrzymując ją i neutralizując jej technikę. Inu szykowała się już do kolejnego ataku, lecz nagle usłyszeliście "Stój, mam tu coś twojego!" i w miejscu obok dziury zrobione przez Inu stał jakiś facet z Pai w rękach.
-Jeżeli zrobisz choć jeden krok zabiję tą sukę!- Krzyknął przykładając swojego kunai do brzucha psa.

Sytuacja: Jamariko i Sim złapani przez wrogów i mają przyłożone Kunai do gardeł. Pai złapana przez jednego z przeciwnej drużyny i gdzieś się ukrywa czwarty przeciwnik kontrolujący glinę.

Inoue Inuzuka - 2010-08-05, 19:28

Zastygła w bezruchu słysząc ciche skomlenie Pai. Odwróciła lekko głowę, lecz nie musiała robić niczego więcej, aby wiedzieć o co chodzi. Przełknęła cicho ślinę, a po jej poliku spłynęła kropla potu. Po chwili odetchnęła głęboko i wyprostowała się. Starała się oczyścić umysł. W chwili złapania kompanów jej drużyna miała przekichane. Nic nie mogła poradzić. Nie chciała niczyjej śmierci, lecz spojrzała się po kryjomu w stronę Pai. Uśmiechnęła się do niej półgębkiem.
- Tsh! Niehonorowe łajzy -Mruknęła pod nosem. Stanęła prosto i oparła buntowniczo ręce o biodra. Zlustrowała zawistnym wzrokiem przeciwników, trzymających jej przyjaciół. Z jej rubinowych ślepi emanowała czerwona głębia wściekłości. Inu uniosła bezradnie ręce na boki i westchnęła głęboko kręcąc głową.
- Ah dorwaliście nas. Cóż...chyba musimy się poddać -Rzekła tak, aby wszyscy ją usłyszeli. Jednak w tym zdaniu było charakterystyczne powarkiwanie i tonacja...które tylko Pai mogła rozróżnić. Szczenię nagle kaszlnęło i...zwymiotowało wprost na ręce oponenta. Było to niezwykle obrzydliwe, ale powinno poskutkować. W dosłownie w tej samej sekundzie złapała dwoma rękoma kunaie w kaburze i rzuciła nimi wprost w dłonie trzymające kunaie przy gardłach jej kompanów.
- Wiejcie!- Ryknęła równocześnie w ich stronę, po czym wykonała shushin zwiewając z ewentualnego zasięgu ataku i tym sposobem znalazła się na ziemi parę kroków dalej niż oprawca trzymający jej psa. Wyjęła kunaia będąc gotowym do starcia.
Dobrze, że przed tym egzaminem Pai porządnie się najadła. Ćwiczyła takie zagrywki, więc wymuszenie wymiotów nie było zbyt trudne. Po tym akcie czekała, aż obrzydzony przeciwnik ją puści. Jeśli tak się stało, wtedy wnet wyskoczyłaby z objęć i zwiała w stronę swojej właścicielki.

Simeon Kaguya - 2010-08-05, 21:15

Simeon ucichł po jednym okrzyku. Zrozumiał, że ci shinobi, z którymi ma teraz do czynienia to nie są zwykli zarozumiali genini, tylko świetnie wyszkoleni w swoim fachu, tacy z którymi walka nie będzie należeć do najprzyjemniejszych. A co dopiero, jeśli starcie rozpoczyna się w takiej pozycji. "No nic. Simeon weź się w garść. Już nie raz radziłeś sobie z podobnymi problemami"- krótka myśl, która miała na celu zmotywować Simeona, chyba podziałała, bo już po chwili wiedział, co musi zrobić. Zamknął oczy i zaczął koncentrację. Następnie małą, aczkolwiek niezwykle skondensowaną wiązkę chakry przesłał do swojej szyi, po czym starał się wytworzyć swego rodzaju podskórna zbroję z kości, aby zniwelować do minimum obrażenia zadane poprzez cięcie kunai'em. Potem chłopak stworzył małe 2 centymetrowe kościane ostrza, dzięki jutsu Yamagi no Mai. Następnie, gdy Inu wykorzystała kunai'e do próby odbicia "jeńców", reakcja chłopaka była niemalże natychmiastowa. Przy pomocy prawego łokcia uderzył napastnika w przeponę, aby ten stracił oddech. To może zaowocować tylko jednym - mimowolnym zgięciem się przeciwnika. Następnie szybko wykonany cios z Yamagi no Mai w podbródek i shunshin no jutsu, aby się schować i zgubić wzrok przeciwnej drużyny. Zwłaszcza ukrywającego się członka klanu Douhito, który służy jako obrońca, przed atakami z zaskoczenia.

Yamagi no Mai - Pierwszy taniec polegający na wyciągnięciu przez środek dłoni trzydziestocentymetrowych kolców, którymi walczy się jak sztyletami.

Jamariko Uchiha - 2010-08-11, 18:26

Chłopak przestał wykonywać spazmatyczne ruchy. Miał już tego dość. I nie robiło to za dużego wrażenia na ich oprawcach. Oczy wędrowały wszędzie szukając choć najmniejszej szansy na ucieczkę, a ich tajna broń Inu już została poskromiona. Musiał jakoś uciec. A to, na razie nie było takie proste. Przełknął głośno ślinę. Denerwował się i powoli zaczynał bać. W jego głowie, pod działaniem presji zaczął klarować się szalony plan, który miał jednak całkiem spore szanse powodzenia. Nagle pies Inu zwymiotował na jednego z shinobi. Jednocześnie ona wykorzystała sytuację. Szybkim ruchem wyciągnęła kunai'e i rzuciła nimi w napastników trzymających Jamarika i Simeona. Teraz miał okazję, której nie mógł zaprzepaścić. Przybliżył swoje usta do ręki tamtego i ugryzł z całej siły. starał się , by ból był jak największy. Jego ręka pomknęła do łokcia i wykonał kilka silnych uderzeń, po to, by tamten wypuścił go i kunai'a. Następnie wykonał shunshin no jutsu oddalając się od tamtych i chowając się w krzakach. Zwrócił uwagę, że jego towarzysze także to zrobili. Może udało mu się trafić koło nich. Najciszej jak potrafił przesunął się kawałek i rozejrzał w poszukiwaniu reszty drużyny. Cały czas jednak miał w pogotowiu kunai'a. Nasłuchiwał i czekał. Nie zamierzał poddać się bez walki.
Toszizo Aszizożizo Na Nin - 2010-08-13, 18:14

Reakcja Pai zaskoczyła tamtego. z obrzydzeniem wypuścił psa i kopnął go w krzaki, niedaleko Inu. Nic poważnego mu się nie stało, oprócz kilku siniaków. Sim i Jama też sobie nieźle poradzili. Pierwszy, pod uderzeniem Yamagi no Mai padł na ziemie zdezorientowany. Prawdopodobnie zemdlał. Drugi, trzymający Uchihę zawył i wypuścił kunai'a. Potem dało się słyszeć lekki trzask. Chłopak, połamał tamtemu kość. Technika shunshin no jutsu wyszła idealnie i po chwili cała drużyna była w komplecie. Chwilę po tym ujrzeliście wylatujące zza drzew małe gliniane ptaki, było ich około trzydziestu i wszystkie ruszyły na was, po czym ostatni, gliniany chłopak wskoczył na polane i zaczął się kłócić z tym obrzyganym.

Sytuacja: Dwóch shinobi, którzy trzymali chłopaków macie już za sobą. Pozostała dwójka kłóci się, ale jest dalej czujna. Na ziemi leży kilka glinianych bomb i około 30 ptaków leci prosto na waszą trójkę, macie mało czasu na ucieczkę.

Jamariko Uchiha - 2010-08-14, 15:01

Uchiha szybko rozejrzał się po terenie, na którym przyszło im walczyć. Kilkanaście ptaków z wybuchowej gliny leciało w ich stronę, a następne kilka bomb leżało na ziemi. Przeciwnicy kłócili się o coś. Idealna okazja do ataku. Gdyby tylko nie było bomb. Nagle Jamariko wpadł na niezły pomysł. Spojrzał się na Sima i szybko wypowiedział.
- Mam plan. Mamy mało czasu, więc chyba jest najlepszy na tą chwilę. Wykonaj shunshin no jutsu między, albo blisko nich i zaatakuj. Ja z Inu odciągniemy te ptaki.
Nie czekał na reakcję tamtego. Domyślał się, że nic innego nie wymyślił, i to jest ich jedyny plan. Lekko szalony, ale jest. Szturchnął Inu i powiedział jej plan. Musieli to zrobić by chłopak miał szanse na walkę z tamtymi. Uchiha szybko wstał. Wykorzystał technikę Fukumi Hari i wystrzelił kilka igieł celując w ptaki. chciał je ściągnąć na siebie i Inu, jeśli mu pomoże. Szybko przygotował technikę Kawarimi no jutsu. Miał nadzieje, że gdy ptaki uderzą w niego, siła rozniesie wszystkie. A Inu ucieknie. Nie. Nie chciał zostawiać niczemu przypadkowi. Za podmianę, wybrał gałąź leżącą kilka metrów dalej. Uciekał, by odciągnąć je jak najdalej. I zmusić Gliniarza, by bardziej się na nich skupiał.
- sim, musi Ci się udać.- myślał chłopak biegnąc przed siebie.

Inoue Inuzuka - 2010-08-14, 19:56

Inu odetchnęła głęboko czując towarzyszy w pobliżu. Cieszyła sie, że jej plan sie powiódl. Wreszcie się na coś przydała. Pai tymczasem wygrzebała się z krzaków i obolala podbiegła do włascicielki sadowiąc się na jej ramieniu. Zaskomlała uspokajająco, informujac, że nic jej nie jest. Ok...jeden przeciwnik zemdlał, drugiemu złamali rękę. Teraz pozostało dwóch w pełni sił. *HA! Macie za swoje debile!*- Inu ucieszyla się w myslach spoglądając krwistym wzrokiem na dwójkę kłócących się. Niestety w tym samym momencie pojawiły się jakieś stwory w powietrzu. Znów glina...tym razem jej nie dopadną! Już przyszykowała dłonie do techniki, lecz usłyszała głos Jamy. Spojrzała na niego pospiesznie kątem oka po czym wyszczerzyła ostre kiełki w chytrym uśmiechu. Nie czekając chwili dłużej wybiła się w górę skacząc w kłąb ptakow. Momentalnie uaktywniła tsugę, wlatując w chmarę, chcąc rozwalić je wszystkie smiercionośnym wirem. Przeleciawszy przez twdory Inu przestała rotować i w jednej sekundzie zlokalizowała Jamę, za pomocą węchu. Wylądowała gładko na ziemi i użyła Shushina, aby znaleźć sie obok Uchihy, przy okazji umykając pozostalym ewentualnym ptakom. Nie chciała się oddalać od towarzyszy. Nie tym razem...właściwie od dwójki przeciwników znajdowali się zaledwie parę metrów.
- Nie możemy ich spuszczać z oczów, ani się oddalać...- Mruknęła do Jamy. Dziewczyna chcąc pomóc Simowi, w biegu wyciągnęla kunaia i rzuciła nim w oponentów.

Simeon Kaguya - 2010-08-14, 21:06

"Huh, w końcu wolny... Teraz to dam im popalić" - myśli przebrnęły przez głowę Simeona odkrywając długo przetrzymywaną chęć zniszczenia owej drużyny. Zalazła ona mu bowiem zbytnio za skórę, aby odpuścić to płazem. Nie chodzi o sam zwój, lecz także o honor i ambicje młodego Kaguya. Od zawsze wychowywany w duchu shinobi, pełen odwagi i rozsądku chłopak dał się złapać w głupkowatą zasadzkę nędznych wojowników. Ta plama pozostawiła plamę na honorze chłopaka. Postanowił on zemścić się już teraz, gdy tylko nadarzy się okazja. Nagle spojrzał, że w kierunku młodocianej drużyny numer 1, tworzącej trzyosobową dość zgraną paczkę leci cała chmara glinianych ptaków. Jednak to nie zmartwiło Sima, gdyż zauważył on, że dwójka zdolnych do walki przeciwników nie jest w najlepszym nastroju, są lekko wkurzeni. To zwiększało szanse powodzenia planu Simeona, który właśnie sobie uknuł.

Gotowy do wykonania uniku Sim usłyszał głos wydobywający się z jamy gębowej Jamarika. Mamrotał on coś o bezpośrednim ataku. Przynajmniej tak się Kagui wydawało. Odparł tylko w stronę Uchihy: Spoko, zniszczę ich, po czym wykonując shunshina pojawił się wprost za kunai'em wyrzuconym przez Inoue. Następnie, będąc jeszcze w locie, przy pomocy pieczęci "wyrwał z ziemi" pal, którym potraktował stawy kolanowe obu wojowników. Kurou Sei było wytworzone w ten sposób, aby zaatakować ich nogi od tyłu, powodując tylko obalenie/ zachwianie. Miało to pozwolić na efektywne wykonanie pierwszego tańca rodu Kaguya - Yamagi no Mai. Wyciągając ostrza z nadgarstków zaczyna on karać nimi choć lekko zdezorientowanych przeciwników starając jak najbardziej uszkodzić ich narządy wewnętrzne typu wątroba czy nerki. Ogarnięty nieodpartą chęcią uszkodzenia przeciwnika Simeon wymierzał kolejne ciosy chcąc jak najszybciej pozbyć się przeciwników. "Inu swoje zadanie już wypełniła, Jamariko jest w trakcie, mi też musi się udać nie zawieść drużyny" - motywował się Sim.

Kurou Sei - z ziemi wyrasta skalny pal.
Yamagi no Mai - kościane ostrza z nadgarstków.

Jamariko Uchiha - 2010-08-17, 21:01

Wklejam za Toshira, bo on ma jakieś problemy z kompem i poprosił, bym za niego dał. Jakby co, pytania do niego na gg.

Przed Inu i Jamariko zatrzymały się ptaki, jakby miały zaraz wybuchnąć. Jednak, opadły na ziemię i stopiły się na bezkształtną glinę. Wychodziło na to, że Sim wykonał swoje zadanie. I tak było. Ci dwaj ninja leżeli pokiereszowani na ziemi, nie mogąc się ruszać. Krwi było sporo, ale nie przeszkadzało to wam w ogólnej euforii. Uchiha przeszukał wszystkich shinobi i wyciągnął zwój ziemi. Wszyscy cieszyliście się jak małe dzieci. W końcu macie już oba zwoje. Czyli zdaliście. Szybko ile sił w nogach pędziliście do wieży kończącej egzamin. Pomagaliście sobie, jakbyście znali się od dziecka.
W końcu dotarliście do wielkiej bramy. Pchnęliście ją i waszym oczom ukazała się przestronna sala. Nie było w niej żadnych mebli, ani stołków. Tylko na samym środku stał jeden z egzaminatorów. Podaliście mu zwoje, a on z uśmiechem powiedział.
- Gratuluje. Zdaliście egzamin i to w całkiem niezłym czasie. Nie długo rozpocznie się koleiny, ostatni etap egzaminu. Bądźcie gotowi.
Powiedziawszy to wykonał jakieś jutsu i za nim ujawniły się drzwi. Wyszliście przez nie i po chwili zorientowaliście się, że stoicie przed Lasem Śmierci. W końcu możecie odetchnąć!

Macie czas do rozpoczęcia trzeciego etapu. No to do zobaczenia xD .


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group